Nawrócenie: Doktrynalna czystość, czy zdolność do przyznawania się do złego..... ?

““Zapewniam was, że każdy kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu…”.

W człowieku jest taki mechanizm przez psychologię nazwany racjonalizacją -> sprowadza się od do tego, że potrafimy usprawiedliwić lub rozgrzeszyć się z naszych “postępków” albo je za postępki nie uważać ze względu na rzekome “okoliczności łagodzące” albo to, że wszyscy tak czynią i nikt nie uważa już dziś za złe… .

Czasem wydaje się, że zamiast przyznania się do “winy” lubujemy się w “palenia Panu Bogu świeczek” by przymykając oczy na własny wytłumaczony “postępek” nie tracić (na wszelkim wypadek) Jego przychylności… .

Dajmy na to, możemy powiedzieć, że przecież nikogo nie zabiliśmy, nie okradliśmy, żony nie bijemy, dzieci w sumie też... więc jesteśmy wzorowymi Katolikami. Właściwie to możemy na tym poprzestać i zacząć się modlić za innych grzeszników którzy błądzą a z sobą dając sobie już spokój.. .

A właśnie ten niewinny cytat jest bardzo w tym kontekście ważny gdyż uświadamia, że grzech – jakikolwiek by był, mały czy duży – jest niebezpieczny i czyni nas – ludzi niewolnikami…. .

Jeśli niewolnikiem to czyni nas tym kim nie jesteśmy. Gdyż człowiek jest i powinien być wolny.

Skoro niewolnikiem to oznacza, że istnieje poza naszą materialną rzeczywistością inna rzeczywistość w której właśnie stajemy się niewolnikami ale ta rzeczywistość ma przełożenie na nasze życie tutaj. I wbrew pozorom nie ma znaczenia to czy ktoś jest wierzący czy niewierzący gdyż skutek i tak jest ten sam.

Jednak zaznaczam, że piszę w kontekście Katolickim.

I to o tę rzeczywistość toczy się bój na naszym świecie widzialnym.

Uleganie grzechowi czyni nas niewolnikami złego. Powstawanie od nich mocą Jezusa czyni nas wolnymi wobec niego.

Innymi słowy, Bóg nie oczekuje od nas abyśmy byli nieskazitelni ale abyśmy stawali się od zła wolni – a więc abyśmy się od zła zawsze odwracali i oczyszczali jak zawsze kilka razy dziennie myjemy sobie ręce, bierzemy prysznic, dbamy o własną higienę. Nie mycie się czyni nas “niewolnikami brudu” – gdyż chodzimy z brudem a on z nami.

Tak więc odwracanie się od grzechu jest czynnością tak powszednią jak czynność mycia się, np. mycia zębów.

NIe chodzi więc tutaj o samą czystość doktrynalną dla samej czystości aby się nią chełpić przed “grzesznikami” ale chodzi o to aby być wolnymi i żyć wg Ducha Bożego.

A mamy w Biblii katalog wg którego rozpoznać kogoś kto żyje wg Ducha Bożego:

List do Galatów (5,19-23): “Owocem zaś ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość dobroć, wierność, łagodność, opanowanie”.

Zatem w chrześcijańskim życiu nie tyle chodzi o czystość moralną jako celu samemu w sobie, ale o to aby być przemienionym w taki sposób aby te cechy urzeczywistnić w swoim postępowaniu.

Wiadomo, że są różne stopnie zniewolenia – tak jak różny kaliber popełnianych grzechów. Więc nie jest tak, że ludzie są do szpiku zepsuci albo nawróceni…. .

Są jednak pośród nas tacy którzy do szpiku się nawracają -> wyznają swoje grzechy i żyją w wolności Dzieci Bożych i ci, którzy łudzą się zamykają swoje oczy przed własnymi “postępkami” szukając winnych poza sobą – albo “myją się do połowy”.
Wtedy łatwo na sztandardach wypisać DOGMATY I PAWDY WIARY ORAZ WSKAZYWAć HERETYKóW, GRZESZNIKóW I POTęPIONYCH... . Służyć to może usprawiedliwieniu własnych grzeszków mniejszych czasem niż “heretyków” ale to wypisanie na sztandarach może uspokajać sumienie -> odwracamy uwagę od własnych “grzeszków” a pracujemy nad innymi… .

Cytat z BIblii mówi, że nie ma “do połowy mycia” lecz albo niewolnik albo wolny…. .

Prawda więc, jaka istnieje jest jedna. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i takimi pozostaniemy do końca naszego życia na ziemi, jednak to co nas różni to, zachowanie wobec własnej grzeszności.

Albo się z niej otrząsamy wyznając swoje grzechy – dając świadectwo także sobie samemu, że dokonujemy aktu odrzucenia zła i gotowości przyjęcia DOBRA o którym mówi list do Galatów albo przyjmujemy tylko częściowo gdyż jakiś grzech sprawia nam szczególną radość więc rezerwujemy sobie go “na wszelki wypadek” – de facto pozostając jednak niewolnikiem…. ?

Albo sami siebie oszukujemy(trwając w grzechu a więc niewoli) gdyż dla nas na próżno umarł i zmartwychwstał Jezus – skoro sami siebie jesteśmy w stanie rozgrzeszyć i wytłumaczyć swój grzech.

Albo jesteśmy nawróconymi grzesznikami – żyjącymi w Prawdzie, że jesteśmy grzesznikami dla których przyszedł z nieba sam Syn Boży by tę niewolę przerwać... – i przymujemy jego POKÓJ albo nie potrzeba nam Go, gdyż sami siebie jesteśmy rogrzeszyć i usprawiedliwić.

Wolni jesteśmy wtedy gdy nazywamy zło złem a dobro dobrem. Niewolnikami zaś wtedy gdy przemilczamy zło nawet eksponując jedynie dobro.

A dla tych spośród nas wierzących ale “przemilczających” mówi Jezus:

“Wielu pierwszych będzie ostatnimi a ostatnich pierwszymi…”.

Więc na próżno racjonalizowanie którego dowodem pewnie będzie w przyszłości posiadaniem “wrzodów na żołądku” lepiej skupić się na tym co Dobre a zło odrzucić – jak dobry ogrodnik który odcina z winnej latorośli te gałązki które są niepotrzebne i czyni z tej czynności stały zabieg.

Nie należy się więc bać lęku przed wyznaniem swoich grzechów gdyż idzie o WOLNOŚĆ, tak jak nie boimy się myć zębów, brać kąpiel i doświadczać pięknego zapachu naszego umytego, odświeżonego ciała.

Wszak Dusza jest tym co “jest NAMI” bardziej niż ciało, więc tym bardziej jej czystość i stan rzutuje na całą aurę jaką wokół siebie stwarzamy, sprawia, że czujemy się Wolni i pełni pokoju który pozwala nam żyć jeszcze lepiej i intensywniej…. .

Pozwala nam doświadczać czegoś co przekracza nas samych.. .

Nie czystość moralna ale nieustanne odwracanie się od zła tak jak odwracamy się nieustannie od brudu pokrywającego nasze ciało…. .

:-)))

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość