Szaleństwa ekologów

Znaczenie ekologów w Polsce rośnie wraz z ich protestami. Są to protesty spektakularne i nie pozbawione determinacji. Skala ich wpływów bije na głowę wpływy niejednej partii politycznej. Koczowanie dzień i noc w zimowych, niesprzyjających warunkach klimatycznych w lasach, gdzie przebiegać ma trasa augustowskiej autostrady Via Baltica świadczy o niemałych możliwościach finansowych koczujących, zapewne „życzliwie” wspieranych z zagranicy. Wszystko to nagłaśnia prasa, radio i telewizja. Codzienne są non stop wywiady, wypowiedzi w telewizji, pokazywane są obozowiska opatulonych leśnych ludzi, którzy – jak deklarują zapalczywie – gotowi są poświęcić swe młode życie w zamian za to, aby zwierzęta mogły godnie żyć. Wszystko to świadczy o tym, że rozgrywka o to, kto kogo pokona, wchodzi w fazę decydującą. Co najciekawsze, że poparcie dla skromnej grupki polskich ekologów wyraża nagle Komisja UE, jej dygnitarze solidaryzują się z nikomu dotychczas nieznanymi ekologami, którzy, przy takim poparciu i jak dobrze pójdzie, gotowi są obalić rząd i sami przejąć władzę w Polsce.

Pieniądze
Za „bezinteresowną” miłością ekologów do przyrody w Dolinie Rospudy muszą stać grube pieniądze, gdyż tylko naiwni (a takich niestety też nie brakuje) mogą sądzić, że wszystko to organizowane jest ze skromnych składek członkowskich organizacji ekologicznych. Dziś, kiedy bardzo trudno namówić jest ludzi do protestu przeciwko wyprzedawaniu za bezcen ich własnego majątku samorządowego, takiego jak np. elektrociepłownie, wodociągi, najatrakcyjniejsze tereny handlowe i przemysłowe, nagle wszyscy mobilizują się w obronie muchy i żaby. Co tam ludzie, u nas ich dużo, kto wie czy nawet nie jest ich za dużo. To, że na protesty ekologów przyjeżdżają całe karawany samochodów zatruwających spalinami okoliczne lasy, to nic. To, że ich własne obozowiska niszczą wszystko wokoło (miasteczko namiotowe, sanitariaty, codzienne dostawy paliwa i żywności itp.) – to wszystko nic. Protesty ekologów odezwały się w momencie, kiedy przystąpiono do realizacji budowy obwodnicy – autostrady. Można w tym miejscu zapytać, gdzie byli ekolodzy, kiedy sporządzano projekty, uzyskiwano pozwolenia i sporządzano studia z zakresu oddziaływania na środowisko. Ano wtedy było im wszystko jedno. Wtedy „nasi” byli u władzy, a wiadomo, że „nasi” wszystko robią dobrze, żeby nie powiedzieć nawet bardzo dobrze, więc zamiast protestować, ekolodzy siedzieli cicho, jak mysz pod miotłą. Kiedy jednak „oni” przejęli władzę i zaczęli realizować sporządzony i zatwierdzony przez „naszych” projekt, to wtedy postanowiono założyć sprzeciw i to, bezwzględny oraz stanowczy. Nie pożałowano na ten sprzeciw pieniędzy, środków i medialnego wsparcia. Kto daje na ten cel pieniądze? To jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic tej operacji. Można się tylko domyślać, że dają je ci, którzy najgłośniej wspierają ekologów i mają interes w wstrzymaniu budowy autostrady Via Baltica. Z pewnością chodzi także o ożywienie budowy tzw. „berlinki” – drogi łączącej dosłownie i w przenośni Berlin z Kaliningradem – dwóch mocarnych sojuszników w Europie. Jeden z najwyższych dygnitarzy w Unii Europejskiej Guenter Verheugen jest przecież zwierzchnikiem rzucającego groźbami wobec Rządu Polskiego greckiego komisarza d/s. m.in. ptaków, gadów i płazów.

Polityka
Polska jest zainteresowana rozwojem dróg szybkiego ruchu. Nie oznacza to wcale, że budowanymi autostradami będą jeździć tylko zatruwające wszystko po drodze TIR – y. Te ostatnie można, a nawet trzeba, zobowiązać (zmusić wykorzystując skuteczne doświadczenia Szwajcarów i Austriaków) do jazdy koleją na platformach, przynajmniej tam, gdzie jest to możliwe. Od wielu już lat nie wykorzystujemy funduszy UE przeznaczonych na budowę autostrad. Regułą jest ich wykorzystanie na poziomie 6 – 10 % rocznie, z przeznaczonych na ten cel funduszy. Europa krytykuje ten stan polskiego nieprzygotowania, ale też na nim zyskuje, wszak przeznaczone na ten cel pieniądze zasilają inne konta i inne cele. Teraz ma być inaczej. Rządzący Polską „panowie bracia” postanowili energicznie zabrać się do dzieła budowy autostrad i drąg szybkiego ruchu. Łatwo powiedzieć, jak się okazuje trochę trudniej to zrobić. Konkurencja w sprawie budowy autostrad jest ogromna. W tym przede wszystkim konkurencja międzynarodowa. Dla Polski kluczowe znaczenie mają trasy północ – południe, a dla naszych europejskich partnerów akurat wschód – zachód. Tym ostatnim kierunkiem zainteresowani są przede wszystkim Niemcy i Rosjanie. Ich życzenia spełnia autostrada A – 2 Berlin – Warszawa – Moskwa. Intensywne prace trwają przy budowie autostrady A –4 łączącej Berlin – Wrocław – Katowice – Kraków – Bałkany. To są trasy priorytetowe i tu żadnych protestów nie ma i nie będzie. Nie jest to do końca prawdą, bo były protesty takich samych ekologów jak w Augustowie – pod Górą św. Anny. W ich wyniku 64 polskie przedsiębiorstwa realizujące tę inwestycję zbankrutowały, nie mogąc dotrzymać ustalonych terminów. W ich miejsce przyszły niemieckie firmy, które skasowały pieniądze wypłacając przy tym polskim podwykonawcom – czyli rzeczywistym budowniczym – grosze. Przeciwko niemieckim firmom nikt już nie odważył się protestować, choć realizowały one dokładnie ten sam projekt, co poprzednicy. Niemieccy koncesjonariusze i polscy podwykonawcy nigdy nie rozliczyli się ze sprzedaży drewna z wyciętych z konieczności na trasie opolskiej autostrady drzew. Była nawet sprawa w sądzie….
Ta augustowska obwodnica jest częścią autostrady łączącej stolicę Polski z krajami bałtyckimi. Jako duże państwo środkowo – europejskie mamy szansę na ich pozyskanie dla wspólnych przedsięwzięć gospodarczych i politycznych. Nie wszystkim musi się to podobać, a niektórym wręcz może nawet na tym zależeć, aby do budowy takiej autostrady nie doszło. Ten ekologiczny protest też właśnie do tego zmierza. Nowa koncepcja, nowy projekt, to wszystko przesuwa jej budowę przynajmniej o kilka lat. Czy nowa trasa nie zostanie znów w tradycyjny sposób oprotestowana na razie nie wiadomo. Gdyby wytyczono ją inaczej to wiadomo, że wiele domostw z osiedli i wiosek na „nowej prasie” zostałoby zrównane ziemią! Ale co tam dla ekologów znaczą mieszkańcy tych ziem – ich gospodarze. Ważne jest aby niemieccy i holenderscy turyści mogli podziwiać za euro na tzw, „ścieżkach ekologicznych” ptaki, płazy i gady a ludzie? Polskich mieszkańców unijne przepisy zmuszają do tego aby wili sobie gniazda gdzieś indziej, a dla ptaków Unia Europejska jeszcze nie wydała przepisów nakazującym im aby uwiły sobie gniazdo 100 metrów dalej – na tych samych bagnach. Choć jestem przekonany, że wkrótce i to nastąpi – zasoby ptasie podobnie jak „zasoby ludzkie” muszą się podporządkować patologicznym przepisom biurokratycznego supermocarstwa z Brukseli. Zanim ewentualnie droga zostanie wytyczona inaczej, miną lata, a autostrady – obwodnicy jak nie było tak dalej nie będzie. To, że ludzi ubędzie koczującym dziś w dolinie rzeki nie zaszkodzi i tak przecież unia europejska zadba o to, aby pojawili się nowi mieszkańcy w Polsce – także na tych ziemiach. Chodzi tu także o powtórkę protestu z Góry św. Anny – z tym samym skutkiem.

Unia Europejska
Spór wokół przebiegu obwodnicy Augustowa usiłuje się rozwiązać drogą demokratyczną. Wiadomo, że mieszkańcy tego miasta są za jak najszybszym wybudowaniem obwodnicy, co zapewnia im właśnie realizowany projekt. Proponowane wśród nich referendum będzie na pewno przez ekologów przegrane. Dlatego planuje się, aby było to referendum ogólnokrajowe. Tu można tylko zapytać, czy w każdej najmniejszej sprawie, kiedy rząd nie wie jak ma rozwiązać problem powinno być ogłaszane referendum? W ten sposób może dojść do tego, ze każdego dnia będziemy musieli iść nawet po kilka razy do urn referendalnych. Czy to ma sens? Czy decyzja wymagająca zawodowych kompetencji może być rozstrzygana w drodze głosowania? I na koniec, czy dla UE takie głosowanie ma jakiekolwiek znaczenie, kiedy Komisja UE uważa, że naruszono prawo wspólnotowe o ochronie środowiska i kieruje przeciwko naszemu krajowi sprawę karną do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Komisja bardzo dba o ochronę przyrody w Polsce. Moim zdaniem nawet bardziej dba o Polskę, niż o dawne kraje kolejno szóstki, dziewiątki i dwunastki tworzące tzw. twarde jądro UE. Polska w ich spojrzeniu wydaje się być krajem dziewiczym, w którym wszystko trzeba chronić przy pomocy dyrektyw unijnych. To czysty europejski skansen przyrodniczy o niespotykanych nigdzie walorach, a ci brutalni Polacy nie umieją nawet uszanować to, co mają. Komisja UE nauczy ich zatem i zmusi do szanowania ich własnego kraju, aby było to bardziej przekonywujące postara się nałożyć na Polskę wielomilionowe kary płacone w euro. To powinno nas przekonać do ochrony przyrody i do pozbycia się mrzonek o autostradach – nie wiadomo komu potrzebnych, a jeżeli nawet komuś tak, to na pewno nie państwom UE.
Tu można doradzić polskiemu rządowi, aby wystąpił z propozycją podobnej ochrony środowiska w państwach UE. W szczegółach mogłoby to wyglądać w ten sposób, że protestujemy przeciwko tak nadmiernemu rozwojowi autostrad np. w Belgii i Holandii, gdzie w wyniku ich istnienia wymarły wszystkie kiedyś żyjące tu dziko zwierzęta. Ba, nawet zginęły wszelkiego rodzaju muchy, komary itp. insekty, które jak wiadomo są niezwykle odporne na
niekorzystne dla nich warunki życia. Czy zatem nie należałoby część tych wspaniałych zachodnioeuropejskich autostrad po prostu rozebrać, aby przywrócić tu naturalne warunki życia dla tak w Polsce ukochanych much i żab?

Szaleństwa ekologów
Z historii wiadomo, że na szaleństwa stać na ogół tylko bogatych. Te szaleństwa też skierowane są na ogół przeciwko biednym, którzy nijak nie mogą przebić swoich przeciwników. Za bogatymi ujmują się środki masowego przekazu, zarządzane przy pomocy reklamy. Bogaci dają jej w bród, ale tylko tym, którzy wiernie im służą. Biedni mieszkańcy Augustowa mogą sobie ponarzekać, pokazywać ogrom nieszczęść, w tym zabitych, na ciasnych drogach koło swoich domów. Szaleństwa bogatych ekologów mogą być nieopatrznie odczytane jako wzór wszelkich cnót – oddania się dobru wspólnemu, szacunkowi dla natury, bezinteresowności w powstrzymywaniu rządzącej elity od zbrodni dokonywanej na bezbronnej i bezcennej przyrodzie itp. Media stwarzają ciągle wrażenie, że mówią w imieniu wrażliwych i cała Europa jest po ich stronie. Bliższa jednak analiza ich działalności wskazuje, że w tym szaleństwie jest metoda ograniczenia rozwoju gospodarczego i politycznego państwa polskiego. Wygórowane standardy ochrony środowiska u nas rygorystycznie egzekwowane, tam na Zachodzie poszły i nadal idą w kąt, kiedy chodzi tylko o zysk, pieniądz, wygodę i przewagę polityczną oraz ekonomiczną nad konkurencją. Szaleństwa polskich ekologów są tylko instrumentem w rękach tych nie przebierających w środkach graczy – o wpływy, znaczenie i władzę.
Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Szanowny Podróżny

“Wygórowane standardy ochrony środowiska u nas rygorystycznie egzekwowane,”

Jeśli się nie zna tematu, lepiej nie zabierać głosu, można być też posądzonym o wzięcie zapłaty za napisanie takiego artykułu.
Standardy to my mamy a i owszem, niestety wcale – podkreślam wcale nie są respektowane. Prawie wszyscy urzędnicy od ochrony środowiska chodzą na pasku tych co mają władzę i pieniądze.
Połączenie państw nadbałtyckich z Wa – wą inną trasą jest znacznie krótsze i tańsze.
Lansowana trasa przez Augustów jest dobra do połączenie Królewca przez Białoruś z Rosją.
Nie wszyscy też cokolwiek robią jedynie jak im zapłacą, proszę sobie wyobrazić, że są tacy co robią to bezinteresownie.
Przykładem choćby różni wolontariusze.
Ale to nie dla wszystkich jest możliwe do pojęcia, zwłaszcza jeśli przed oczami mają jedynie pieniądze.


Zapłata za artykuł

Wcale nie trzeba być posądzonym o wzięcie pieniędzy za napisanie tego tekstu. Otóz otrzymałem za jedgo napisanie emeryturę, którą w miesiącu styczniu br. wypłacił mi ZUS!! Mam więc pieniądze i władzę w Tekstowisku, które zamieszcza ten tekst! Jednoczesnie chciałbym wyjaśnić wiki3, że dziennikarze żyją z pisania tekstów, za które im się płaci. To taki zawód i nie ma w tym nic ubliżającego,ani karalnego, że bierze sie pieniądze za pisanie tekstów. Jeżeli jeszcze mi zapłaci Tekstowisko, to będzie doskonale! Każdy w swoim zawodzie bierze pieniądze za wykonywaną prace. Lekarze też nie leczą za darmo. Budowlani nie budują domów za darmo, a i kolej bierze od nas pieniądze za wożenie nas gdzie nam się zamarzy, więc próby sugerowania,że biorę nienależne mi pieniądze sa pozbawione sensu. To moja praca, za która otrzymuję wynagrodzenie!! Czy to tak trudno pojąć?


Zdecydowanie

nie zgadzam się z wydźwiękiem tego wpisu.
Choć uważam, że wszystkie wymienione elementy grają rolę.

Tyle, że wśród ekologów jest pełna paleta – od cwaniaków – wydrwigroszy poprzez idealistów, do fanatyków.

Zgadzam się z Wikim, czym innym są papierowe przepisy, czym innym rzeczywistość.
Gdzieś to trzeba pogodzić.
A Augustów jest pięknym poligonem, gdzie trasy ekologiczne są nie w smak miejscowym elitom, które tracą na innym wytyczeniu trasy a zarabiają na już sprzedanych robotach drogowych.

A przyroda?
Ta zawsze przegrywa.

Igła


Niie piszę po to aby się zgadzać

Nie piszę po to aby się zgadzać ze mną, czy nie zgadzać. Piszę po to, aby przedstawić problem z mojego punktu widzenia. Jest oczywiste, ze kazdy moze, a nawet powinien mieć własny punkt widzenia. Przyroda zawsze przegrywa, tyle tylko, ze na tzw. Zachodzie dizesięc razy więcej niż u nas, a to on nam dyktuje warunki utrudniające nasz rozwój gospodarczy. Tu przypomnę, że Polska jest najbardziej zalesionym krajem UE, najwięcej żyje tu na wolność różnorodnych gatunków zwierząt. Oczywiście, ze trzeba to szanowac, ale tez w sposób zwany zrównoważonym rozwojem, a nie stagnacyjnym lub nawet regresywnym rozwojem, jak proponują to dogmatyczni ekolodzy.


Podróżny

“Tu przypomnę, że Polska jest najbardziej zalesionym krajem UE,”

Znowu minął się Pan z prawdą.


Przepraszam

Miałem na mysli starą Europę (dawna 6 tkę), oczywiscie Finlandia jest bardziej zalesionym krajem. Nie mniej Polska jest tu w czołówce.


Podróżny

Nie tylko Finlandia, nawet nasz najbliższy zachodni sąsiad jest bardziej zalesiony.


Tylko w liczbach bezwzględnych

W liczbach bezwzglednych niewiele wieksżą od Polski powierzchnie zalesienia mają Niemcy ok. 10,7 mln ha, a Polska 9,0 mln ha. Niemcy jednak zarówno powierzchnia kraju, jak iludnościa sa większe od Polski i odpowiednie dla nich wskaźniki zalesienia są gorsze. Wieksze od Polski stan zalesienia ma pod kazdym wzgledem ma jeszcze tylko Szwecja. Pozdrawiam


Panie Adamie!

Z przykrością stwierdzam, że się Pan rąbnął. Trasa A4 to trasa Berlin – Wrocław – Kraków – Lwów – Kijów. Gdzie tu Bałkany? To prędzej przedłużenie via Baltici na południe, czyli via Carpatia może prowadzić na Bałkany.
Autostrady to drogi tranzytowe. Planowanie autostrady z Warszawy do Łodzi to pomyłka. Przykładem, do czego to prowadzi jest przebieg A4 pod Krakowem. Prawidłowy przebieg autostrady przy dużym mieście to przebieg A4 pod Wrocławiem. Genialny zamysł hitlerowskich planistów jest teraz paskudzony jakąś autostradową obwodnicą Wrocławia. Trasa północ – południe powinna mieć jeden węzeł z A4 w pobliżu Wrocławia, ale 0 ruchu lokalnego. Natomiast obwodnica służy do kanalizacji ruchu lokalnego, który chce się usunąć z centrum. To zupełnie co innego…

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość