Nie każdy wygrywa z rakiem czy chorobą.. . Siostra mojej mamy niedawno była w beznadziejnym stanie. Rak, zajęte węzły chłonne, przerzuty, wycięcie narządów rodnych… – lekarze zrobili swoje. Wylądowała w hospicjum czekając na smierć.
Dziś jest zdrową osobą bez sladów komórek rakowych. A uzdrowił ją “katolicki zabobon”. Córka jej siostry przywiozła kiedyś małą fiolkę wody ze źródełka z Lourdes. Nie było jej wiele ale pomiędzy lekarstwami po jednej kropelce na wargi ust.. .
Z sytuacji beznadziejnej, jak w ślepej uliczce, jak w potrzasku.. – wyszła wolno.
Cuda się zdarzają.. . Nie wiadomo dlaczego i po co.
Byłem kiedyś w ośrodku dla upośledzonych i ciężko chorych prowadzonym przez siostry Niepokalanki.
Podziwiam je do dziś gdyż to trudna praca i bez serca do ludzi się w takim ośrodku długo nie wytrzyma.
Tak sobie myślę, że Boże Narodzenie jest “czym innym” dla umierającego, czym innym dla opiekujacego się nim, czym innym dla chorego, czym innym dla dziecka a czym innym dla rodziców. Czym innym – w pewnym sensie – bylo rok temu a czym innym jest dziś.
To my “płyniemy” nasze życie się zmienia. My patrzymy na życie ciutkę inaczej więc i Boże Narodzenie staje się dla nas czym innym.
Dobra wola to otwarcie furtki dla działania łaski, mocy, nadziei i miłości. Cokolwiek to oznacza bo liczy się to wewnętrzne okienko duszy przez które wpuszczamy moc dla nas spoza nas.. . I to właśnie jest Boże Narodzenie.
W kontekście Twojego wpisu jakże inna była wigilia osoby która odeszła a jakże inna każdego z nas – włącznie z Tobą.
Pokój ludziom dobrej woli!
************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .
Gretchen
Nie każdy wygrywa z rakiem czy chorobą.. . Siostra mojej mamy niedawno była w beznadziejnym stanie. Rak, zajęte węzły chłonne, przerzuty, wycięcie narządów rodnych… – lekarze zrobili swoje. Wylądowała w hospicjum czekając na smierć.
Dziś jest zdrową osobą bez sladów komórek rakowych. A uzdrowił ją “katolicki zabobon”. Córka jej siostry przywiozła kiedyś małą fiolkę wody ze źródełka z Lourdes. Nie było jej wiele ale pomiędzy lekarstwami po jednej kropelce na wargi ust.. .
Z sytuacji beznadziejnej, jak w ślepej uliczce, jak w potrzasku.. – wyszła wolno.
Cuda się zdarzają.. . Nie wiadomo dlaczego i po co.
Byłem kiedyś w ośrodku dla upośledzonych i ciężko chorych prowadzonym przez siostry Niepokalanki.
Podziwiam je do dziś gdyż to trudna praca i bez serca do ludzi się w takim ośrodku długo nie wytrzyma.
Tak sobie myślę, że Boże Narodzenie jest “czym innym” dla umierającego, czym innym dla opiekujacego się nim, czym innym dla chorego, czym innym dla dziecka a czym innym dla rodziców. Czym innym – w pewnym sensie – bylo rok temu a czym innym jest dziś.
To my “płyniemy” nasze życie się zmienia. My patrzymy na życie ciutkę inaczej więc i Boże Narodzenie staje się dla nas czym innym.
Dobra wola to otwarcie furtki dla działania łaski, mocy, nadziei i miłości. Cokolwiek to oznacza bo liczy się to wewnętrzne okienko duszy przez które wpuszczamy moc dla nas spoza nas.. . I to właśnie jest Boże Narodzenie.
W kontekście Twojego wpisu jakże inna była wigilia osoby która odeszła a jakże inna każdego z nas – włącznie z Tobą.
Pokój ludziom dobrej woli!
************************
poldek34 -- 27.12.2009 - 00:41W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .