W paszczy szaleństwa again, czyli Wasz mały Dominik Taras nadaje

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Maszyno,

bądź uprzejma usunąć temu panu taga. Dziękuję z góry.


Pino,

Pino

bądź uprzejma usunąć temu panu taga. Dziękuję z góry.

spoko, zabolała Cię Bambi?
Nie ma sprawy, zmieniam taga…

Pozdro

edyt.;
sorki ciągle jakiś error wyskakuje, ma być; wszyscy Polacy to jedna “kurewsko
antykomunistyczna” rodzina.
Lepiej prawda?


yassa

Dałabym pewne poprawki, ale to może kiedy indziej.

Pururu


Pino,

jeśli pozwolisz, to sam się poprawię?
Rzeczywiście, właśnie sprawdziłem, to radosne i odważne dziewczę, które 10 kwietnia tak Ci zaimponowało, to nie Bambi a Bimbo!
Niby drobiazg, a wyprowadzić z równowagi może… wybacz.

A w ogóle – żeby pózniej nie było; doskonale Cię rozumiem; być jak Bimbo to już jest coś, bo Dania – to zupełnie inny świat… tam nawet bardzo pijanej załodze do głowy by nie przyszła myśł, żeby rozbić aeroplan z głową państwa w jakiejś bagiennej brzezinie…

Siemka


No wiesz, nie ma za bardzo sporu w naszym centroprawolewie,

chciałam tylko zaznaczyć, że istnieje czwarta, odrębna kategoria, która może np. być stanowczo za lustracją itd. ale jakoś mnie nie przekonuje.

Bez nazwisk, ale możliwe, że się zorientujesz, o kim mowa; profesor UJ, szalenie popularny wśród studentów, rzeczywiście pasjonat swej dziedziny, taki, kumasz, słodziutki, że pytał z troską na organizacyjnych, czy życzymy sobie po 45 min wykładu przerwę na papierosa. A poza tym wyskakuje w tym grajdołku dosłownie ze wszystkich lodówek, obejmuje honorowe patronaty, otwiera wystawy i przecina tablice na wstęgach.
Temat tego wykładu jest dla mnie banalny, zamierzam bywać jak najrzadziej, egzamin jest prosty.
Publiczna tajemnica, kto on kiedyś był.

Smoleńsk; nie można lekceważyć sygnałów, słabo śledzę bieżączkę, ale pamiętam katastrofy w Radomiu, Millera , Mirosławiec, trąbienie w raportach, że latają w trumnach, czasem trzeba pomyśleć, bo inaczej się wpada na brzozę.

Pzdr


Pino, nie zamierzam burzyć Twoich przekonań,

ale zwróć tylko uwagę, że nikt, nigdy nie zamierzał, jak to miało miejsce choćby w Niemczech, pozbawiać współpracowników SB możliwości kontynuowania pracy w zawodzie.

Postulowano jedynie wskazanie ich po imieniu.
Po to, by opinii publicznej dać choć cień szansy na ocenę; czy aby napewno są to ludzie godni miana autorytetów ją kształtujących.
Tego wymagała pragmatyka, elementarna uczciwość, nie mówiąc już o przyzwoitości…

Innymi słowy szło o to, aby zdanie Maleszków mogło być społecznie weryfikowalne ich pełną działalnością, a nie jedynie mało istotnym jej wycinkiem, opisanym w Encyklopedii Solidarności.

Jak wiadomo, wobec – mówiąc eufemistycznie – oporu materii, nic z tego nie wyszło i komunistyczni kapusie: konformiści, tchórze oraz zwykłe świnie wmieszały się z resztą…

A to, rzecz jasna, dawało świniom spore fory, zaś reszcie jasno pokazywało, jakie postawy w dalszym ciągu są promowane .

Rewanżuję się przykładem z UW;

Sekretarz POP PZPRu WPiA, który w stanie wojennym z zaangażowaniem obnażał antyradziecki spisek CIA szczęśliwie udaremniony przez polskich mężów stanu (ludzi honoru) staje się dziś powszechnie poważanym dziekanem tego wydziału.

Ma więc obecnie pełną, niczym niezmąconą, możliwość kontynuowania swojej starej narracji.

A to skutkuje tym, że jego studenci bez szemrania łykają wszystkie androny płk Anodiny, radośnie skandując; Piłeś?!... Nie leć!... Piłeś?!! Nie leć!!!...

Oni dysponują tak wszechstronnym wykształceniem, że wiedzą, iż samoloty spadały, spadają i będą spadać.
A krzyż ich tylko wkurwia… i dołuje.

Dołuje, bo pokazuje dystans do nowoczesności, wkurwia, bo dla ich zachodnich kolegów bywa zródłem funu. A oni chcieliby być tacy sami…

Pozdro


Enerdówek był koszmarny,

gorsza chyba już tylko Rumunia. Ale byli mniej cudowni od nas, tzn. zamiast spalić papiery, pocięli niszczarką... Zaraz, ale raczej to wszystko wiesz, no w każdym razie Stasi należało wyciąć z glebą, a Ceausescu z tą babą raczej musieli zawisnąć, każdy barak miał swoją specyfikę.

O co się kłócimy, jakie przekonania? Ja wiem o dwóch gościach, których nazwisk nie podam, ale też ich nie poważam und unikam.

Wymienię trzecie nazwisko, bo to jest absolutne jajo i jeden ćwiczeniowiec sam nam o tym opowiadał 13 grudnia… ykhm, chciałam podać, ale coś nie idzie wyguglać. Imię na A, nazwisko K-ski, cztery sylaby. W każdym razie, wieloletni sekretarz zakładowego POP, wyłącznie mgr aż do emerytury, były o nim anegdoty, chwilowo nie pamiętam jakie. Ale my nie UW, facet odszedł, do dziś co bardziej opozycyjnie nastawiona kadra o nim opowiada, co to on wyczyniał w stanie wojennym (tylko co to było? mam napad sklerozy). Potem był filarem jakiejś krakowskiej lewackiej jaczejki, z jednym z jej członków zaczynałam studia, nie zdał pierwszego roku.
Żeby jakiś były pezetpeerowiec zajmował na Ihuju poważne stanowisko, to jakoś sobie nie wyobrażam, chociaż nie prześwietlałam ich ofkors, to tylko taka wiedza potoczna.
Przypomniał mi się kolejny fragment układanki: mam taką koszulkę z herbem UJ, wylazłam w sierpniu 2010 na miasto oglądać krzyżowy rozgardiasz, babciom, zaznaczam, nie przeszkadzałam, byłoby to chamstwem, ale jacyś tęczowi chłopcy niesamowicie się ucieszyli na widok tych skrzyżowanych pałek pod koroną, och, Kraków do nas przyjechał! Jakoś się wywinęłam i potruchtałam w popłochu na Zamkowy.
Warszawa jest zdumiewająca, brzydkie kościoły, antysemickie kazania, dziennikarze TVN, mokotowski cyrk na kółkach, kibole co roku na Ikara… Prawdę mówiąc, już parę lat temu przestałam rozumieć stajla tego miasta.


Krzysztof Rączka?

nigdy wcześniej nie słyszałam, ależ paskudna morda


Pino, jakbyś była fizjonomistką?:))

Jednak ten Donek dobrze wiedział, co robi zdobiąc swój gabinet pięknymi buziaczkami.:))

To że opowiadam się za lustracją wcale nie znaczy, że panów profesorów od razu powywieszałbym na Krakowskim Przedmieściu.
Z dzisiejszej perspektywy czasami ich historie zdają się być groteskowe; jak np. pryszczatego Grubego (historyka z Twojej ostatniej notki) tropiącego na Kępie Potockiej kontrrewolucję. Z naganem w dłoni – jakby inaczej.:))

Co do Jagiellonki, zgoda.
Kiedyś, kumpel – profesor UW, zwrócił grzecznie uwagę starszemu koledze na niestosowność namolnego lansu jego kancelarii; Cóż, profesorowi UJ-otu raczej by niewypadało…

A poza tym;

  • Kościoły bez dwóch zdań mamy brzydsze.

  • Co do wyjątkowo antysemickich kazań w Diecezji Warszawskiej, to nie jestem zorientowany.

Na niedzielnych nabożeństwach nie spędzam aż tyle czasu, co panie i panowie redaktorzy z ul. Czerskiej.

  • Mokotowski cyrk na kółkach – zupełnie nie jarzę.

  • TVN i owszem. O tej stacji można gadać godzinami.

Zwłaszcza, gdy zna się dowody w sprawie Grzegorza Ż. Chociaż niekoniecznie…

Parę lat temu urzekła mnie Justyna Pochanke wyjaśniająca telewidzom przyczyny zawieszenia śledztwa w sprawie wyłudzenia ze skarbu państwa sporej sumki na rzekomą budowę fabryki osocza krwi.
Z jej słów wynikało, że przyczyną jest to, iż główny podejrzany (skądinąd plenipotent ówczesnej Pierwszej Damy w firmie „Royal- Wilanów”) aktualnie przebywa w nieustalonym miejscu za granicą, zatem dla naszych organów ścigania jest nieosiągalny.

Wiadomość jak wiadomość, gdyby nie to, ze godzinę wcześniej z „nieosiągalnym dla naszych organów ścigania” wymieniałem grzeczności w windzie apartamentowca w którym oficjalnie zamieszkiwał.:))

  • Tak… na dzień dzisiejszy najgorsi są kibole.

A już kibole zakłócający spokój choremu starcowi szczególnie.
Gdzie jest policja? Pytam.
Ona pogoniłaby w końcu tych wszystkich Leskich, Kamińskich i Ziemkiewiczów. A my mielibyśmy święty spokój i państwo prawa.:)

Z drugiej strony również trudno nie przyznać Ci racji; co kraj to obyczaj.

Tacy Niemcy czy Rumuni pewnie z całkowitym zrozumieniem i akceptacją odnieśliby do zaproszenia na oficjalne posiedzenie odpowiednika ich Rady Bezpieczeństwa Narodowego, tak wybitnych ekspertów, jak panowie E. Honecker czy N. Ceausescu.

Sama więc widzisz; nie ma najmniejszych szans, żebyśmy się pokłócili.:))

Aloha!


Ale jak to? :D

On tropił z naganem? Na Kępie? Szczegóły proszę!

No wiesz, na Wiejskiej stoi, białe i okrągłe. :)

Mega jest jeden kościół – na Łazienkowskiej, naprzeciwko Legii – w stylu krzyżackim, ten sam, w którym ZŁY dopadł tego chłopca, co rozrabiał na Torwarze, że koleś postanowił resztę życia poświęcić na wyplatanie koszyków wiklinowych. Przynajmniej tak brzmiało to w barwnej relacji redaktora Kubusia Wirusa.

No przestań, pan W.J. mógłby po prostu, rozumiesz, już gdzieś tak ulecieć z tego Ikara.


Tak, na KP to była paszcza szaleństwa,

tam się bałam, i w sierpniu i w kwietniu (choć mniej, bo byłam w grupie), mój raport kopernikański był natomiast przeprowadzony na totalnym luzie.

Jest taki, powiedzmy, że raper, kibicuje Polonii Warszawa:

W tym mieście nieustannie toczy się czarno-zielona wojna,
Na linii tego frontu może zginąć każdy z nas,
Warszawa nocą wydaje się spokojna,
Ale ktoś, gdzieś, odlicza nasz czas…


Pino

Mieszasz porządki w nieczęsto spotykany sposób ;) Za jedyny fajny kościół w Warszawie uważasz budynek w 80% odbudowany w latach ’80/‘90 raczej w stylu multi, niż “krzyżackim”. Gdy startowałem na Legii (‘84), stała tam tylko dzwonnica i kawałek muru. A Kościół Garnizonowy, św. Jan? Pl. Zbawiciela? No i Jan Boży? I to piszę ja – poganin :)

Wydarzenia z KP – w sierpniu grupa z Legii i ex- Ligi Republikańskiej odparła tarasowców atakujących staruszki i od razu mieli tajniaków z ABW na plecach (wcześniej tarasowcy mogli robić co chcięli). A na koniec grafomania “Duże Pe” dotycząca jego wizji warszawskiego kibolstwa.

Jaki związek z tematem?

PS Na Ikara pojawiamy się od połowy lat ’90. Czyli od chwili, gdy Mariusz Kamiński wymyślił cały motyw z rocznicowymi wizytami po zwycięstwie Kwaśniewskiego w prezydenckich, gdy stało się jasne, że komuna w III RP rozliczona nie będzie.


Foxx

Nie mieszam, tylko za bardzo skracam, mega było wybitnie ironiczne.

No prawda, że grafomania okropna?


yassa, będę marudzić,

mieszkam bardzo blisko Kępy, na serio musisz opisać tę pogoń za kontrą, przecież to komiczne.

Wiem, że Kołakowski latał z naganem, że był ktoś taki, jak Adam Schaff, co to uczył myślenia bez alienacji, czytałam wywiad-rzekę ze Szpotem, ale o pogoni na Kępie pierwsze słyszę.


Pino urzejmie donoszę,

że “w Wyższej Szkole Pedagogicznej przy ul. Myśliwieckiej w Warszawie, która potem została wchłonięta przez Uniwersytet Warszawski, działał na początku lat 50. agent, który został zarejestrowany jako TW Pedagog.
Pedagog to, według składającego raporty oficera bezpieki, prof. Andrzej Garlicki. Został on zarejestrowany jako współpracownik 26 listopada 1953 r. Był wtedy studentem. Z dokumentów, które znajdują się w IPN, wynika, że podjął współpracę z pobudek ideologicznych; nie pobierał wynagrodzenia.

Z notatek sporządzonych przez oficera prowadzącego wynika, że Pedagog chciał donosić na kolegów z uczelni, którzy mieli „nieprawomyślne poglądy i burżuazyjne odchylenia”.
Pedagog zobowiązał się do rozpracowania środowiska studenckiego w WSP, Związku Harcerstwa Polskiego na Żoliborzu oraz Zakonu Sióstr Zmartwychwstanek.
Pierwszy meldunek, jaki złożył, dotyczył „grupy chuligańskiej” i niepewnego działacza ZHP na Żoliborzu.
W 1954 r. rozpracował studentkę Wierzbę ze szkoły pedagogicznej, którą podejrzewał o „wrogą, antysocjalistyczną działalność”. Pedagog liczył, że od pracowników Urzędu Bezpieczeństwa otrzyma pistolet.

Współpraca urwała się w roku 1955. Po pierwsze, Pedagog nie miał już ochoty donosić. „Nie stawia się na spotkania”; raportowali funkcjonariusze.
Po drugie, stał się niewiarygodny dla bezpieki.

A to za sprawą innej agentki, która działała w jego środowisku. Doniosła UB, że Pedagog przechwala się przed dziewczynami, iż jest funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa, a nocami „po Żoliborzu z pistoletem w ręku gania reakcyjne bandy”.
Pedagog wznowił współpracę w 1963 r., kiedy na zlecenie Służby Bezpieczeństwa sporządził analizę tzw. środowisk rewizjonistycznych…”

Z poważaniem, Życzliwy


Foxx'ie,

trochę lepiej (fragment ciemniejszy zdjęcia) wyglądał ten kościół, kiedy brał w nim ślub marszałek Piłsudski z Aleksandrą Szczerbińską.
Z wojny ocalała tylko dzwonnica, zas odbudowany został w znanej nam, mocno oryginalnej formie.:))

darmowy hosting obrazków

Pozdrawiam serdecznie


yassa,

nawijaj dalej, okres ochronny na bobry skończy się dopiero na początku maja

nawet ejtisy nie są imho tak wciągające, jak przełom 40/50 – thx


Przybora napisał

takie opowiadanko, które kończyło się zdaniem: “wtedy po raz wtóry pochwaliłem dystrybucję”.

Zatem uwaga, pochwalony niech będzie IPN.


ej bez kitu

nikogo nie chcę martwić, ale to mi wygląda jak temat na poemat


No way to say Pino,

niektórych nie mam sumienia pozbawiać złudzeń.:))

Jakiś czas temu Krzysztof Wołodźko napisał tekst poświęcony zapomnianej legendzie walki z komuną.
Traktował on o reportażyście Józefie Kuśmierku, odkrywcy (w 1988 r.) zbrodni dokonanej na Wąwolnicy.

Przypomnę; wiosną 1946 r. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego z Puław wsparty przez funkcjonariuszy PUBP z Mińska Mazowieckiego to lubelskie miasteczko puścił z dymem.
Nie przejmując się specjalnie mieszkańcami akurat nieszczęśliwie przebywającymi wewnątrz swoich podpalanych domów.

Pozostałych przy życiu, ubecy przewieźli do baraków znajdujących się na jednym z warszawskich lotnisk.

Pod notką swoim podziwem dla bezkompromisowości i odwagi dziennikarza dzieli się najwięksi salonowi antykomuniści.

Niestety prawda była bardziej złożona, żeby nie napisać – zaskakująca.
Bowiem ówczesnym szefem mińskiego Urzędu Bezpieczeństwa był nikt inny, jak właśnie tak wychwalany dziennikarz – Józef Kuśmierek. On również brał udział w pacyfikacji.

Oto fragment zeznań świadczący o wczesnej aktywności tego bohatera opozycji:
„Józef Kuśmierek jeździł gazikiem po wsiach i aresztował wszystkich tych, na których miał donosy. Aresztowanych zamykał w hangarach na Gocławiu. Wieczorem albo nocą wypijał szklankę wódki, brał pałkę i wraz z kilkoma ubekami szedł do hangaru bić kułaków.
Zdarzało się też często, że kazał któregoś przyprowadzić do urzędu i tam jednym silnym uderzeniem pięści łamał mu szczękę…”

Nawiasem mówiąc; moim absolutnym numero uno jest człowiek, którego kiedyś nazywano „sumieniem opozycji demokratycznej” – literat Andrzej Szczypiorski. W rzeczywistości długoletnia Ub-ecka i SB-ecka kapucha. Od lat 40 – tych do 70-tych.
Należała mu się resortowa emerytura, jak psu micha…

Co ciekawe, jego specjalnością było donoszenie na własnego ojca – Adama, przedwojennego działacza PPS-u.
A co jeszcze ciekawsze, gdy wreszcie Jędruś, korzystając z koniunktury, sam stał się antykomunistą, pałeczkę po nim przejął jego syn Paweł.
I robił to samo co tata z dziadkiem.
Kapowania na ojca stało się dla niego źródłem łatwych pieniędzy.
To się nazywa tradycja rodzinna… :).

Dobranoc


No tak.

Wkurwiałeś mnie straszliwie, zastanawiałam się, co jest z Tobą nie halo, a Ciebie po prostu gryzło, że wszystko jest przemieszane, niczym groch z kapustą, prawda?

I że ludzie są ślepi i w żaden sposób nie potrafią połączyć rozmaitych faktów?
Że koniecznie, och, koniecznie, muszą mieć nad sobą jakieś autorytety?

#tojuzszczytabsurduale #niechmitylkoktossprobujepodeptacprawnika


Droga Zyzako, obawiam się,

że zupełnie straciłaś panowanie nad złością.:))

Najpierw tniesz mój komentarz, później zabiegasz u Maszyny o ingerencje na moim własnym, kurwa mać, blogu a teraz, to już wdrapałaś się na sam szczyt absurdu.
Gratuluję, red. Szpakowski nazywa to sportową złością.:))

Pino

Wkurwiałeś mnie straszliwie, zastanawiałam się, co jest z Tobą nie halo, a Ciebie po prostu gryzło, że wszystko jest przemieszane, niczym groch z kapustą, prawda?

I że ludzie są ślepi i w żaden sposób nie potrafią połączyć rozmaitych faktów?
Że koniecznie, och, koniecznie, muszą mieć nad sobą jakieś autorytety?

#tojuzszczytabsurduale #niechmitylkoktossprobujepodeptacprawnika

Bo to niby ja boję się podać, że Wielki Wódz Światowego Proletariatu zmarł na syfilis, bo od tego rewolucja się zawali?

To ja kreuję autorytety, tworzę kulty, stawiam posągi i beatyfikuję świeckich świętych?
Ja dostaję piany na samą myśl o Tobie?
Ja biorę udział w nagonce na Ciebie?
Ja wywaliłem Cię z roboty, jeżdżę po Twoim promotorze i wydawcy?
Ja straszę kontrolą IHUJ-a, bo tam obroniłaś pracę naruszającą święty kanon?

No proszę…
Gdyby Twoje narastające wkurwienie nie przyćmiło Ci wzroku, to pewnie zauważyłabyś, że pisałem, iż ludziom należy pokazać pełen obraz, a nie tylko prześliczny jego fragment.
Niech go sami ocenią, bo swój rozum mają.

Na koniec, ciekawostka; jeszcze nie tak dawno w ogólnodostępnej Wikipedii stało czarno na białym, że redaktor Józef Kuśnierek karierę rozpoczynał w MBP, zaś Andrzej Szczypiorski brał czynny udział w ubeckiej akcji sprowadzenia swego ojca do kraju.

A dzisiaj, po tych informacjach nawet śladu nie ma… fajne, nie?

Pa


Hyhy,

a Ty to niby pokazywałeś zawsze cały obraz? No ja przepraszam, ale nie podejrzewam. ;P


Aha,

dobra, widzę, na czym polega problem!

Zaczęłam od “wkurwiałeś mnie straszliwie”, bo się cofnęłam myślą do początków naszej blogerskiej znajomości, sprzed czterech lat.

#jeslicosmniekiedyszgubi #bedatoskrotymyslowe

:)


No...nie, bez przesady Pino...

Pino

a Ty to niby pokazywałeś zawsze cały obraz? No ja przepraszam, ale nie podejrzewam. ;P

Sorki, ale nie mam najmniejszego powodu, żeby malować albo pokazywać jakiś obraz skoro on już istnieje i każdy może go zobaczyć w galerii?

Ja jedynie na bieżąco staram się rekonstruować ubytki, retusze i domalowanki, jakie notorycznie i z mozołem czynią nasi komsomolcy i politrucy…:)

Pozdro

Ps.
Jeśli chodzi o mnie, to no problema.:))


Ach,

jeśli chodzi o mnie, to niestety, -4,5 dioptrii w prawym, -6 w lewym oku.

snajper na miarę czasu i ekranu


Subskrybuj zawartość