post walentynkowy post

Z jednej strony:

Są takie listy, które nigdy nie powinny nadejść skoro już nadchodzą zbyt późno…
Są słowa, które nie powinny nigdy paść jeśli nie padły, gdy był na to czas…
I kłopot jest z miłością, co to nie w czas przyjdzie – przedwczesna lub spóźniona…
I cudza miłość potrafi boleć bardzo, choćby nawet była nieodwzajemniona…
I co zrobić jeśli nic zrobić nie można?
I jak obojętnie przejść obok czyjegoś cierpienia?

Z drugiej natomiast:

Po jaką cholerę patyk wkładać w miejsce bolesne i dźgać siebie?
A innego? Po co dźgać?
I czy większe święta nie są lepszym pretekstem?
I czy to nie dowód na słuszność podjętych decyzji?
I może niekiedy zastanowić się trzeba kilka razy zanim się coś powie lub też napisze, bo sam egoizm powodem wystarczającym być nie powinien?

Reasumując:

Tyle słońca wokół i nagle zachmurzenie. Życie, w najprawdziwszej formie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

napiszę krótko:

śliczne i prawdziwe
Prezes , Traktor, Redaktor


I te wszystkie głębokie przemyślenia

powstały z tak trywialnej jak walentynki okazji? No niesamowite!


Ja tam się nie znam, Pani Gretchen,

na serca porywach (a może zapomniałem, od starości), ale chętnie się z Panią zgodzeę, że to życie, w najprawdziwszej formie.

Mamy pretensje, że mówią kiedy powinni milczeć.
Mamy pretensje, że milczą, kiedy powinni mówić.
Mamy pretensję, że mówią nie to co trzeba.

Tak to wygląda.

Ale czasem bywa jeszcze gorzej.

W zeszłym roku, w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia, doszła do mnie kartka, na której moja umierająca babcia pożegnała się ze mną. Dobrze, że kroiłem cebulę, bo mniej było po mnie widać, jak to przeżyłem.

Jak poradzić sobie z kartką, którą powinienem przeczytać kilkadziesiąt lat temu?

Nijak. Można się uśmiechnąć smutno i wierzyć, że to coś zmienia.

Takie kartki, listy i zmilczenia stają się częścią nas.

Proszę się uśmiechnąć, mimo zimna całkiem ładna dziś pogoda.


Bardzo

Dziękuję za Państwa miłe słowa. Bardzo dzisiaj się przydadzą.

Teraz niestety muszę sobie pójść, ale wrócę wieczorem.


Pani Gretchen

ludzkie to wszystko jest i tyle. błędy, zaniechania, wyrychlenia, egoizm, strach, zbytnia asekuracja. dotyczy to wszytkiego co robimy, dlaczego więc nie miałoby dotyczyć miłości?


Pani Gretchen

cieszę się, że Pani obiecała, iż wróci:)))

Pozdrawiam serdecznie


komentarz

Ty czy ks. Twardowski? :) To taki komplement..

Kłaniam się zielono


Panie Yayco

Próbowałam się uśmiechnąć, ale poszło jakoś słabowato. Zimne powietrze (i tu podziękować muszę za meteorologiczną informację – dzięki niej nie zmarzłam na kostkę) nieco mnie podniosło.

Wiem, że każda historia i smutna, i wesoła staje się częścią nas, naszego doświadczenia i doświadczania. I każda bez wyjątku jest potrzebna. Chwilami myślę, że te smutne bardziej nas czegoś uczą każąc się zatrzymać na chwilę choćby po to, by popłakać.
Niespodziewane i spóźnione listy pewnie też są potrzebne, nawet jeśli dzisiaj jeszcze nie wiem po co i dlaczego.

Dobrze, że Pan przeczytał Babciną kartkę...


No ja wcale nie wiem, czy to dobrze

kiedy stary facet przeglądnie się w marzeniu umierającej kobiety, która go wychowała.

Każdego dnia trzeba sobie zadawać pytanie: czy nie zawodzimy tych, których zawieść nie powinniśmy?


Panie Griszeq

Trudno się nie zgodzić z tym co Pan pisze. Miłość nie podlega żadnym specjalnym prawom. Może bardziej pokazuje jacy jesteśmy, albo jacy nie jesteśmy.


Panie Lorenzo

Pan jest nieoceniony.


Sosenko

Dziękuję za ten komplement. Bardzo piękny.


Panie Yayco

Dla każdego kto nas kocha jesteśmy Marzeniem. Często spełnionym, nawet kiedy sami o sobie myślimy inaczej.
Kiedy mamy okazję przejrzeć się w tym Marzeniu to mamy wiele, wiele szczęścia.

W jakimś sensie Panu zazdroszczę.


Nie ma czego

Pani Gretchen, naprawdę. Nie ma czego.


Subskrybuj zawartość