PR-owa PRopaganda


 

W polskiej branży PR pospolite ruszenie. Prezydent w ramach przygotowań do wyborów zmienia swój wizerunek. Marcinkiewicz z pomocą specjalistów planuje wielki come back. Premier zdania nie wypowie, nie skonsultowawszy się uprzednio ze swoją ekipą od kontaktów z mediami. A prasa wrze. Że w Polsce polityka opiera się głównie na PR-ze. Że nie wolno tak ludzi zwodzić. Że to nieuczciwe wobec wyborców. Że źle, nieetycznie i w ogóle do bani.

Ale naród polski nie chce niczego więcej, nie chce niestety trudnej prawdy ani znać, ani zaakceptować. Nie chce usunięcia pomostówek, nie chce podniesienia wieku emerytalnego, nie odda ani jednej ze swoich złotych wolności z tak wielkim poświęceniem wywalczonych.
Sędziowie chcą więcej, pielęgniarki chcą więcej, nauczyciele chcą więcej… A ja się grzecznie pytam: skąd?
Skoro nie chcemy pracować. (Widzę pewne pole do manewru tutaj, ale nawet najlepszy PR-owiec na świecie tego nie da rady wypromować: opodatkujmy kościół. Mało podatny na to polski grunt będzie, nieprawdaż?)

Ale do PR wracając… Oto sami sobie winni jesteśmy. Bo jeśli tylko dobrych nowin słuchać chcemy, bo jeśli cały naród jak jeden mąż leci do urny, by głos swój oddać na tych co najgłośniej krzyczą...
Ale nikt, absolutnie nikt nie wie co oni w ogóle krzyczą. Korupcje zwalczymy! Druga Irlandia będzie! I to wystarczy, by naród przebojem zdobyć. Na świecie jeszcze nie się zdarzyło, żeby od gumofilców via solarium na salony wejść i kilka dobrych lat tam zabawić. Krawat pewnie uwierał, ale czego się nie zrobi dla rzeszy wyborców czekających na nową Polskę.

A tak w ogóle którą to już mamy Rzeczpospolitą? IV? Bo ja nie widzę różnicy między wszystkimi poprzednimi. I nie zobaczę, dopóty my sami się nie zmienimy. Bo jeśli jest popyt na populizm, nader optymistyczne slogany i inne gruszki na wierzbie, to one będą. Co raz, to wymyślniejsze, chwytliwsze i głośniejsze. I nie ma w tym żadnej winy tych nieszczęsnych PR-owców. Pan każe, sługa musi.

I cóż my z tym zrobimy? Nie chcemy korupcji, to nie dawajmy; nie chcemy idiotów i kłamców u władzy, to na nich nie głosujmy. Tylko, że problem jest w tym naszym chceniu. Bo chcieć, to móc, tak? A no właśnie, tylko że móc to nie mieć. Żeby mieć, trzeba coś zrobić. Wysilić się trochę i dopiero wtedy czekać na efekty. One nie pojawią się ot tak, znikąd. Biadolenie i pomstowanie nic tu ni pomoże, a szkoda, bo w tym jesteśmy wyjątkowo dobrzy.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

E tam,

ten cały PR to przereklamowany jest, tak sobie myślę.
A w ogóle nie dość, że pesymistycznie u ciebie, to same uogólnienia.
Że nie chcemy/chemy/nie robimy czegos itd.
A to chyba wszystko trochę bardziej skomplikowane jest.

pzdr


Oczywiście,

że PR przereklamowany jest. Bo nie działa cudów i nie stwarza nowej rzeczywistości, jak niektórzy chcą myśleć. I oczywiście, że jest to uogólnienie. Na ten temat doktoryzować się można…
Ale czy to jest pesymistyczne? Raczej nie. Taka jest większość społeczeństwa. Są jednostki, czy grupy, które coś robią i chwała im za to. Ale to nie zmienia faktu, że jako ogół, nie jesteśmy społeczeństwem obywatelskim tak silnym jak choćby USA lub UK, które od wieków kilku już tego się uczą.
Ale wszystko przed nami.

Pozdrawiam,


Subskrybuj zawartość