Dzielna dziewczynka


 

Siedmioletnia dziewczynka zadzwoniła wczoraj wieczorem na policję.

Tatuś bił mamusię.

Obudził się dopiero i zaczął.

Mamusia też była pijana.

Policja przyjechała.

Dziewczynką zaopiekował się jej dorosły brat.

Mądra, dzielna i odważna dziewczynka.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Sugeruje pani,

że trza brać swoje sprawy, w swoje ręce?

Pozdrawiam dumając?


Panie Igło

Czy sugeruję?
Może i tak.

Przede wszystkim jednak podziwiam.


Świadomość?

ból? cierpienie?

bezradność przełamana

prezes,traktor,redaktor


Co dalej?

Tydzień temu oglądałem reportaż jak pewna pani, która mąż maltretował po wielu interwencjach i dłuższym procesie jest skazana na dalsze współżycie z małżonkiem pod jednym dachem bo nie ma eksmisji na bruk. Biedna kobicina ma zapewnić bydlakowi dach nad głową. Polska solidarna

Wczoraj z kolei pokazali rodzinę, którą komornik wywalił na ulicę, bo pan domu stracił robotę i przestał spłacać długoletni kredyt. Idzie nowe

Dziewczynka miała szczęście, że miał kto ja przygarnąć. Inaczej trafiłaby albo do bidula albo po tym jak sobie poszła policja dostała łomot od ojca i matki.


max

Bezradność przełamana…

Mój Boże, jak to dobrze że pojawiają się takie dziewczynki…

Jak to dobrze, że są dzieci, które wiedzą co robić, że potrafią siebie obronić.

Skąd ona to wiedziała?

Posłuchałam zapisu tej rozmowy z policją. To jest niezwykłe jak ona opanowała emocje i potrafiła COŚ zrobić.

Tylu dorosłych nie chce, nie umie, nie potrafi przełamać bezradności.

Tylu dorosłych się boi, zastanawia, nie widzi sensu.

A ta siedmiolatka zobaczyła.

Niesamowite.


Sajonaro

Nie wiadomo co dalej…

Zazwyczaj w życiu nie wiadomo co będzie dalej.

Wiesz,byłam pewna, że ktoś zada takie pytanie.

Bo z tego co napisałeś wynika, że nie warto nic robić, bo to może nic nie dać, bo może być gorzej, bo w końcu po co coś robić.

Nie zgadzam się z tym.

Zbyt wiele razy widziałam, że warto w sytuacjach, w których pozornie nie było światełka w tunelu. A potem się pojawiło.

Kiedy cokolwiek zrobisz, zaczynasz czuć swoją siłę sprawczą. Przestajesz być biernym odbiorcą ciosów – stajesz się twórcą swojego życia.

Ta mała istota powiedziała, że to co jest jest nienormalne. Zwróciła się o pomoc na zewnątrz. I uzyskała ją.

Zaryzykowała. Pewnie nie wiedząc o tym, choć dzieci bywają mądrzejsze od rodziców, którzy tkwią w swoim piekle. Często dzieci są tym przełamującym bezsilność impulsem.

Pomyśl o jej strachu, zapewne nie pierwszym, o łzach w poduszkę, o zerowym poczuciu bezpieczeństwa.

Ma siedem lat i już wie, że to nie jest w porządku.

Co dalej?

Może już zawsze będzie umiała sobie poradzić?

Tego jej życzę.


Gretchen

też tego jej życzę i też jestem zafascynowany jej działaniem.

Wskazałem jednak na kulawe państwo, które z jednej strony zachęca do wyjścia z bierności, a następnie tych co wychodzą z niej tłucze na odlew. Mnie to wkurza.

Z praktyki zawodowej znam wiele przypadków gdy walimy głową w mur. Pchamy się do działania, bo tak nam podpowiada obowiązek (zawodowy i ludzki) niestety efekty są często miałkie. Czy przestaliśmy działać. Nie! jednak zapału ubywa.


Sajonaro

Z moich obserwacji wynika, że najbardziej miałkie efekty są wynikiem bierności samych zainteresowanych.

Może ta dziewczynka zadzwoniła, bo nie zastanawiała się dalekosiężnie czy dostanie potem czy nie, tylko zwyczajnie postanowiła coś zrobić żeby przestać się bać w tym momencie?

Obecność dorosłego brata nie załatwia sprawy przecież.

Już mi się włączył pewien całkiem prawdopodobny scenariusz tego co może być dalej…

Ciekawe co ta dziewczynka pomyśli o tym telefonie za dziesięć lat.

Mam nadzieję, że będzie umiała czerpać moc ze swojej odwagi.


dziecko Herkules,

życzę małej szczęścia w życiu, bo po takim dzieciństwie tym bardziej jej będzie potrzebne


Anno

Też jej tego życzę.

Mam nadzieję, że da sobie radę skoro już teraz umie o siebie zadbać.

:)


a Pawka Morozow...

... ten to dopiero był bohater!


Centrysto

chyba mało kompatybilnego nicka sobie wybrałeś.
Albo nie ten portal co chciałeś.

A najpewniej jedno i drugie naraz.


Merlocie

Przecież to jest normalny Tygrys.
Wyśmiałem go jako “centrystę” z powodu jego poglądów politycznych to się obraził i
przedstawia się jako centrysta.

Wspólny blog I & J


@ Jacek Jarecki

Nie obraziłem się, co za pomysł?

Po prostu wydało mi się dość zabawne tak się określić. Centrystami faktycznie raczej gardzę.

Jednak ten nasz nowy Pawka Morozow w spódnicy (na pewno spódnicy zresztą nie widziała na oczy, to nie te czasy), to naprawdę coś!

Trza być naprawdę kopniętym i skurwionym do szczętu komuchem by się tą chorą istotą tak zachwycać.

Pośpiewajcie sobie komuszki: “Stalin naszą gwiazdą jest przewoooodnią, Stalin naszych marzeń dumnych looot…”


Centrysto, Triariusie, Tygrysie…

Twój komentarz o Pawce Morozowie jest przegięciem. Totalnym.
Już mówię dlaczego tak uważam.

Siedmioletnie dziecko nie jest dorosłym facetem, jak Ty. Siedmioletnie dziecko nie jest świadome manipulacji ideologicznych (i innych), które wydarzyły się na przestrzeni wieków. Siedmioletnie dziecko intuicyjnie wyczuwa, że organizacja pod tytułem Policja (dawniej i prawidłowo zwana milicją od ang. militia, tak dla przypomnienia) ma służyć i chronić.
To, że przez lata ta policja stała się w części aparatem opresji, siedmioletnie dziecko nie rozumie i nie zrozumie. Choćbyś pękł!

Co wg Ciebie ta siedmioletnia dziewczynka miała zrobić? Walnąć pijanego tatusia patelnią w łeb? A może pijaną matkę?

Nie mierz każdego człowieka swoją miarką. Tym bardziej nie mierz nią małych dzieci.


@ Magia

Nie atakuję dziewczynki. Jej moralny dylemat byłby trudny i tragiczny nawet dla dorosłego i etycznie wyrobionego człowieka.

Szokuje jednak mnie ten jednolity orgazm z tego powodu – kiedy wystarczy mieć oczy, by zauważyć, co się wokół nas wyrabia, do jakiego stopnia rodzina jest niszczona, zaś inwigilacja na każdym kroku staje się codziennością... Tego Pani nie zauważa? I nie kojarzy Pani tego typu wzmianek w mediach z niczym?

Nie da się ukryć, i tego poglądu będę bronił, że Pawka Morozow nasuwa się tu automatycznie. Analogie się całkiem spore i niepokojące.

Co powiedziawszy, powtarzam – sytuacja bynajmniej nie jest jednoznaczna, a tej małej nie potępiam. Jak i, głęboko wnikając w tragizm tej smutnej postaci, nie potrafiłbym jednoznacznie na gruncie etyki potępić i samego Pawkę. W końcu wybierał pomiędzy dwiema niewątpliwymi – z jego punktu widzenia – wartościami.

TW Bolek – tak, zdrajca i szuja, bez cienia wątpliwości! TW Docent, TW Karol – tak samo! Tyle że oni są nam dzisiaj… Sama Pani wie! A lansowanie tej małej to część tego samego planu.

Obecnie nam miłościwie panująca Targowica bis? Żadnych okoliczności łagodzących nie dostrzegam. Ale ta mała to postać tragiczna, a i Pawka niestety też.


Centrysto

Z tygrysem to Ty masz niewiele wspólnego, widać na pierwszy rzut oka.

Nie będę się rozwlekać, bo są osoby, do których po prostu nie warto mówić.

Za ten tekst:

Trza być naprawdę kopniętym i skurwionym do szczętu komuchem by się tą chorą istotą tak zachwycać.

Masz bana. Omijaj mnie szerokim łukiem.

Co się z Wami dzieje, ludzie…


Gretchen

Tygrys jest Tygrysem i to nie na pierwszy czy drugi rzut okiem.

Tekst który napisałaś chory jest sam w sobie, nie zauważasz tego?

W końcu to nie o ocenianie tej nieszczęsnej małej chodzi, tylko o tych ludzi, którzy z Pawki Morozowa robili bohatera młodzieży, a Ty z tego robisz infantylną notką coś podobnego.

To jakby onanizowanie się nieszczęściem tego dziecka.
I co uważasz, że jest cudnie, bo to dziecko zadzwoniło gdzie trzeba?
No i zbanowałaś Tygrysa i jest słodko, tak?

ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


Iwona

Uważam, że to jest ważne, żeby dzieci (także dzieci) umiały korzystać z pomocy, kiedy znajdują się w sytuacji realnego zagrożenia. Tak uważam.
Niczego bohaterskiego w jej zachowaniu nie widzę, a nawet wolałabym nie widzieć.

Nie wiem, czy cudnie jest adekwatnym określeniem. Niczego cudnego nie dostrzegłam w jej sytuacji, ani w tym, że była zmuszona zadzwonić na policję.

Trochę później, w innym kraju, jeszcze mniejsze dziecko zadzwoniło na pogotowie, bo coś się działo z mamą. Dzięki temu uratowało tej mamie życie. Pisanie o tym też jest chore i infantylne?

Napisałam wyłącznie o tej dziewczynce, o tym, że wiedziała co robić. Jeśli chcesz dopisywać do tego jakieś inne sensy , to nie mam na to wpływu.

Tekst jak tekst, nagle po roku, zaczyna podlegać interpretacjom, które z tekstem nie mają nic wspólnego.

Domniemany Tygrys dostał bana za obrażanie mnie. Ani to cudne, ani wręcz przeciwnie.
Są rzeczy, których nie akceptuję.
Na przykład wymyślania mi od kopniętych i skurwiałych komuchów, czy robienia ze mnie idiotki.
Na głowę nie upadłam jeszcze.

Jedno trzeba oddać Tobie i Jackowi, że bronicie swoich przyjaciół, że dajecie głos choćby wirtualnie.
Gretchen nie mogła i nie może na to liczyć. Ot, życie, czyli lajf.


@gretchen

jak ktos pogoni starych przyjaciol i wybierze sobie nowych, to nie powinien plakac nad soba, tylko zapytac tych nowych, nie? merlot moze napisac co zechce, a i tak nie bedzie zauwazony. lepiej sie pouzalac nad soba.


Wiesz, bronię?

Tygrys broni się sam, raczej nie muszę robić tego za niego.

fakt, to mój największy przyjaciel.

Co do tekstu, nie zauważasz sama, jakie głupstwo napisałaś?
Dzwonienie po pogotowie, to zupełnie co innego,niż Twój przykład.
To upadek rodziny…
A czy Ty możesz liczyć na głos wsparcia ze strony przyjaciół, nie wiem.

ha! jestem znów na TXT
Wspólny blog I & J


Ricky

Co to za maniera, żeby się ukrywać? Nie pojmę tego nigdy. Mniejsza o to.

Jak ktoś pogoni starych przyjaciół – tak piszesz…
A ja myślę, kiedy to czytam, że nie ma sposobu, żeby wzbijając się na wyżyny bezpośredniości, dać jasny komunikat. Przecież, jasno napisałam dawno temu, o co mi chodzi.

Stary przyjaciel, Ricky, to jest ktoś kto jest przyjacielem nadal, może oddalonym, może chwilowo gdzie indziej, ale więź pozostaje.
Lojalność, to dla mnie, najważniejsza cecha przyjaźni. Taka niemal zwierzęca, że możesz komuś w oczy nawrzucać, ale przed innymi staniesz murem.
Jeśli tego brakuje, nie ma mowy o przyjaźni.

Więc, żeby nie chrzanić, Merlotowe. wpisy przeczytałam, dostrzegłam, zatrzymałam się nad nimi, ale to nie są wpisy starego przyjaciela.
To są wpisy Merlota, który był kiedyś. Jak wiadomo wszystko płynie.

Bywają też dawni przyjaciele.

Użalam się nad sobą wyjątkowo rzadko, wierz mi. I też, nie w takich sprawach.

Po prostu wyraziłam swoisty rodzaj zazdrości , że innym się plecie inaczej. O co tu się ścierać?


Iwona

Jak Ty możesz wyczytać cokolwiek mądrego, albo głupiego z siedmiu wersów?

Jedyna moja, subiektywna opinia jest w siódmym wersie. Jednym.
Uznałam, że to dziecko było mądre, dzielne i odważne.

No rzeczywiście się ośmieszyłam.

Zamiast stwierdzić, że dziewczynka sprzeniewierzyła się trzymaniu rodzinnego tabu, które nakazuje trzymać język za zębami, napisałam, że postąpiła słusznie.

Ot, grzech śmiertelny.

Bo rodzina to rodzina, reszta pozostaje nieważnym milczeniem.

Tylko, że ja mam akurat w życiu tak, że pracuję z takimi dorosłymi (młodziutkimi) ludźmi, którzy są obciążeni tym przekazem. I nie teoretyzuję sobie o tym, czy owym. Słucham tych koszmarnie dramatycznych historii spod znaku milcz .

Patrzę na piękne dziewczyny i przystojnych chłopaków, którym się udało w życiu osiągnąć tak wiele, mimo trudnych warunków wyjściowych, i widzę to przerażenie w oczach. Przed życiem. Tę niepewność. Brak wiary. Nieumiejętność zbliżenia się do drugiego człowieka w autentyczny sposób.

Ty mi tu piszesz co Ci się śni. A ja piszę o tym, co wiem i widzę.

Teoretyzujesz, ja to mięso z krwią mam na wyciągnięcie ręki, każdego dnia.

Upadek rodziny?

A rodzina to byt wykreślony ślubem i pojawiającymi się dziećmi, czy raczej rodzina, to dwoje ludzi, którzy decydują się spędzić razem życie i obdarować autentyczną miłością, opieką i bezpieczeństwem przychodzące do nich dzieci?

Jeśli ktoś zechce widzieć pozycję dziecka w rodzinie, zgodnie z przysłowiem dzieci i ryby głosu nie mają , to ja się zawsze ucieszę, że takie dziecko, dało sobie do głosu prawo.

Ty chcesz widzieć coś więcej, coś inaczej.

Powtórzę. Teoretyzujesz. Ja mówię, w oparciu o znajomość osobistych historii, w których aż ciśnie się na usta: gdzie byli inni dorośli?
Nie było.

Dzisiaj już dzieci uczą się nie czekać i nie liczyć, być może.
To smutne, ale z drugiej strony, budujące.
Ile spośród nich się uratuje?
Płacąc inny rodzaj ceny, dzięki takim głosom jak Twój, czy Twego przyjaciela centrysty?

Bo dla Was to upadek rodziny, a dla mnie normalny odruch samozachowawczy.


Algo

Przepraszam, ale to Ty głupstwa wypisujesz. Kilka linijek tekstu Gretchen posłużyło Centryście i Tobie do rozpoczęcia jakiej szalonej dyskusji ideologicznej o czymś, co w ogóle nie jest przedmiotem tej krótkiej notki.

I jeszcze na dodatek ten ohydny epitet pod adresem gospodyni tego bloga, który teraz przeczytałam. (Gretchen, nie czytam wszystkich komentarzy. Powinnam.)

Przeczytałam Twój tekst o wzorcach i ideach. Kiedy doszłam do fragmentu:
“Zawsze mieliśmy jeszcze miernik, czegoś, co dziś zapewne wyda się zabawne, to był miernik dobra, zawsze się zastanawialiśmy, czy to co robimy, może kogoś dotknąć, zaszokować. Jasne, że szokowanie jest przywilejem młodości, robienie czegoś szalonego także, tyle, że i szaleństwo ma swoje granice.” – oniemiałam.

Czy teraz już przestałaś się zastanawiać czy to, co robisz może kogoś dotknąć, zaszokować? Gdzie są granice szaleństwa w komentarzach Centrysty i Twoich pod tym tekstem?

