Na depresję...

„...cudowny lek, już po pięciu minutach zapewni ci ukojenie, zrelaksuje. Dzięki niemu pozbędziesz się dokuczliwego bólu głowy i poczujesz się pełna sił tak niezbędnych przy wyzwaniach, jakie stawia ci twoja praca zawodowa.” – słowa powyższe głoszą często reklamy w mediach. Na ekranie telewizora pojawia się młoda kobieta trzymająca się za głowę, jej samopoczucie rzuca się w oczy. Zniechęcona, smutna, zrezygnowana. Nie jest z nią najlepiej a przed nią jeszcze stos papierów. I oto następuje nagła zmiana nastroju. Wystarczy jedna pastylka przeciwdepresyjna i bohaterka reklamy tryska energią i zapałem.
Jak długo działa środek przeciwdepresyjny i czy pozwoli wyeliminować na stałe tzw. dołek psychiczny. Jakie są przyczyny depresji? Różnego rodzaju nieszczęścia tej ziemi. Ludzie najbardziej przejmują się sprawami rodzinnymi i zawodowymi. W ostatnich latach ten stan się nasila. Ale depresja dopadała ludzi od dawna. Gnębiła ich, niszczyła.
Znam piękną historię uleczenia z głębokiej depresji. A działo się to w roku 1631. Cierpiący na niemoc, wywołującą wstręt do wszelkich przejawów życia wojewoda miński, senator Rzeczypospolitej, książę Mikołaj Sapieha wraca do zdrowia za przyczyną Madonny Gregoriańskiej. Wydarzenie to oparte na faktach autentycznych opisała w „Błogosławionej winie” Zofia Kossak. Nie znamy przyczyny tej głębokiej niemocy. Może się wydawać, że nie było najmniejszych podstaw do rozterki, niepokoju a co dopiero do głębokiej ucieczki od życia. Mikołaj Sapieha był bohaterskim sarmatą, brał udział w wielu potyczkach wojennych z wrogami Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Słynął z zamiłowania do łowów. Rodzina jego wiodła szczęśliwe życie w Kodniu na Podlasiu. Po dwuletnich prawie nieudanych staraniach o powrót do zdrowia przy pomocy medyków, znachorów wyrusza na pielgrzymkę do Rzymu. Tam w wiecznym mieście zamierza szukać pomocy. Za radą rzymskich hierarchów udaje się przed oblicze Madonny Gregoriańskiej, zwanej też di Guadelupe. Doznaje cudu. Pokorna i szczera rozmowa z Matką Boską wraca mu zdrowie. Jego głos grzmi: „Choroba ostała!... Do nóg Panience Przenajświętszej chcę paść!... Ja zdrów!...”.
Polski magnat postanawia porwać obraz Madonny Gregoriańskiej, aby w jego kraju, na jego ziemi obdarowywał ludzi łaskami. Rzeczywiście przywieziony do Kodnia obraz obdziela Polaków darami nawrócenia, uzdrowienia. Niestety ceną za uprowadzenie obrazu Madonny jest klątwa rzucona przez papieża Urbana VIII na Mikołaja Sapiehę. W jaki sposób wina sarmaty staje się błogosławiona? Książę Sapieha nie tylko dzieli się z innymi źródłem wszelkich łask, ale sam podejmuje się bronić wiary katolickiej w Polsce. Dzięki argumentom Sapiehy król Władysław IV Waza rezygnuje z małżeństwa z księżniczką Nejburską, heretyczką. Książe Sapieha tłumaczy: „...nie może być dwóch różnych wiar ani w stadle małżeńskim, ani pomiędzy królem i narodem, ani między królową i poddanymi. Nie byłoby tam szczęścia ni pokoju, jeno ciągła opozycja i walka…”. Wiadomość o wystąpieniu Sapiehy w Sejmie dociera do stolicy apostolskiej. Papież cofa ekskomunikę.
Depresja, jako przygnębienie i zwolnienie aktywności psychicznej i ruchowej często bywa trudniejsza w zwalczeniu niż choroba ciała. Człowiek, aby był sprawny psychicznie i umysłowo musi posiadać konkretny cel w życiu i wierzyć w sens jego realizacji. Najlepiej jest, by był to cel realny i szlachetny. Buduje się wewnątrz siła zdolna pokonać wszelkie przeszkody, by ów cel zrealizować.
Bardzo dobrym przykładem dla popadających w depresję jest postawa samej autorki „Błogosławionej winy”. Zofia Kossak przeszła wiele tragedii rodzinnych. W młodości straciła kilku braci., przeżyła rewolucję bolszewicką na Wołyniu, gdzie w ręce rewolucjonistów dostał się cały jej majątek, wiele cennych pamiątek rodzinnych. Straciła dwóch synów z pierwszego małżeństwa. Julek jako mały chłopiec zmarł na zapalenie opon mózgowych w 1926 r., Tadeusz zginął w czasie II Wojny Światowej. Po ustaniu zawieruchy rewolucji odszedł ze świata jej pierwszy mąż. Zofia Kossak jako osoba pełna animuszu, zapału podejmowała się pracy nie tylko literackiej. Przed 1939 r. angażowała się w działalność harcerstwa polskiego, w czasie wojny uczestniczyła w pracy konspiracyjnej. Z jej inicjatywy powstała „Żegota”, organizacja ratująca Żydów. Wielką próbą charakteru, wiary było osadzenie jej na Pawiaku, a potem w Obozie Koncentracyjnym Auschwitz–Birkenau. Jakie były dalsze losy pisarki? Cudem uwolniona z obozu brała udział w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie musiała wyemigrować na zachód. Przed aresztowaniem ocalił Zofię Kossak ówczesny podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jakub Bermann. Minister pomógł pisarce z wdzięczności za uratowanie jego dzieci z getta. Zofia Kossak po 12 latach wróciła do Polski. By tam dla niej pracować. Niezrozumiana przez środowiska emigracyjne niesłusznie została oskarżona o współpracę z aparatem komunistycznym w kraju. Zofia Kossak się tym nie przejmowała. Twierdziła, iż Polska jest jedna, niezależnie pod czyim panowaniem.
Warto oczywiście wspomnieć o dziełach, które pozostawiła pisarka. Tych dużych i tych małych. Są one przykładem wielkiej miłości do Kościoła Katolickiego i do Polski. Spośród wielu wymienić należy: trylogię o wyprawach krzyżowych, opowiadania „Szaleńcy Boży”, „Beatum scelus”, „Dziedzictwo” o historii Polski począwszy od Wiosny Ludów i rysowanych na jej tle losów własnej rodziny, „Pożogę” o tragedii Polaków w czasie rewolucji 1917 r., „Z otchłani” wspomnienia z lagru. Dużą część pisarstwa poświęciła Zofia Kossak dzieciom i młodzieży. Są to m.in. baśnie „Kłopoty Kacperka, góreckiego skrzata”, nowele „Bursztyny”.
Zofia Kossak nie miała czasu roztkliwiać się nad własną dolą i niedolą. Cały czas wypełniała jej praca. I to nie tylko ta czysta pisarska, intelektualna. Zmuszona sytuacją życiową podczas pobytu w powojennej Anglii utrzymywała się z pracy własnych rąk. Wykonywała ciężkie prace gospodarskie na farmie. Hodowała owce, krowy, świnie, kury. Spoglądając na całe życie pisarki można pomyśleć, że była to kobieta mocarna, o nadludzkich możliwościach. Jeśli uwzględnimy najcięższy etap życia Auschwitz–Birkenau, musimy się zapytać, skąd u tej niezwykłej Polki radość życia. Tajemnica. Siłę, mądrość życiową czerpała z codziennej Komunii św. Przygotowanie do tak ważnych zadań życiowych otrzymała w rodzinie, gdzie od pokoleń pielęgnowano najświętsze wartości: Bóg, wiara, ojczyzna. Rodzinie, którą Pan Bóg obdarzył wspaniałymi talentami. Juliusz Kossak – dziadek, Wojciech Kossak – stryj, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – kuzynka. Szkoda, iż spośród jej utworów tylko „Pożoga” znajduje się na liście lektur szkolnych, wpisanej do kanonu lektur dopiero za kadencji ministra Ryszarda Legutki.
Gdy dopadnie nas przygnębienie i rozpacz nie sięgajmy od razu po kapsułkę. Może warto zastanowić się nad tajemnicą wewnętrznej siły wspaniałej patriotki i katoliczki Zofii Kossak. A na początek weźmy do ręki „Beatum scelus”. Miłej lektury i dużo zdrowia!

Gościnnie – Danuta Małaszuk

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Nie ten czas

Nie te sytuacje.
Nie ci ludzie.
Igła


wielce pouczająca historia

dziekuję
Prezes , Traktor, Redaktor


Zasady

Nie ci ludzie, nie te sytuacje, to prawda. Gra o zycie toczy się jednak nieustannie.
Kossaków juz nie ma. To wcale nie oznacza, ze to co pozostawili po sobie nie ma żadnych kontynuatorów. Tu podam przykład. Klasyczne prawo rzymskie ustanowiono dwadzieścia wieków temu i jego zasady są nadal aktualne, a ci co je pomijają tworzą potworki prawne, których pełno na około nas. Czy zasady Kossaków straciły na ważności, przez to że nie ma juz Kossaków?


Subskrybuj zawartość