“Wątpię, czy jest coś takiego jak integracja blogosfery w sensie ścisłym. Portal społecznościowy to nie to samo, co stowarzyszenie, czy spotkanie kolegów.”
Otóż, ja również wątpię.
Jak można się integrować wirtualnie w jakimkolwiek konkretnym celu, o ile w konkretnym, bo jeśli nie, to pojawia się bardziej ogólne pytanie, czy to nie jest bicie piany?
Czy to nie jest wyłącznie kolejna manifestacja?
A jeśli tak, to czy to nadal jest integracja, czy już może dezintegracja?
Jeśli ten włos zacząć konsekwentnie dzielić, to ostatecznie każdy będzie siedział na swoim portalu, sam ze sobą się integrując.
Ma to niewątpliwą wartość natury psychologicznej (pardą), czy cokolwiek ponadto? Znowu wątpię.
Jako osoba mająca słabą (bardzo słabą) skłonność do poddawania się przywództwu osób, a jednocześnie nie pozbawiona wiary w określone wartości, raczej bym się nie sprawdziła.
Zaraz pyskować zaczynam. :)
I jeszcze. Sens istnienia blogosfery jest w wymianie myśli (to też Pan, zdaje się, napisał), a jak wymieniać myśli z myślącymi jak ja? Coś wymieniamy, czy tylko wzmacniamy przekonanie o własnej nieomylności, doskonałości, niepowtarzalności?
Oczywiście nie jest tak, że z każdym się da, warto, jest sens rozmawiać, ale jednak z różnic, biorą się najciekawsze rozmowy.
Referencie
Napisał Pan takie zdanie:
“Wątpię, czy jest coś takiego jak integracja blogosfery w sensie ścisłym. Portal społecznościowy to nie to samo, co stowarzyszenie, czy spotkanie kolegów.”
Otóż, ja również wątpię.
Jak można się integrować wirtualnie w jakimkolwiek konkretnym celu, o ile w konkretnym, bo jeśli nie, to pojawia się bardziej ogólne pytanie, czy to nie jest bicie piany?
Czy to nie jest wyłącznie kolejna manifestacja?
A jeśli tak, to czy to nadal jest integracja, czy już może dezintegracja?
Jeśli ten włos zacząć konsekwentnie dzielić, to ostatecznie każdy będzie siedział na swoim portalu, sam ze sobą się integrując.
Ma to niewątpliwą wartość natury psychologicznej (pardą), czy cokolwiek ponadto? Znowu wątpię.
Jako osoba mająca słabą (bardzo słabą) skłonność do poddawania się przywództwu osób, a jednocześnie nie pozbawiona wiary w określone wartości, raczej bym się nie sprawdziła.
Zaraz pyskować zaczynam. :)
I jeszcze. Sens istnienia blogosfery jest w wymianie myśli (to też Pan, zdaje się, napisał), a jak wymieniać myśli z myślącymi jak ja? Coś wymieniamy, czy tylko wzmacniamy przekonanie o własnej nieomylności, doskonałości, niepowtarzalności?
Oczywiście nie jest tak, że z każdym się da, warto, jest sens rozmawiać, ale jednak z różnic, biorą się najciekawsze rozmowy.
Reasumując: wątpię. :)
Gretchen -- 25.08.2009 - 21:57