Bitwa o Śląsk

Bitwa o duszę Śląska

Po każdym kolejnym zrywie powstańczym toczy się nigdy nie rozstrzygnięty spór. Dotyczy on fundamentalnej kwestii, czy warto było kosztem tysięcy, a nawet setek tysięcy ofiar, podjąć ogromne ryzyko bitwy bez przygotowania, bez regularnej i dobrze uzbrojonej armii, bez zaplecza politycznego, gospodarczego, technicznego itp. Improwizowane powstania miały bohaterstwem swoich uczestników wyrównać przewagę przeciwnika. Jedni idealizują każdy bohaterski zbrojny gest przybliżający nas do niepodległości. Od innych słychać potępieńcze głosy dotyczące wszystkich powstań. W zamian proponuje się pracę organiczną, rozwagę i kunktatorstwo polityczne.

Zwycięstwo
Na tle powstań śląskich, a szczególnie Trzeciego Powstania Śląskiego można zauważyć, że obie strony mają zarówno rację, jak również mylą się w swoich ocenach. Jest tak dlatego, że powstania śląskie nie były tylko klasycznymi szlacheckimi zrywami za Boga i Ojczyznę, ale były też chłodno kalkulowane przez śląski lud przywykły do racjonalnego działania zawodowego w nowoczesnym przemyśle ciężkim i w górnictwie. Powstanie to jest ewenementem nie tylko militarnym, ale i politycznym, gdyż jest przede wszystkim powstaniem zwycięskim. Również zwycięskim było poprzedzające je o dwa lata w czasie Powstanie Wielkopolskie. Chcąc doprowadzić do zwycięstwa powstańcy korzystali zarówno z tworzonych oddziałów zbrojnych, jak i pracy organicznej, dzięki której w powstaniu udział wzięli fachowcy zarówno od strony militarnej, jak i politycznej i gospodarczej. Tam, gdzie było to możliwe zajmowano teren przez zbrojne oddziały. W innych okolicznościach toczono spory polityczne, które docierały do mocarstw decydujących o przebiegu granic.

Germanizacja
Na kilkadziesiąt lat przed pierwszą wojną światową, odkrycie na Górnym Śląsku łatwo dostępnych pokładów węgla kamiennego, spowodowało szybki rozwój tego regionu. W tym czasie Śląsk w całości należał do Niemiec. Dla rozwoju przemysłu wydobywczego i stalowego, bo one decydowały wtedy o sile państwa, potrzebni byli do pracy ludzie. Do prostych, a ciężkich prac w przemyśle zatrudniano miejscową ludność, która na tym terenie w przeważającej, a początkowo nawet w dominującej liczbie była Polska. Wraz z napływem z Niemiec fachowców różnych branż niezbędnych do obsługi przemysłu, takich jak inżynierowie różnych specjalności (górnicy, hutnicy, budowlani) oraz ekonomiści, handlarze, nauczyciele, księgowi, a przede wszystkim nowi właściciele, proporcje te powoli ulegają zmianie. Polacy na ogół do stanowisk tych nie byli dopuszczani. Wiązało się to przede wszystkim z polityką germanizacyjną kanclerza Rzeszy Otto von Bismarcka. Realizowana była ona przy pomocy wspieranej przez niemiecki rząd organizacji o nazwie Hakata, która była skrótem pochodzącym od pierwszych liter ich założycieli Hansemanna, Kennemanna i Tiedemanna. Podstawową metodą germanizacyjną była niemiecka szkoła. Co prawda prawo zezwalało na otwieranie prywatnych szkół, ale uzyskanie zgody na otwarcie polskiej szkoły było wręcz niemożliwością. W roku szkolnym 1901 – 1902 świat został wstrząśnięty relacjami polskiej prasy o katowaniu dzieci polskich przez nauczycieli pruskich we Wrześni, mieście powiatowym w Poznańskiem. Zaczęło się od strajku dzieci przeciw nauczaniu religii w języku niemieckim, poprzednio nauczanej w języku polskim. Stosowanie kar cielesnych w stosunku do uczniów polskich za mówienie w szkole po polsku było równie tradycyjne, jak kara noszenia na plecach deseczki napisem Polacke (Polaczysko).

Bitwa o szkołę
Na przełomie XIX i XX wieku pojawia się nowa siła, jaką stają się powstające liczne polskie organizacje robotnicze, zawodowe, rolnicze i spółdzielcze. Brakowało w nich tak potrzebnej inteligencji. Zaczęto więc fundować stypendia dla młodych zdolnych Polaków z bardzo różnych środowisk miejskich i wiejskich. Mieli oni za zadanie zdobycia jak najlepszych wyników w nauce we wszystkich gimnazjach Rzeszy, do których uczęszczali. Aby nie ulec jednak germanizacyjnej presji polscy uczniowie na ogół w gimnazjach, w których uczyli się, zakładali koła samokształceniowe. Było jednak oczywiste, że władze gimnazjum nie wydadzą zgody na jakiekolwiek polskie organizacje na terenie szkoły. Jeden z późniejszych założycieli Związku Polaków w Niemczech i jego pierwszy prezes Jan Kaczmarek, wpadł na pomysł założenia kół samokształceniowych w zakresie stenografii, której uczono również w gimnazjach. Ze względu jednak, że na ogół najlepszymi w tej specjalności byli Polacy, to oni zaczęli dominować w legalnych i popieranych przez władze gimnazjalne organizacjach samokształceniowych nauki stenografii. Niemieccy uczniowie bardzo niechętnie odnosili się do tych grup samokształceniowych, gdyż Polacy wyróżniali się niezwykłą pracowitością nad opanowaniem skomplikowanych zasad tej specjalności. W ten sposób mogli się spokojnie i we własnym gronie spotykać na terenie szkoły. Tu mogli już rozmawiać nie tylko o stenografii, lecz również o historii Polski i o jej przyszłości.

Kryterium narodowe
W całym przemyśle śląskim wszystkie znaczące stanowiska do czasu powstań śląskich mogli obejmować tylko Niemcy. Najcięższe i najmniej płatne prace przydzielano polskim robotnikom. Polak w zaborze pruskim skazany był na status obywatela drugiej kategorii. Mógł oczywiście przejść do klasy Herrenvolk pod warunkiem stania się Niemcem i to pod każdym względem. Wtedy też musiał przechodzić długą i upokarzającą kwarantannę zanim został zaakceptowany, jako równorzędny partner. Z reguły status ten osiągano dopiero w następnym pokoleniu. Stąd opór przeciwko przymusowej germanizacji, konieczności wyparcia się własnego języka i tradycji, a często nawet rodziny, która bardzo rzadko akceptowała podobne wybory. Dlatego też podziały na sympatie polsko – niemieckie biegły często również w poprzek rodzin. Jednocześnie Polacy nabywają wiele cech kultury niemieckiej, które często, jeszcze nawet dzisiaj tak korzystnie wyróżniają ich spośród innych polskich dzielnic. Po pierwsze to pracowitość, potem szacunek dla każdej pracy, następnie dyscyplina, która polega na wykonywaniu poleceń, a nie na ich kwestionowaniu, konkretność w planowaniu i ocenach itp. Później często cechy te wykorzystywano, jako dowody do krzywdzących opinii o zniemczeniu Ślązaków. Te nabyte cechy kulturowe pozwoliły im konkurować z Niemcami, a nawet bardzo często tę konkurencję z nimi wygrywać.

Wojciech Korfanty w Reichstagu
W ostatnim swoim przemówieniu wygłoszonym 25 października 1918 roku w Parlamencie Rzeszy w Berlinie, Wojciech Korfanty wyjaśnił dlaczego Polska chce odzyskać swoje dawne ziemie, należące wtedy do Prus. Ta sławna mowa, jest jednocześnie programem politycznym wokół, którego koncentrowały się cele, metody i zadania związane również z kolejnymi powstaniami śląskimi. Powiedział on tam między innymi (według stenogramu):
„Niemcy zawsze miały na ustach niepodległość Polski, czyny jednakże świadczyły całkiem co innego. Nie chciałbym tu przedstawiać obrazu cierpień, które nasz naród doznał od Niemców. Przypominam jedynie zniszczenia polskiego przemysłu oraz zniszczenie i rozbicie wszystkich maszyn, wywiezienie wszystkich surowców i produktów, także ów fakt, że kiedy łódzcy przemysłowcy przedstawili swoją trudną sytuację, pewien wysoki urzędnik niemiecki śmiejąc się oświadczył: „Mości panowie, na co potrzebny jest wam przemysł? My wam tego wszystkiego możemy dostarczyć i znacznie taniej”.
(Głosy ze strony polskiej: Słuchajcie! Okrzyki ze strony Socjaldemokratów)
Chcę zauważyć, że tylko wojenny magazyn surowcowy w Chemnitz sprzedał za 8 milionów marek dywany i inne towary pochodzące z okupowanych terenów,
(Okrzyki oburzenia ze strony Polaków)
co według prawa międzynarodowego jest niedopuszczalne. Nie chce tu nawet wspominać o rekwizycjach bydła, produktów rolnych i maszyn. Albo ów olbrzymi i perfidny, bo przeprowadzony przemocą wywóz ludzi z Polski do Niemiec i niewolniczy los tych 700 tysięcy biednych Polaków, z których większa część przez pięć lat pracowała w warunkach pozbawionych praw niewolników…
(Okrzyki ze strony liberałów narodowych)
Nie macie najmniejszego pojęcia, jaki był los naszych ziomków…
(Ponownie głośne okrzyki i protesty ze strony liberałów narodowych)
(...) Mości panowie, o te wszystkie haniebne czyny nie oskarżamy narodu niemieckiego – on jest niewinny! Winę ponosi militaryzm, pod którego panowaniem naród niemiecki równie ciężko cierpiał, jak narody w krajach podbitych.
(Prawdę mówi – okrzyki ze strony socjaldemokratów)
Sprawiedliwość i uczciwość nakazują, aby szkody wyrządzone zostały naprawione (...). Mości panowie, naród polski żąda uczciwego pokoju i to nie od trzech tygodni, lecz od dziesiątków lat. Każda jednak niesprawiedliwość musi być odpokutowana. Kamieniem węgielnym prawnego pokoju i zjednoczenia narodów jest wolność narodowa i obywatelska wszystkich narodów. Wstępne warunki w tym wypadku spełnić musi naród niemiecki.
Mości panowie, w tych poważnych chwilach, w których rozwiązuje się stare stosunki, które nas dotąd łączyły, nie powinniśmy zapominać, że oba narody, niemiecki i polski są na siebie skazane.
(Bardzo słusznie! – okrzyki ze strony Polaków i ze strony niezależnych socjaldemokratów)
O tym zawsze pamiętamy i mogę panom powiedzieć, że przez stulecia ciemiężony, demokratyczny naród polski wyciąga rękę do demokratycznego, wyzwolonego od prusactwa narodu niemieckiego i podaje braterską dłoń do pojednania, dla wspólnego dobra i pożytku całego świata.
(Brawo, okrzyki ze strony polskiej)

U siebie
Jak widać nie było możliwości pogodzenia na Śląsku interesów wielkiego kapitału niemieckiego, który Śląsk traktował jak europejską kolonię. Stąd wywożono bogactwa, płacąc za nie tylko najniższe wynagrodzenia polskiej ludności tubylczej. Dążono jednocześnie do likwidacji jej kultury i tradycji zabraniając używania języka polskiego, co szczególnie groźne było w pruskich szkołach usiłujących realizować program germanizacji. Polacy zdawali sobie sprawę, że w swoim państwie, każdy z nich będzie miał równe prawa dotyczące zarówno przywilejów, jak i obowiązków. Wola bycia we własnym państwie, czyli u siebie była jednym z najważniejszych motywów, dla których ludność polska brała udział w kolejnych powstaniach śląskich. Zastosowana metoda germanizacji, terroru, lekceważenia i pogardy poniosła porażkę w walce o duszę Śląska w wyniku czego najbogatsza jego część przypadła Polsce. O tym jak zacięty był to spór świadczy plebiscytowa frekwencja 97,8 % , o jakiej obecnie można tylko pomarzyć.

Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Adam Maksymowicz

Panie Adamie, kolejny ciekawy tekst. chyle glowę nad Pańskim zaangażowaniem i włożoną pracą.
Trudno dyskutować, bowiem pisze Pan raczej w stylu wykładu niż polemiki, stąd pewnie ta duża ilość wejść na Pański blog przy jednoczesnej małej ilości komentarzy.
ale tak juz jest – czasem dobrze jest pogadac, a czasem dobrze jest poczytac.
pozdrawiam.


Trudno dyskutować

Dyskutować zawsze można, a nawet trzeba. Nie wszyscy są doskonali. Kazdego można poprawić, zapytać. To prawda, że staram się pisać w formie wykładu, bo wtedy uważam, ze mam coś do powiedzenia, z czym mogę się podzielić z Czytelnikami.
Mnie uczono, ze trzeba pisać o rzeczach ważnych w sposób możliwie kompetentny. Oczywiście była to stara, poczciwa, a dzis już anachroniczna szkoła dziennikarstwa. Jej zasady streszcza powiedzenie: “pisz tak jakbyś pisał do najlepszego przyjaciela”, czemu staram się być w miarę moich mozliwości stale wierny. Za wyrazy uznania dziękuję. Pozdrawiam serdecznie.


Panie Adamie

Ja wiem o czym Pan pisze i cieszę się, bo kompetentność i pisanie przygotowanych tekstów nie jest najczestszym zjawiskiem.
Tylko właśnie ta kompetentność i pewna hermetyczność tekstu, sprawia ze tekst wprawdzie dobrze i z uznaniem się czyta, natomiast trudno wyjsc z polemiką.
Nie to, zebym zachęcał Pana do niechlujności, tylko może do stawiania większej ilości pytań i – ze tak powiem – osobistego pierwiastka w tym wszystkim.
Bo najczesciej dyskutuje sie jednak z czlowiekiem, a nie z tekstem.
Nie wiem, czy wyrazilem sie jasno, bo to troche na goraco pisane.
Pozdrawiam.


:)

To nie ja.
I dobrze, ze kto inny.
Igła


Pytania

Dziękuję za uwagi. Moim jednak zadniem pytania mozna stawiac zawsze. Co to znaczy tekst hermetyczny? Jest on tak naprawde informacyjny, a prasa winna informowac, a nie tylko dawać mozliwości do polemik, dyskusji itp. To wszystko OK. Mozna dyskutować i trzeba. Wolę jednak aby dyskusja dotyczyła tekstu, a nie moich spraw osobistych. pogladów politycznych, znajomych itp. Oczywiście rozmawiac można o wszystkim. Tylko lekko się zastanawiam po co? Czy to, ze mój tekst otrzymuje zero komentarzy, a jest cytowany np. w USA,W.Brytanii, czy w Chinach ma jakieś znaczenie dla Redaktorów i Czytelników “Textowiska”, czy tylko dyskusja i statystyka są podstawa istnienia “Textowiska”. Byłem do tego środowiska zaproszony, co uważam za wyróznienie. W miarę moich możliwości staram się pozytywnie odpowiedzieć na to zaproszenie. Jeżeli jednak nie odpowiada moja forma, styl i treść Czytelnikom i Redaktorom to starałem się już przerwać współpracę, aby nie psuć nikomu humoru i innego spojrzenia na ten portal. Jeżeli nic nie stoi na przeszkodzie to uważam, że rolą dziennikarza jest informować Czytelników o wydarzeniach, poglądch,opiniach, ciekawych historiach itp. Byc może robie to w starym i niemodnym juz stylu. Zawsze możecie Państwo powiedzieć mi dość tego! Na nikogo się nie obrażę i do nikogo nie będę miał pretensji. Starałem się o zaszczytne ostatnie miejsce w rankigach, niestety odmówiono mi tego zaszczytu. A tak serio, to jeżeli statystyka to statystyka, są pierwsi i powinni być też ostani. Pozdrawiam serdecznie.


Panie Podróżny

ja zachecam np. do przypomnienia czytelnikom znakomitego tekstu o Teodorze Jeske – Choińskim
ja przeczytałem go dopiero niedawno i polecam wszystkim.
Wydaje mi się że warto na TXT przybliżyć tą postać

pozdrawiam

Prezes , Traktor, Redaktor


Podrózny

Szanowny Panie Adamie. Ja nie jestem Redaktorem TXT, nawet nie jestem tutaj blogerem, bowiem notek wlasnych nie pisze – jedynie komentuje.
Jestem przekonany, ze liczba wejsc na panskie wpisy swiadczy o wysokiej ocenie merytorycznej Panskich tekstow.
Wszyscy zgadzamy sie chyba z tym, ze glowna idea tekstowiska jest roznorodnosc, jest wiec tu miejsce na wpisy o salatce z ryzu oraz o ksiazkach Grossa. Znam osobiscie jeden przypadek wyproszenia kogos z txt i dotyczyl on osoby, ktora zapowiadala ze bedzie chciala szkodzic i niszczyc. Nie rozumiem wiec, skad mialby sie wziac pomysl mówienia Panu “dosyć”. I nie spodziewam się tego – wręcz przeciwnie, to miejsce z Pańskim odejsciem straciłoby jedno ze swoich skrzydel.
Zgadzam sie z Panem, że o jakości tekstu nie swiadczy ilosc komentarzy. Szanuję wybór drogi, w ktorej nie jest celem głównym budowanie pola do polemiki, tylko wlasnie rzetelnosc informacyjna.
Po prostu stworzył Pan miejsce, gdzie przychodzi się poczytac i czegoś dowiedzieć.
A na zakończenie: nie o żadne statystyki chodzi, wie Pan przecież to dobrze, tylko o to, by się Pan nadal pisał. Czego jako prosty czytelnik txt sobie bym życzył.
Pozdrawiam.


Jeske - Choiński

Tekst zaraz zamieszczę. Jednakże chciałem prosić o wyrozumiałość dla tego autora, gdyż ukazanie się tekstu wywołało swego rodzaju protesty, a nawet próby odbrania mi mozliwości publikowania w tych właśnie mediach elektronicznych. Otóz, kiedyś autor ten miał nieszczęście napisać coś nieprzyjemnego o narodzie wybranym, co do dzisiaj z zajadłościa mu się pamięta i z tego względu uważa się, że nie wolno o nim nawet wspominać, gdyz może byc to poczytane za anty….Argumentowałem, że w moim tekście nic na ten temat nie ma, więc zarzuty są chybione. Tak w tekście nie ma, ale osoba autora jest anty… itp. itd.
po trzech miesiącach tego rodzaju sporów, a potem odrebnych notatek pomawiających również i mnie o anty…. tekst ten się wreszcie ukazał. Zaznaczam jednak, ze nie dotyczy to mediów drukowanych, gdzie został zamieszczony bez żadnych wątpliwości, lecz tylko elektronicznych, których ze względu na młody wiek i niezrozumienie czym jest naprawdę anty…, tu nie wymienię. Dziękuję za zachętę do pisania.


Ciekawe

Czekam na następne wpisy.

dawniej KriSzu


Subskrybuj zawartość