Panie Zbigniewie

Panie Zbigniewie

Ziggi

Nikomu np. nie udało się jak dotąd udowodnić, że nie ma pciem i murkwi

Zgoda z tym chwytem erystycznym. Da Pan wiarę? Chciałem go nawet wykasować. Ale zostawiłem, bo, nawet jeśli nie w Pańskim wypadku, to dla wielu ich ateizm jest pewnego rodzaju religią. Niektórzy czują się nawet tej religii apostołami. Chociaż jest to logiczne nadużycie, to nierzadko odpowiada prawdzie.

Pan może powiedzieć, że jest Pan zdecydowany w coś wierzyć, pomimo braku przekonujących faktów i/lub znacznej niepewności źródeł.

Mogę. I mówię tak nie tylko w dziedzinie religii.
Np. podobnie odnoszę się do teorii ewolucji. Ogólną teorię względności też uznaję za prawdziwą, choć nie tylko jest nieudowodniona, ale jeszcze rozumiem ją w nie większym stopniu, niż przecietny Polak – katolik dogmat o niepokalanym poczęciu.

Natomiast nie ma Pan prawa żądać ode mnie abym udowadniał, że było inaczej…

Oczywiście, Panie Zbigniewie. Niechże Pan nie wierzy i nie udowadnia. Ale jak Pan zechce ogłosić, że Darwin był w błędzie, Einstein się mylił, a Jezusa nie było — niech Pan zdobędzie dowody.

A jeśli jednak Pan uważa, że warto nadal mnie ewangelizować...

Wierzę, że każdego warto. Pan nie stanowi wyjątku.

... to proszę mi wskazać przekonujące argumenty

Zacznijmy od tego, że ewangelizacja to domena rzeczywistości realnej nie wirtualnej. Awatar awatara nie nawróci. Podobnie — nie słyszałem, by ktoś uwierzył przeczytawszy. Wyżej to tak troszkę bawiłem się zestawiając chrześcijaństwo z teoriami naukowymi. Po prawdzie to jedna i druga wiara są zupełnie czym innym. Nie tylko dlatego, że teorie naukowe z założenia są możliwe do udowodnienia, a religie — nie. Ale dlatego przede wszystkim, że chrześcijanin nie tylko wierzy w istnienie Boga. Nie tylko uznaje za prawdziwą historię Jezusa z Nazaretu, zmartwychwstanie zwłaszcza. Chrześcijanin zawierza Bogu, cały tym żyje. A zawierza dlatego, że ufa obietnicy.

Pan przeczyta historię Abrahama, Panie Zbigniewie. Tak to działa właśnie. Oto człowiek, który czuje się bankrutem. Nie ma syna. I ziemi. I do niego przychodzi Bóg, z obietnicą. Długą drogę potem zajmie Abrahamowi dojście do pełnego zaufania tej obietnicy. Ale to właśnie to zaufanie jest wiarą.

Cała Biblia o tym opowiada. Wielokrotnie i na różne sposoby. Nowy testament pozwala obietnicę pojmować w wymiarze uniwersalnym, i tym się od starego odróżnia. Ale wiara zawsze jest i dotyczy tu i teraz, Panie Zbigniewie. Dotyczy Pana i mojego doświadczenia egzystencjalnego i w nim się rodzi.

Pan pyta, o argumenty, jakimi Pana będę przekonywał o prawdziwości chrześcijaństwa.
Owszem, są. Ale zawsze będą one jedynie osobistym świadectwem, zupełnie stronniczym doświadczeniem. Dlaczego ja wierzę. Gdzie Prawda objawiła się w moim życiu. Nadając mu sens. Mogę Panu obiecać, na mocy mojej wiary, że i w Pańskim życiu może się objawić.
Ale reszta jest między Panem a Bogiem. Argumenty za chrześcijaństwem może Pan zebrać jedynie własnym doświadczeniem owoców zaufania obietnicy.

Rzecz jasna, można i należy badać naukowo okoliczności działalności ziemskiej Chrystusa, choćby po to, by lepiej rozumieć jego posłannictwo. Ale i po to, by odpierać zarzuty sceptyków. Ale jak już mówiłem, choćby udokumentować każdą godzinę życiorysu Jezusa, nie znajdzie się dowodów wiary.

Jest pan takich właśnie argumentów ciekaw? Polecam choćby Vittorio Messoriego Opinie o Jezusie i inne książki z serii. Gość odnosi się rzetelnie do większości popularnych zarzutów.

I prosze mi nie wytykać Galileusza. Ja tam nikogo torturami straszyć nie zamierzam. A z faktu, że niejeden niewierzący zabił chrześcijanina nie wyciągam pochopnych wniosków czy zarzutów. Jeszcze tylko jedno. Nic mi nie wiadomo, by mój Kościół (rzymski, powszechny) w kwestii teorii Darwina chętnie angażował się w twardą obronę biblijnych sformułowań. To, primo, dziedzina zainteresowań głównie amerykańskich protestantów; secundo — nawet jakiś biskup jest kreacjonistą, a nawet gdyby byli i wszyscy, to ta teoria nie stanowi i nie stanowiła elementu oficjalnej doktryny wiary.

Panie Zbigniewie, czy nie uważa Pan, że powoli wyczerpujemy możliwości dyskusji? Nie chcę Pana pozostawiać bez odpowiedzi, to byłoby niegrzecznie, a wydaje mi się, że staczamy się w otchłanie jałowego sporu o dwutysiącletniej historii…


Epifania By: odys (71 komentarzy) 6 styczeń, 2009 - 23:48
  • Zbigniew By: poldek34 (08.01.2009 - 20:53)
  • Poldku By: odys (08.01.2009 - 20:39)
  • @Poldek34 By: Ziggi (08.01.2009 - 20:17)
  • Zbigniew By: poldek34 (08.01.2009 - 19:31)
  • @Poldek34 By: Ziggi (08.01.2009 - 19:12)
  • mały kamyczek do dyskusji. By: poldek34 (08.01.2009 - 16:57)
  • Odysie By: hgrisza (08.01.2009 - 17:04)
  • Ech, Panie Zbigniewie By: odys (08.01.2009 - 02:33)
  • Panie Zbigniewie By: odys (08.01.2009 - 02:28)
  • @Radecki By: Ziggi (08.01.2009 - 01:35)
  • Poldku By: odys (08.01.2009 - 01:13)
  • Aniu By: odys (08.01.2009 - 01:07)
  • Rafale B By: odys (08.01.2009 - 01:02)
  • Panie Radecki By: odys (08.01.2009 - 00:54)
  • Griszku By: odys (08.01.2009 - 00:39)
  • Dziękuję Odysie, By: bianka (08.01.2009 - 00:01)
  • @Odys By: Radecki (07.01.2009 - 22:11)
  • Zbigniewie! By: Radecki (07.01.2009 - 22:09)
  • @Odys By: Ziggi (07.01.2009 - 22:08)
  • Wszyscy By: odys (07.01.2009 - 21:48)
  • @Poldek By: Ziggi (07.01.2009 - 22:05)
  • Zbigniew By: poldek34 (07.01.2009 - 18:20)
  • @poldek34 By: Ziggi (07.01.2009 - 15:59)
  • Zbigniew By: poldek34 (07.01.2009 - 15:52)
  • Mały komentarz By: Ziggi (07.01.2009 - 15:40)
  • Odysie By: poldek34 (07.01.2009 - 14:35)
  • Święto Trzech Króli a James Joyce By: ania (07.01.2009 - 13:58)
  • NO fakt, przedostatni akapit, mocny, By: tecumseh (07.01.2009 - 11:23)
  • Odysie By: RafalB (07.01.2009 - 10:13)
  • Czegoś tu nie rozumiem... By: Radecki (07.01.2009 - 10:03)
  • Odysie By: hgrisza (07.01.2009 - 09:40)
  • Niepolemiczny to komplement, By: tecumseh (07.01.2009 - 07:26)
  • Też dotarłem, Odysie By: merlot (07.01.2009 - 00:44)
  • Grzesiu By: odys (07.01.2009 - 00:29)
  • Eh, jak ja nie lubię tej maniery, która oszczednie By: tecumseh (07.01.2009 - 00:18)