“Co do książki Grossa. Nie czytałem i nie mam zamiaru. Ja nie rozważam treści tej książki, a stosunek środowisk żydowskich do całej tej problematyki.”
No to moze wreszcie Pan zacznie rozwazac! Bo poki co to pan probuje pisac o rzeczach o ktorych pan nie ma zielonego pojecia. To znaczy do czego pan rozwaza stosunek srodowisk zydowskich? Do panskich wyobrazen? I jakich zydowskich srodowisk?
Czy pan Jotesz znajdujacy na kartach ksiazki Grossa swojego dawnego sasiada (o ile czegos nie pomylilem) reprezentuje jakies srodowisko zydowskie? Nie – reprezentuje siebie, czytelnika ksiazki, o wlasnym, osobiscie wyrobionym zdaniu. Wyrobionym na podstawie lektury.
I to sie tyczy tu kazdego… Jesli ukazuje sie kontrowersyjna ksiazka, ktora wzbudza ogolnonarodowa dyskusje, to chyba warto sie z nia zapoznac.
Czego sie pan boi?
Prosze Pana, to paranoia toczyc dyskusje o ksiazce i o percepcji “sprawy” wsrod blizej nieokreslonych “srodowisk zydowskich” jesli sie ani ksiazki ani “sprawy” nie zna.
Ma sie tylko gleboko wszczepione przekonanie o bezgranicznym heroizmie i czystosci wlasnego narodu.
I o plemiennej podstepnosci Zydow, choc “Żydów lubię jako przyjaciół i kolegów.” – jakze to typowe…
Ja panu nie odmawiam tej rodzinnej martyrologii i odnosze sie do niej z szacunkiem. I nie mam sie zamiaru z panem licytowac – ale na jakiej podstawie moze pan sadzic o “dylematach” mojego dziadka?
Moj dziadek prosze Pana walczyl w powstaniu jako 15 latek i zamiast chodzic do szkoly strzelal do ludzi. Walczyl w ruinach katedry warszawskiej, byl naocznym swiadkiem wybuchu niemieckiego stawiacza min na Kilinskiego, swiadkiem smierci kikuset osob, w tym swojego jedynego, starszego brata.
Wiec co my obaj mozemy wiedziec o dylematach naszych ojcow czy dziadow, panie Wojtasie? Sam pan wie, ze chetnie o tym nie opowiadali.
Ale krew mnie zalewa, jak ktos za pomoca polskiego bohaterstwa probuje mydlic oczy gdy rozmowa jest o polskich winach.
Bo widze wtedy brata mojego dziadka, ktorego znam jedynie ze zdjec i wszystkich jego nastoletnich kolegow, ktorzy zgineli w powstaniu i czuje jak ktos sie dobiera do ich pamieci brudnymi lapami.
Wiec niech pan to lepiej zostawi panie Wojtasie i najpierw przeczyta tego Grossa, a dopiero potem zabiera sie za dyskutowanie o rzeczach, o ktorych pan niewiele wie.
@KJWojtas
“Co do książki Grossa. Nie czytałem i nie mam zamiaru. Ja nie rozważam treści tej książki, a stosunek środowisk żydowskich do całej tej problematyki.”
No to moze wreszcie Pan zacznie rozwazac! Bo poki co to pan probuje pisac o rzeczach o ktorych pan nie ma zielonego pojecia. To znaczy do czego pan rozwaza stosunek srodowisk zydowskich? Do panskich wyobrazen? I jakich zydowskich srodowisk?
Czy pan Jotesz znajdujacy na kartach ksiazki Grossa swojego dawnego sasiada (o ile czegos nie pomylilem) reprezentuje jakies srodowisko zydowskie? Nie – reprezentuje siebie, czytelnika ksiazki, o wlasnym, osobiscie wyrobionym zdaniu. Wyrobionym na podstawie lektury.
I to sie tyczy tu kazdego… Jesli ukazuje sie kontrowersyjna ksiazka, ktora wzbudza ogolnonarodowa dyskusje, to chyba warto sie z nia zapoznac.
Czego sie pan boi?
Prosze Pana, to paranoia toczyc dyskusje o ksiazce i o percepcji “sprawy” wsrod blizej nieokreslonych “srodowisk zydowskich” jesli sie ani ksiazki ani “sprawy” nie zna.
Ma sie tylko gleboko wszczepione przekonanie o bezgranicznym heroizmie i czystosci wlasnego narodu.
I o plemiennej podstepnosci Zydow, choc “Żydów lubię jako przyjaciół i kolegów.” – jakze to typowe…
Ja panu nie odmawiam tej rodzinnej martyrologii i odnosze sie do niej z szacunkiem. I nie mam sie zamiaru z panem licytowac – ale na jakiej podstawie moze pan sadzic o “dylematach” mojego dziadka?
Moj dziadek prosze Pana walczyl w powstaniu jako 15 latek i zamiast chodzic do szkoly strzelal do ludzi. Walczyl w ruinach katedry warszawskiej, byl naocznym swiadkiem wybuchu niemieckiego stawiacza min na Kilinskiego, swiadkiem smierci kikuset osob, w tym swojego jedynego, starszego brata.
Wiec co my obaj mozemy wiedziec o dylematach naszych ojcow czy dziadow, panie Wojtasie? Sam pan wie, ze chetnie o tym nie opowiadali.
Ale krew mnie zalewa, jak ktos za pomoca polskiego bohaterstwa probuje mydlic oczy gdy rozmowa jest o polskich winach.
Bo widze wtedy brata mojego dziadka, ktorego znam jedynie ze zdjec i wszystkich jego nastoletnich kolegow, ktorzy zgineli w powstaniu i czuje jak ktos sie dobiera do ich pamieci brudnymi lapami.
Wiec niech pan to lepiej zostawi panie Wojtasie i najpierw przeczyta tego Grossa, a dopiero potem zabiera sie za dyskutowanie o rzeczach, o ktorych pan niewiele wie.
xipetotec -- 20.02.2008 - 13:53