Lisboa (2)

Piszę swoje. Nie muszę się tłumaczyć, skomleć, pchać “krzywdy” na afisz. Mogę pisać swoje.

Dziś w Lisboa do 25 °C.
Ciśnienie: 1016 hPa.
Wiatr: 12 km/h.
Śnieg: 0.0 mm.
Deszcz: 0.0 mm.

Jutro – podobnie. W przyrodzie zapewne cieplej niż w mieszkaniach. Stoliki kawiarni już na ulicach. Tag robi ranną mgłę. Z mojej perspektywy przyjemnie.

***
13:36

O co chodzi w prowadzeniu referatu? Żeby dokumenty referenckie zostały przygotowane na czas? No, nie wiem. Tych dokumentów przecież się nie czyta; przynajmniej nie jest to regułą. A kiedy już czyta, to się poniekąd najczęściej nie rozumie, prawda… Więc może chodzi o to, żeby referat zwyczajnie “istniał” – trwał; czy dlatego należy go prowadzić? To akurat jest możliwe. Referat czasem się przydaje, daje na siebie przerzucić winę, robi za słuchacza, kiedy już nikt nie zgadza się na wysłuchanie. Bywa i tak. Jeszcze inaczej – może referat jest po to, żeby przyuczyć referentów, ulepić z nich ludzi, dać szansę na samodzielność? Nie, taka interpretacja byłaby zbyt daleka. Pachnie komuszeniem. Zdarza się, oczywiście że się zdarza, nie można, prawda, wykluczać, że jeden z drugim albo jedna z drugą wyprostują się i nabiorą rozmachu, ale to jednak przy okazji; zależy od referenta i jego przypadku. Na pewno referaty bywają autoreferancyjne (pardą), same kreują swoje potrzeby; koniec jest wówczas blisko, prawda… Tak i nie wiem o co, prawda, chodzi w prowadzeniu referatu…

Przychodzą do nas ludzie niedojrzali, chuligani i pospolici durnie. Referat ich przyjmuje. Każdy coś pisze i przychodzi. Co z nimi robić? Komuch się zdarza niekiedy, uparty lewicowiec albo centrolewicowiec, prawda, z mądrościami wypisanymi na kartce. Referat zaprasza, mimo wszystko. Megalomani ładują się drzwiami i oknami… A referat bez zmian.

Może trzeba w końcu coś zmienić? Pytam, prawda, że pytam… Wszystko tak samo, od dwóch lat, bo tyle sięgam wstecz. Nic do przodu, nic inaczej. Tylko palce bieglejsze w naciskaniu klawiatury; zaprawiły się jak szwagier na poprawinach. Pogrzebałem w archiwum S24, gdzie większość tekstowiczan była obsadzona, prawda, poczytałem ich role, powspominałem… Tak!, już wówczas byli znani i pisali podania do różnych referatów. Poczytałem, poczytałem… Łza się w oku poniekąd kręci, tylko co z tego. Gówno (pardą), nic, szlaban. Czyli nic. Ponad dwa lata minęły, a czas stoi. Mnie akurat nie chce się montować, ale – proszę państwa – zdechniemy z tą blogosferą i też będzie tak samo. Poczytajcie dyskusje sprzed roku, rybeńki, poczytajcie… Referent dobrze wam radzi. I odpowiedzcie – co nowego, prawda, w referatach, że w referatach?

***
14:07

A tak w ogóle katar mnie męczy, boli gardło, głowa, zły jestem. Wku[...]wia mnie (pardą) wszystko – jednym zdaniem. Piszę o tym na blogu, bo mam taki kaprys, prawda. W dodatku referentka przyniosła mi papier, który… szkoda gadać; przez nią za moment też się wścieknę. Wracam do Lisboa; mam poniekąd gdzieś.

