Wilczy Chór Warszawy


 

Jakiś czas temu napisałam tekst o zadziwiających rozwiązaniach organizacyjnych przyjętych przez wspólnoty i dla wspólnot. Mieszkaniowych.

Wtedy myślałam, że wycie przezokienne mojej sąsiadki jest jakimś wybrykiem, niezbyt zabawnym.

Wtedy starałam się pokazać wynaturzenia w zachowaniach ludzi, którzy przemieszkawszy całe życie w rzeczywistości, w której nie mogli podjąć jakichkolwiek decyzji, teraz odbijają sobie jak mogą.

Coż z tego?

Wczoraj On, po wizycie u swoich rodziców, przybrał jakąś taką lisią minę i mówi do mnie, że kiedy tak sobie siedzieli to nagle usłyszeli wycie.

Wilcze jakby.

Zwariowali zbiorowo – pomyślałam – albo jedno z nich, a jak wiadomo to wystarczy, żeby realna stała się możliwość psychozy indukowanej.

Zamarłam w oczekiwaniu.

Musiałam wyglądać dość dziwnie, bo On do mnie mówi, że to naprawdę się stało (?), i że narastało (??).

Oj – myślę – to całkiem niedobrze, może trzeba było tam jechać?

Już musiałam całkiem głupio wyglądać.

Natomiast niespodziewanie On zaczyna mówić jakoś bardziej racjonalnie (???), że to jakiś Szwajcar w Warszawie organizuje taką akcję.

Preformance, chciałoby się powiedzieć.

Cooooooo? – pytam mało inteligentnie, ale przecież zbyt błyskotliwa nie jestem.

No Szwajcar – odpowiada On – zorganizował taką akcję przeciwko zamkniętym osiedlom. Chodzą przy ogrodzeniach i wyją. Do dwudziestej drugiej, żeby ciszy nocnej nie zakłocać.

Yhmmmm – tym razem głośno myślę – wyją... w jakim celu?

No wiesz… – mówi

No nie wiem…, a Ty wiesz?

Więcej to nie wiem. – odpowiada

Sprawdzam w sieci – sieć, w przeciwieństwie do mężczyzny, wie wszystko.

Co się okazuje?

Istotnie w ramach festiwalu sztuki Passengers, 15 września wieczorem miał zawyć Wilczy Chór Warszawy, w ramach protestu (bez protestu) skierowanego przeciw grodzeniu się ludzi. San Keller, artysta pochodzący ze Szwajcarii, jest dyrygentem.

On się śmieje, że to jakaś lewacka imprezka. To ja się obruszam (zastanwiając się czego i gdzie się naczytał), że tylko nie lewacka, bo w głowie ciągle mi się echem odbijają słowa Pan Merlot, że ja lewaczka jestem.

Jestem czy nie jestem (skąd mam wiedzieć?), ale mimo wszystko nie mogłam się otrząsnąć z tego wycia.

Otrząsam się, otrząsnąć się nie mogąc…

I słyszę taki kpiący Jego ton, że się znalazł Szwajcar, a przecież wiadomo, że Szwajcaria to kraj wolności, bez murów, bez Policji.
Słynący wprost z tego, że tam wszystko otworem stoi, a ludzie z wyciągniętymi przyjaźnie ramionami każdego chętnie we własnych progach goszczą.

Ciekawe dlaczego u siebie tego nie zrobił... – zastanawiam się w odpowiedzi na te kpiny.

Przypomniała mi się taka rozmowa z jednym z przyjaciół... Rozmawialiśmy jakieś dziesięć, dwanaście lat temu?

I on, arystokrata cholera, mówi że nie będzie z plebsem się mieszał, i że jak najbardziej chce bezpieczeństwa i ogrodzenia.

Jak ja na niego nie wjadę, że się od życia odcina, że to jest oczywiście proste i banalne, i jeszcze niech dzieci tak chowa!
Byle się nie zetknęły z innymi!

No dobrze, ale to było wiele lat temu.

Dzisiaj to ja sobie myślę tak.

No niechże każdy mieszka gdzie chce. Się chcą ludzie odgradzać, mieć garaże podziemne, karty elektroniczne i inne takie, to niech sobie mają.

Po co to wyć?

Z zazdrości?

Dla zabawy?

Po nic, ot tak, żeby powyć?

Wilczy Chór Warszawy…

Wiem, że wyli na Ursynowie, i przy osiedlu Marina.

Z pewnością jeszcze gdzieś, bo jak donoszą organizatorzy, Warszawa jest najbardziej łopgrodzonym miastem we Europie, ale nie mam doniesień.

Może kolejnym krokiem będzie wycie w okolicach domów?

Polecam Konstancin, tam sporo jest powierzchni zdatnej do wycia.

Uważam, że jak już zostanie obwyte wszystko w ramach zamkniętych osiedli i wspomnianych domów, to ktoś się powienien zainteresować wszelkimi budynkami zaopatrzonymi w domofony.

No co to w końcu jest, żeby mieć domofon?

A otwartość?

A brak granic?

Dostępność człowieka do człowieka, który to człowiek człowiekowi wilkiem być nie powinien?

Precz.

A zamki w drzwiach wejściowych?

Po co one są?

Drzwi wewnętrzne w mieszkaniach to już doprawdy absurd.

Zdjąć zamknięcia do toalet!

Myślę o tym wszystkim już dobę, i nic sensownego nie wymyśliłam.

Z wyjątkiem jednego:

Czego to ludzie z nudów nie zechą wywyć...

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wziąć, wysłać

patrole z kagańcami jednorazowego użytku.


Proszę,

nareszcie widzę sens Pani wyzwierzęcania się na mnie wczoraj, wieczorową porą. I gdzie się udało wtenczas Pani poczucie humoru.

Dawno się tak nie uśmiałem, proszę Pani. Dziękuję. Kiedyś jedna kobieta, co już jest babcią, powiedziała mi, że minuta śmiechu to tyle co pięć minut gimnastyki. To ja już dziś mogę leżeć do góry brzuchem. Dziękuję zatem, podwójnie, bo od wysiłku się pocę.

Merytorycznie, to chętnie się zgadzam z tym co Pani proponuje. Z postulatywnym elementem, znaczy się.

Ale ja bym poszedł dalej.

Czy Pani nie zauważyła, jak bardzo nas izolują, od innych, samochody.

Jadę ja sobie, Proszę Pani samochodem, a jakbym w innym jechal świecie.

Na głowę mi nie leci. Delikatna muzyczka mnie otacza. Zapach przyjemny dla człowieka się unosi. Oraz oczywiście drzwi mam zablokowane. Na wypadek jakby co.

I to jest izolacja, oraz ta no, jak jej tam… O już wiem : alienacja. Pani pisała , faktycznie.

Więc tak: szyby zostawiamy, ale likwidujemy wewnętrzny obieg powietrza i klimatyzację. I inhalujemy jak piesi.

Wyciszenia wszystkie na szrot i zamiast muzyki słuchamy symfonii wielkiego miasta, za przeproszeniem.

No i zamki mają być w czasie jazdy niezablokowane, żeby każdy się mógł przysiąść.

Nawiasem mówiąc, to bezpieczniej tak jest, w razie jakby co, co to nie daj Boże.

No i obowiązkowo otwarty szyberdach. Dla świeżego powietrza i opadu atmosferycznego. Tak będzie bardziej ekologicznie. Czy cóś.

Pomyśląłem nawet przez chwilę, czy to nas aby ubrania jeszcze nie alienują, ale wolę tego wątku nie kontynuować, bo po pierwsze zimno jest, a po drugie znowu mogę trafić w jakąś nadwrażliwość.

To już lepiej pójdę sobie na balkon i trochę powyję.

Poranne wycie dobre na nietycie!

Pozdrawiam Panią, nie zważając na to, że Pani śpi


Panie Igło

Kaganiec na artystę?

Wie Pan co się będzie działo?

Pdnoszenie ręki na wolność tworzenia, oraz sztuki jako takiej, może mieć nieprzewidywalne konsekwencje.

A tak, to może wyrwią murom zęby krat i wtedy te mury runą, ruuną, ruuuuuną...


Panie Yayco

Wtenczas moje poczucie humoru nie za bardzo jakoś znalazło dla siebie rację bytu.

Wie Pan jak to jest z poczuciem humoru, ono jest kapryśne.
Do tego czasem śpi, albo odpoczywa, albo coś przegapi.

Natomiast niezmiernie się cieszę, że udało mi się Szanownego Pana rozbawić, i to tak z samego rana.

Pański pomysł motoryzacyjny bardzo jak raz jest do idei pasujący.

O tych ubraniach też pomyślałam wczoraj zasypiając, że w gruncie rzeczy to jakiś idiotyzm, bo przecież nie ma sensu odgradzanie się od innych przy pomocy jakichś tam fatałaszków.

Fakt, że jest zimno, ale przecież coś tak przyziemnego jak pora roku, nie może nam przeszkodzić we wzajemnej bliskości. Prawdziwej. Namacalnej, z przeproszeniem.

Poza tym kiedyś będzie ciepło.

Najbardziej to ja proszę Pana żałuje, że mnie to widowisko ominęło.

Ale cóż.

Pozdrawiam Pana trochę nieprzytomnie, ale za to życzliwie


E tamn, wy tu sobie żartujecie,

ale problem jest.
Nie wiem, czy ktoś się bawił w tzw. jazdę autostopem.
Mi się to jeszcze nie tak dawno zdarzało.
I nie jest to miłe wrażenie, jak widzi się dziesiątki czy setki samochodów, w każdym siedzi jedna osoba , reszta miejsc wolne (żeby chociaż ze 2 siedziały) i nikt się nie zatrzyma:(
No wtedy to można dojść do wniosku, że ludzie się jednak izolują i to bardzo.
Dlatego ja jak zacząłem karierę kierowcy, postanowiłem dobrotliwie się zatrzymywać ludziom.
A co tam.
I nawet raz od jakiegoś pana, który z rana już zalkoholizowany był, dostałem ze 3 zeta:) za odwiezienie
Znaczy zarobiłem.Eh, dumny z siebie wtedy byłem

Dobra, to tyle w kwestii samochodów i izolacji.
A poza tym zimno strasznie…
I smaochodu obecnie nie mam, więc trza piechotą względnie rowerem się poruszać.
Na szczęscie już po pracy dziś.

pzdr


Pani Gretchen,

bez ubrania w taką zimnicę?

Chce Pani, żeby nam już całkiem naród wyginąl?

Bo to przecież umieralność wzrośnie, a przyrost nie. Bo ten sinobity kolor całkiem jest niepociągający.

I jeszcze Pani dopiszę, że ja też bym zniósł całkiem te domofony. Wtenczas wszyscy mieli by okna otwarte i nasłuchiwali by nawoływań z dołu. No chyba, żeby drzwi też znieść.

Pomyślę

Pozdrowienia


Grzesiu

Doświadczeń autostopowych nie mam.

Co do izolacji, to ja akurat żyję w przekonaniu, że raczej się nie izoluję.

Brak uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych pozwala mi integrować się ze społeczeństwem.

Nie mieszkam na zamkniętym osiedlu (no chyba, żeby ten domofon wliczyć).

Praca w publicznej służbie nader skutecznie łączy z prawdziwym, dzikim życiem.

:)


Panie Yayco

Toż przecież postuluję, żeby drzwi znieść.

Ale istotnie: zniesienie drzwi musi się wiązać z rezygnacją z domofonów.

Taki domofon to jednak pozwala się trochę odciąć...

Tak sobie pomyślałam, że póki one jeszcze są, to można przecież dzwonić nimi do mieszkań i wyć w domofon.

Chyba, że udałóby się wejść na podwórko, to można stanąć w kole i wyć na całego, a to się lepiej niesie w takiej studni niż gdzieś pod płotem.

W sprawie odzieży zmilczę ponieważ jest mi tak zimno, że nawet wyobrażać sobie tego nie mam siły.

Ale, ale…

Co Pan myśli o zbędności okien?

Może wywalić jednak?

Wtedy nawoływania będą lepiej słyszalne.


Pani Gretchen,

w zasadzie to ściany nas izolują, nie?

No to niech każdy dostanie po pałatce i maszcie. Jak we wojsku. Teraz we wojsku sołdat dostaje:

- pół namiotu (co sprzyja łączeniu się sołdatów w pary, choć nie wiem, czy taki był zamysł);

- karimatę;

- śpiwór.

Niedługo bedą dostawać dwa śpiwory: letni i jesienny. A jak jeden włożą w drugi, to będzie zimowy. Naprawdę. Bardzo jestem ostatnio zorientowany w tych sprawach.

Więc jak kążdy będzie wyposażony, to domy niepotrzebne będą. Takie podwójne śpiwory, to wedle mojej wiedzy gwarantują “komfort do -15, a przeżycie do -30”. Relata refero.

I wtedy już nie będziemy pooddzielani.

I nawet będzie to służyć budowie więzi, bo, poza porą letnią, każdy żwawo będzie szukał kogoś, co za pomocą drugiej połowy namiotu, na noc jego od wiatru też osłoni.

To by chyba załatwiało sprawę.

Pozdrawiam

PS I jeszcze mi się uświadomiło, że trzeba by zakazać iPodów i innych takich oraz słuchawek dousznych w ogólności. Bo to taki, czy taka, pod czapkę sobie włoży i wygląda na nieodizolowanego, a się izoluje, jednakże. Nieporządek, aż chce się wyć, proszę Pani. A wyć też nie warto, bo oni, jako zatkani, nie usłyszą...


Gretchen

przypomniało mi to kawałek z B.Russella i jego genialnej “Pochwale lenistwa”

(o której się zbieram napisać kiedys ale nie wiem kiedy, pewnie zresztą to nic odkrywczego zresztą masa ludzi to zna, np. P.Yayco)

Kluczom do zamka tak!
Dziurkom nie!

:)

prezes,traktor,redaktor


Wcale nie znam,

więc proszę przeczytać i napisać.

Pragnę nadmienić, że lenistwo praktykuję samorodnie i nienaukowo, jakkolwiek (pochlebiam sobie) z niejakim utalentowaniem

Pozdrawiam, starannie się odcinając


Panie Yayco

to mam propozycję,

proszę sobie wyguglać tą pozycje, ja się dobrze przygotuję i omówimy :)

10 stron A4, do herbaty jak znalazł

zresztą nie wiadomo kiedy będe zdatny aby to omówić na forum

na razie cieszę się duchu że już przeczytałem i jestem za:)

pozdrawiam z quasi-naukowym zacięciem

prezes,traktor,redaktor


Panie Yayco

A wie Pan, że ten mój kolega wspominany w tekście, to właśnie nie miał takiego czegoś do izolacji od ludzi, bo ojciec mu powiedział, że na izolację zgody nie wyraża?

No, ale ten ojciec to wielkiego formatu socjolog jest, z doktoratem proszę Pana.

Jednak na nic się ojcowskie wysiłki nie zdały, bo synek cały czas za zamkniętymi osiedlami jest.


max

Hasło nośne, nie powiem.

Jak już sobie poczytacie z Panem Yayco to i ja się pożywię.

:)


Gretchen

ej, no każdy może sobie przeczytać, łatwo znaleźć i łatwo czytać:)

prezes,traktor,redaktor


max

Komu łatwo, temu łatwo :)

Jeszcze pomyślę, czy nie nazbyt leniwa jestem.

Zacznę od znalezienia.

Zawsze to jakiś pierwszy krok, prawda?


No no, Pani Gretchen,

z doktoratem? No to i nie dziwota, że za integracyjnymi aspektami przemawia.

Ja to jestem ciekaw, czy za parę lat na tych osiedlach to oni się wsobnie będą mnożyć.

Ciekawe mogłyby być mutacje, moim zdaniem

Pozdrawiam, udając się do kuchni


Panie Maxie,

ok. Poszukam dziś z wieczora.

Pozdrowienia


Szanowni Państwo,

a jakie taka zamknięta przestrzeń osiedla daje nowe możliwości!

Można takiego wycia zakazać – to raz, dwa że można zakazać także innych rzeczy.

Na przykład zakazać wjazdu samochodów z napędem gazowym (nie jestem pewien czy dobrze o tej nowince domowego wyrobu piszę, może powinienem pisać napędem hybrydowym?).

Ja w każdym razie już o takich zakazach słyszałem i chyba taki znak zakazu nawet widziałem. Nie pamiętam gdzie widziałem ale chodziło w nim z pewnością aby nie śmierdziało i nie brzydziło za oknem…


Powiem Ci coś babo

Twój tekst jest punktem wyjścia do dyskusji o tym, czym jest dziś Warszawa. Mówię to jako nie tylko kolo, który mieszkał w tym mieście przez jaaakiś czas.

Human Bazooka


Panie Arturze

Czego można zakazać w ramach ogrodzenia, to ja pisałam o tu:

http://tekstowisko.com/gretchen/55568.html

Gdyby Pan miał ochotę poczytać.

Racja, że możliwości są. Raczej (niemal) nieograniczone.

Dlatego wilcy podchodzą do ogrodzeń jedynie, jak to wilcy mają we zwyczaju. Zbliżać się do domostw, lecz do nich nie wchodzić.


Skowyt

To wycie to było super, żałuję że wilcze echa do mnie nie dotarły ale przeczytalem o nich w Wyborczej. Za oknem ciemnym już jest ulica a tam każdy blok za kratami, i co mogę zrobic niż OOOUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!


ernestto

Nie wiem czy przebiję się przez Twe przeraźliwe wycie, ale spróbuję.

Każdy blok za kratami?
To jest osiedle czy coś innego? :))

Ja żałuję, że nie widziałam.

Naprawdę.

A jak bym jeszcze aparat miała!

Cholera.


...

Osiedle i domki a każdy to twierdza z psem co dobiega do bramy w pięć sekund o czym informują tabliczki na furtkach. Aparat i dyktafon, szkoda…ech.


Mad

Noooo sądząc po bojowym nastawieniu, to Pan Igła by się z Tobą zgodził w wielu miejscach zapewne.

Un też jakoś tak bojowo nastawiony jest od jakiegoś czasu.

Ależ oczywiście, że porozmawiać o tym można. Czemu nie?

Tylko uważaj Mad, żeby do Ciebie nie dotarli. Oni mogą chcieć się jakoś zaprezentować szerszej publiczności…

I zaczną wyć u Ciebie, i Snejku się zdenerwuje.

I polezie gdzieś znowu.

I wróci ubłocony.

I będzie musiał zostać wykąpany.

:)

Idę się teraz gdzieś zabawić.
Może mnie nie zeżrą te wilki jako mieszkającą normalnie.

Zaraz tam babo ...


Snejku już polazłu

I nie wiem, kiedy wrucitsu.

A oni? Hak im w smak.

Trzeba im się wiesz, przeciwstawić, dokładnie w myśl soundtracku, który mi teraz z głośniczków leci. Z Rambotrzy znaczy.

Do zakochania jeden krok…

Human Bazooka


Śpiący Madzie

Ale on wróci?

Żelazne nerwy trza mieć do takiego naturalnego futrzaka, żeby dać mu żyć jak chce.

Co do nich.

Oni sami się znudzą, i sami sobie się przeciwstawiają. Krótkie jest życie niby artystycznych poczynań.

Rambotrzy to chyba niezbyt często o zakochaniu śpiewa.

Co ja gadam!

Przecież żaden Rambo nie śpiewał, przynajmniej z tego co wiem.

A ludzka wiedza, jest ograniczona ... – powiedziała filozoficznie Gretchen, do śpiącego od wielu godzin Mada.


Jak to mówił Czesiu

Rambotrzy śpiewał, tylko w środku.

A Snejku wróciłku, bo on tak ma. Odprowadza mnie do wejścia do domu, po czym rozpływa się w powietrzu i wraca kiedy chce.

Jest gorszy niż ya.

Human Bazooka


No to wygląda, że

Snejku jest gorszy nawet niż ja.

Dobrze, że wrócił.

Przekaż mu jakieś ciepłe słowo ode mnie, w końcu dawno nie przekazywałam.

Rambo śpiewał w środku, ta! Yhmmm.

:)


Ciepłe mówisz?

“Rosół”.

Może być?

Human Bazooka


Madu

Rosół to jest słowo tłuste.

Nie ciepłe.

Wymyśl ciepłe i przekaż.


to odstawię ten rosół do przestygnięcia.

ale to jest rosół light.

Human Bazooka


ino nie przesadź

Rozchorujesz się jeszcze, już nie wspominając o tym, że zimny rosół jest bleeee i fuuuj.

Nawet light.

Zwłaszcza light.


Gre

I tak jestem dziś chory. Mam gorączkę. I takie różne.
Chodź do mnie, co?

Human Bazooka


Mad

Ty nie rozrabiaj.

Ta gorączka trochę Cię tłumaczy, ale trochę.


Dobra, dobra, masz tu na obudzenie:

Human Bazooka


Jestem lewakiem,

mam domofon, zamek do drzwi i to mi styka… Wędrówki przez burbucowskie zasieki do hawiry Buca na Stokłosach zawsze mnie na przemian irytowały i śmieszyły

Na Wrzecionie tak się porobiło ileś lat temu, że się kurwa nigdzie nie da przejść

Mieliśmy taką górkę, jesienią kwitły astry, zimą się z niej zjeżdżało na sankach… a teraz mamy elegancki, ogrodzony blok z własnym garażem i sklepem spożywczym

Je wiem, że Wrzeciono to specyficzne miejsce, gdzie potrafią kioskarkę postrzelić z broni palnej, albo zgwałcić kogoś w Lasku Bielańskim, ale czy to jest powód, by izolować się od wspólnoty sąsiedzkiej?

Ja tam jestem bezpieczna o każdej porze doby, a nigdy nie przesiadywałam na ławeczkach i nie utrzymuję z młodzieżą kontaktów towarzyskich… starczy, że Krystyna pojawiła się na dzielni Anno Domini 1967

Autostop bywa zabawny… najbardziej mi się chyba podobała jazda z Szydłowca do Tarczyna, ciężarówką z ośmioma tonami pietruszki na pace

prawie jak kiszona kapusta


I to odgrzebał Bażant jeden

Ja mam domofon, ale unowocześniony. Kiedy się tu wprowadzałam, był całkiem typowy. Znaczy wstukiwało się numer mieszkania, kluczyk, kod.
Wspólnota, pod naporem młodych , co to jak wiadomo mają poprzewracane, udoskonaliła domofony.

Tak oto nadeszła era takiego czegoś, co teraz się do okienka przytyka, pojawia się dźwięk bzzztrrr i się wchodzi.

Raz to jest przy bramie i raz przy drzwiach do klatki.

No i zamek w drzwiach też mam. A nawet pięć zamków plus łańcuch, bo któryś z poprzednich właścicieli miał zaburzone poczucie bezpieczeństwa. Za każdym razem jak ktoś do mnie przychodzi pierwszy raz muszę się tłumaczyć, że nie, nie mam paranoi, to nie ja itd.

Na Placu nie strzelają i nie gwałcą. Poza tym, ja wszędzie, każdy dobrze wie, kto tutejszy, a kto odwiedzający.


Nie będziesz musiała,

ja mam akurat paranoję ewidentną, więc jestem tolerancyjna.

Ale ja kiedyś ledwo przeżyłam napad w tym durnym lokalu na parterze, więc czasami, jak usłyszę nocą jakiś hałas, to sprężyna, gdzie mój gaz pieprzowy. Potem się okazuje, że to był na przykład kotek.

Plac też jest mój, w końcu chodziłam tam na wagary czasem.


No nie wiem...

bo to wygląda naprawdę dziwnie, ale właściwie osiągnęłam wyżyny absurdu tłumacząc się z góry .

Mnie napadli dwa razy w dwóch miejscach pracy. To było w czasach studenckich, a miejsca pracy to był sklep osiedlowy, a następnie kiosk osiedlowy. Wzięli kasę i poszli.
Najbardziej mnie oburzały wtedy podejrzenia właścicieli, że to ja mogłam wziąć te pieniądze.

Na wagary w liceum chodziłam do kawiarni, która nazywała się Mokotowska. Była oddalona od szkoły tak, jakby zupełnie nie była oddalona, co miało ciekawe konsekwencje.


U nas jeszcze Cafe,

albo mieszkanie Zuz, bo mieszkała dość blisko od Raszyńskiej.

Napadli mnie raz na Kazimierzu, ale nie mam pretensji, jak samotna kobieta skuje się jak tynk i późnym wieczorem idzie na spacer ulicą Starowiślną, to sama jest sobie winna, zasadniczo.


Hm,dobre:)

“A nawet pięć zamków plus łańcuch, bo któryś z poprzednich właścicieli miał zaburzone poczucie bezpieczeństwa.”

pzdr
P.S. Mnie by dopiero zamykanie i otwieranie 5 zamków wprawiło w totalną paranoję:) i ten lęk, że zapomniałem, któryś zamknąć:)

Masakra, jednym słowem.,


Grzesiu

Dobre, dobre, ale to musiał być jakiś biedny człowiek.
On zbudował w mieszkaniu takie coś – antresolę przez przedpokój, który jak wszyscy mi świadkiem jest raczej czymś innym, ten przedpokój.
Ta antresola prowadziła prawie do drzwi wejściowych, ale trochę wcześniej się kończyła… drzwiami… z zamkiem…

Podobno chodziło o to, że jak ktoś wejdzie, to on górą ucieknie, zamknie te drzwi wewnętrze i ucieknie wejściowymi.

Może ten człowiek miał jakieś doświadczenia wojenne?
Igła mówi, że mogli tu w czasie wojny kogoś ukrywać...

To bardzo specyficzne i wyjątkowe miejsce.

Ja zamykam na dwa zamki tylko.

Choć któregoś wieczora zdarzyło mi się coś takiego, że ktoś z zewnątrz wziął za klamkę... Od tej pory zamykam się bardzo starannie.


Scary,

ja specjalnie lękliwa nie jestem, ale na Twoim miejscu bym chyba wolała tę Grójecką.


Bażancie

Nie Ty pierwsza to mówisz, ale dziwnie nie czuję się tu niczym zagrożona.

Inna sprawa, że na Grójecką wrócę bezwzględnie. Inaczej być nie może.

Szkoda, czy nie, tak będzie.

Sztukę pożegnań mam opanowaną do perfekcji.


Oglądałaś Rewers? :)

Nie wiem czemu, ale w tym momencie skojarzyłaś mi się z Jandą, rozpuszczającą jednego pana w kwasie solnym.

Czy my nie powinnyśmy iść spać?


Jeszcze nie oglądałam

Obejrzę, jak w banku.

Spać powinnyśmy iść w trybie natychmiastowym.


Janda w "Rewersie" cudowna była

bez niej i bez Anny Polony film by wiele stracił.

Acz az tak jak Pino się nie zachwycam tym filmem (czytałem twój tekst na drugim blogu), dla mnie pierwsza godzina Rewersu to jednak nudna była.

I ta nieznośna konwencja, ja wiem, że to świadome i zamierzone, ale nie mogłem się wczuć.

Ale na tle polskiego kina niezłe.

Choć od rozpuczenia w kwasie solnym wolę motyw ze “Smażonych zielonych pomidorów” i co tam bohaterki, też zreszt ą kobiety, złemu człowiekowi uczyniły:)

Troszkę mi to lekkim naśladownictwem zalatywało, acz z drugiej strony, jakw iadomo wszystko już było.

Oglądałaś Pino, “Smażone zielone pomidory”, bo Gre z tego co wiem, to nie:)

W każdym razie polecam, to jest film:)

P.S. Wczoraj obejrzałem ten osławiony “Opór” (“Defiance”), szczerze mówiąc nie rozumiem tych wszystkich protestów wobec tego filmu, no.

P.P.S. Musze coś o kinie napisać, no:)


Nie oglądałam,

ale czytałam książkę.

Najbardziej jednak lubię tę scenę z pszczołami.

Stanowczo sugeruję, byś nie uświadamiał ludności, o co w niej chodziło :)


O książkę też czytałem,

jak zresztą jeszczo i dwie inne Fannie Flagg, ale w filmie grają Jessica Tandy i Kathy Bahes, więc obejrzyj:)

So schnell wie moeglich:)


Ja, mein Herz


Subskrybuj zawartość