Bohater 1920 roku

Z jakim sykiem ten granat nad chłopcami pęka! – Prowadź me kroki, Chryste na bój; niech polegnę,
Lecz niech z zwycięstwem Polski w niebo Twoje wbiegnę!
(Ksiądz Skorupka przed atakiem dnia 14 sierpnia 1920…)

Obrona Warszawy w 1920 roku wymagała czynów heroicznych i bohaterskich. Dowódcy tej obrony na czele z marszałkiem Józefem Piłsudzkim oraz gronem jego generałów sprostali temu zadaniu. Są oni powszechnie znani, szanowani i podziwiani, niezależnie od tego, jak potem potoczyły się ich losy. Jednym z wielu szarych żołnierzy, którzy w pamiętnych tych czasach ochotniczo zgłosili się do obrony ojczyzny i wiary był kapelan wojskowy ksiądz Ignacy Skorupka. Poległ on prowadząc żołnierzy do kontrataku pod Ossowem w dniu 14 sierpnia 1920 roku. W polskiej tradycji zapisał się on na kartach historii obok ostatniego powstańca styczniowego powieszonego z carskiego wyroku ks. Stanisława Brzóski oraz ks. Jerzego Popiełuszki zamordowanego przez siepaczy spod znaku UB i KGB. Zginął on jako kolejny kapłan powołany do służby na rzecz niepodległego państwa polskiego, na rzecz zachowania wiary i tożsamości narodu polskiego. Jego postać na zawsze złączona jest z „Cudem nad Wisłą”, jest na ogół zapomniana i nieznana. Przypominając postać tego skromnego kapłana oddajemy hołd wszystkim obrońcom stolicy i walk 1920 roku.

Dziecko Warszawy
Urodził się w Warszawie, w małym odrapanym bloku przy ulicy Ciepłej 3. Potem długie lata wraz z rodzicami zajmował małe i tanie mieszkanie przy ul. Grzybowskiej 21. Rozdźwięki rodzinne, w których mały Ignaś stawał zawsze po stronie matki – Eleonory z Pomińskich napawały go smutkiem. Marzeniem matki było, ażeby syn jej poświęcił się stanowi duchownemu. Miało to umożliwić wyrwaniu się jej syna z nizin nędzy i z padołu doczesności. Jako mały chłopiec był ministrantem w kościele Wszystkich Świętych na Grzybowie. Był to kościół proletariatu, najbliższych jego nor i zaułków, najbardziej może zdolny do patriotycznych porywów. Kościół był znany również z carskich pacyfikacji 1905 roku, kiedy polała się tu polska krew. Małemu Ignasiowi imponowało wojsko polskie. Ubierał się na wzór polskiego żołnierza. Z tego powodu ojciec wzywany był przez carską żandarmerię, aby wytłumaczył, kto uczy malca buntowniczych zachowań. W małym chłopcu budziła się stara tradycja rodziny Skorupków, która zawsze dzielnie służyła Rzeczypospolitej. Rodzinne tradycje w tym zakresie podtrzymywał dziadek Józef Skorupka emerytowany nauczyciel. Na Podlasiu była siedziba rodu Skorupków. W powiecie sokołowskim leży zaścianek „Skorupki”, gdzie ród ten zamieszkiwał od wieków pełniąc różne urzędy, stanowiska i funkcje państwowe. Po ukończeniu Gimnazjum Chrzanowskiego przy ulicy Smolnej w 1909 roku wstąpił do seminarium pokarmelickiego na Krakowskim Przedmieściu. Był bystry, pilny, pracowity, układny i posłuszny. Wszystkie te cechy nabył od matki wywodzącej się z kolonistów niemieckich. Jako prymus seminarium został skierowany do Akademii Duchownej w Petersburgu. Niestety dogmatyka nie była jego powołaniem. Oblał kolejne egzaminy i musiał zrezygnować z dalszych studiów na tej uczelni. Dnia 26 stycznia 1916 roku otrzymał sakrę kapłańską z rąk biskupa Cieplaka.

Duszpasterz
Przez swoich przełożonych kierowany jest na krótko do różnych parafii. Jego powołaniem staje się praca duszpasterska. Na uwagę zasługuje jego pobyt w Klińcach koło Homla. Praca z młodzieżą, koła skautów, pomoc charytatywna, organizacja wyjazdów repatriantów wszystko to pochłania młodego kapłana. Tymczasem Niemcy zajmują Kilińce. Może wracać do ukochanej Warszawy. Tu jednak nikt na niego nie czeka. Nie jest tu potrzebny. Dostaje skierowanie do Łodzi. Tutaj zostaje prefektem szkół łódzkich. Jest członkiem założycielem gimnazjum „Oświata” i pierwszym prezesem jej rady nadzorczej. Praca duszpasterska od rana do nocy pochłania młodego księdza całkowicie. Po bohaterskiej śmierci kapłana Łódź pierwsza postawiła mu pomnik. W połowie 1919 roku dostaje wezwanie do Warszawy, gdzie otrzymuje nominację na notariusza kurii biskupiej i archiwistę kurii metropolitarnej. Zamieszkał w Ognisku Rodziny Marii na Pradze. Pełni też obowiązki nauczyciela religii i prefekta w szkole kolejowej przy ulicy Chmielnej 31 oraz w szkole Łepkowskiego przy ulicy Wspólnej 24. Jego umiłowanym zajęciem była praca z młodzieżą i oddziaływanie na nią w znaczeniu najszlachetniejszym. W jej otoczeniu żył i kwitnął. Smutkiem i niepokojem napawa go znana odezwa marszałka Tuchaczewskiego; „Towarzysze – runął Bóg, ten największy ciemiężca proletariatu, legli nasi wrogowie, wy teraz wolni, a oto tam ciemiężona i krepowana brać wasza na Zachodzie ręce ku wam wyciąga… Po trupie Polski wiedzie droga do wszechświatowego pożaru. Idźcie i we krwi zmiażdżonej armii polskiej utopcie zbrodnicze rządy Polaków. Na Wilno, Mińsk i Warszawę marsz!”

Decyzja
Po przeczytaniu tej odezwy ks. Ignacy Skorupka postanowił osobiście wziąć udział w obronie stolicy. Kilkakrotnie zgłasza się do kardynała Kakowskiego z prośbą o zgodę na wyruszenie z wojskiem na front. Na 40 podobnych podań kardynał każdorazowo odpowiadał odmownie. Wreszcie decyzję w tej sprawie podjął biskup polowy Stanisław Gall. Młody ksiądz został duszpasterzem Wojska Polskiego na Pradze. żegna odchodzące wojska na front. Dzień i noc udziela sakramentów wyruszającym na bój żołnierzom. Przyłącza się do 236 batalionu, w którym jest wielu jego uczniów. Żegnając się z sierotami Ogniska Rodziny Marii, mówił do zebranych zakonnic i dzieci: „Nie martwcie się. Bóg i Matka Boska Częstochowska, Królowa Korony Polskiej, nie opuści nas i ześle nam człowieka, jak ksiądz Kordecki, jak Joanna d’Arc we Francji. Człowiek ten stanie na czele armii, doda odwagi i nastapi zwycięstwo. Bliski jest ten dzień. Nie minie 15 sierpnia, dzień Matki Boskiej Zielnej, a wróg będzie pobity”.

Bój
Trzynastego sierpnia 236 batalion ulicą radzymińską, a następnie szosą radzymińską kieruje się na Rembertów, gdzie melduje się u dowódcy 8 dywizji gen. Burcharda – Bukackiego i zostaje przemianowany na II baon 36 pułku piechoty. Zbliżono się do dowództwa 16 brygady piechoty. Jej dowódca płk. Krupa skierował batalion do wsi Ossów. Pozycja frontowa biegła 2 km dalej przez sąsiednią wioskę Leśnikowiznę. Stały tam większe siły bolszewickie i wiedziano, że bój wybuchnie lada chwila. O godzinie w pół do czwartej następnego dnia obozujących żołnierzy zbudziły pierwsze strzały. Oficer meldunkowy przywiózł rozkaz aby trzecia i czwarta kompania II batalionu niezwłocznie ruszyła do ataku. Po silnym ogniem karabinów maszynowych przeciwnika atak się załamał. Nadjechał na koniu dowódca 33 pułku płk. Sawa – Sawicki , który rozkazał pierwszej i drugiej kompani kontratakować sowieckie pozycje. Wraz z pierwszą kompanią pod dowództwem ppor. Sławikowskiego poszedł też ks. Ignacy Skorupka, z podniesionym krzyżem pobiegł pierwszy przed tyralierą zagrzewając żołnierzy do walki. Zanucił pieśń „Serdeczna Matko…” W pewnym momencie ppr. Słowikowski, który kontrolował przebieg walki zauważył, że ksiądz padł. Nie mogąc mu przyjść z pomocą zapamiętał to miejsce. Wieś do południa kilkakrotnie przechodziła z rąk do rąk. Około godziny trzynastej przybyły polskie posiłki wyposażone w karabiny maszynowe. Około godziny czternastej ostatni polski kontratak przesądził ostatecznie o zajęciu tej miejscowości. Z 800 ochotników biorących udział w tej bitwie zginęło 300. Zabity został dowódca batalionu por. Matarewicz. Do apelu po bitwie nie stanął również ksiądz Skorupka. Księdza Skorupkę pochowano w drewnianej zbitej z desek żołnierskiej trumnie. Ciało złożono bez butów, które wraz z zegarkiem i drobną suma pieniędzy zostały skradzione na placu boju. Został pochowany z honorami woskowymi na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Prosty drewniany krzyż znaczy miejsce, gdzie poległ.

Pamięć
Wszyscy żołnierze, którzy polegli pod Ossowem pochowani są w miejscu, gdzie zginęli. Jest to jedyny tego rodzaju cmentarz wojskowy z 1920 roku. Wojciech Kossak upamiętnił bitwę pod Ossowem obrazem „Cud nad Wisłą”, gdzie na czele atakujących wojsk polskich z podniesionym krzyżem biegnie ks. Ignacy Skorupka. W roku 1923 obok cmentarza została zbudowana maleńka kaplica, która służy obecnie parafii zamieszkującej ok. 800 osób. Nie jest ona w stanie utrzymać tego obiektu w należytym stanie. Jest czymś bardzo smutnym, że wielokrotnie jest ona dewastowana, okradana i niszczona przez „nieznanych sprawców”. Liczne włamania są tu na porządku dziennym. Łupem złodziei padła też znajdująca się tutaj kopia wspomnianego obrazu Wojciecha Kossaka. Tegoroczne uroczystości, Apel Poległych, patronat arcybiskupa diecezji warszawsko – praskiej być może, że coś zmieni w tej na zakończenie mało budującej historii współczesnej.
Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Święto Wojska Polskiego

Nabiera nowego znaczenia w ostatnich dniach.

Czołem.


Nowe znaczenie

Być może, że duch w wojsku rośnie, choć po wypadkach w Afganistanie dochodzą mnie głosy ze Sztabu Generalnego WP, że jest akurat odwrotnie. Dlatego obawiam się, czy to nowe znaczenie oznacza lepszy, czy gorszy stan naszych zuchów. Bo wszystko wskazuje na tę ostatnią możliwość.

Czołem żołnierze!


Dużo dobrych symboli mamy

szkoda że tak rzadko wykorzystywanych…

prezes,traktor,redaktor


.

.


Symbole i pamięć

Szkoda, że tak rzadko wykorzystywanych, pisze max. Nie tylko, że rzadko wykorzystywanych, ale też z premedytacją niszczonych o czym wspominam w końcu tekstu. Moim zdaniem w czasach do 1939 roku byłoby to nie do pomyślenia. Policja i wojsko stanęłyby na głowie aby znaleźć tych “nieznanych sprawców” i przykładnie w imieniu RP ich ukarać. Teraz jest to, jak mawiają obecni prokuratorzy, “czyn o małej szkodliwości społecznej” i z tego tytułu niewarty nawet dochodzenia i ścigania. Tu przypomina sie analogia, że w tym samym miejscu okradziono juz zwłoki bohaterskiego kapłana, a teraz niszczy się o nim pamięć, oczywiście najpierw właśnie wyrażoną w tych materialnych pamiątkach w Ossowie.
Pozdrawiam


A mój dziadek

służył pod Lisem-Kulą, też zapomnianym.

W moim miasteczku jest grób żołnierzy, którzy zginęli w 1920r w bitwie nad Wkrą.
Za komuny stałem tam na warcie jako harcerz.

Nikt nam nie zakazywał ale wręcz zachęcał.
Różnie bywa. Zależy na jakich ludzi się trafi.


Mój dziadek

Za wspomnienie o Lisie – Kuli bardzo dziękuję Igle. Zbieram akurat materiały do szkicu biograficznego o płk. Kazimierzu Iranku Osmeckim, jednym z najzdolniejszych dowódców Powstania Warszawskiego, który był uczniem, przyjacielem i adiutantem Lisa- Kuli. Oczywiście, że różnie to bywa i rzeczywiście wszystko zależy od ludzi. Tak samo dawniej, jak i dzisiaj. Tekst ten (jeśli wszytko dobrze pójdzie) ma znaleźć się w cyklu materiałów jakie dla TXT przygotowałem o dowódcach Powstania Warszawskiego.
Czuj, czuj, czuwaj !


Wie pan,..

Przeważnie wspomina się Sikorskiego, Maczka, Andersa, czasem Sosabowskiego, Berlinga, Hallera.
O innych już się nie wspomina.
Na dodatek ci przypominani są tylko tłem do tego aby na ich plecach wprowadzać kolejne podziały polityczne przenosząc je z lat 30tych i 40tych.
Są tylko tłem dla dzisiejszych miernot.

A ludzie często mają swoich, małych bohaterów.
Dla mnie np kpt. Raginis i Dąbrowski oraz płk Dąbek, Czyżewski i kpt. mar. Przybyszewski.

Generałowie Thommee, Kutrzeba.
Albo ciekawa postać gen. Mond, żyd, który odmówił wyjazdu do Izraela.

Są i ludzie niesławy, jak gen Bortnowski albo gen Rómmel.


Warto znać prawdę

Całkowicie zgadzam się z Igłą, że nasza historia stale ma niesprawiedliwy kontekst bieżących interesów politycznych, przez co jest zamazywana, hagiograficzna lub odwrotnie obrazoburcza i ma swoich idoli, a wszyscy inni mają dla nie stanowić tylko tło. Na miarę moich skromnych sił staram się obraz ten przedstawiać bardziej prawdziwie i mniej politycznie, co nie zawsze może się udaje, ale przynajmnie cel taki musi być nakreślony, jeżeli chcemy się czegoś z historii nauczyć. Proszę zwrócić uwagę na znamienny brak w dyskusjach historycznych właśnie zawodowych historyków. Ten ich unik wiąże się moim zdaniem z koniunkturalizmem, który wszystkich historyków ustawia i klasyfikuje politycznie, jak trafnie zauważył to Igła.
Pozdrawiam


Można się spytać

Dlaczego tacy ludzie jak inż. Starostecki nie pracują dla polskiego rządu, jak mawiają Jankesi?

http://www.rp.pl/artykul/2,177085.html


Dla rządu

Polacy są zdolni. Jak twierdzi jeden z najlepszych polskich ekspertów od zarządzania prof. Witold Kieżun, w USA, gdzie jest wykładowcą, Polacy i Żydzi to dwie najbardziej zdolne nacje w tym środowisku. Jednakże Żydzi zdecydowanie górują nad Polakami pod względem organizacyjnym. Proszę popatrzeć jak nasi Rodacy coś organizują, to albo jest to najdroższe, albo spóźnione, albo niekompletne itp, itd, oto dlaczego inz. Starostecki pracuje dla rządu USA, a nie dla polskiego rządu. Proszę przypatrzeć się bliżej naszym politykom, również tym rządowym, czy aby ich to też nie dotyczy. Powiem np., że słyszałem świetne wystąpienie polskiego ministra. Zwracam się do jego biura o tekst, a oni mówią och pardon! myśmy tego nie nagrali. Tekstu nie mamy bo on mówił z pamięci. Po prostu włos jeży się na głowie. Dlatego zdolni i wybitni Polacy wola pracować dla tych, którzy po pierwsze będą ich szanować, a po drugie przynajmniej nie będa przeszkadzać.


Igło!

Tak konkretnie to co ma Pan do generała Rómmla?

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość