Nie, no na dwójce też są fajniejsze momenty, ale Estranged hmm… jakoś mi nie leży. A jedynka w zasadzie nie ma słabych momentów. Ja bym z tego 1 zajebistą płytę skleił. Don’t Cry i November Rain przewijałem :) A Lies mimo, że tylko 8 kawałków robi laskę. Koncertowe są takie, jak rokendrolowe kawałki być powinne, a akustyki brzmią idealnie. Nawet Patience łykam. A 1 In A Million? Ha! Spaghetti Incident też mi robił – śmietnik, ale brzmieli jak zespół a nie stadionowy cyrk – tego nigdy nie lubiłem.
pzdr
P.S. Triarius – jak na katola – jest wybitnie mało pruderyjny :)
> Mad
Nie, no na dwójce też są fajniejsze momenty, ale Estranged hmm… jakoś mi nie leży. A jedynka w zasadzie nie ma słabych momentów. Ja bym z tego 1 zajebistą płytę skleił. Don’t Cry i November Rain przewijałem :) A Lies mimo, że tylko 8 kawałków robi laskę. Koncertowe są takie, jak rokendrolowe kawałki być powinne, a akustyki brzmią idealnie. Nawet Patience łykam. A 1 In A Million? Ha!
Spaghetti Incident też mi robił – śmietnik, ale brzmieli jak zespół a nie stadionowy cyrk – tego nigdy nie lubiłem.
pzdr
P.S. Triarius – jak na katola – jest wybitnie mało pruderyjny :)
Futrzak -- 13.01.2008 - 21:34