Restrukturyzacja i strajk w KGHM Polska Miedź S.A.

Krach na światowych giełdach i wywołany nim spadek cen surowców dotkliwie odczuli pracownicy KGHM Polska Miedź S.A. Ceny miedzi na giełdzie londyńskiej są już kilkaset dolarów poniżej aktualnych kosztów produkcji w tej firmie. Ponieważ przeciętnie wytwarza się tutaj ok. 1500 ton miedzi na dobę straty liczone są w milionach złotych dziennie. Wiadomo, że stan ten nie może trwać długo. W tej sytuacji Zarząd postanowił za wszelką cenę obniżyć koszta wytwarzania tego metalu. Od dawna ustalony, badany i kontrolowany proces technologiczny nie daje już większych szans na oszczędności, a ze względów naturalnych jest nawet odwrotnie. Jednopokładowe złoże zalegające od głębokości ok. 600 m poniżej terenu równomiernie zapada w kierunku północno – wschodnim. Pas od wychodni do linii starych szybów został zasadniczo wyeksploatowany w okresie do 1990 roku. Obecnie trwa wybieranie złoża już poniżej poziomu 1200 w temperaturze zbliżonej do 40°C. Nowe pola eksploatacyjne są tylko głębiej. Konieczne schładzanie przodków na frontach eksploatacyjnych to stale rosnące koszta, które muszą być ponoszone aby utrzymać wydobycie. Od kilku jednak lat odczuwa się brak koncentratu dla hut, który musi być uzupełniany w ilości ok. 10% zakupem złomu miedzi. Póki były wysokie ceny miedzi znacznie przekraczające koszta produkcji nikt się tym specjalnie nie przejmował. Tak miało być zawsze. Teraz kiedy są straty postanowiono zaoszczędzić na zarządzaniu trzema kopalniami ZG Lubin, ZG Polkowice – Sieroszowice i ZG Rudna tworząc jedną zintegrowaną kopalnię. Jest to o tyle uzasadnione, że w każdej z nich są bardzo podobne warunki wybierania złoża, systemy eksploatacyjne, wentylacyjne, maszynowe, dostawcze itp. Pozwala na to zintegrowany system komputerowy, który umożliwia rejestrację wydobycia w każdej z kopalń wraz z przekazywaniem informacji do zarządzającego centrum. Logika w tej sprawie jest po stronie zarządu, ale logika to nie wszystko.

Związki zawodowe, a zrzeszają one ok. 90% załogi są przeciwko zamierzonej restrukturyzacji polegającej na utworzeniu jednej zintegrowanej kopalni. Tu, tak samo jak w całej Polsce restrukturyzacja kojarzy się z bezrobociem i pogrzebem firmy. Pierwsza jej próba polegająca na sprzedaży kopalń miedzi obcemu kapitałowi odbyła się w 1992 roku i dwutygodniowy strajk uniemożliwił przeprowadzenie tej operacji. Potem doskonalono proces technologiczny osiągając wiele sukcesów na tej drodze. Jednym z nich jest ochrona środowiska spełniająca najbardziej wyrafinowane normy dla hut stawiając je pod tym względem w ścisłej czołówce światowej. Były też liczne niepowodzenia i tu chyba tkwi klucz do rozwiązania obecnego sporu. Należała do nich od początku markowana tylko inwestycja w Kongo, która w rezultacie spowodowała straty w wysokości ok. 100 mln dolarów. Rzecz jednak nie tyle była w stratach, co w propagandzie kolejnych zarządów, które twierdziły, że jest to sukces. Autorzy tej operacji uzyskali nagrody, awanse itp. Podobnych inwestycji było więcej, jak np. zatłaczanie odpadów poflotacyjnych do „pustek” w głębi ziemi, czy też likwidacja kopalni miedzi „Konrad”, wraz z setkami milionów ton rudy w zasobach, z których część przygotowana była do wydobycia. Kilka lat temu tysiące ludzi straciło tam pracę. Symbolem tej polityki stała się likwidacja zakładowej biblioteki z kilkudziesięciotysięcznym historycznym zbiorem literatury górniczej, którą przeznaczono na makulaturę. Wszystko to mimo jawnych pomyłek zostało ocenione jako osiągnięcie. Nikt nie chciał przyznać się do rażących błędów i niekompetencji. Dziś obecny zarząd firmy zbiera plony propagandy sukcesu za wszelką cenę prowadzoną przez swoich poprzedników. Mało kto wierzy w zapewnienia zarządu, które dla załogi mają taką samą wartość, jak te w sprawie Kongo i im podobnych. Nieufność budzi dyskusja o logice utworzenia jednej kopalni, a nie o cyfrach, konkretach, obliczeniach, tabelach, wykresach i zyskach, których po prostu nikt na ten temat nie opracował.

Po raz pierwszy w historii KGHM Polska Miedź S.A. pogotowie strajkowe ogłosiły związki zawodowe Biura Zarządu, a więc pracownicy którzy są bezpośrednimi doradcami, analitykami, specjalistami branżowymi dla potrzeb tegoż zarządu. Ton prasy związkowej jest brutalny, agresywny i bezceremonialny. Podczas referendum załogi odnośnie strajku wzięło udział ok. 60% załogi z czego większość wypowiedziała się za strajkiem. Podnosi się sprawę zatrudnienia, które według obietnic Zarządu ma być utrzymane po utworzeniu jednej kopalni. Związkowcy uważają, że jest to niemożliwe, gdyż w kopalniach było trzech dyrektorów, a teraz będzie jeden. Było czterech jego zastępców na trzech kopalniach to kolejnych dwunastu ludzi, a zostanie tylko czterech. To samo dotyczy wszystkich służb zawiadowców, dyspozytorów, głównych inżynierów, mechaników, geologów, mierniczych itp. razem ocenia się wszystkich do zwolnienia w granicach ok. 1500 dobrze płatnych stanowisk, czyli ok. 10% załogi.

W prasie zakładowej wypowiedzi prezesa KGHM i jego najbliższych współpracowników są grzeczne i rzeczowe lecz w tonie raczej przesądzającym już o utworzeniu zintegrowanej kopalni. Odwrotnie wszystkie związki zawodowe działają w tej sprawie wspólnie i zapowiadają nieustępliwość, która zostanie wyrażona strajkiem. Rząd zapowiada, że w wypadku strajku sprzeda swoje udziały, gdyż nie ma zamiaru dopłacać do deficytowego interesu. Sprzedaż to pewny koniec KGHM, bo koszta uzyskania miedzi są tu najwyższe ze wszystkich kopalń tego surowca na świecie, a wiadomo, że kapitał ucieka tam gdzie może to samo uzyskać znacznie taniej. Jak na dziś każde rozwiązanie tego zawziętego sporu wydaje się złe, a wszystko wskazuje na to, że dnie istnienia firmy są już policzone.

Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bardzo dobry tekst!

Dziękuję. Zgadza się w 100% z moimi poglądami.

Prosiłbym o informację, jak się Pan zapatruje na zasilanie hut w Legnicy i Głogowie importowanym koncentratem, czyli utrzymanie w KGHM tej części ciągu technologicznego, który jest opłacalny.

Patrząc na niedawną (w lecie) fuzję Cumerio i N.A. i powstanie największego producenta miedzi w Europie, może warto rozważyć taki wariant, szczególnie, że u nas energia i koszty pracy są jeszcze nieco tańsze. Czy było to rozważane,
czy huty są technologicznie przystosowane do innego koncentratu np. chilijskiego?

Jeśli KGHM miałby podzielić los stoczni…

Pozdrawiam


Zasilanie hut

Chilijski koncentrat nie wchodzi w ogóle w rachubę, gdyż odzysk miedzi jest znacznie tańszy tam na miejscu. Po co więc wozić przez ocean koncentrat i znacznie drożej odzyskiwać z niego miedź w Polsce? Byłaby natomiast szansa na koncentrat z Konga, Zairu itp., gdzie rudy są tego samego rodzaju co w KGHM, ale polska firma nie jest przygotowana komunikacyjnie na przyjecie tego rodzaju koncentratu. Najtańsza droga morsko – rzeczna nie nadaje się do użytku ze względu na brak żeglugowych możliwosci na rzece Odrze. Kolej jest droga, zawodna i również do Lubina doprowadzona w postaci lokalnej nitki nadającej się do celów pasażerskich i drobnych ładunków towarowych (linia Legnica – Lubin – Głogów) zresztą bardzo zaniedbana i przez PKP rozważana do likwidacji. Pozostaje jeszcze pokonanie zachodniej konkurencji (huty Luksemburga i Belgii), które nie oddadzą chyba z miłosierdzia swoich rynków dostaw. Nie chcę powiedzieć, ze los KGHM, tak jak stoczni jest przesądzony, ale sprawa zmierza w tym kierunku.
Pozdrawiam


Oby nie

Lokalne władze są KOMPLETNIE nie przygotowane na takie rozwiązanie.
Przy czym lokalne, znaczy lubińskie.
To będzie dramat.
I tak Lubin starzeje się, wyludnia.

Polkowice stopniowo uniezależniają się od KGHM.

www.pomocdlarenaty.pl


Nikt nie jest przygotowany

Na śmierć mało kto jest przygotowany. Zresztą z reguły była zawsze rywalizacja pomiędzy KGHM i lokalnymi władzami, przynajmniej prestiżowa o to kto tu jest ważniejszy.KGHM nigdy nie cenił miejscowej władzy, była ona prowincjonalna, a KGHM firma światowa. Dlatego lokalna władza nawet nie chce byc przygotowana na kryzys firmy. Pozostawiając nieprzygotowanie władz, to likwidacja KGHM nawet jeżeli do niej dojdzie, to bedzie trwać mnimum 10 – 20 lat. Naraz wszystko po prostu upaść nie może. To jest za duży kolos również pod względem przyrodniczym, setki km wyrobisk podziemnych, dziesiątki ponad 1 km głebokosci szybów. tego nie można tak po prostu porzucić. Najpierw spadną zarobki, potem stopniowo będzie wzrastać bezrobocie, aż kadra górnicza wymyśli coś nowego i interesujacego, ale KGHM niczym nie da się już zastąpić. Eldorado juz było. Teraz będą wspomnienia.


Subskrybuj zawartość