To czy widzę rzeczy, o których pisze Centrysta w komentarzu do mnie nie ma znaczenia, bo nie o tym jest ta notka. Kurde! Czy to tak trudno zrozumieć?

Nie wpada się do cudzego domu z kijem w dłoni i nie okłada się nim gospodarza, bo własne wyobrażenia o wypowiedzi gospodarza odbiegają od tego, co faktycznie gospodarz powiedział.

Myślałam, że Tygrys choć trochę zmienił sposób rozmowy. Pomyliłam się.
Szkoda.

Zawsze można przyznać się do błędu i przeprosić...


Gre,

powiem tylko, zwyczajnie masz racje w komentarzach tu.

A Tygrys?

Odgrzewane klimaty,podobnie burackie komenty wypisywal tu jakies 1,5 roku temu.

Inteligencja i umiejetnosc pisania nie zawsze ida w parze z kultura,empatia i rozumieniem czegokolwiek.
Taki lajf, tylko dziwne, ze niektorych to zachwyca.

Pozdrowka serdeczne.

(Nie)stary przyjaciel
:)


Magia

Dziękuję.

Mam wrażenie, że jakieś granice szaleństwa zostały przekroczone.
Ciekawe czy i inne moje teksty będą podlegać ideologicznej weryfikacji…

I kiedy się okaże, że to ze mnie jednak kawał prymitywnej istoty, bo zbanowałam jakiegoś Tygrysa, który tylko przyszedł i coś skomentował.

Niepojęte…

Pozdrowienia.


Grzesiu

Ale można odjechać aż tak?

Co też ja wygaduję, przecież widzę, że można.

Dzięki, że zajrzałeś. Baw się dobrze, w tym całym Wiesbaden. :)

Pozdrowienia.


-->Gretchen

A ja, Pani Gretchen, w ogóle nie jestem Pani przyjacielem w sensie ścisłym. Powiem więcej, nie jestem przekonany, czy bardziej mnie Pani irytuje ;), czy bardziej Panią jakoś tam polubiłem. Ale to przecież, prawda, nie o to chodzi, żebyśmy “jechali” tu na sympatii, niezależnie od tego, czy się bełkocze, czy mówi z sensem.

Do tekstu się nie odniosę, bo go nie przeczytałem (i chyba wolę nie czytać), ale przeczytałem komentarze z tego roku, bo zagnało mnie tu przed chwilą po śladach centrysty. Podążyłem tu i tu jego drogą. Doczytałem też, że to bloger Triarius pod inną nazwą.

Zatem, potwierdzam, że została Pani obrażona, i z czystym sumieniem można buca ciąć równo z trawą. Każdy sąd przyzna Pani rację ;) W gruncie rzeczy to też nie jest jednak szczególnie ważne. Ważne jest to, że faktycznie nudy na naszym txt, choć od razu zastrzegam, że nie tęsknię za Pani koleżeństwem, które sobie stąd – ufff… – poszło ;)

Bye, pozdrowienia,
referent


Referencie

Zgrabnie Pan to ujął, że się tak wyrażę mgliście. :)

Co więcej całkowicie rozumiem, że mogę irytować. Sama siebie często irytuję, więc cóż dopiero mówić o innych, prawda. To jednak mniej ważne, istotne jest to, co jest istotne. Obrażać się nie pozwalam, jakaś skaza na osobowości najwyraźniej.

Proszę mnie nie prowokować moim koleżeństwem, bo się sprowokować nie dam. :)

Pozdrowienia.


-->Gretchen

Nie oczekuję żadnej deklaracji, prawda, choć oczywiście biorąc za standard charakterystyczną dla blogosfery umiejętność czytania ze zrozumieniem, “wyławiania” z komentarza istoty i akcydentaliów, a także intelektualną rzetelność i uczciwość rozmówców, spokojnie (podkreślam: SPOKOJNIE!) mógłbym pojechać dalej na przykład tak:

proszę Pani, ja też bym się na Pani miejscu wstydził, że mam takich znajomych i doskonale Panią rozumiem i szanuję taktowne zachowanie, niemniej, ja także odetchnąłem…

A dalej byśmy zobaczyli, czy dała się Pani wpuścić w maliny, prawda, czy jeszcze nie… ;)

Nie chodzi o to, że jestem taki poniekąd sprytny, ale prawda, wcale się Pani nie dziwię, że zachowuje Pani taką powściągliwość, kiedy przychodzi mówić o… ups… ;))))

Sorry, wracam do obowiązków,
referent


Panie Ricki,

Nie pisałem tych kilku słów, żeby zostać zauważonym.

Raczej po to, żeby Państwo zwrócili uwagę na najbardziej absurdalny i chamski komentarz jaki zdarzyło mi się ostatnio przeczytać.

Nie ma tu w ogóle potrzeby analizować poglądów autorki, co usiłuje robić Iwona.
Wystarczy bronić:

zdrowego rozsądku

kindersztuby

i pewnych standardów, z których TXT było znane.

Pozdrawiam


Sezon ogórkowy

więc trudno tygrysom wytrzymać na mizerii.


Panie Referencie

Prowokacjom mówimy stanowcze nie! :)

Kto to wie, czy dałabym się w te maliny wpuścić? No może… A może nie?

Chwilowo nadziwić się nie mogę całej tej aferze pod tekstem, który już grubą warstwą kurzu był przykryty równiutko. A tu proszę jaką nagłą popularność uzyskał, poniekąd.
Ileż emocji, interpretacji, niektóre głębokie, że strach.

Takie rzeczy to tylko w blogosferze, Panie Referencie.

Też już pójdę w kierunku obowiązków.

Pozdrowienia.


-->Merlot

O!, aż porzuciłem obowiązki służbowe, prawda, jest Pan Merlot kochany…

Panie Merlocie, chcę Panu podziękować za bezcenne przeżycie, jakie przytrafiło mi się dziś po przeczytaniu Pana wczorajszych komentarzy (i tego wyżej do Pana Ricki poniekąd też). Otóż:

1) Ostentacyjnie nie loguje się Pan na txt, co jak sądzę należy interpretować w kategoriach ugruntowanego i przemyślanego sprzeciwu wobec czegoś tam, o jakimś konkretnym (niewydumanym) podłożu (nie należy tego punktu wykładać jako zachęty do logowania na txt – przynajmniej z mojej strony; jesteś Pan dorosły więc wiesz co robisz);

2) Nie szczędził Pan w ostatnich tygodniach gorzkich słów txt i jego “ocalałym” po rebelii użytkownikom (głównie na zewnątrz), co jak sądzę należy interpretować jako swego rodzaju przemyślaną i popartą argumentami krytyczną ocenę portalu i owych użytkowników;

3) przed wybuchem, prawda, rebelii, miał Pan w zwyczaju surowo oceniać postępowanie części użytkowników txt, wytykać im niewłaściwe zachowanie, przerośnięte ego (jak sądzę), haniebne nastawienie do dyskusji i niecywilizowane zamiary wobec społeczności txt (konfederatów).

Od tego czasu, nie trudno to wykazać, coś się zmieniło. Nie wchodząc w szczegóły – przede wszystkim Pan sobie stąd poszedł. Teraz czytam, że Pan dalej dba o standard dyskusji txt, udziela porad, przypomina niektórym kolegom, że “tu nie pasują”, poucza że nie tędy droga i np.“że jednego Artura nam dosyć”, dalej ustala Pan warunki brzegowe. Panie Merlocie, jako użytkownik i obserwator txt, powiem Panu, że mało z tego rozumiem. Może rzeczywiście tak się Panu życie ułożyło, że ludzie stają na baczność, kiedy wpada Pan w swój mentorski ton, ale mnie to zwyczajnie żenuje. Jaka jest Pana rola na txt? Proszę mi to wreszcie powiedzieć.

Pozdrawiam,
referent


All

jak widzę, nadal tu nie pasuję.

Pawką Morozow nazwana była idea Gretchen, czego szanowni przedmówcy nie byli chętni zauważyć...zresztą nie ważne.

Wspólny blog I & J


Iwona

Pawką Morozowem byłam nazwana ja.
To się oczywiście przysłowiowej kupy nie trzyma do tego stopnia, że sama miałam wątpliwości.
Po przeczytaniu komentarzy u niby jakiegoś tygrysa, pozbyłam się ich.

Przykład?
Proszę.
Uważaj.

Merlot. do centrysty:

“A Tygrysowi powiedz, że autorkę postu o polskim Pawce Morozowie widziałem ostatnio w pięknej, cygańskiej spódnicy.”

Co było odpowiedzią na to, o ile jeszcze cokolwiek rozumiem. Centrysta:

“Jednak ten nasz nowy Pawka Morozow w spódnicy (na pewno spódnicy zresztą nie widziała na oczy, to nie te czasy), to naprawdę coś!”

Sądzisz doprawdy, że Pawka Morozow był transwestytą i chodził w spódnicach?

Twój przyjaciel, u siebie, niczego nie prostuje, że nie chodziło mu o autora tekstu, że chodziło mu o ideę Gretchen. Nie, bo pisze tak:

Tu się akurat z Tobą zgodzę – piękna kobieta MA prawo być idiotką. Zalety ma inne i w wystarczającej ilości (skoro piękna, skoro kobieta).

“Jednak to nie tłumaczy zarówno orgiastycznej reakcji licznie zgromadzonej publiczności (widzieli tę sexy suknię?), ani, na głębszym poziomie ogólności, faktu, że dzisiaj takie kobietki, zamiast uwodzić swym widokiem (ach, suknia! bezcenna sprawa w tych zeunuszałych czasach bab w portkach), pisze dla publiczności różne (excusez le môt) głupoty, dając się ewidentnie prowokować totalitarnym propagandzistom…
[...]

“Przy okazji – pozdrowienia dla tej Pani, naprawdę doceniam jej spódnicę, ale mogłaby nieco dłużej pomyśleć, zanim zacznie wylewać swoje zachwyty na ludzkie ekrany. A najlepiej niech spyta kogoś z sensem. (“Feminizm jest dowodem, że wibrator nie zastąpi groźnego zmarszczenia mężowskich brwi.” Triarius the Tiger ;-)

No a poza tym, jako się rzekło, jeden taki wpis od biedy ujdzie, ale ów jednolity chór zachwytów pod nim?!”

Więc jeszcze dodatkowo okazałam się idiotką. Kobietką, którą powinna wyliniałe tygrysy uwodzić, zamiast pisać dla publiczności głupoty.
Okazałam się też feministką.

Przepraszam, ale się powtórzę. Siedem wersów tekstu, a interpretacje szalejące niczym tornado.

Strach pomyśleć co by było, gdyby tygrysek się dobrał do moich tekstów podróżnych. Zapewne okazałoby się, że robię zamach na Państwo Polskie czując się dobrze poza jego granicami.

Więc może weź głęboki oddech i nie mijaj się z intencjami przyjaciela. Na co mu to?

Każdemu się zdarza pojechać poza bandą. Jemu się właśnie zdarzyło. Ot.


A ja myślałem, że...

upadek rodziny to jest wtedy jak tatuś zatłucze mamusię taboretem.

A tu się okazało, że wtedy jak córeczka zadzwoni po gliny, żeby tatusiowi przeszkodziły. I, że to jeszcze jest stalinizm.

Nie wiedziałe. Ale już wiem. Całe szczęście.

Ciekawe…


Oj, Rafał

Naprawdę...

Nic nie rozumiesz.

Dziewczynka jeszcze jest poniekąd usprawiedliwiona, bo mała. Autorka za to jest kwintesencją stalinizmu i komuchowatości. No wszystkiego co najgorsze, żeby to ująć jak najprościej.

Poza tym jak tatuś zatłucze mamę taboretem, to znaczy tylko tyle, że tatuś zatłukł mamusię taboretem, wciąż jednak mogą wraz z dziećmi, tworzyć rodzinę.

Proste? Jak najbardziej.


Referencie

specjalnie dla Pana zalogowałem się zgodnie z etykietą.

Rozmowa na tym blogu jest o znacznie poważniejszych sprawach niż pańskie wobec mnie połajanki, więc pozwoli Pan, że odniosę się do nich osobnym tekstem, gdy przyjdzie mi na to ochota. Zalogowawszy się uprzednio, oczywiście.

Tutaj natomiast, niezależnie od tego czy Pani Gretchen mnie lubi, czy nie i czy jej spódnica jest sexy czy może wręcz przeciwnie, oraz czy ma ona na drugie imię Pawka – dyskusja dotyczy jednej, acz dosć istotnej sprawy:

Gdzie są granice głupoty i chamstwa? I czemu głupotę i chamstwo nazywamy swobodą dyskusji?

Do tej pory, w odróżnieniu od wielu moich przyjaciół którzy zrezygnowali z TXT, głównym powodem mojej abstynencji było rozczarowanie hermetyczną polityką redakcji (głównie Sergiusza) w kwestii dalszego rozwoju.

Teraz rozumiem lepiej tych którzy odeszli z innych powodów.

I na koniec, żeby było wszystko jasne: Nie odszedłem z TXT. Merlot z kropką i merlot zalogowany to ciągle ten sam merlot.


re: Dzielna dziewczynka

Jakby to dziecko poderznęło nawalonemu tacie gardziołko to takie bydlaki jak ten “tygrys” by piały z zachwytu. A tak to Pawka Morozow. Dobre.


Jeeeej...

Się wzruszyłam nad tymi słowami:

w odróżnieniu od wielu moich przyjaciół którzy zrezygnowali z TXT

Żebym tylko się nie rozpłakała…

Wiesz co Merlot, głupotą jest przekonywanie tygrysik skórek o tym, że nie zrozumiały czegoś, odwołując się do tego jakie noszę spódnice i czy one są sexy.
Potem pada, że jestem idiotką (z tym powinieneś się zgodzić wszak, sam byłeś mi łaskaw ostatnio to napisać, warunkowo!), że wibratory.

Użyte przez Ciebie argumenty, mogłabym swobodnie nazwać niewłaściwymi.

Może więc jesteście jak kocioł i garnek? (jesteś tam Ricky?)

W zaszadzie już nie mam siły wyjaśniać, że nie jestem wielbłądzicą.

Męczące to wszystko ponad miarę.

Podpisuję się pod pytaniami Referenta kopytkiem choćby.

Natrząsałeś się ze mnie że mam mentora na txt… Pamiętasz?

Najważniejsze, że ten mentor (bue he he!) stał się Twoim przewodnikiem. To przecież już dzisiaj nieważne, że Tobą pomiatał i okazywał Ci całkowity brak szacunku, o zwykłej ludzkiej przyzwoitości nie wspomnę. Pamięć ludzka, jest jak pamięć złotej rybki.

Oczywiście Merlot z kropką, jest tym samym Merlotem. Oczywiście.

Wiara góry przenosi.

Podobno.

Znowu się powtórzę: co się z wami dzieje, ludzie…


el professore

Myślisz?

Osobiście jestem skłonna sądzić, że nagle okazałoby się, że to dziecko było od zawsze krnąbrane i nienormalne. Odbiło dziecku bez powodu i zaatakowało.

Głupie dziecko, które zdarzyło się mądrym rodzicom.

Rodzina ocalona.


re: Dzielna dziewczynka

myślę. myślę, że ludzie pokroju owego “tygrysa* oraz jego otoczenie ma skłonność do agresji i naturalne jest dla nich, że tata tłucze mamę (w myśl zasady: jak się baby nie bije to jej wątroba gnije). natomiast dziecko, które szuka pomocy bo się boi to kapuś SBecki, a blogerka, która pochwaliła ten czyn to kurwa sowiecka, Wanda Wasilewska i Nadieżda Krupska.

“można wszystko byle cicho, byle w ciasnym gronie było” – taka mentalność tygrysów i jego kompanii. tacy ludzie nawet jeśli nie wykończą kogoś fizycznie to osiągną identyczny cel wykańczając kogoś psychicznie. patologia moja droga Gretchen, patologia.

dxsx


mentorzy, przewodnicy i seksowne spódnice

Gretchen,

miałaś prawie dwa miesiące, żeby się z pierwszej ręki dowiedzieć dlaczego przyjąłem zaproszenie do udziału w Poste Restante.

Nie skorzystałaś, trudno.

Dalszej dyskusji na ten temat nie zamierzam prowadzić.

Co do spódnicy, przyznaję Ci rację. Jej ewentualna seksowność była bez znaczenia jako argument wobec Centrygrysa.

A wiara, owszem. Przenosi góry. Trzeba tylko chcieć.


el professore :)

No tak, no tak. Ładnie się to kręci, a świat jest nieskomplikowany.

Wystarczy kogoś sieknąć i już.


świat

jest nieskomplikowany. to ludzie wszystko spieprzyli :)


Merlot

Zupełnie nie wiem z jakiego powodu miałoby mnie to interesować.
Piszę o czym innym, a Ty z uporem maniaka o tym poste restante.

Z mojego punktu widzenia dyskutujesz sam ze sobą, jeśli o to chodzi.

Jaśniej już nie umiem tego napisać, przykro mi.


-->Merlot

merlot

specjalnie dla Pana zalogowałem się zgodnie z etykietą.

Rozmowa na tym blogu jest o znacznie poważniejszych sprawach niż pańskie wobec mnie połajanki, więc pozwoli Pan, że odniosę się do nich osobnym tekstem, gdy przyjdzie mi na to ochota. Zalogowawszy się uprzednio, oczywiście.

Tutaj natomiast, niezależnie od tego czy Pani Gretchen mnie lubi, czy nie i czy jej spódnica jest sexy czy może wręcz przeciwnie, oraz czy ma ona na drugie imię Pawka – dyskusja dotyczy jednej, acz dosć istotnej sprawy:

Gdzie są granice głupoty i chamstwa? I czemu głupotę i chamstwo nazywamy swobodą dyskusji?

Do tej pory, w odróżnieniu od wielu moich przyjaciół którzy zrezygnowali z TXT, głównym powodem mojej abstynencji było rozczarowanie hermetyczną polityką redakcji (głównie Sergiusza) w kwestii dalszego rozwoju.

Teraz rozumiem lepiej tych którzy odeszli z innych powodów.

I na koniec, żeby było wszystko jasne: Nie odszedłem z TXT. Merlot z kropką i merlot zalogowany to ciągle ten sam merlot.

Panie Merlocie,

1) nie oczekiwałem wyjaśnień na temat powodów Pana rozstania/nierozstania z txt. Nic mi do tego i szczerze mówiąc mało mnie zajmuje;

2) Nie pytałem o “granice głupoty i chamstwa” w dyskusji, choć to zajmuje mnie nieco bardziej.

Wreszcie:

1) Nie prosiłem Pana o logowanie i nie dziękuję, że się Pan “specjalnie dla mnie zalogował zgodnie z etykietą”, bo to jest bez znaczenia;

2) Nie łajałem Pana, tylko opisałem stan faktyczny ze swoim (w kilku miejscach) odautorskim komentarzem; nie chciałem jednak wywołać na tym tle polemiki.

Teraz, kiedy mogę przejść do rzeczy, zapytam raz jeszcze: dlaczego wypowiada się Pan w imieniu txt, bądź użytkowników txt (w tym jak sądzę moim, bo też tu piszę)? Co jest źródłem Pana przekonania, że istnieje coś takiego jak opinia txt, standard txt itd., które Pan rozpoznał i czasem wpada o nich przypominać? Jeśli istnieje, co jest tym standardem txt. W związku z powyższym jaką pełni Pan rolę w txt?


el professore

Źli ludzie, dodajmy, źli.
Tacy, którzy mieszają się w sprawy rodziny.
W tym i członkowie tych rodzin, którzy czując się zagrożeni, donoszą na innych członków rodziny.


co to zarodzina

gdzie ludzie maltretują sie nawzajem. tłuką dzieci, chleją wodę itp? imo to te tzw. wartości rodzinne są przereklamowane. wsztstko wynika z przywiązania i przyzwyczajenie.


el professore

Mnie nie pytaj, zapytaj “Tygrysa”, albo Iwonę.


co racja

to racja ;)


przemoc w rodzinie

gretchen ja jestem taka ofiarą własnej rodziny od dziecka niszczona psychicznie teraz po 36 latach smutnego życia poznałam prawdę moja rodzina to dawni i obecni agenci odebrali mi dzieci ze mnie robią wariatkę bo nie chce mieć z nimi nic wspólnego napisałam notkę zero komentarzy widać już wszyscy mnie za idiotk mają poszłam na policję zamknęli mnie w szpitalu dziś mam rozprawę w sądzie na która mnie nie puszcza i nie zawióza tu na tym portalu piszą współautorzy mej tragedii jestem osamotniona w walce z bydłem które ma władze


a tym portalu piszą współautorzy mej tragedii

aj aj aj … serio?


serio?

uważa pan że temat daje powód do takich żartów?


Aniu

Czytałam Twój tekst, ale nie do końca wtedy zrozumiałam, a wydawał mi się tak osobisty, że nie chciałam napisać czegoś niewłaściwego.

To co piszesz, brzmi bardzo dramatycznie…

Życzę Ci, żebyś znajdowała siły do walki nieustannie i tak długo, jak będzie trzeba.
Oby jak nakrócej już.

Pozdrawiam Cię.


ja nie żartuję

tylko wyczuwam opary absurdu, które nijak mają się do notki i komentatorskiej jazdy pod ową notką.


re: Dzielna dziewczynka

a co do komęta wyżej to jest on dla mnie wysoce surrealistyczny. ot co.


No nie!

Kwestie agenturalne i inne tym podobne wyczerpał centrysta.

Wywalam dwa komentarze: jeden SdKfz 181 i jeden Docenta.
Nawet jak na warunki komentarzy pod tą notką są zbyt odjechane.


Jak łatwo się przyzwyczaić do cenzorskich nożyc,

jeśli pasują do ręki…


SdKfz 181

Ech…


-->Merlot

Panie Merlocie,

przypominam się ze swoimi pytaniami.

referent


--> Merlot

przejrzałem sobie Twoją dyskusję z Bullzim. bardzo bardzo. ten typ to taki internetowy substytut zasiedleńca. posadził dupsko, rozepchał łokciami towarzystwo i pod płaszczykiem “pytań” robi za “arbitra elegancjorum”. nie daj się, nie daj.

pozdrawiam staropolskim czyjduch


Merlot... Merlot...Merlot...

nie daj się...nie daj!

Merlocie,
sprawa dojrzała już do tego, żeby zająć stanowcze stanowisko i coś napisać, bo jak widzę, stałeś się, pewnie mimowolnym, rzecznikiem starej gwardii zmiennoskórkowców.:)

A sytuacja robi się tyle niezręczna, co ucieszna.:)

pozdrawiam serdecznie


Stopa, stary druhu,

co jest? Teraz z kolei Mad Cię zbanował?
Z tego Waszego, tętniącego życiem, rebelianckiego portala?

Jakby co, to sam wiesz, na mnie zawsze możesz liczyć...

pozdro


Referencie,

kanapa u Gretchen trochę mnie uwiera i nie jest najlepszym miejscem do dyskusji z Tobą.

Teraz tylko króciutko:

Standard TXT, w odróżnieniu od nieznanej mi Opinii TXT był czymś, co powodowało, że dużo ludzi czuło się tu jak u siebie. Odnoszę wrażenie, że od pewnego czasu standard szwankuje, bo znacznie mniej ludzi tak się tu czuje.

Co do mojej roli i mentorskiego tonu, być może różni nas czasem wektor połajanek, ale nie widzę, czemu moja mentorskość miałaby być bardziej wyraźna od Twojej.

Pozdrawiam w miarę koncyliacyjnie


-->Merlot

A to ma być niby odpowiedź na moje pytanie? ;))) No nie, nie jest. Ale dziękuję Panu, pewnie musi starczyć.

Pozdrawiam,
referent


-->Merlot

A co do miejsca, to lepsze może się już nie trafić. I przecież nie chodziło o dyskusję, czy inne cymesy, ale o “tak-tak” – “nie-nie”.

Pozdr.,
referent


blogerze na y.

a gdzie jest ten portal?


-->Merlot

Jeszcze wracam. Boli mnie jednak stwierdzenie, że mój mentorski ton jest równie “wyraźny” jak Pański. Rzeczywiście, czasem zdarza mi się wpaść w rejestry, które postronnemu widzowi mogą przypominać wypowiedzi szanownego Pana (to znaczy osoby wypowiadającej się mentorsko sensu stricto), ale – proszę uważać – ja zawsze się tego wstydzę (czasem już kwadrans po sprawie), a bywa że miewam wyrzuty sumienia. W każdym razie brak kontroli nad tym zjawiskiem uważam za swoją niedoskonałość; tępię ją jak mogę, przy czym czasem otoczenie tak mnie, proszę Pana, wkurwia (pardą), że alternatywą jest spacer po Plantach. W Warszawie nie mam opcji. A czy Pan, Panie Merlocie, wstydzi się swojego mentorskiego tonu, że tak osobiście zapytam?

Różnica między naszymi tonami jest też taka, że ja na tym portalu na poważnie napisałem tylko kilka słów, a reszta jest bujdą na resorach. Żarcikiem takim. Na innych portalach napisałem jeszcze mniej na poważnie, żeby nie było że txt traktuję po macoszemu. A czy Pan wpada w mentorski ton na poważnie?