***
14:31

Robiem przerwem.
~~~

referent

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Referencie

Dobrze mieć taka Lisboe, do ktorej można odlecieć na wewnętrzną, choćby i chwilową, emigrację. A sama Lisboa świetnie się do tego nadaje…

Dyskusje rok temu były – mam wrażenie – bardziej zażarte. Ale istnieje szansa, dość poważna, że jedynie mi się wydaje.

Czy zdechniemy z tą blogosferą? Jeśli bedzie się to konczyć każdorazowo odejściami, w jakimkolwiek stylu, to zdechniemy faktycznie.

Referat, zwłaszcza jeśli publiczny, durni i chuliganów przyjmowac niestety musi. Nie jest to oczywiście konieczne do pracy jakiegokolwiek referatu, bowiem jak powszechnie wiadomo, dowolna administracja może żyć dla samej siebie i petenci tylko jej w tym życiu przeszkadzają. Dobrze, że Referat bez zmian z nalezytą cierpliwością i troska nad megalomanami wszelkiej maści wciąż się pochyla. Oby nie pochylał sie za bardzo, bo może go coś lub ktoś zaskoczyć...


Referencie

tylko wpis się od rana rozwinął :)

ja miałem kiedyś taka faze że całe archiwum Igły przeczytałem, dla wspomnień i dobrej zabawy, poszerzenia wiedzy, sporawdzianu co się myślało i pisało.

Z prespektywy dwóch lat widac że pod palcem bieglej (co wyłapałeś) ale emocje! te emocje, ciągle gorące…

p.s Poproś z łaski swej naczelnego archiwistę (Panią Referentową zapewne) coby jakieś zdjęcia z Lisboa udostępniła, pocieszyć oko… choć na dzień

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


-->Griszeq, Max

Dziękuję za odwiedziny. Odezwę się wieczorem, jeśli mnie do końca nie zwali z nóg.

referent


Referencie

No to ja odpowiem zapewne jutro, jako że wieczorami odpoczywam od blogosfery…


To ja może

wetnę się niepytany przed Referentową i zanim Szanowny Gospodarz nie powkleja, parę obrazków umieszczam. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone.

Tematyka raczej tramwajarsko-kolejowa…

L0.jpg
L1.jpg
L5.jpg
L6.jpg


-->Griszeq

Panie Griszqu, jestem we względnie złej kondycji. Nie zbywałem Pana, ale akurat wychodziłem z pracy, a potem nie zaglądałem do sieci. Jeśli się Pan nie pogniewa, wrócę do sprawy. Dziś mogę tylko potwierdzić, na podstawie tego co widzę, że chyba raczej zdechniemy. To właśnie dziś widać, że kiedyś nastąpił błąd w wyborze.

referent


-->Oszust1

Potwierdzam, że to okolice Lavry. Wkrótce wkleję swoją porcję. Muszę poprosić referentową. Dziękuję za zdjęcia. Śliczności, że tak powiem. Takie jakby bardziej nocne.

Pozdrawiam,
referent


-->Max

Wkrótce porcja zdjęć. Jako się rzekło Oszustowi :-)


Referencie

A ja tam uważam, że warto walczyć o Referat. Nawet jesli trzeba będzie troche dumy do kieszeni schować...
No i nie zwykłem sie ani obrażać ani czuć zbywanym… Zbyt często sam nie odpowiadam. ;-))))

Pozdrawiam.


-->Griszeq

Mój referat nie jest zagrożony. Czasem mam go dość, ale co innego ponarzekać, a co innego – robić swoje. W tym sensie referat nie jest zagrożony. Inna sprawa, że coraz bardziej przypomina “referat latający” :-)


Referencie

Nie wiem jak Panu, ale mi trochę głupio patrzeć...

Pozostaje robić swoje… Jak zawsze.

Nie chodzi o narzekanie, tylko o zwyczajna przyjemność... Bo masochistą to chyba nikt nie jest.. Chociaż – kto to wie?


-->Griszeq

Właśnie łyknąłem aspirynę i świat może wydać mi się ładniejszy :-))) Zgadzam się, ze lepiej coś robić niż patrzeć. Nawet jeśli chwilowo błądzimy, prawda… Bo kiedy patrzymy, to robią za nas inni, co może być niefajne :) Stąd mój referat robi, choćby g[...]wno z nieba padało. Mój referat, podobnie zresztą jak mój zawód (referent), to konsekwencja demokratycznego państwa prawnego. Niedawno sobie to uświadomiłem, że “istnieję” dzięki temu czemuś, co nie za bardzo wiadomo czym jest, a czym nie jest. Ale to inna opowieść.


Odmeldowuję się,

wpadnę, kiedy będą lepsze warunki do pogadania, bo na pewno będą :-) Ale też i obowiązki wzywają, więc tym bardziej.

referent


Panie Referencie

Z innej beczki, ale Pańskiej inspiracji…

Wie Pan, czego mi najbardziej brakuje na TXT? Właśnie chociażby tego, o czym Pan zagaił w przedostatnim zdaniu. Czyli dużych tekstów, nawet jeśli by nie miały być mądrze komentowane z uwagi na braki adwersarzy, dotyczących jednak fundamentalnych kwestii. W Pana przypadku – co oznacza zlepek słów: “demokratyczne państwo prawne”. Co oznacza literalnie, co oznacza w “duchu litery”, a jak jest w rzeczywistości. Niegdyś takich edukacyjnych w sumie tekstów, bo do szczególnych polemik nie dochodziło z uwagi na zderzenie profesjonalizmu/zaangazowanej amatorszczyzny z całkowitą amatorszyzną, było dość sporo. Chyba chodziło o przymiotnik: “obywatelski”. Ja wiem – nic za darmo, ale czasem jednak komuś się chciało podzielić swoją wiedzą. Ech, stare czasy…

Pan, dość uparcie, w sposób dość zabawowy (lekka forma podejścia) – o co pretensji oczywiście nie mam żadnych – zawsze traktował TxT. A szkoda.


-->Griszeq

Wie Pan, wszystko jest do pomyślenia, ale jednocześnie ma swoje miejsce i czas. Niech Pan się rozejrzy wokół...

Ale oczywiście ma pan rację, że coś takiego można robić. Kiedy ponad dwa lata temu zacząłem pisać blog, przyjąłem, że nie będę posługiwał się wiedzą, za pomocą której zarabiam na chleb. Tylko kilka razy coś mnie naszło i rozmawiałem “na poważnie” z Sadurskim (b. dawno temu), a potem z Tichym (niedawno). Staram się tego unikać. Dlatego robię raczej facecje albo przemycam coś między linijkami. Myślę, że tak jest uczciwiej.

Może jak będzie nowa maszyna… Nie wiem, szczerze mówiąc trochę wątpię.


Panie Referencie

No oglądam się i nie podoba mi się. Rozumiem – ewolucja. Ale właśnie brakuje mi tych bezbarykadowych wymian zdań, w których nawet kompletni amatorzy z całkowicie odmiennej opcji, mogli zadawać podstawowe pytania. Bo ja sam takim amatorem jestem. I tacy amatorzy jak ja, ponosza największe straty. ;-)

Pamiętam Pańskie rozmowy z Sadurskim. Paradoksalnie – podejrzewam że to właśnie z nich jest Pan pamiętany. Ale może tylko tak mi się wydaje. Jak Pan na TXT trafił, to miałem nadzieję na parę takich właśnie mocno profesjonalnych tekstów. Nawet jeśli człowiek nie trybi połowy tego, co jest napisane, to uruchamia net, by zrozumieć. I to jest wartość dodana.
Ale moze to dlatego, że ja słowo “obywatelskie” w nazwie TXT właśnie z tym łączyłem – z formą dobrowolnej daniny z wiedzy od tych, którzy coś wiedzą dla tych ciekawskich, którzy mają ochotę poczytac. Kiedyś Serge chyba robił analizy czytelnictwa takich poważnych tekstów – bylo mało komentów, ale za to setki wejść. Bo to w sumie sprowadzało sie zawsze do dobrej woli piszącego – na jakąś szczególnie profesjonalną polemikę, to niestety nie bardzo można było liczyć. Zbyt małe to towarzystwo, by trafiać na godnego siebie adwersarza, mającego tego samego konika.

A może ja zwyczajnie za poważnie do tego podchodzę? Hmmm…

Czas pokaże… Co nas nie zabije, to nas wzmocni.


Subskrybuj zawartość