Wolności i chleba

Rozstrzelano moje serce w Poznaniu
Kazimiera Iłłakowiczówna

Wraz z narastającym komunistycznym terrorem po drugiej wojnie światowej wydawało się, że system ten jest nie do pokonania. Polska zostawiona sama sobie, wykrwawiona i wycieńczona masowymi mordami dokonywanymi przez kolejnych okupantów, trzymana silną ręką bezwzględnych zbirów z Urzędu Bezpieczeństwa miała być posłusznym narzędziem Moskwy. Wojska ZSRR stacjonujące jeszcze do początku lat dziewięćdziesiątych minionego wieku były gwarantem zachowania interesów tego mocarstwa na naszym terytorium. Za kratki można było trafić dosłownie za byle co. Powiedziało się kawał polityczny, wezwanie do urzędu. Przyznajecie się, tak to dobrze, tylko że trochę za późno, bo już ktoś was w tym uprzedził. Dzieci w szkole zniszczyły piłką hasło „Proletariusze wszystkich krajów…”, śledztwo, dochodzenie specjalnej grupy, oskarżenie i wyroki. Młodzież do poprawczaka, albo do obozu pracy, do hufców Służba Polsce, do pracy za darmo. Rodzice jeżeli mieli jakiekolwiek tylko powiązania z Zachodem dostawali wyroki więzienia. Nie mówiąc już o wybitniejszych jednostkach, jak np. asie polskiego lotnictwa na Zachodzie pilocie Stanisławie Skalskim, który skazany został na karę śmierci. Na szczęście wyroku nie zdążono wykonać. Rotmistrz Witold Pilecki uznany za jednego z największych bohaterów alianckich, który zorganizował skuteczny ruch oporu w obozie Auschwitz, został zamordowany w warszawskiej katowni UB, za zgodą obozowego „kapo” pełniącego wtedy funkcję premiera Józefa Cyrankiewicza. Takich wyroków liczono na dziesiątki tysięcy. Częściej jeszcze dokonywano zabójstw na miejscu aresztowania z adnotacją „próba ucieczki”, „stawianie zbrojnego” oporu itp.

Poznańskie powstanie
W tej sytuacji wyjście na ulicę poznańskich robotników w dniu 28 czerwca 1956 roku było czynem niezwykłej odwagi. Masowy udział w poznańskim proteście, którego hasłem było „Wolności i chleba”, był zaskoczeniem zarówno dla władz jaki dla całej Polski. Władza, która przyszła do Polski na bagnetach sowieckich musiała odpowiedzieć w dotychczasowym stylu przemocy. Przeciwko pokojowym demonstracjom użyto czołgów, karabinów maszynowych, pojazdów opancerzonych, wojsko, milicję i UB. Podczas podjętych prób rozpędzenia demonstrantów, ci skierowali swój gniew przeciw znienawidzonemu urzędowi UB w Poznaniu. To stąd padły pierwsze strzały do tłumu. Jedną z pierwszych ofiar był trzynastoletni uczeń siódmej klasy szkoły muzycznej Romek Strzałkowski trafiony z pistoletu w serce. Dalej wypadki biegną błyskawicznie. Manifestanci dostają się do Sądu Wojewódzkiego. Na ulicę lecą akta, papiery, dokumenty prokuratorskie, które natychmiast się pali. Młodzi ludzie wyważają bramy więzienia. Na wolność wychodzi 257 więźniów. Broń zdobyta na strażnikach służy ostrzeliwaniu budynku UB. Do miasta wjeżdżają czołgi, wozy opancerzone, lotnictwo kontroluje przebieg wydarzeń z powietrza. Tłum wywraca tramwaje, buduje barykady, zdobywa czołgi, których załogi nie zorientowane w tym co się dzieje, oddają je dobrowolnie. Ginie około stu ludzi. Lista poległych nigdy nie zostanie ogłoszona. Kilkaset osób jest rannych, w tym wielu ciężko. Wieczorem tego dnia wprowadzona zostaje w mieście godzina policyjna i do rana wojsko opanowuje sytuację w mieście.

Represje
Władza „ludowa” boi się rozprzestrzenienia się podobnych wydarzeń w innych miastach. Stąd próby zastraszenia wszystkich niezadowolonych z komunistycznych rządów. Następnego dnia premier Cyrankiewicz w przemówieniu radiowym groził: „szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie”. Około 750 osób zostaje aresztowanych. Jawny proces wytacza się jednak tylko „dziesiątce” wybranych, których bronią najlepsi adwokaci miasta. Wielu z nich zapłaciło później za ten akt odwagi, represjami związanymi z odebraniem prawa wykonywania zawodu. Pomimo propagandowej wrzawy o „imperialistycznym spisku” przeciwko władzy ludowej oskarżono łącznie około 50 osób. Wyroki wydano za „chuligaństwo” i były one stosunkowo łagodne. We wrześniu tego roku przebywało w więzieniu jeszcze około 150 osób, które sukcesywnie zwalniano. Najaktywniejsi uczestnicy poznańskiego strajku zaczęli być stopniowo zwalniani ze swoich zakładów pracy oraz poddawani byli nękającej inwigilacji. W dalszych już latach najmniej przezorni propagatorzy bohaterstwa doznawali szykan sądowych. Ludziom zamykano usta, a badaczom dostęp do akt i dokumentów.

Październik
Bez poznańskiego czerwca polski październik mógłby podzielić los powstania węgierskiego stłumionego przy pomocy sowieckiej interwencji. Wybuch węgierskiego powstania wzbudził w Polsce entuzjazm i powszechną solidarność z narodem węgierskim. Nagle zaczęto mówić prawdę. Na publicznym wiecu z okazji powrotu polskiej delegacji z Budapesztu mówiono w obecności sekretarza KC, jak rosyjskie czołgi rozjeżdżają węgierskich powstańców. Gazety drukowały zdjęcia z Budapesztu, gdzie w rynku na każdym rogu stał sowiecki czołg, przy absolutnie pustych ulicach. Polskie samoloty dowoziły do Budapesztu krew, koce, medykamenty. Na ulicach zbierano pieniądze na ten cel. Wolność jaka w październiku zawitała do Polski, była tak nieoczekiwana, tak potrzebna i naturalna, że nawet partyjna gazeta „Trybuna Ludu” odważyła się napisać, że tytuł moskiewskiej „Prawdy” nie zgadza się z treścią, którą drukuje ta gazeta. Wyniesiony na piedestał władzy Gomułka przez kolejne czternaście lat likwidował wszystkie zdobycze tego niezapomnianego polskiego października. Ruchy wojsk sowieckich na Warszawę zostały w porę zatrzymane po nagłej wizycie Chruszczowa w Polsce i zapewnieniu Gomułki, że nie wyłamie się z sowieckiego obozu. Wojskowi i inni rosyjscy „doradcy” na czele z Konstantym Rokossowskim jednocześnie sowieckim i polskim marszałkiem musieli powrócić do Moskwy. Rosjanie mieli wyrównać niezapłacone rachunki za darmowe dotychczas dostawy polskiego węgla.

Poznańska tradycja
Później już było inaczej. Terror Gomułki, a potem Gierka to już nie te czasy co poprzednio. Coraz więcej materiałów docierało na Zachód. Polska musiała się liczyć ze zdaniem swoich kontrahentów handlowych, technicznych, a nawet politycznych. Wojnę, choć skrycie przygotowywano pełną parą, co ujawnił pułkownik Ryszard Kukliński, to operacje takie prowadzono w największej tajemnicy. Opozycji politycznej nie dało się już mordować w świetle prawa, masowo likwidować ją fizycznie. Tak dochodzi do wypadków grudniowych 1970 roku w Gdańsku i 1976 w Radomiu i Ursusie, a następnie do powstania „Solidarności w 1980 roku. Stan wojenny usiłował zawrócić polskie aspiracje wolnościowe, choćby do epoki przynajmniej Gomułki i Gierka, bo do stalinowskich metod z przed powstania poznańskiego już nie było żadnych możliwości. Wolność okupiona ofiarami Poznania, Wybrzeża, Radomia, Ursusa i Solidarności zawitała do Polski wydaje się, że już bezpowrotnie. Znacznie gorzej jest z drugim hasłem tytułowym – chleba. Choć tego chleba jest obecnie zapewne dosyć, to jednak nie wszystkich na niego stać. Polska gospodarka i aparat władzy, szczególnie tej na dole, niestety mentalnie nadal nie wyzwolił się z komunistycznych metod sprawowania władzy. Wystarczy przyjrzeć się zakładom pracy. Ludzie nadal traktowani są jeszcze zbyt często, jako nowocześni niewolnicy. Jako towar, który sprzedaje się, kupuje, zastrasza i zwalnia na bruk. Awansowani są nadal ludzie mierni, ale za to wierni i to obojętnie dla jakiego koloru władzy. Ten ostatni element wymaga głębokiej reorientacji polskiej polityki gospodarczej, personalnej, humanitarnej, cywilizacyjnej i kulturalnej. Nie rozwijając dalej tego tematu można powiedzieć, że druga część poznańskiego wezwania jest jeszcze przed nami.

Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Podróżny

rzadko chwalę S24, ale dziś notka powiązana tematycznie z pańską bardzo mnie poruszyła. Proszę zerknąć.

Pozdrawiam


Talent literacki i dramatyczny

Prowadzący blog adamkus to prawdziwy talen literacki i dramatyczny na miarę Henryka Sienkiewicza i Zofii Kossak. Merlotowi dziękuję za wskazówkę, która równiez i mnie poruszyła, gdyż wtedy byłem rówieśnikiem tych młodych ludzi i pamiętam, jak wielkie było zaskoczenie tym protestem, odwagą i skalą sprzeciwu. Od wielu, wielu lat interesuję się Poznańskim Powstaniem, gdyż stale uważam, ze jestesmy cos winni tym, którzy oddali swe młode zycie, za to abyśmy mogli żyć w wolności. Jeszcze raz gratuluje autorowi. Nie mogłem tego zrobic na oryginalnym tekście, bo są jakieś kłopoty z logowaniem.
Pozdrawiam serdecznie


Panie Adamie!

Jak zwykle cudowny tekst. Dziękuję bardzo.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość