"Bracia". Osiemnaście

Kiedy tak patrzę w “Braci” widzę świat pogrążony w Mroku.

Przyznam, że nieco mnie to przeraża, bo zdałem sobie sprawę, w jakim stanie byłem, gdy tworzyłem tekst.

Wiem jednak, że jest tam również Światło. No tak, ale mówię to z pozycji wszechwiedzącego autora, co jest trochę nie fair wobec Ciebie.

Dzwonił dziś do mnie kolega z miejscowości odległej o endziesiąt kilometrów stąd i przekazuje mi nowinę: wiesz Przemo, że Grzesiek wyleci z roboty, tylko jeszcze o tym nie wie?

Grzesiek to niedawny, choć prawie zaufany znajomy. Czyli prawie przyjaciel. Prawie.

- Dobra, ale dlaczego wyleci i mów mi w miarę szybko, bo nie mam nastroju, a od piątku mam doła, bo widziałem Olę. Z wysoka i daleka. I mam wyrzuty sumienia. I wróciły wspomnienia. I jest chujowo. Bo trza mi się zdecydować, czy spróbować kolejny raz i usłyszeć “daj spokój”, czy łudzić się, czy nie próbować, bo i tak wiem, co będzie, ale i tak mnie to boli, bo to jedna z tych ran, których nie chcę zagoić, bo wierzę, że może się obrócić w dobre, ale tak naprawdę w to nie wierzę, i….

- Przestań tyle gadać.

Dowiaduję się zatem. Grzesiu jest na tyle sprytnym budowlańcem, że potrafi w pojedynkę zrobić schody. Od początku do końca. Fachura znaczy.

Niestety ma nad sobą kierownika- kobietę. Nie, to nie jest problemem. Problemem jest to, że dziewucha nie ma wyobraźni i jest wulgarna. I leniwa. A w czwartek dzięki jej umysłowi zginęłoby sześciu ludzi. Nawet dostałem zdjęcie, fajne, nie ma co.

No, a Grześ nie lubi, gdy ktoś uczy ojca dzieci robić. I odwinął się dziewusze.

No i wyleci z roboty. Zaraz po tym, jak skończy robić schody.

Ciekawe co?

No ciekawe.

Ot, historia, jakich wiele.

Aha, poniżej też Grzesio. Tylko inny. No.

“Bracia”

(18)

Otwierając drzwi do mieszkania Grzesiek poczuł, że coś jest nie tak. Dosłownie czuł lepkość powietrza. Jakby miał się za chwilę udusić.
Patrząc na zapalone w dużym pokoju światło już wiedział.

Nawet nie poczuł, że zaczęła się trząść jego ręka. W
szedł do pokoju. Ujrzał ojca. S
tary siedział na krześle oparty o stół. Mały, krępy człowieczek zobaczył syna.

- Niech ten gnój wyjdzie. Powiedz mu to.- wycedził do żony.

Niepojęte, z jaką złością, nienawiścią i pogardą mówił do żony o własnym synu. Ona siedziała na wersalce- drobna, ładna kobieta o ufnym obliczu. Teraz wyglądała, jakby miała rozsypać się. Miała łzy w oczach.

- To twój syn. Ma prawo wiedzieć...

- Niech ten burek wyjdzie. Jest gnojem i tyle. Nierób. Kurwa, nierób- mówił z zapiekłością.

Grzesiek spojrzał na matkę (błagalnym wzrokiem poprosiła syna, by zachował się spokojnie), ogarnął wzrokiem leżące na stole przepisane przez onkologa leki, po czym spojrzał ojcu w oczy.

- Powiedz mi to w oczy- rzekł.

Ojciec milczał. Jego wzrok zmętniał. Nie wiedział jak zareagować. Zwykle było tak, że jak nie wiedział co robić, kłamał, albo szydził. Ale najczęściej kłamał, na wszelki wypadek.

- Niech ten gnój wyjdzie- powtórzył z uporem maniaka.

Po chwili powtórzył coś, sprawiało mu dziką przyjemność:

- Nierób, nierób, nierób kurwa!!!

Grzesiek poczuł, jak się w nim gotuje, co zauważyła matka. Zdecydowanie rzekła:

- On uratował ci życie, jak cię napadli. Już zapomniałeś? Zapomniałeś, że żyjesz dzięki własnemu synowi? Synowi! Kuba, dzięki własnemu synowi!

Kuba zamilkł.

- Powiedz temu szczunowi, że ma wyjść.

- Ta kobieta oddała ci swoje najlepsze lata… – nie wytrzymał Grzesiek- wszystko, co miała… swoje zdrowie… żyła tobą...a ty?

- Stul ryj burku…

- Widzisz mamo? Ile razy ci mówiłem? Wiesz, że jak mówił, że idzie do kolegi w szpitalu, to zawsze lądował u tej swojej Walerki? Spytaj się co tam robił. Zobaczymy co wymyśli. On nawet do babki chodzi po to, żeby posiedzieć u niej z dziesięć minut, a potem do tej swojej lafiryndy…co tym razem wymyślisz, ojcze? Na ile dni znikniesz?

W chłopaku coś pękło.

- Synku…- szepnęła błagalnie matka.

- Nie mamo. Dla tego człowieka poświęciłaś wszystko. Należy ci się przynajmniej szacunek. Kurczę, wystarczy głupie przepraszam. O j c z e, czy dobra jest Walerka? Wiesz, że on założył przy LOKu strzeleckie koło emeryckie, żeby mieć przykrywkę. Wiesz teraz, dlaczego zrobił ze mnie złodzieja przed całą rodziną?

Nawet nie zauważył, że po policzkach ciekły mu łzy.

- Tato… tato, za co ty mnie tak nienawidzisz.

Ujrzał zły błysk w oku ojca.

- Urodziłeś się.- rzekł z uśmiechem sadysty.- i jeszcze coś ci powiem, burku… chcę, żebyś umarł. Może być?

Triumfował. W swoim pojęciu. – Kuba!!!- matka zalała się łzami.

Grzesiek poczuł, jakby otrzymał cios w skroń. Świat zawirował mu przed oczami. Nie wytrzymał.
Chwycił ojca za szmaty.
Chciał go zabić.
On, pacyfista, tak, chciał zabić własnego ojca.
Chciał mieć wreszcie spokój.
Chciał zacząć normalnie żyć.
Patrzył na ojca, a jego twarz była wprost potworna.
Tymczasem Kuba skarlał.
W jednym momencie zmienił się w małego, przerażonego człowieczka.
Wreszcie zaczął bać się.

- To jest napad! Naruszenie nietykalności!- wrzeszczał.

Wściekłość Grześka minęła. Kątem oka zauważył przerażenie matki. Puścił gnoja. Nie warto marnować życia dla szmaty.

Spojrzał na niego jak na zabawkę.

- Ty nigdy nie zrozumiesz- szepnął- nigdy. Dzwoń na policję. Proszę. Czekam.

Ojciec ponuro patrzył w ścianę. Choć nadrabiał miną, bał się.

- Muszę iść. Spieszę się.- bąknął.

- Tak…jak zwykle. Zwłaszcza w środku nocy- odparł Grzesiek.

Kuba bez słowa wyszedł z mieszkania.

- To twój ojciec- szepnęła matka.

- To twój mąż. Dobranoc mamo.

Poszedł do swego pokoju.

Po chwili, w mroku, przy biurku patrzył na zdjęcie, na którym widział on i uśmiechnięty ojciec.

Młody zacisnął pięści, napiął mięśnie. Twarz miał napiętą do granic możliwości.
Spod zamkniętych powiek płynęły łzy.

Teraz nie myślał już o tym co będzie dalej.

Po prostu chciał, by wszystko się skończyło.

To już przekraczało jego samego.

Z głębi trzewi, gdzieś z granic jego psychiki dochodził rozdzierający głos domagający się wolności.

WOLNOŚCIIIIIIIII! Niemal zwierzęcy skowyt o najprostsze ludzkie prawo.

Nie widział, że identyczna scena rozgrywała się dwa metry obok, z jego matką w roli głównej.

***

cdn

część pierwsza:
http://tekstowisko.com/maddog/51224/rozpoczynam-nowy-cykl-plus-ilustracj...

zęść druga:
http://tekstowisko.com/maddog/51509/nowy-cykl-dwa

część trzecia:
http://tekstowisko.com/maddog/51745/nowy-cykl-trzy

część czwarta:
http://tekstowisko.com/maddog/52103/powiesc-bracia-cztery

część piąta:
http://tekstowisko.com/maddog/52346/powiesc-bracia-piec

część szósta:
http://tekstowisko.com/maddog/52712/powiesc-bracia-szesc

część siódma:
http://tekstowisko.com/maddog/53391.html

część ósma:
http://tekstowisko.com/maddog/55137.html

część dziewiąta:
http://tekstowisko.com/maddog/55756.html

część dziesiąta:
http://tekstowisko.com/maddog/56240.html

część jedenasta:
http://tekstowisko.com/maddog/56407.html

część dwunasta:
http://tekstowisko.com/maddog/56636.html

część trzynasta:
http://tekstowisko.com/maddog/56887.html

część czternasta:
http://tekstowisko.com/maddog/57058.html

część piętnasta:
http://tekstowisko.com/maddog/57203.html

część szesnasta:
http://tekstowisko.com/maddog/57234.html

część siedemnasta:
http://tekstowisko.com/maddog/57378.html

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

WSP Autorze

fajnie, miło i lekko się czyta
Taki zapis “Kronik” (Prus – wersja współczesna) :)

Pozdrawiam


Mad

Straszna historia, a mnie naszło, że nie rozumiem żadnego z bohaterów.
Ojca nawet nie komentuję, ale matka i syn dlaczego trwają latami w takim koszmarze, fikcji rodziny? Krzyczą niemo wolność, zamiast dawno ją wybrać...


Anno

Nie mogę powiedzieć, dopóki nie zakończę całej historii.
Mogę tylko powiedzieć, że klucz leży w małomiasteczkowym pojęciu rodziny.
To znaczy rodzin, z którymi miałem do czynienia.

www.malamoskwa.pl


Panie Marku

Ciekawa opinia, dziękuję:-)

Mamy tu jednocześnie zderzenie ocen:-)

Nie twierdzę, że wykluczające się, ale wizualnie ciekawe:-)

www.malamoskwa.pl


Mad

Ja to wiem, znam, ale nie rozumiem. Sama pochodzę z małego miasteczka.
Ale pisz chłopie, bo co docinek, to lepszy :)


No mnie też opinia Marka

zdziwiła że się miło i lekko czyta.
Znaczy czyta się dobrze zawsze, sam ci smęcę, że za krótkie odcinki, ale tematyka ogólnie ciężka właściwie.

AnnoP, gra słów ładna wyszła, co docinek/odcinek lepszy:)


Ale powiem ci, Grzechu

że zakończenie…albo nie, nie powiem.
:-D

www.malamoskwa.pl


grześ

teraz nie mam już co poprawiać, po Twoim komencie, ale jeśli chodzi o Mada, to ta gra słów pasuje, nawet bardzo :)


Anno

Grzesiowi, jako mojemu wiecznemu fanowi muszę wiecznie schlebiać:-)))))))

www.malamoskwa.pl


Anno, ano pasuje,

złośliwiec z niego wredny w sumie:)

Mad, dobrze, że tylko fan ze mnie, nie fanatyk:), jak już przy grach słownych jesteśmy.
Dużo więc funu życzy fan.

pzdr


Subskrybuj zawartość