No norm to tam akurat nie ma. Żadnych. A juz zwłaszcza higienicznych. Ważne, by jeść smażone i pić gotowane. Cywilizacyjnie odrywasz się tam od swiata po 3 dniach…
Gorąco polecam takie czyszczenie głowy…
No i opowiastka:
Startujemy z Moskwy do Urgench samolotem marki TU-154M. Piknym, zielonym. Siedzimy w drugim rzędzie. Reszta samolotu to lokalsi. W jakiś czas po starcie, do czwórki mężczyzn siedzacych w przednim rzędzie podchodzi stewardesa i cos tam do nich szepce. Faceci wstają, biorą ze soba TORBY Z NARZĘDZIAMI i idą na tył samolotu. Nam oczy robią się okragłe, lokalsi patrzą jedynie z zainteresowaniem. Po 15 minutach panowie wracją, ręce po łokcie uwalone smarem. Siadają, stewardesy zapodają im ciepły posiłek. Jeden z nich idzie do kapitana zdać relację z naprawy. Udało sie, dolecieliśmy. Żadnego zrzucania paliwa, powrotu na lotnisko, paniki. ;-))))
Serge
No norm to tam akurat nie ma. Żadnych. A juz zwłaszcza higienicznych. Ważne, by jeść smażone i pić gotowane. Cywilizacyjnie odrywasz się tam od swiata po 3 dniach…
Gorąco polecam takie czyszczenie głowy…
No i opowiastka:
Startujemy z Moskwy do Urgench samolotem marki TU-154M. Piknym, zielonym. Siedzimy w drugim rzędzie. Reszta samolotu to lokalsi. W jakiś czas po starcie, do czwórki mężczyzn siedzacych w przednim rzędzie podchodzi stewardesa i cos tam do nich szepce. Faceci wstają, biorą ze soba TORBY Z NARZĘDZIAMI i idą na tył samolotu. Nam oczy robią się okragłe, lokalsi patrzą jedynie z zainteresowaniem. Po 15 minutach panowie wracją, ręce po łokcie uwalone smarem. Siadają, stewardesy zapodają im ciepły posiłek. Jeden z nich idzie do kapitana zdać relację z naprawy. Udało sie, dolecieliśmy. Żadnego zrzucania paliwa, powrotu na lotnisko, paniki. ;-))))
Pozdrawiam.
Griszeq -- 06.11.2008 - 13:59