Panie Yayco

Panie Yayco

Próbowałam się uśmiechnąć, ale poszło jakoś słabowato. Zimne powietrze (i tu podziękować muszę za meteorologiczną informację – dzięki niej nie zmarzłam na kostkę) nieco mnie podniosło.

Wiem, że każda historia i smutna, i wesoła staje się częścią nas, naszego doświadczenia i doświadczania. I każda bez wyjątku jest potrzebna. Chwilami myślę, że te smutne bardziej nas czegoś uczą każąc się zatrzymać na chwilę choćby po to, by popłakać.
Niespodziewane i spóźnione listy pewnie też są potrzebne, nawet jeśli dzisiaj jeszcze nie wiem po co i dlaczego.

Dobrze, że Pan przeczytał Babciną kartkę...


post walentynkowy post By: Gretchen (14 komentarzy) 15 luty, 2008 - 13:59