W cieniu żydowskich roszczeń

Od kilku lat proponuję trochę inne spojrzenie na relacje polsko-żydowskie, niż to jakie wyznacza kontekst II wojny światowej i popełnionego przez Niemców ludobójstwa.

Niestety, propozycja, którą w zarysie sformułowałem m. in. na łamach „Rzeczpospolitej” (zob. „Polsko-żydowska niepamięć”) nieodmiennie trafia w próżnię. Dziedzictwo gościnności kraju, który setki lat temu zyskał miano „raju Żydów” unieważniane jest wciąż przez dyktat politycznej poprawności. Jej postulaty nie ograniczają się do powtarzania okrągłych frazesów i rozmijania się z prawdą, ale sięgają wręcz do cenzurowania faktów. Nieustannie jesteśmy przekonywani, że są sprawy i postaci o których rozmawiać wolno, i te, których – dla zdrowia dialogu – przypominać nie należy.

Ci, którzy nie tylko od święta ośmielają się wspominać o unikalności żydowskiego losu w kraju Piastów, Jagiellonów, Rzeczypospolitej Obojga Narodów, spychani są na margines. Jeśli i ów zabieg nie przynosi oczekiwanych skutków, dochodzi do użycia niezawodnego intelektualnego cepa, aż po zrównanie z niemal mitycznymi „nazistami”. (Wszyscy, którzy pamiętają połajanki ze strony niejakiej Dany Rothschild i wesołków z salonowego bloga tyrpawatch, wiedzą o czym mówię).

Jeśli dziś na opisanie historii relacji polskich gospodarzy i żydowskich gości obowiązuje przywleczony z amerykańskich gazet paradygmat hucpy i tresura „polskim antysemityzmem”, jeśli zmuszani jesteśmy przejść do porządku dziennego nad konsekwentną działalnością osobistości pokroju Israela Singera i Dawida Pelega, czy indolencją i lekceważeniem ze strony polskich władz wobec antypolskich wybryków w światowych mediach, wielka w tym zasługa naszych „zawodowych” specjalistów od dialogu.

I nie ma się czemu dziwić, jeśli nawet w tak uczęszczanym forum, jak Salon24.pl nikt z tzw. „czerwonych” w ciągu ponad dwóch lat nie skorzystał z moich zaproszeń do udziału w debacie. Nikt spośród znamienitych intelektualistów, dziennikarzy, ludzi nauki, komentatorów, nie był łaskaw mnie i innym „niebieskim” czytelnikom wyjaśnić, że jeśli międzynarodowe relacje mogą i powinny opierać się na takich fundamentach, jak prawo narodów, partnerstwo, chrześcijańska koncepcja człowieka, szacunek dla tego, co w naszej historii najszlachetniejsze; z jakichś względów nie dotyczy to akurat relacji polsko-żydowskich.

Co w takim razie powinno lec u podstaw właściwych stosunków Polaków i Żydów? Czy miałoby to być spełnianie coraz dalej posuniętych, nie tylko finansowych roszczeń żydowskiego lobby?

Poszukiwanie najlepszej odpowiedzi na podobne pytania było i pozostanie jednym z naczelnych zadań, dla których istnieje Fundacja Paradis Judaeorum. I, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, wszystkich przyjaciół i wrogów, a także politycznych reprezentantów, jaśnie wielmożnych urzędników oraz specjalistów ds. zarządzania informacją, solennie zapewniam, że z naszej strony nie mogą liczyć na pobłażliwość i tchórzostwo. Przynajmniej dopóki niżej podpisanemu nie zdarzy się paść ofiarą tzw. niewyjaśnionych okoliczności.

 

P.S. Na marginesie tekstu „Towarzysze i obywatele” uprzejmie informuję, że niebawem udostępnię zainteresowanym całość pisma otrzymanego z gdańskiej prokuratury. Chwilowo uniemożliwiają to czynniki techniczne.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@autor

Jak Pan widzi tutaj oddźwięk jest zblizony do średniej poprawnościowej tudziez dziennikarskiej. Na jedno wychodzi.
Trzeba było napisać o polskiej ksenofobii. I wyssanym z mlekiem matki bądź mamki antysemityzmem. Zaraz by się zwolennicy skrzyknęli i komentarzem wspomogli.


HareM,

a nie pomyślisz, że inne przyczyny braku komentarzy niż tematyka?
Np. nastawienie autora do czytelników i komentatorów.

Bywały niejednokrotnie wpisy na ten sam temat na TXT i miały/mają o wiele więcej komentarzy a i ciekawe dyskusje się wywiązywały.

Zresztą obecnie na TXT w ogóle mało kto cokolwiek komentuje.

Marazm ogólny za to jest.


@Grześ

Masz rację grześ – jak się tutaj skomentuje nie po myśli autora, to autor wywala za dzwi i jest cały obrażony…


Po pierwsze

Co tu komentować, jaki koń jest każdy widzi.

Jeżeli chodzi o wkurzenie autora, to nie stanowi żadnej siły ani nie ma wpływu na to co się dzieje. Jest więc ignorowany przez oficjalnych.

I po trzecie, tę sama metodę stosuje autor wobec swoich czytelników, wkleja kolejny lament co pare tygodni i znika.
Ani be, ani me ani kukuryku, w stosunku do komentatorów.

To może niech na komin wejdzie i się oflaguje?


nie na komin,

tylko na minaret.
Rajkowskiej.
W Poznaniu.


@All

O! Spodziewam się, że po komentarzu Igły pan Tyrpa obrazi się śmiertelnie, uzna, że nie ma tutaj godnych czytać jego porażających sumienie komunikatów i ukarze nas odmawiając gościny na tym portalu.

To się nazywa: charyzmatyczna osobowość...


Słuchaj Zbyszek

Po 1 primo, albo się obrazi, albo nie?
Po 2 primo, zacznij od siebie.


@Igła

Hehe – chciałbyś, co?


Mnie obojętne

Zrobisz co zechcesz.


Ja proponuję,

żeby się nikt nie obrażał, ale każdy robił swoje:)
Czyli pisał, no.

A choć np. pana Tyrpę cenię za akcję promującą rotmistrza Pileckiego i przeciw “hajlowaniu” pseudpoptriotów, któremu się sprzeciwiał i walczył z tym, to nie ma co ukrywać, że ten martyrologiczny wpis (i totalnie patetyczny chocby ostatni akapit) do dyskusji nie zachęcają.

Piszę szczerze:)

A mimo czasem róznych wyskoków ze Zbigniewiem Szcz ęsnym pogadać się da i się chociaż nie obraża za krytykę, co ma miejsce w przypadku autora tego bloga.

Który mimo to z chęcią czytam acz nie widzę sensu ni powodu komentować ni w dyskusję się wdawać, dziś też bym się nie wdał, gdyby nie HareM.
A pisać panegiryki?
lepiej zrobią to prawaki i wcale nie antysemici np. w Salonie 24.

Przepraszam za chwile szczerości:) i pozdrawiam.


Panie Grzesiu..

jak, kto ma bielmo na oczach oraz odruch Pawłowa, niczym zatrudniony na stanowisku marszałka Sejmu jakiś przypadkowy entomolg, to rozmowa nie jest nic warta.
Jak ktoś za swoje wyssane z palca zacietrzewienie polityczne, jest gotów pluć i kopać, jak jeden dziadek na wózku, z filmu Amarcord, 2 razy nie warto.

Jak ktoś chce gadać, to warto.


@Igła

A ty – powiedz szczerze – ile razy z Tobą dawało się pogadać a ile razy już w tekście głównym formułowałeś (czasami wierszem) tezy tak, że “druga strona” musiała albo milczeć, albo się odgryźć pięknym za nadobne?

Bo moim zdaniem, Igła – ty sobie lubisz pogadać, ale jedynie z Jareckim – z nim macie nieomal pełne porozumienie i opinie na wszystko tak dobrze uzgodnione, że brakuje miejsca na jakiś poważniejszy spór.

Ale jeśli jednk ktoś pozwoli się z Tobą nie zgodzić i o tym napisze, to Ty już rozmawiać nie chcesz, tylko nadąsany się robisz. I chociaż sam “chujami” czasem lecisz, to jak Ci ktoś czopka zaaplikuje, to reakcję masz niczym pensjonarka.


Mylisz się..

Nigdy z góry nie zakładałem złej woli ani kurestwa dyskutanta, za wyłączeniem dziennikarzy i polityków.
Ci, u mnie, mają raz na zawsze prze…


@Igła

Po pierwsze – czasami trudno jest oddzielić idee od ludzi i vice versa.

Po drugie – “zła wola i kurestwo dyskutanta” może chyba jedynie dotyczyć jakiś oszczerstw i insynuacji o charakterze osobistym, ewentualnie można komuś zarzucić, że dane poglądy głosi, bo mu się za to płaci, lecz zdaje się, że z mojej strony nie miało to miejsca. Więc o co Ci chodzi? Znowu o te czopki? – Czyżby ci utkwiły… ?


Fajnie!

Fajnie, że Autor raczył nam powiesić przed gałami swój kolejny plakacik i poszedł nalepiać dalej. Niefajnie, że nawet nie jest zainteresowany tym, co czytelnicy bazgrają na marginesach.

“Poszukiwanie najlepszej odpowiedzi na podobne pytania było i pozostanie jednym z naczelnych zadań, dla których istnieje Fundacja Paradis Judaeorum” i właśnie Autor szuka, szuka, szuka…

Bez odpowiedzi!


Subskrybuj zawartość