Jaka jest różnica między naszymi tonami? Co znaczy “inny wektor“mentorskiego tonu (połajanek)? Ja mam mentorski ton tzw. prawaka (tak Pan był łaskaw ostatnio mnie określić), a Pan ma mentorski ton tzw. leminga? W czym rzecz z tymi wektorami tonu? A może chodzi o to, że Pan mentorskim tonem utrzymuje ów mityczny standard txt (albo wypowiada opinie w imieniu txt, wypowiada się w imieniu txt), a mój mentorski ton służy wszetecznie i koszarowo? W czym, prawda, tkwi sedno?

Proszę o rozwinięcie myśli: “od pewnego czasu standard szwankuje, bo znacznie mniej ludzi tak się tu czuje [lepiej]”. Czy standard jest funkcją samopoczucia tych ludzi? Co jest najpierw: standard, czy ludzie. Co to za ludzie? Czy ja ich znam? Czy znam ich standard? Gdzie mogę poznać ten standard? Jaki jest ten standard? Czy ich standard jest poznawalny? Czy ich standard jest stabilny? Czy wahania ciśnienia wpływają na standard? Jakie mam szanse na standaryzację? Co mam zrobić jako niestandardowy? Czy nadaję się do zestandaryzowania? I tak dalej, i tak, prawda, dalej…

Nie lepiej było prosto i komunikatywnie odpowiedzieć na pierwotne pytania? Teraz tylko namnożył Pan wątpliwości.

Pozdrawiam,
referent

PS. Na marginesie tylko dodam, co – mam nadzieję – Pan widzi, że na postawione pytania nie można odpowiedzieć odwołując się do moich właściwości osobistych. Nie ma przejścia, no!, chyba że się umówimy, że argument z “a w Hameryce bijo Murzynów” ma jednak wartość objaśniającą... Uprzedzając zgadzam się dobrowolnie na przypisanie mi wszelkiego złego i brzydkiego. Miejmy to już za sobą.


ROTFL

od 15:12 kwadrans to będzie 15:27. proszę państwa zostało ok. 5 minut do momentu kiedy Bulzacki zacznie się wstydzić. szkoda, że tego nie zobaczymy…


-->Merlot

Kontynuuję. Nie rozumiem dlaczego nie chce Pan przyznać, że “chwała nam i naszym kolegom, chujom precz” (pardą). Przecież o tym od początku rozmawiamy. Czy jest w tym coś wstydliwego?


korekta

od 15:20. można smażyć popcorn.


korekta 2

od 15:24. można skoczyć po piwo do popcornu.


-->Gretchen

Pani Gretchen, przepraszam za zaśmiecanie bloga, zaraz będziemy raczej poniekąd kończyć. Mam też ewentualną prośbę, żeby Pani immunizowała na moment Pana Merlota (jeśli będzie chciał), gdyby odpisał mi coś na temat, mimo że “kanapa” ma coś tam coś tam (jeśli będzie chciał). Będzie Pani miała u mnie przysługę :)


Gre

nie przegap tego. Bulzacki wyniesie Ci śmieci i wytrzepie dywany.


-->Merlot

Panie Merlocie, a teraz chwyt poniżej pasa, ale jestem ciekaw jak Pan z tego wybrnie ;))) Bez urazy.

Czy ten przygłup, który się tu dopisuje, jest z Panem?


Panie Referencie,

mam nadzieje, ze Merlot, przełamie się i napisze tę zapowiadaną notkę rozliczeniową.
Ja przygotuję małe dossier i pogadamy sobie o konkretach, w starej, dobrej atmosferze wzajemnego zrozumienia i zaufania.
Powietrze się oczyści, a ja w końcu złapię, o co innego chodzi niż halberyzm.:)

Pozdrawiam

Ps.
Jeśli idzie o zaśmiecanie bloga, to z radością dostrzegam, że nasz kochany Docent wraca powoli do formy.:)


-->Yassa

Dodajmy koniecznie, że byłoby najlepiej, gdyby po takiej rozliczeniowej notce cośkolwiek się wyjaśniło, i żebyśmy – w granicach rozsądku – pożenili się/wyszli za mąż i żyli długo i szczęśliwie. Wcale nie kpię. Pewnie wiele rzeczy jest do wyprostowania. Sam nie obiecuję, że na imprezę wpadnę, ale kibicuję, żeby było “lepiej” skoro jest to “coś” związanego z użytkownikami txt i genius loci.


Zagubiony w sieci, czujny i bystry Stopo,

to Ty, bracie, się po prostu zgubiłeś? Niedobrze, cholercia…
Niestety, nie pamiętam, jak dojść, bo byłem tam wieki temu.
Jak ci tu pomóc…?

Musisz sobie sam jakoś poradzić.
Ale nie łam się, nie powinno być ciężko, boś bystrzacha jakich mało…
Wiesz, że nasze poczciwe psisko z lansa na maxa tak łatwo nie rezygnuje.
Pewnie nadal swym zwyczajem obsikuje wszystkie kamyki, płotki i drzewka blogosfery.

Jakby co, to w ostateczności możesz spytać Wojtka, Orlińskiego Wojtka, on bankowo będzie wiedział...

Trzym się


Panie Referencie,

mnie też, sprawa, jako mocno głupawa, specjalnie nie rajcuje.
Ale cóż, zobowiązałem się to i będę.:)

Pozdrawiam


blogerze na Y.

zajrzałem tutaj sobie wczoraj porządkując zakładki. bardzo ciekawe rozkminy sobie poczytałem, powkurwiałem Bulzackiego przy kawie. zerknąłem co ciekawego grześ wysmażył, a co tam u Gre za piecem piszczy i jest ok. lepiej niż myślałem, że może być, blogerze na y.

doświadczenie podpowiada mi, że jak wpadnętu za kolejne parę miesięcy, to, o ile buda będzie jeszcze stała, wszystko będzie tak samo.

miło jest kiedy człowiek może wejść do posesji i nie zapalając światła sięgnąć po zapałki, bo one leżą tam gdzie zawsze.

miło mi, że mogę na ciebie liczyćblogerze na y. niestety nie skorzystam.

dobranycz


-->Yassa

;) Odkreślamy przeszłość grubą kreską...


Yasso

proponuję naszego kochanego docenta nie nazywać Stopą, bo to sugeruje, poniekąd, że mu nogi śmierdzą.
Znacznie lepsze i bez negatywnych konotacji będzie swojskie, w kręgach zblizonych do docenta, Stiopa.

Stiopa, Stiopeńka. Słodko, że aż się chce człeka uścisnąć.

Pozdrówki


blogerze na y.

nie zaglądam na iBlogi


-->Nicpoń

Czarne Stopy walczyły z Dakotami.

A jeśli chodzi o Stiopę, to mam coś takiego: “Stiopa Lichodiejew nie korzysta już z telefonów Varietes. Skoro tylko po ośmiu dniach pobytu opuścił klinikę, wysłano go do Rostowa, gdzie został mianowany kierownikiem wielkiego sklepu spożywczego. Podobno nie pije już portweinu, tylko wódkę, nalewkę na pączkach czarnych porzeczek, co mu wyszło na zdrowie. Mówią, że zrobił się teraz milczący i że unika kobiet”.

Temu autorowi można wierzyć. Pisał samą prawdę.


-->Yassa

Dobra jest ta metoda (dla niektórych), żeby wpisywać się jako gość. Nie można edytować komentarzy i na drugi dzień wciąż jasno wynika, co się pisało ;)


Referencie

“Czarne Stopy” w kontekście naszego drogiego Stiopy brzmią fatalnie. Nie dość, że śmierdzą, to jeszcze czarne. Musi unurane ciężka pracą w wałbrzyskich biedaszybach.
Horrendum
Tak być nie może.
Zwłaszcza, że nasz Stiopa jest światłym Europejczykiem z awansu. To jak? Nogi brudne a śmierdzące? Nie dobrze.

Ostatnie zdanie cytatu do naszego Stiopy pasuje wyśmienicie.

Pozdrówki, idę Jareckiego okrzyczeć na skypie


Panie Referencie, Arturze

ot, to, do Docenta familiarnie zwracam się per Stopa, by; – okazać mu trochę ciepła i czułości – dowartościować, akcentując zazdrośnie, że musi żyć na niebyle jakiej stopie, żeby móc tak mitrężyć czas w necie. Jako np. kierownik placówki handlowej, położonej gdzieś na rubieżach.

Pozdrawiam


Yasso

dajmyż juz naszemu Stiopie spokój. Nieoceniony Ziggi znowu daje czadu, tym razem u Igora Czajki. Ach, jak to wspaniale poczytac o naszych narodowych wadach, fatalnym stosunku do spuścizny materialnej itp sprawach. Miód na serce czekisty!


Stopo miły bracie,

znamy się tyle czasu, wiec nie musimy się oszukiwać.

Na pierwszy rzut oka widać, że sam się wkurwiasz zajefajnie, bo
Twój potencjał jest niewystarczający by spowodować wkurwienie kogokolwiek innego.
Przykro mi to mówić, ale musisz się z tym pogodzić.

lecę, pa


y.

tak, tak, oczywiście, tak. bardzo dobrze, dostateczny.


Nic**ń

na twoim miejscu zmieniłbym hasła na silniejsze na tej twojej sramacji.


re: Dzielna dziewczynka

albo lepiej zapchaj formularze Wujkiem Drzewo. i codziennie dokładaj do firewalla.

nuda, schemat, powtarzalność
nuda, schemat, powtarzalność
nuda, schemat, powtarzalność
nuda, schemat, powtarzalność
nuda, schemat, powtarzalność
nuda, schemat, powtarzalność
nuda, schemat, powtarzalność
nuda, schemat, powtarzalność


Szanowni warrior'owie i Ty drogi Docencie!

Chwilowo Was zignoruję.

Mój mentorsko-lemingowaty umysł zaprząta risotto frutti di mare, które wkracza właśnie w fazę realizacyjną.

I w tym momencie wasze emocje, fobie, sympatie i antypatie schodzą na plan dalszy.

Yasso: t at q.pl jak dla Ciebie.

Referencie: cierpliwości!

Docencie: spoko:-)

Gretchen: pozdrowienia konwencjonalne.


-->Yassa

Panie Yasso, niech Pan uważa, próbują naszą zwartą grupę skłócić poprzez powolne rozmiękczanie. Niech Pan nie odpowiada! Ciekawe, czy rozpoczęli od najsilniejszego, czy najsłabszego ogniwa. Bo są dwie szkoły ;)))))))))

Pozdrowienia,


-->Merlot

Smacznego. Ja jadam parówki i pasztetową. Lemingom zawsze lepiej, bo idą ławą ;) Może w przyszłości znajdę chwilę.


Yasso, Referencie

Bardzo prosiłbym o wasz komentarz pod moim adresem. Taki w waszym stylu. Proszę.


Parówki i pasztetowa

Pasztetowej nie jadam, bo podobno jest robiona z resztek po padłych lemingach i jakoś mi głupio.

Parówki jak najbardziej, pasjami – bo (jak mówią) to resztki po tych drugich…


-->Merlot

Super. Teraz już wiem ;)


Madzie kochany,

no niech Cię wyściskam, gdzieś Ty bywał?
Opisz to koniecznie. Tak pięknie jak to tylko Ty potrafisz.
Tak wszyscy tęskniliśmy za Tobą...

Wszystko dobre, co się dobrze kończy.:)

mmmmmm….cmok…cmok…cmok!


W twojej dupie

Zadowolony?
Masz teraz nad czym cmokać przez milion komentarzy.


no nic się nie zmieniłeś,

ta lekkość klawiatury, ten dowcip finezyjny, styl zwiewny i głębia przesłania.
Jak się cieszę! Jak się cieszę!

Stopa, zobacz kto nas odwiedził! No Stopa, szybko…


---> merlot

wiesz, lepiej być lemingiem niż szczurem, prawda? :)ale popatrz tylko taki Bull’zacki pisze o halberowcach. i jak na zawołanie zaraz zlatują się towarzysze: Nic**ń i y. szkoda że nie ma jeszcze tajgera. zoo czy cyrk? ze wskazaniem na to drugie.

bull’zacki to generalnie jest ciekawy typ do rozkminy, bo ów dżentelmen odgrażał się jaki to on zrobi młyn na txt a jak sie go podeszło to okazał sie wyjątkowo sztywnym wujkiem drewno drewnem.

ludzie są dziwni i nie ufałbym internetowym bytom, bo to głupota. Twoje zdrowie akurat piję tradycyjną zośkę merlot więc pozostaję w temacie! jak to się mówi? skol!

si mi za paręmiechów…

Mad daj spokój ja specjalnie piiszę y. żeby nie wyszło … no wiesz co? :)


D/S

Ale widzisz, jak po pysku dostał to kupę czasu musiało upłynąć zanim się pozbierał.
Sierota zarzygana:-)))
Dobra, czas na mnie.
Nic się nie zmienia widzę.


O!

Wystarczy na chwilę wyjść do pracy i wrócić, by w tym czasie sytuacja nabrała własnej, niepowtarzalnej dynamiki, która bez mojego przeszkadzactwa (?), wrtącactwa (??) znakomicie sobie radzi.

Najsajmprzód dowiedziałam się, co zresztą było łatwe do przewidzenia, że Pan Referent nie dostanie odpowiedzi na swoje pytanie, gdyż wstawiłam niewłaściwą kanapę.
Z tego miejsca serdecznie Pana przepraszam, Panie Referencie! Przeczuwałam, że wszystko to (jak zwykle) moja wina jest, tym razem z powodu mebla. Czy jakoś tak.
Jeszcze raz przepraszam.

Co prawda następnie się okazało, że winne jest risotto, ale to już drobiazg chyba.
Wiadomo, życie nie lubi jednoznacznych odpowiedzi.

Widać też wyraźnie, że Merlot nie potrzebuje specjalnego upoważnienia, więc z ewentualnej przysługi, przysłowiowe nici . Ech…

Poslalomowałam odrobinę między wzajemnymi uprzejmościami, uściskami, a nawet przesyłanymi cmoknięciami Panów (!).

Wiem, co kto lubi jeść, a kto czego nie lubi. Ważne.

Najbardziej zapadło mi w pamięć zdanie Referenta, który krótko scharakteryzował o co może chodzić. Uwaga:

“chwała nam i naszym kolegom, chujom precz”

Ta zasada sprawdza się znakomicie, nie tylko w warunkach wirtualnych (jakże trudnych), ale także w warunkach tzw. reala (nie idzie mi o sieć sklepów).
Węszę, domniemywam, estymuję, że mniej więcej o to chodzi.

Merlot, mówiąc oczywiście w imieniu własnym, nic nie mówi tylko kwęka ciągle.
I flirtuje intelektualnie, że co prawda coś by powiedział, coś by napisał, coś może nawet napisze… Albo nie, jednak nie.

Zagadka standardu nie została, jak dotąd, wyjaśniona.

Cośmy (my – sensu largo) się pośmiali wspólnie (choć ja to może najmniej wspólnie – ktoś musi pracować), tego nam nikt nie odbierze.

Muszę jednak wyznać, jak już tak po przyjacielsku konwersujemy, że doprawdy wspaniale byłoby wiedzieć, a nie tylko się domyślać.

To na razie tyle.


Chłopaki (do Mada i Docenta)

nie korci was, żeby w jakiś sposób się z nimi dogadać?
Głupi nie są.
Umieją pisać fajnie, od czasu do czasu.
Sprawiają wrażenie, że im na czymś zależy.

Dokładnie tak samo jak wy.

Dawniej myślałem, że TXT powstało po to, żeby rozmawiać...


Gretchen,

zamiast narzekać, ciesz się klikalnością.
Kanapa jest OK, tylko jakoś nie mogę pisać tekstów pryncypialnych z perspektywy Twojej kanapy…

Oraz, pardą, że przepraszam: z kim to ja flirtuję, kwękając?


Merlocie

O czym?
O tym komu dopierdolić w białych rękawiczkach?
Komu po x miesiącach wypomnieć jakąś pierdołę, o której się dawno zapomniało?
Po co?
Kiedyś próbowałem z Yassą.
Na próżno.
No to po co?
Wolę go poprowokować, bo widzę, że ma fajne jazdy na moim punkcie.

No ale dobra, naprawdę spadam. Bawcie się. Muszę dbać o interes.

Dla ciebie Merlocie mam prośbę, tam wiesz gdzie.


Merlot

Ja narzekam? Nie wydaje mi się...

Odpowiadając na Twoje pytanie: z publicznością.


--> merlocie

wiesz, to nie jest takie ot tak hop siup. ja z Madem teżnie jstem jakiś kompatybilny (poza, jakby powiedział/napisał bloger y., manierami). napiszę Ci tak: był taki facet, też z nim przecież gadałeś jako żywo, Yayco. pan Yayco. toż zupełnie 100 lat świetlnych ode mnie ale go lubiłem itp. kiedyś coś mu głupio napisałem. ... zima … sybir… ale mieliśmy pierwiosnek w postaci4 braci z NYC i jakoś to dało sie, może nie tak jak wcześnie, odtegoweać.

powie Ci tak: nawet gdyby okazało się że y. uwielbia grindcore’a, a bulzacki pasjami pochłania sałatę z morskiej kapusty, to nie spowoduje to u mnie jakiegoś zwrotu. nie najn no/ł...

ech to w ogóle jakieś sraty pierdaty. Twoje zdrowie!

jeśli chodzi o życie netowe to ja znalazłem swoje miejsce i to mi wystarczy. tutaj zajrzałem przez przypadek i, tak jak pisałem, z zamkniętymi oczami znalazłem drogę zarówno do dużego pokoju jak i do ubikacji…

internet na szczęście to nie jest wielki zbiorowy obowiązek… ale… grajdoł – tak!

i tego się trzymajmy

nara póki co trzymam w bukmarkach (a u Was w safari są bukmarki czy coś innego?) :): :)

przepraszam za styl i tego, ale wypiłem 2 butelki wina i pól koniaku (biały bocian!)


Gre

wybacz… bądź Białą Tarą dziś wieczorem :)


a jeszcze merlocie

dogadać się? eee to nie działa w zero jedynkowym świecie… dogadywać się można przy merlocie pitym z gwinta w jakichś fajnych okolicznościach przyrody …

i u docieramy do istoty … znaczy zderzamy się z dupa (pardą)


Stopczyku

No przecież tak się staram!


Gre

ja wiem :)

c U


Stopczyku

:)


Dla mnie nie ma czegoś takiego jak publiczność.

Jest Bulzacki, jest Nicpoń, jesteś Ty.

Jest też Mad i Docent. I wszyscy inni, których tu nie wymieniłem, których nicki coś mi mówią i coś dla mnie znaczą.

I to nie jest flirt.

Flirtuję zazwyczaj z Merlotową. Od dość dawna.


a ja napiszę tak

nigdy nie byłem publicznością... zawsze jestem uczestnikiem … :)


Merlot

Zauważyłam, że często pomijasz istotę wypowiedzi koncentrując uwagę na szczegółach. Stąd zapewne mam wrażenie, że kompletnie nie rozumiesz o czym piszę.

No trudno.


Gretchen,

dawaj istotę dosłownie.
Nie pominę. Słowo.


Bogowie!

Od tygodni przychodzisz i marudzisz, że to Ci się nie podoba, że tamto, że owamto.
Że standard, na przykład.

Urządzasz jakąś przedziwną manifestację z nielogowaniem się.

Zapowiadasz napisanie tekstu, jednego o tym, czy drugiego o czym innym. Nie ma tekstu, ani o tym, ani o czym innym.

Referent zadaje Ci pytanie, i tu też nie powiesz nie chce mi się odpowiadać, wolę się poprzeciągać tą liną. Nie.

Kiedy ja o tym piszę jako o flircie z publicznością, Ty się koncentrujesz na tym, że nie publiczość, i że nie flirt.

Prezentujesz swoją wyższość, zupełnie jej nie wyjaśniając.

Po co to wszystko robisz?


Gretchen,

cieszę się, że Tobie się wszystko podoba.
Przykro mi, że nie pogę podzielić Twojego zadowolenia.

Zapowiadam jeden jedyny tekst. Fakt, że go dotąd nie napisałem. Po prostu, nie chcę, żeby było to czcze narzekanie. Żeby powstał, muszę przekonać przyjaciół do współpracy.

Umizgi do Yassy też mają z tym związek.

Uda się – dobrze. Nie wyjdzie – przeżyjemy i to.

Na Twoim miejscu bym się nie przejmował, bo po raz pierwszy od dawna, nie oczekuję Twojego aktywnego udziału. Sorry.


No widzisz, Merlot

Znowu to samo. Nie odpowiedziałeś na jasno postawione pytanie. Nie odniosłeś się do żadnego, poza jednym, z moich spostrzeżeń.

Nie napisałam słowa o sobie, w szczególności, że wszystko mi się podoba. Nie wiem więc, czego nie możesz podzielić, a nawet Ty tego nie wiesz.
Z faktu, że dostrzegam Twoje niezadowolenie, nie wynika, że ja jestem z czegoś zadowolona. To jakieś kolejne szaleństwo.

Istotą Twojego ostatniego komentarza za to, jest pochwalenie się, że masz jakiś własny projekt i szukasz aktualnie tutaj przyjaciół do współpracy, oraz że nie oczekujesz mojego aktywnego udziału (sorry).
To ostatnie zdanie jest bardzo zabawne, że też w ogóle przyszło Ci do głowy, żeby to napisać.

Wróć sobie pod tekst Granica w razie jakichkolwiek wątpliwości. Tam wszystko jest czarno na białym napisane. Mogę oczywiście powtórzyć, ale po co?

Jak to wszystko zebrać do kupy, to jednak widać co Cię sprowadza na txt. Właściwie sam to napisałeś. I chyba jednak nie o tekstowisko Ci chodzi.

No… No…


Gretchen,

Przyjaciele to ci których teraz na tekstowisku nie ma. Są w pokoiku. Mój ewentualny post na TXT ma z nimi pewien związek.

Twoje spostrzeżenia mają jedną wadę. Są Twoje. I jak to wszelkie indywidualne spostrzeżenia, mogą, ale nie muszą mieć charakter uniwersalny. Dotyczy to również dzieła pt. Granica.

Jeszcze tydzień temu nie chodziło mi tylko o tekstowisko.

Proponuję nie rozwijać tematu, bo narazimy się na rechot. Oboje.

[edit] 40 minut po północy. Spadam, cześć.


Merlot

Poddaję się.

Najpierw chcesz, żeby napisać Ci istotę dosłownie, co podpuszczona nierozważnie uczyniłam.
Potem, mimo obietnicy, że jej nie pominiesz, pomijasz.

Następnie rozwijasz jakiś temat z własnej inicjatywy, by zaproponować nie rozwijanie go.

Jak mówiłam, poddaję się.


Panno G.

I dobrze.

Jest mnóstwo innych spraw którymi możemy się zająć.

Dobranoc.


Madzie,

no niestety…poeta pamięta.
Pamiętaj i Ty; jakbyś się nie nadął, to pet neonem nie rozbłyśnie.
Taki lajf

pa


Docencie drogi,

nie mów hop, już na TXT był taki przypadek, że z obrzydzeniem zaczynało się na gołym y, a kończyło zaskakująco. Mimo niechęci taty.:)

Historia lubi się powtarzać, może jeszcze się zdarzyć. że całe nietolerancyjne Trawniki będą Cię wytykały palcami.:)
Co prawda do grindcore’a mnie nie przekonasz, zdążyłem go już poznać aż nadto, gdy w rytm urwanego bębna do pralki z mojej żony wydobywały się nieziemsko artykułowane ryki, ale pstrykam sobie alfą też...no i co?

pozdro


Merlocie,

jako arbiter elegantiarum (elegantiarum, Stopa, od elegantia), z przykrością stwierdzam, iż rozmowa powyższa elegancką nie była. Zwłaszcza ta toczona z Gretchen.
I między innymi z tego powodu nie zamierzam uczestniczyć w ustawianiu gonitwy.
Mimo, iż zdaję sobie sprawę, że TXT z lekka dryfuje; Igła wybrał past, Sergiusz zamknął się w maszynowni, a Jacka praktycznie, tym razem przez arbitrów, nie ma.:)

Gdyby jednak coś się zmieniło i naprawę bym się przydał, to proszę o kontakt na priva.

Pozdrawiam serdecznie


"no i co?"

pstro.

i po kiego się tłumaczysz? kogoś to interesuje?


Ciemny chłopie,

dla pijaru to robię, dla pijaru… tak trudno to dostrzec?
Najświetlistsza Panienko, z kim ja gadam…


Yasso

Nie przypuszczałabym (w życiu! :), że przeczytam to, co napisałeś Merlotowi.
Dziękuję zwłaszcza, że Ty wiesz, a ja się jedynie domyślam o co chodzi.
Zatrybiłam z opóźnieniem, ale jednak.

Chociaż... właściwie to drugorzędna kwestia. Ważniejsze, że ktoś jeszcze dostrzegł to, co i ja.

Pozdrowienia.


y.

bardzo dobrze, bardzo dobrze. dostateczny.


Subskrybuj zawartość