NA ŚWIĘTA

Po pierwsze, bardziej niż gotować lubię jeść. A talerz mogę położyć nawet na kolanach, jak prosty chłop, który zbaraniał po przyjeździe do rozświetlonej tysiącem rozświateł i pachnącej tu i tam Warszawy. A i telewizor potrafię w tym czasie włączyć, zwłaszcza gdy występuje premier Tusk albo gra polska reprezentacja. Siedzę, patrzę, słucham i jem…

Po drugie, jeszcze bardziej niż jeść lubię pić, co rozstrzyga zarazem spór, czy wolę też raczej pić, czy raczej gotować. Uważny czytelnik, prawda, odgadnie. Nie ma potrzeby rozwijania tego wątku.

Po trzecie, lubię bardziej jeść niż gotować, bo kiedy jem mogę bardziej pić. Referentowa patrzy na mnie… no, może nie krzywo, bo co do zasady Referentowa patrzy prosto, ale koso to już owszem, gdy otwieram butelkę, a wokół ni chuchu choćby precla. Za to butelka otwarta do jedzenia nie wzbudza podejrzeń. Dziwne? Może i dziwne, ale działa.

Po czwarte, mądrzy ludzie powiadają, że poniżej gardła nie ma żadnych kubków smakowych i tego całego oprzyrządowania, które – jeśli dobrze skalibrowane – nie powiem, prawda, daje uciechy. A skoro nie ma nic poniżej gardła, to zamiast pić trzeba wypluwać do urządzenia zwanego wielkomiejsko kuler, a po naszemu wiadro. Obiecuję w przyszłym roku więcej wypluwać.

Po piąte, nie zdarzyło mi się nic dobrego podczas gotowania, pomijając straty materialne i spadek prestiżu, a podczas jedzenia i picia owszem. Przy czym znowu, bardziej podczas picia. Ten wątek zostawię z takim powiedzmy… poniekąd niedopowiedzeniem.

Po szóste i ostatnie, niech w Święta ktoś wam gotuje, a wy jedzcie i pijcie. Religijni już pewnie jesteście, skoro obchodzicie Święta, a nawet jeśli nie, to co tam. Ktoś liczył gęby stugębnej, że tak, prawda, zakończę z sensem. Wszystkiego dobrego od referenta!

Średnia ocena
(głosy: 5)
Subskrybuj zawartość