ano właśnie, z tymi składnikami obiadu to niecelne było przecież.
Tak to jest jak gotujący zwykle wodę, zacznie coś wyjaśniać gotującemu na poważnie :-)
Zgadzam się, że ten problem analityczny wychodzi przy próbie opowiedzenia czegoś, co zapamiętaliśmy jako zabawne.
Tylko że tu chyba takie coś zachodzi, że w miarę jak opowiadamy, to na boku nam się zaczynają przewijać filmy różne i nam się obraz opowiadany komplikuje i rozszerza o konteksty i klimaty, w sposób rzadko widoczny dla czytelnika.
Zmierzam do tego, że jest całkiem możliwy efekt taki, iż samo opowiadanie dla autora okaże się nawet traumą, a dla czytelnika pojawi się tylko zgrabnie opisana, momentami autentycznie zabawna historia.
Tak bywa. No i czasy to były takie, że radość sprawiały rzeczy dziś zwyczajne.
Panie Yayco,
ano właśnie, z tymi składnikami obiadu to niecelne było przecież.
Tak to jest jak gotujący zwykle wodę, zacznie coś wyjaśniać gotującemu na poważnie :-)
Zgadzam się, że ten problem analityczny wychodzi przy próbie opowiedzenia czegoś, co zapamiętaliśmy jako zabawne.
Tylko że tu chyba takie coś zachodzi, że w miarę jak opowiadamy, to na boku nam się zaczynają przewijać filmy różne i nam się obraz opowiadany komplikuje i rozszerza o konteksty i klimaty, w sposób rzadko widoczny dla czytelnika.
Zmierzam do tego, że jest całkiem możliwy efekt taki, iż samo opowiadanie dla autora okaże się nawet traumą, a dla czytelnika pojawi się tylko zgrabnie opisana, momentami autentycznie zabawna historia.
Tak bywa. No i czasy to były takie, że radość sprawiały rzeczy dziś zwyczajne.
Pozdrawiam.
s e r g i u s z -- 20.12.2008 - 16:32