NIEZIEMSKIE STWORZENIE

Żyjemy w dobie kryzysu wartości i pomieszania pojęć. To, co było pewne, stałe i służyło dobru człowieka, jest obecnie wypaczone, przekręcone, zrelatywizowne. Słowa otrzymują nowe znaczenie. Cywilizacja łacińska jest atakowana przez obce jej normy. Są to normy względne tworzone na potrzebę entuzjastów wszechogarniającej wolności i tzw. praw człowieka. Pod publicznym pręgierzem wystawiono na pośmiewisko cnotę, skromność, uczciwość, wierność. Ostatnio pojawiły się w autobusach MPK we Wrocławiu uchwyty do trzymania z napisem „Dziewice ręka w górę”. Ta sama firma reklamowa na dużych bilbordach zaprezentowała twarz uduchowionego młodzieńca. Domyślić się można, że wybiera się on do seminarium. Zastanawiająca była ta pobożność na pokaz. Ale na innym bilbordzie ten sam młodzieniec w jakże zmienionej postawie. Wyszczerzony, z rogami na głowie. Szkoda zrobiło mi się młodzieży, bo oni chłoną te łatwo dostępne treści jak gąbka. Trzeba dzisiaj odwagi, by inwestować w wartości chrześcijańskie.

Ciekawą promocją takich wartości może być film Franca Zeffirellego, zrobiony w 1996 r. na podstawie powieści Charlotte Brontë, „Dziwne losy Jane Eyre”. Akcja toczy się w latach czterdziestych XIX wieku. Bohaterka tej historii to sierota powierzona opiece okrutnej ciotki, która względami i troską otacza tylko swoje własne dzieci. Dziewczynka przeżywa wiele upokorzeń i krzywd. Oddana przez ciotkę na wychowanie do szkoły o znamionach zakładu poprawczego przechodzi kolejną próbę hartowania ducha. Dzięki wytrwałości, pokorze tam zdobywa wykształcenie, które pozwala jej podjąć pracę guwernantki i usamodzielnić się. Spotyka ją niezwykła odmiana losu. Nowy dom, w którym podejmuje się nauczania jest dla niej bezpieczną przystanią. Znajduje w nim szacunek, radość, ciepło, spokój i…. miłość. Pewnego letniego wieczoru Jane słyszy wyznanie: „Ty…prawie nieziemskie stworzenie! Ciebie kocham jak siebie samego. Ciebie: biedną i nieznaną, małą i nieładną, ciebie błagam byś przyjęła mnie za męża.”. Niezwykła jest prostota tej sceny, słowo więcej tu znaczy niż obraz. Na tle ciemnego nieba widzimy spacerującą po angielskim ogrodzie zwyczajną młodą dziewczynę w długiej czarnej sukni. Zaskoczona oświadczynami z powagą w oczach patrzy na pana Rochestera, swojego chlebodawcę. Dla jakich zalet tak ją wyróżnia? Odwaga, mądrość w głoszeniu swoich przekonań, pokora uczyniły ją dobrą, inteligentną i uroczą zdaniem pana Rochestera.

Niestety los doświadcza Jane ciężką próbą. Istnieje przeszkoda do zawarcia legalnego związku małżeńskiego. Pan Rochester ma już żonę. Jest nią obłąkana, chora kobieta. Kilkanaście lat wcześniej, przed młodym wówczas Edwardem Rochesterem zatajono fakt choroby psychicznej narzeczonej. Dzisiaj nie byłoby żadnego problemu z unieważnieniem takiego związku. Bowiem z bardziej błahych powodów rozwiązuje się małżeństwa. Np. ze względu na niedojrzałość i nieodpowiedzialność. A słowa te obecnie są bardzo pojemne, a ich interpretacja bywa często nadużywana. Bohaterka powieści jest rzeczywiście wyjątkowa. Odrzuca propozycję życia bez ślubu, a tym samym wszystkie materialne dobrodziejstwa, jakimi by obdarował ją pan Rochester. Pozostawia kochanego przez siebie człowieka. Tłumaczy, że nie może z nim pozostać. „Niech pan uczyni to, co i ja: niech pan zaufa Bogu i samemu sobie. Niech pan uwierzy w niebo” i dalej „Urodziliśmy się na walkę i cierpienie, tak pan jak i ja”. Ale w swoim sumieniu prowadzi taki dialog: „Zgódź się! Pomyśl, jak on cierpi, pomyśl, jakie grozi mu niebezpieczeństwo, pomyśl, czym będzie jego życie, gdy zostanie sam; zważ, jak jest gwałtowny z natury, jakie nieobliczalne skutki pociąga za sobą rozpacz! Ach, pociesz go, ocal, ukochaj; powiedz mu, że go kochasz, że będziesz należeć do niego. Kto na całym świecie dba o ciebie? Komu wyrządzisz krzywdę tym, co uczynisz?”. Jednak odpiera te argumenty. „Ja sama dbam o siebie. Im samotniejsza jestem, im mniej będę miała przyjaciół i oparcia, tym bardziej strzec będę własnej godności. Trzymać się będę prawa nadanego przez Boga, uznanego przez ludzi. Trzymać się będę zasad przyjętych przeze mnie, gdy byłam przy zdrowych zmysłach, a nie szalona jak w tej chwili. Prawa i zasady nie są stworzone na okresy wolne od pokus, ale na takie właśnie chwile jak obecna, gdy ciało i dusza buntują się przeciw ich surowości; są surowe, lecz nie będą pogwałcone.”.

Jaka jest dalsza droga Jane Eyre. Ucieka z domu swojego pana. Bez pieniędzy, bez jedzenia tuła się na nieznanych ścieżkach. Wędruje przez wrzosowiska, wieś, obca i niechciana. Gdy ma już paść z wycieńczenia, podnosi ją życzliwa ręka. To nie koniec opowieści. Bóg wynagradza Jane tak wielkie wyrzeczenie.

W życiu Jane Eyre odnajdujemy wątki biograficzne Charlotte Brontë, autorki książki. W dzieciństwie straciła matkę. Wraz z siostrami i bratem powierzona została opiece ciotki. Wraz z siostrami Marią i Elizabeth została wysłana do szkoły o bardzo złych warunkach bytowych. Pobyt w tej placówce przyczynił się do śmierci jej dwóch starszych sióstr. Niedługo po powrocie do domu umierają na gruźlicę. Charlotte pracowała jako nauczycielka w Brukseli wraz z młodszą siostrą Emily. Pozostałe przy życiu rodzeństwo Charlotte, Emily i Anne znane są razem jako Brontë sisters. Obdarowane talentami literackimi podjęły się pisania już w dzieciństwie. Charlotte wraz z bratem napisali historię wymyślonego królestwa Angri, Emily i Anne pisały artykuły i poematy o królestwie Gondal. Do historii literatury przeszły jako autorki powieści „Wichrowe wzgórza” (Emily), „Dzierżawca dworu Wildfell” (Anne).

Czy dzisiaj młody czytelnik sięgnie po klasykę powieści? Czy wyśmieje postępowanie Jane Eyre jako niemodne i przestarzałe. Czy też chętniej pójdzie do kina na film polskiej produkcji „Lejdis”? Miałam okazję zobaczyć „Lejdis”. Jest to współczesna historia przyjaźni czterech młodych kobiet. Na początku narrator zaznacza, że przyjaźń, jaka je łączy to jedna dusza w czterech ciałach. Opowiada, iż są oryginalne, bo urządzają sylwestra w środku lata. Pracują. Gośka w ministerstwie, Łucja w szkole katolickiej, Korba w redakcji gazety kobiecej, Monia ma męża milionera. Dowiadujemy się dalej, iż mężowie dwóch z nich to wieczne źródło zmartwień. Mąż Gośki to homoseksualista, a mąż Moni to niedojrzały chłopiec, urządzający zabawy historyczne. Łucja ma partnera, który zdradza ją a Korba ma przygodne znajomości, w które stara się nie angażować emocjonalnie i uczuciowo. Dziewczyny ratują się przed monotonią i męską perfidią wykorzystując wszelkie możliwości. Solidarnie się wspierają w zastawianiu pułapek na niegodziwych facetów. Akcja filmu przeplatana jest scenami profanacji. Jedne dotyczą religii katolickiej, inne walk niepodległościowych. Między innymi reżyser pokazuje, jak nauczycielka kocha się z uczniem w szkole katolickiej pod pomnikiem Św. Andrzeja Boboli oraz jak nudne są zrywy patriotyczne Polaków. Takim przymiotnikiem określają małe wówczas dziewczynki zdarzenie z lat osiemdziesiątych, którego są naocznymi świadkami, kiedy to zomowcy okładają pałami ludzi ze sztandarem „Solidarność”. Korzystając z reminiscencji filmowych koleżanek poznajemy, skąd wziął się taki a nie inny tytuł. Dziewczynki postanawiają założyć klub dla modnych pań, którego nazwa jest zapisem fonetycznym angielskiego słowa „ladies”. Tyle przeszłości. Autorzy tego obrazu każą często swoim bohaterom używać siarczystych przekleństw. W ustach młodych, atrakcyjnych kobiet brzmią one niesmacznie i nie czynią zeń dam.

Z całości wyłania się proponowany model współczesnej Lady. To kobieta nowoczesna, nosi na zmianę plastry antynikotynowe i antykoncepcyjne. Wyrzuca do kosza wpajane za młodu zasady. Przynależność do ojczyzny jest zupełnie przypadkowa. Akcenty patriotyczne są nie na miejscu. Dąży do maksymalizacji przyjemności. Bliskie są jej poglądy feministyczne. Jakże kontrastujące są lejdis w porównaniu z Jane Eyre. Obce są im ideały kształtowane w oparciu o cnotę, uczciwość, wierność. Poszukiwana przez nie miłość, to głównie hedonistyczna potrzeba. Czyli tymczasowa przyjemność. A taka miłość jest niedojrzała i nieodpowiedzialna. Niecierpliwa i niełaskawa, pełna zazdrości, szukająca poklasku, unosząca się pychą, bezwstydna, szukająca swego, zagniewana, nie wybaczająca, ciesząca się z niesprawiedliwości, nie radująca się z prawdy. Taka miłość jest krucha, łamie się pod ciężarem kryzysu i w końcu wygasa.

Po obejrzeniu „Lejdis”, słuchając opinii widzów zrozumiałam, dlaczego w naszym kraju dzieje się tak a nie inaczej. Publiczność reagowała śmiechem i akceptowała postępowanie czterech przyjaciółek, bo przecież one muszą sobie radzić! Znane aktorki i aktorzy występujący w filmie jeszcze bardziej utwierdzali w takim przekonaniu. Życie jest podłe, więc żyj tak jak chcesz, bylebyś był szczęśliwy. Nic dziwnego, że w oparciu o takie kreacje wygrywają często trendy obce naszej kulturze. Relatywizm, kosmopolityzm, egocentryzm, nihilizm. Doskonała socjotechnika wychowywania i sterowania społeczeństwem. Gusta ukształtowane w oparciu o tak niskie wymagania estetyczne, moralne nie wystawiają najlepszego świadectwa takiemu społeczeństwu.

Jakie szanse na przetrwanie i bycie wzorem ma postawa Jane Eyre wobec manipulacji poglądami, gustami, przekonaniami? Czy postać Jane Eyre to wyłącznie wytwór minionych czasów, które już nie powrócą? Czy w polskich kinach zobaczymy jeszcze normalne kobiety? Czy uda się zmienić rzeczywistość? A może żyją takie dziewczyny, tylko promowanie takich bohaterek wymaga talentu Charlotte Brontë i odwagi wielkich reżyserów, jak Franco Zeffirelli. Myślę, że warto poszukać. Jak pokazuje historia zapisują się one na stałe w klasyce literatury. I to jest najlepszy sprawdzian z wartości. One bowiem nie przemijają. Być może obok nas żyje takie nieziemskie stworzenie.

PS.
Będąc niedawno w podróży ze swoją rodziną doświadczyłam niezwykłego zjawiska. Jechała z nami młoda dziewczyna, która wiozła ze sobą niecodzienne przekonania. Polska to piękny kraj, w którym jest wiele do zrobienia. Chce tutaj żyć i pracować dla swojej ojczyzny. Wspomniała, iż być może jej poglądy są przestarzałe tak jak jej wykładowcy uniwersyteckiego. Studenci dziwią się potrzebom posiadania wartości uniwersalnych – wielopokoleniowych. Większość kolegów i koleżanek z wydziału nie widzi dla siebie żadnych perspektyw i chce wyjechać na zachód. Dla niej miejscem docelowym jest właśnie Polska. Przyjechała do nas z dalekiego Kazachstanu, do swoich rodziców. Pierwsza wróciła do ojczyzny jej babcia. Ona rozpoczęła sprowadzanie bliskich na polską ziemię. Tak naprawdę powrót zapoczątkował jej pradziadek, który wracał z zesłania syberyjskiego. Niestety został wcielony do Armii Czerwonej i zaginął na nieznanym froncie.

Skąd się wzięła u młodej, atrakcyjnej kobiety tęsknota za polskością? Nie sądzę, aby była ona spowodowana wyłącznie pragnieniem polepszenia bytu. To było coś więcej, coś niewymiernego. Wychowanie w zasadach wiary i miłości ojczyzny, jakie przekazała jej babcia. Odróżnianie zła od dobra, wolności od zniewolenia. Nasza bohaterka wspomniała, jak tłumaczyła młodszemu bratu, dlaczego podniesienie śmieci z ziemi świadczy o wewnętrznej wolności, niepodniesienie go zaś jest brakiem wolności. To, że wszyscy śmiecą, bo tak im się podoba, świadczy tylko o ułomności ich sumienia. Nie będę się wychylał, gdyż wszyscy tak robią.

Ciężka praca, rodzice pracowali po 12 godzin dziennie, surowe warunki nie tylko klimatyczne, ale i wrogi nacjonalizm kazachski przyczyniły się do tęsknoty za prawdziwą ojczyzną. Chłód syberyjski, trudności w znalezieniu pracy dla Polaków posługujących się językiem kazachskim, polskim i rosyjskim, edukacja w szkole średniej w Omsku ukształtowały postawę młodej Polki.

Życzę młodej podróżniczce aby znalazła w Polsce pokrewną duszę i wiernego towarzysza życia.
Danuta Małaszuk
(gościnnie)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Danuto!

Trudno dyskutować z postawą młodej Polki opisanej w postscriptum. Natomiast z poglądami Charlotte Brontë/Jane Eyre można i nawet należy.

Normy w postaci prezentowanej przez kościół katolicki jeśli pochodzą od Boga (co jest przedmiotem wiary) są mocno wykrzywione i sprzeczne z literą tekstu Biblijnego. Gdzie w Piśmie Świętym jest zakaz zawierania związków poligamicznych? A to byłoby zgodne z interesem Jane Eyre i jej adoratora.

Nie widziałem filmu Lejdis i nie mam ochoty go oglądać, ale nie wszystko co mówi tradycja jest słuszne.

Pozdrawiam.


Interesy, Biblia i Pismo Św.

Czy ludzie tylko żyją interesami? Czy uczucia i zasady mogą być podporządkowane tylko interesom, zyskom itp.? Być może, że nierozerwalność małzeństwa nie jest w Biblii (Stary Testament) wystarczająco wyeksponowana. Jeżeli jednak, jak czyni to Kościół katolicki do Biblii włączyć cztery Ewangelie i listy oraz pisama Apostołów ( czyli Pismo św.) to wyraźnie jest to zaznaczone. “Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołustwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołustwo” . Tak mówi Pan Jezus do uczniów w Ewangelii św. Lukasza, Rozdział 16 , wiersz 18.
Pozdrawiam serdecznie


Pani Danuto lub Panie Adamie!

Czym innym jest odesłanie żony a czym innym jest wzięcie sobie drugiej, trzeciej czy dziesiątej…

Pozdrawiam


Odesłanie i branie

Przecież w cytowanym tekście jest mowa nie tylko o odesłaniu, ale również braniu. Kto bierze oddaloną...., a więc własnie, druga , trzecią itd. Przecież to chyba proste, że jak sie bierze kolejną, to poprzednią juz się oddala…., Nie słyszałem aby naraz można było współżyć z kilkoma kobietami i odwrotnie kobieta z kilkoma mężczyznami. Nawet w charemach nałoznice były żonami kolejno, a nie naraz. Biorąc nawet z charemu jedną zonę, w tym samym czasie musi inne oddalić od siebie.
Pozdrawiam


Panie Adamie!

Prezentuje Pan bardzo wąskie rozumienie słowa żona.

1. W cytowanym fragmencie jest mowa o rozchodzeniu się z żoną, oraz wiązaniu się z kobietą, która wcześniej związana była z innym, a nie owdowiała.

2. Kobieta, z reguły, ma mniejsze potrzeby seksualne niż mężczyzna, więc po zaspokojeniu jednej żony można zaspokoić następne. Nikogo nie trzeba oddalać. Zaspokojenie, to coś przeciwnego do oddalenia.

3. Muzułmaninowi wolno mieć cztery żony. Natomiast kobiety w haremie były w większości nałożnicami, a nie żonami.

To tyle uwag

Pozdrawiam


Nałoznica i żona

W Pismie św. nie ma na ten temat róznicy. Każdy, kto bierze kobietę, bierze ja jako zonę i oddala jako żonę. Rola nałożnicy wynika ze zwyczajów pogańskich, których Pismo św. nie akceptuje. Poganie rozróżniali prawny aspekt żony i nałożnicy. Pismo św. nauczaniem Pana Jezusa znosi tę róznicę, kazdą kobietę i każdego mężczyznę traktując jednakowo.
Pozdrawiam serdecznie


Panie Adamie!

Zgoda. Tylko jeśli piszemy o haremie, to automatycznie łączy nam to się ze światem islamu, gdzie haremy były. A u nich rozróżnienie na żonę i nałożnicę występowało.

Pozdrawiam


Harem

Nigdzie nie piszemy o haremie. Skąd ten harem? W tekście nie ma o nim ani słowa.
Pozdrawiam


Panie Adamie!

amaksymowicz

[…]Nawet w haremach nałożnice były żonami kolejno, a nie naraz. […]

Stąd. Dzięki fajerfoksowi poprawiłem tylko błędy…

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość