Niemiecki głos w sprawie generała Sikorskiego

Kogo, jak kogo ale Niemców dwukrotny premier RP i Wódz Naczelny generał Władysław Sikorski znał doskonale. Podczas pierwszej wojny światowej pod austriackim dowództwem pełnił funkcję szefa Departamentu wojskowego Narodowego Komitetu Niepodległościowego (NKN), gdzie odpowiadał za decyzje dotyczące legionów. Potem patronował II Brygadzie Legionów po zajęciu Warszawy i internowaniu Józefa Piłsudzkiego. Wkrótce wobec odmowy wstąpienia do „Polnische Wehrmacht” zostaje również internowany. Sikorski nigdy nie należał do zwolenników orientacji niemieckiej w Polsce. Wręcz przeciwnie z niepokojem zbierał informacje o niemieckich zbrojeniach. Efektem tych prac była książka pt. „Przyszła wojna”. Jako utalentowany dowódca wojskowy dokonał w niej szczegółowej analizy struktury niemieckiego sztabu generalnego. W jej wyniku ocenił, że Niemcy szykują się do ataku dywizje pancerne oraz lotnictwo, przy pomocy których będą starali się powtórzyć strategię „blitzkriegu” czasów pierwszej wojnyświatowej, czyli szybkiego ataku z zaskoczenia dokonanego przeważającymi siłami. Stała się ona lekturą we wszystkich sztabach generalnych Europy. W Polsce zlekceważono jej ostrzegawcze memento, książkę wydało wydawnictwo prawnicze.

„Goniec Krakowski”
Tuż po zamachu w Gibraltarze, w wyniku którego w niedzielę dnia 4 lipca 1943 roku zginął generał Sikorski wraz ze swym najbliższym otoczeniem i córką Zofią, niemiecka gazeta („gadzinówka”) wydawana w Krakowie pt. „Goniec Krakowski” pod datą: czwartek 8 lipca 1943 zamieściła kilka teksów na ten temat. Najkrótszy z nich pt. „Śmierć generała Sikorskiego należy do rejestru politycznych mordów” warto poznać w całości, gdyż jego treść nie odbiega w niczym od tego co Niemcy głoszą po dzień dzisiejszy.
Bukareszt, 7 lipca. Na temat „tajemniczych okoliczności” wśród których zginął szef emigracji polskiej, generał Sikorski, pisze „Prunca Vreml”:
„Szary człowiek ulicy, który czytał ogłoszenia prasowe, impulsywnie czuł, iż chodzi tu o „zbrodnie” i to zanim podano mu do wiadomości dalsze komentarze. Tak więc opinia publiczna opierając się na niezawodnym swym instynkcie od razu zaszeregowała śmierć generała Sikorskiego tam, gdzie należy do rejestru mordów. W każdym bądź razie przypadek zrządził, iż samolot w którym znajdował się gen. Sikorski, właśnie wystartował z lotniska w Gibraltarze brytyjskim, a ponadto widocznie dalszy przypadek grał znowu rolę, iż jedyną osobą, która uszła z życiem, jest brytyjski pilot samolotu.
Jako trzecie zrządzenie losu trzeba uważać, iż wypadek ten miał miejsce właśnie w chwili, w której napięcie w obrębie trójkąta anglo-polsko-sowieckiego groziło wybuchem konfliktu, któryby dla sprawy aliantów pociągał za sobą nieobliczalne skutki.
Gibraltar obrano jako arenę tej akcji chociażby już dlatego, gdyż od pewnego czasu przebywają tam oficerowie sowieccy, a tem samem równocześnie i agenci kominternu. Stawiając zatem pytanie, gdzie należy szukać sprawcy, odpowiedzieć trzeba, iż mógł nim być Intelligence Service, jakoż również dobrze nieznany agent sowiecki Moskwy. Tragiczny los generała Sikorskiego jest nowym wydaniem sprawy Chiappe oraz wypadku Darlana”.
W tym samym czasie berlińska gazeta „Das Reich” zamieszcza rysunek satyryczny, na którym wróżka stawia następujący horoskop generałowi Sikorskiemu: Gram w otwarte karty, generale. Jestem z brytyjskiej Secret Service. Stał się pan zawadą w politycznych planach Anglii. A zatem, co pan woli herbatę, czy samolot…?

„Żołnierze” Rolfa Hochhutha
Niemiecki pisarz i dramaturg Rolf Hochhuth w 1964 roku napisał głośną sztukę teatralną pt. „Żołnierze”. W sposób bezsporny za śmierć gen. Sikorskiego obarcza w niej winą Winstona Churchilla. Oparł się on na zdeponowanych w banku szwajcarskim oświadczeniu anonimowego informatora ówczesnego pracownika Intelligence Service. Zbierając materiały do swojej sztuki przeprowadził on też rozmowę z wdową po premierze rządu RP. „Pani Sikorska powtarzała wielokrotnie, że jej mąż był nie tyle politykiem, ile przede wszystkim żołnierzem i człowiekiem; Churchill go uwielbiał, co jednak nie dotyczyło Polaków…” Wśród obszernych informacji o dziełach Rolfa Hochhutha, jakie znaleźć można na stronach internetowych nigdzie ani słowem nie wspomniano o jego sztuce, która dotyczyła katastrofy w Gibraltarze. O tym, ze nie był to autor bezstronny świadczy istniejący tam zapis na temat jego sztuki dotyczącej Papieża Piusa XII pt. „Namiestnik” Według ujawnionych w 2007 r. przez rumuńskiego generała Securitate, Iona Mihaia Pacepę, informacji, dramaturg był inspirowany do napisania sztuki przez wieloletniego pracownika radzieckich służb specjalnych, gen. Iwana Iwanowicza Agajanca, specjalizującego się m.in. w dezinformacji. W ramach operacji KGB pod nazwą Seat-12 miał on dostarczyć Hochhuthowi w 1963 r. materiały obciążające papieża, według Pacepy sfabrykowane przy pomocy Securitate. W wywiadzie telefonicznym przeprowadzonym przez dziennik Dziennik w lutym 2007 r. dramaturg uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy kontaktował się z Agajancem, i przerwał rozmowę[1]. Czy wykreślenie z życiorysu Hochhutha jego sztuki o śmierci generała Sikorskiego też wiąże się z tą inspiracją? Wszystko wskazuje, że tak.

„Fakt”
Wczorajsza niemiecka gazeta wydawana w języku polskim o nazwie „Fakt” pisze prawie to samo co jej krakowska poprzedniczka z przed 65 lat. Na ostatniej stronie, jej połowę zajmuje ogromny tytuł „To Anglicy kazali zabić Sikorskiego”. W tej sprawie Niemcy ani na jotę nie zmienili swego poglądu na ten temat. Warto chociaż końcówkę tego tekstu zacytować. „Mimo obiekcji Brytyjczyków już wkrótce dowiemy się, co było przyczyną śmierci Sikorskiego. Dojdzie bowiem do ekshumacji jego zwłok. Wstępnie zgodził się na nią już kardynał Stanisław Dziwisz, który jest opiekunem katedry na Wawelu. Za wyjaśnieniem śmierci Sikorskiego opowiadają się prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk.

Niemiecki interes
Niemiecka gazeta pisze na ten temat entuzjastyczną relację, wszak wszyscy mogą być tu winni, tylko Niemcy akurat najmniej. Kardynał Dziwisz nie ogłosił jeszcze nic na ten temat, a gazeta już pisze, że wstępnie to przesądzone. No cóż, Polska dzisiaj potrzebuje sojuszników, zanosiło się na poprawę stosunków z Rosją, a teraz nic z tego, dodatkowo będziemy mieli kłopoty z Wielką Brytanią. Niemiecka polityka święci triumfy. Polsce nikt już nie poda ręki tylko mogą zrobić to Niemcy. Jestem przekonany, że podanie nam pomocnej niemieckiej ręki będzie nas nie tyle dużo kosztować, ile bardzo dużo, a być może nawet, że wszystko. Sprawa ekshumacji zwłok gen. Sikorskiego przypomina inną ekshumację, jakiej Niemcy dokonali w Katyniu w celu poróżnienia sprzymierzonych w polskich sprawach. Choć sami brali w niej udział, zbrodnię ujawnili w najdogodniejszym dla siebie momencie. Zewsząd słyszę, że wszyscy chcą znać prawdę, która pozwoli nam wysunąć nowe żądania polityczne względem winnych w tej sprawie. Być może, że żądania zostaną wysunięte, ale tym, który najbardziej na tym straci będzie Polska, a tym który najwięcej zyska będą Niemcy. Warto też przypomnieć w tej sprawie, że prawdę o katyńskim mordzie gen. Sikorski znał zaraz po jej dokonaniu. Nie mniej chcąc jak najwięcej ocalić żywych trzymał ją przez trzy lata w ścisłej tajemnicy, nie ze strachu, braku charakteru, czy też zwykłego tchórzostwa, bo wszystkie te cechy były bardzo daleko od generała, ale przede wszystkim z dobrze pojętego polskiego interesu. Czy dzisiaj mamy w imię niemieckich żądań ujawnienia prawdy o śmierci gen. Sikorskiego sprzeniewierzyć się jego ideałom służenia Polsce w każdych okolicznościach i poddać się kolejnym niemieckim prowokacjom? Wydaje się, że są to pytania retoryczne, lecz pruska partia ma się w Polsce, jak u siebie w domu i wszystko wskazuje na to, że na nic nie zważając, kosztem propagandy w stylu pewnego kulawego ministra z czasów drugiej wojny światowej osiągnie jednak swój cel przy pomocy Polaków, którzy gotowi są sami sobie szkodzić, byle by tylko nasz niemiecki „przyjaciel” był zadowolony. Niemiecki głos w sprawie gen. Sikorskiego jest fałszywy. Jest on taki sam we wszystkich sprawach dotyczących drugiej wojny swiatowej. O niemieckich “przyjaciłach” powtórze znane brytyjskie powiedzenie, że jak sie ma takich przyjaciół to wrogowie nie sa potrzebni.
Adam Maksymowicz

Proszę o niekomentowanie tekstu

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A ja jestem przekonany,

Że Pańskie antyniemieckie uprzedzenia walą Panu na czerep a skoro pewną partię w Polsce pozwolił sobie Pan nazwać pruską, to ja Panu odpowiem, że ta druga partia, to jest proszę Pana partia ruska, która mędzi i smędzi tylko po to, żeby Polskę wybić z więzów europejskich i ponownie wrzucić ją w łapy niedźwiedzia…


Bez komentarza

Spodziwając sie inwektyw zamiast rzeczowych argumentów prosiłem aby nie komentowac tekstu. Widocznie nerwy puszczają Zbigniewowi P. Szczęsnemu.


Subskrybuj zawartość