No tak.
Ja na to patrzę z punktu widzenia klienta-obywatela.
Jeśli chodzi o diagnozę sytuacji to rzeczywiście jest zbieżna.
To tylko przesunięcie akcentów kto bardziej zawinił.
Szukanie winnych jest interesujące o tyle, o ile pozwala na wyciągnięcie wniosków i uniknięcie błędów w przyszłości.
Pisze pan:
..to państwo i obywatele są winni zaistniałej sytuacji. W takiej właśnie kolejności…
I tu zgoda, z tym że państwo (USA) moim zdaniem najnormalniej w świecie nie dało sobie rady z zadaniem. I sądząc po ostatnich działaniach dalej nie daje sobie rady. Petryfikuje system zamiast go poprawiać. Instytucje, które nawaliły są jeszcze zbyt silne i nie mają ochoty żeby cokolwiek zmieniać. A już na pewno nie siebie.
Obawiam się, że to już tak będzie, bo to zadanie po prostu przerasta siły państwa (rządu) nawet tak potężnego jak USA.
Część tych instytucji upadnie, część się zmieni, powstaną też nowe, działające na innych zasadach:
W efekcie klienci-obywatele, ale też menadżerowie będą zmuszeni do rzeczywistego partycypowania w ryzyku i wspólnego podejmowania rzeczywistych decyzji.
I dopiero wówczas sytuacja się uładzi.
Ale to już będzie zupełnie inny ład.
Tylko żeby nam dziurek w tym pasie wystarczyło zanim to nastąpi!
@Piotr Wołejko
No tak.
Ja na to patrzę z punktu widzenia klienta-obywatela.
Jeśli chodzi o diagnozę sytuacji to rzeczywiście jest zbieżna.
To tylko przesunięcie akcentów kto bardziej zawinił.
Szukanie winnych jest interesujące o tyle, o ile pozwala na wyciągnięcie wniosków i uniknięcie błędów w przyszłości.
Pisze pan:
..to państwo i obywatele są winni zaistniałej sytuacji. W takiej właśnie kolejności…
I tu zgoda, z tym że państwo (USA) moim zdaniem najnormalniej w świecie nie dało sobie rady z zadaniem. I sądząc po ostatnich działaniach dalej nie daje sobie rady. Petryfikuje system zamiast go poprawiać. Instytucje, które nawaliły są jeszcze zbyt silne i nie mają ochoty żeby cokolwiek zmieniać. A już na pewno nie siebie.
Obawiam się, że to już tak będzie, bo to zadanie po prostu przerasta siły państwa (rządu) nawet tak potężnego jak USA.
Część tych instytucji upadnie, część się zmieni, powstaną też nowe, działające na innych zasadach:
W efekcie klienci-obywatele, ale też menadżerowie będą zmuszeni do rzeczywistego partycypowania w ryzyku i wspólnego podejmowania rzeczywistych decyzji.
I dopiero wówczas sytuacja się uładzi.
Ale to już będzie zupełnie inny ład.
Tylko żeby nam dziurek w tym pasie wystarczyło zanim to nastąpi!
Pozdrawiam
Radecki -- 26.02.2009 - 15:59