Dziennikarstwo obywatelskie

Otrzymałem ci ja przepełniony szczerą troską list od naczelnego portalu „dziennikarstwa obywatelskiego”. Pyta mnie ów kolega, co też się ze mną dzieje, skoro przestałem udzielać się w jego firmie.

Rzeczywiście, jakieś powody do niepokoju istnieją. Przyznaję, w trosce o zawalonych robotą „moderatorów” od pewnego czasu zaniechałem przesyłania owemu portalowi moich tekstów. Ludziska produkują, ile wlezie, a biedny redaktor musi się na tym wszystkim później wyznać, a jeszcze do Prasowych Standardów dostosować. A przecież nikt z nas, no, może poza wyznawcami znanego wam już rasisty-terrorysty (o, pardon, chciałem oczywiście powiedzieć: szczerego talmudysty) rabbiego Meira Kahane, nie jest doskonały. Każdemu – z wymienionymi wyżej wyjątkami -zdarza się popełniać błędy. I to zarówno w rzeczywistości oczywiście oczywistej, jak i w tej oczywiście wirtualnej. Być może właśnie na tym polega przewaga (?) takich miejsc, jak Tekstowisko, że jeśli już komuś z autorów/komentatorów zdarzy się być na bakier nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale nawet z gramatyką i ortografią, czyni to tylko i wyłącznie na własny rachunek.

Piję oczywiście do praktykowanego gdzie indziej, pedagogicznego z ducha, obyczaju „moderowania” cudzych wypowiedzi. W minionych epokach podobne praktyki należały do obowiązków cenzury. Dziś, oczywiście nie może być o tym mowy. Żyjemy wszak w suwerennym kraju, w którym panuje niczym nie skrępowany pluralizm oraz wolność wypowiedzi.

Inna rzecz, że akurat takie Tekstowisko nie ma przecież wiele wspólnego z dziennikarstwem obywatelskim. Łatwo to poznać choćby po tym, że ani Igła, ani Jacek Jarecki, ani nawet Sergiusz nie zgłaszają wiążących uwag względem treści wpisów. Tak jak adminom portalu, na którym większość z nas się poznała, nie przychodzi im do głowy „poprawiać” meritum tekstu podpisanego przez konkretnego autora. Słucham? Że wyważam otwarte drzwi? Chciałbym jedynie w to niedzielne przedpołudnie zachęcić was do refleksji nad niektórymi przypadkami przysłowiowego pomieszania z poplątaniem. Weźmy na przykład taką oto hipotetyczną sytuację. Zagraniczny koncern medialny, który wykupił sieć polskich gazet regionalnych (ukłony dla tzw. „intelektualistów pisowskich”), tworzy stronę internetową, promowaną, i to w skali, na jaką Tekstowiska pewnie nigdy nie będzie stać, jako „najlepszy portal dziennikarstwa obywatelskiego”. Zwabieni obiecankami-cacankami obywatele zaczynają w nim publikować. (Notabene w przyszłości niektórzy z nich okażą się jednymi z najlepszych autorów Salonu24 i Tekstowiska.) Osoby te nie zaprzestają przesyłania swoich materiałów „do moderacji”, pomimo niepokojących sygnałów o budzących wątpliwości praktykach. A to zamieszkała w Paryżu autorka znakomitych tekstów o modzie dowiaduje się, że jeden z jej artykułów – bez jej wiedzy – sprzedano na papierze, t.j. przedrukowano w gazetach należących do wydawcy portalu. (Drzewiej coś takiego nazywano kradzieżą)… A to „moderatorzy” o bliżej nieustalonych kompetencjach przerabiają, skracają i „poprawiają” przeznaczone do działu, za którego zawartość „redakcja nie odpowiada”, teksty autorki legitymującej się doktoratem z polonistyki… A to dyżurujący przez całą dobę redaktorzy przesypiają okazję do rozsławienia portalu jako miejsca, które pierwsze podało wiadomość, jaka kilkanaście godzin wcześniej została przesłana przez autora, który podając newsa na talerzu nie omieszkał oznaczyć go wykrzyknikiem.. Słowem: profesjonalizm, aż piszczy.

Spójrzmy jednak z szerszej perspektywy. Trzeba przecież docenić i to, co stanowi wydatny, pozytywny wkład prowadzone przez profesjonalistów zbożne dzieło cywilizowania tutejszych. Być może jedną z najważniejszych zasług wspomnianego portalu jest to, że dzięki promowanym przezeń standardom każdy może stać się kumplem rozmaitych celebrities. Drzewiej my, prości, mogliśmy o tym jedynie pomarzyć.. We wczesnych początkach „kariery” niżej podpisanego na łamach owego portalu, zdarzało się słyszeć (tzn. czytać) pryncypialne pouczenia, że – zgodnie z regulaminem – chcący się udzielać w tym portalu, powinien wyzbyć się staroświeckich form zwracania się do innych. Nie per pani, pan, a per ty. Wyznam, że owa nauka nie tylko nie poszła w las, ale wyszła mi na zdrowie. Kiedy w pewnym momencie do grona autorów portalu dołączył Janek Nowicki (ten aktor) oraz Tadek Pieronek (biskup) pamiętałem, że nie chcąc łamać zasad savoir vivre’u mam obowiązek traktować obu panów, jak gdyby byli moimi koleżkami z piaskownicy. Nie żebym nie miał oporów, ale przecież nie wypadało popełniać faux pas względem P.T. kolegów-redaktorów. Sami wiecie: kiedy wejdziesz między wrony… Swoją drogą do dziś nie jestem pewien, czy właśnie na tym miałoby polegać postulowane drzewiej (!) przez mistrza Gombro wyzwolenie od Formy. Dlatego też, jeśli mimo wszystko zdecyduję się na kontynuowanie olśniewającej kariery w najlepszym portalu, nie jestem do końca pewny, czy stać mnie będzie, żeby zakumplować np. z Radkiem Sikorskim, Donkiem Tuskiem, Jarkiem Kaczyńskim, czy Józkiem Glempem, jeśli wymienieni panowie (o, kurka, sorry: chciałem oczywiście rzec „kolesie”) zdecydują się dołączyć do grona „dziennikarzy obywatelskich”.

Na koniec wróćmy do wspomnianego listu. Wziąwszy pod uwagę przytoczone wyżej okoliczności, postanowiłem podzielić się z wami przetłumaczoną z polskiego na nasze, treścią komunikatu otrzymanego od kolegi red.nacza. Jakkolwiek, o czym zresztą wiecie, nie jestem zbyt mocny w ani w przekładach, ani w odczytywaniu cudzych intencji, zdaje mi się, że rzeczywisty sens owego listu mógłby brzmieć mniej więcej tak: „Co jest, Michał! Dawno już nie zarobiliśmy na tobie. Może byś nam co wrzucił na panel? Jeśli to coś będzie na twoim dotychczasowym poziomie, obiecuję, że nie tylko łaskawie cię zmoderujemy i opublikujemy, ale nawet sprzedamy twój tekst oraz fotki w papierowych gazetach, które należą do naszego wydawcy. Stary! My naprawdę możemy nadal zarabiać na twojej pracy. Cieszysz się, co nie? No to spoko. Niech żyje dziennikarstwo obywatelskie! Vivat pożyteczni idioci! Sie ma.”

Żeby zaś niektórzy z czytelników nie uroili sobie czego zdrożnego, uprzejmie informuję, że wszelkie podobieństwo do rzeczywistych zdarzeń, postaci i miejsc jest czysto przypadkowe. Wszystko jest czysto przypadkowe.

I w ogóle nic ni ma..

_____________________________________________________

Kochanym Niewiastom składam zaległe Najlepsze Życzenia z okazji wczorajszego Święta. Wziąwszy pod uwagę, że kobieta jest najdoskonalszym spośród stworzeń Bożych, wyznaję, że moim zdaniem tak naprawdę, Dzień Kobiet wypada codziennie.

***

Tych, których interesują nowości odnośnie akcji „Przypomnijmy o Rotmistrzu” zapraszam tu:

http://michaltyrpa.blogspot.com/

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Dzięki Michale

Za ten tekst.
My ( TXT ) nadal kombinujemy z tym całym “dziennikarstwem obywatelskim”, tak żeby to się nie tylko nazwało ale i ulęgło, zdefiniowało i zadziałało.
Igła


Michale,kolego:)

Twój niedzielny tekst to powiew świeżego wiatru i nadchodzącej wiosny, dłuzszych dni i zielonego koloru.

p.s nie spodziewałem się że to aż tak fajnie jest w “ten tego” mediach obywatelskich

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


Michał Tyrpa

Pana spostrzeżenia są niezwykle celne. Niemniej powstaje pytanie, czy istnieje inna mozliwość prezentacji poględów innych niż “jedynie słuszne”. Nawet jeśli są “moderowane”, lub otoczone zgryźliwymi komentarzami.
I chyba trzeba, bo jest to jednak mozliwość budowy , w długotrwałym procesie, “mediów obywatelskich”.
Może to życzeniowe myślenie “na wyrost”. Ale bez tej nadziei trudno przetrwać.
Pozdrowienia


re: Dziennikarstwo obywatelskie

Michale, przede wszystkim dziękuję za zaproszenie!

Zgadzam się z Twoim krytycznym głosem odnośnie tak zwanego “dziennikarstwa obywatelskiego”, a raczej – jedngo z jego “ucieleśnień”. W Polsce przyjęło się, że dziennikarstwo obywatelskie (ja wolę zresztą inną nazwę) utożsamia się z korporacyjnymi portalami zapełnianymi darmowym kontentem, którego producentami jesteśmy my… Tak być nie musi, napisałem o tym dosyć obszerny tekst, który ukazał się w jednym z portali, chętnych zapraszam do zapoznania się z tym tekstem, w którym wyjaśniam także, dlaczego nie podoba mi się nazwa “dziennikarstwo obywatelskie” i co proponuję w zamian: http://www.fabrykaslow.eu/?p=1


identyfikuję się z dziennikarzami

a nie z portalami…

Wskazałeś kilka, może kilkanaście wad portalu… pominąłeś zalety, to dla równowagi ja je wymienię – przez twoje publikacje na wiadomosciach24.pl dowiedziałem się o twoim istnieniu. Cóż z mądrości, gdy mędrzec spędza żywot samotnie na bezludnej wyspie. Mimo niedoróbek, często czysto ludzkich, serwis stanowił dla Ciebie platformę i ja nie czuję się wykorzystywany, a raczej wykorzystuję portal – ostatecznie zgadzam się na symbiozę.
Popełniamy błąd identyfikując się z serwisem internetowym, w kilku komentarzach od jakiegoś czasu podkreślam, że dziennikarze (jak ich zwał) obywatelscy powinni przenieść środek ciężkości poza komercyjny portal. Publikować na różnych platformach, które jednak będą tylko narzędziem, tubą medialną, a centrum powinien być prywatny, niezależny i niekomercyjny site.
Stąd moją aktywność zacząłem sygnalizować na blogu http://asen24.blogspot.com


Subskrybuj zawartość