Łużycka szkoła

Naród łużycki jest mało znany w Polsce. Choć są to Słowianie, to wydaje się, że żyją oni wśród bogatych Niemców, i chyba niczego im nie brakuje. Na dodatek jest to naród mały i nie odgrywający tej roli w polityce i gospodarce międzynarodowej, co współczesne państwa imperialne i światowe mocarstwa. Czy jest to jednak wystarczający powód do braku zainteresowania się naszymi zachodnimi braćmi, szczególnie wtedy, gdy są w potrzebie? A potrzeba im wsparcia i naszej pomocy w zwykłym przetrwaniu ich własnej kultury, języka, obyczajów i prasy, a nawet ochrony miejsca zamieszkania.

Słowiańscy sąsiedzi
Geograficznie Łużyce położone są na zachód od rzeki Nysy Łużyckiej i Odry, na południe od miasta Gubin do granicy czeskiej, zajmując obszar zbliżony do kwadratu o powierzchni około 10 000 km². Obecnie już tylko na połowie tego terytorium, w pasie przygranicznym po stronie niemieckiej od tysięcy lat żyją tu rodowici mieszkańcy tych ziem Serbołużyczanie. Dla ścisłości powiedzieć trzeba, że obszar pomiędzy Nysą Łużycką a Bobrem geograficznie należy też do Łużyc, choć administracyjnie jest częścią województwa dolnośląskiego. Po wojnie tutejszą ludność słowiańską potraktowano, jako niemiecką i poza nielicznymi wyjątkami przesiedlono do Niemiec. Łużyce dzielą się na Górne (Brandenburgia) i Dolne (Saksonia), odpowiednio z głównymi miastami Chociebuż (Cottbus) i Budziszyn (Bautzen). Podział ten jest historyczny i zaznaczył się od czasów Kongresu Wiedeńskiego, kiedy Łużyce podzielono pomiędzy Prusy i Saksonię. Pod względem religijnym w Brandenburgii dominują protestanci, a w Saksonii katolicy. Podział religijny nigdy nie stanowił żadnej bariery dla narodowych przedsięwzięć i ambicji.
Kiedyś naród ten z własnym językiem, kulturą i obyczajem liczony był w milionach. Za czasów Bolesława Chrobrego Łużyce krótko należały do Polski. Jego powolna ponad tysiąc lat trwająca germanizacja obecnie dobiega do swego finału. Dziś jest to najmniejszy naród słowiański, do którego zalicza się już tylko ok. 60 tysięcy mieszkańców tych ziem. Jego język jest bardzo podobny do czeskiego i polskiego. Ta mała społeczność jest bardzo aktywna. Wydaje ona dziennik „Serbskie Nowiny” i tygodnik „Nowy Castnik”, a nawet czasopismo dla dzieci pt. „Płomje” (Płomyk). Ukazują się też liczne wydawnictwa okazjonalne jak przewodniki, słowniki, podręczniki, gazety szkolne („Serbska Šula”). Żywe jest życie kulturalne tej społeczności, które przejawia się we własnym teatrze, chórach, balecie, muzeach i licznych orkiestrach.

Zagrożenie
Dziś to wszystko jest zagrożone, a dalsze trwanie narodu Serbołużyczan stoi pod znakiem zapytania. Przyczyną tego jest od pięćdziesięciu lat trwająca na tych terenach eksploatacja złóż węgla brunatnego. Jest to najtańszy surowiec do produkcji energii elektrycznej. Niemcy są od początku dwudziestego wieku europejską i światową potęgą w jego wydobyciu. Tak się jednak nieszczęśliwie składa, że jego występowanie akurat pokrywa się z zamieszkiwaniem ludności serbskołużyckiej. Wydobycie węgla brunatnego odbywa się odkrywkowo, a więc duże tereny i powierzchnie muszą być zajmowane przez wykopy, hałdy, elektrownie, linie transportu itp. infrastrukturę techniczną niezbędną do produkcji energii elektrycznej. Formalnie Serbołużyczanie jako klasyczna mniejszość narodowa są pod opieką niemieckiego i międzynarodowego prawa, które niestety musi ustąpić wobec potrzeb niemieckiej gospodarki. I nic tu nie pomagają skargi likwidowanej mniejszości do miejscowych sądów, dyskusje na ten temat nawet w Parlamencie Europejskim, który poza ubolewaniem nic nie jest w stanie uczynić dla tych ludzi.

Wyrok śmierci
Problem polega na tym, że zwarte narodowościowo wioski i całe miejscowości likwiduje się, gdyż na ich miejscach powstają odkrywki węgla brunatnego. Stosownie do możliwości mieszkańcy otrzymują nowe mieszkania i domy na całkiem innych już terenach i to najczęściej w ten sposób, że każda rodzina w innym mieście i wiosce, a bywa nawet tak, że i rodziny nie da się całej przenieść do jednej miejscowości, nie mówiąc już do wspólnego domu, czy też mieszkania. W ten sposób do 1989 roku zlikwidowano 73 wioski łużyckie. Po obaleniu berlińskiego muru i włączeniu NRD do RFN wydawało się, że proces ten zostanie zatrzymany, gdyż rozpoczęto zamykanie mało wydajnych i niszczących środowisko kopalń węgla brunatnego. Niestety, była to tylko przerwa na reorganizację i konsolidację mało wydajnego poprzednio górnictwa węgla brunatnego. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych minionego wieku ofensywa górnicza nabrała znów tempa. Jest to tym bardziej groźniejsze, że Niemcy rezygnując z energii pochodzącej z elektrowni atomowych, które mogły być rozmieszczone wszędzie, jej produkcję postanowili uzyskać głównie z łużyckiego węgla brunatnego, wydając tym samym wyrok śmierci dla dalszego istnienia tej mniejszości narodowej.

Likwidacja szkół
Wraz z likwidacją całych miejscowości serbskołużyckich równolegle postępuje zamykanie szkół, muzeów i innych obiektów kultury tego narodu. Można nawet odnieść wrażenie, że jest to działanie wyprzedzające dla późniejszych decyzji o przesiedleniach, które w tej sytuacji dużo łatwiej jest przeprowadzić. Przekładowo rząd Saksonii postanowił nie dopuścić do utworzenia 5 klasy w serbołużyckch szkołach średnich w Radibor (powiat Bautzen), Scheife ( powiat Niederschlesien – Oberlausitz) i średniej szkole w Witichenau (powiat Kamenz), choć w tych dwóch ostatnich miejscowościach jest prowadzony program rewitalizacji zagrożonego języka serbołużyckiego oraz klasy z dwujęzycznym nauczaniem. Taką samą decyzję podjęto w sprawie serbołużyckiej szkoły średniej w Panschwitz – Kuckau na rok 2007. Jak twierdzi Robert Brytan z serbołużyckiej organizacji Domowina, asystent dolnośląskiego europarlamentarzysty Sylwestra Chruszcza i szef jego biura w Budziszynie, spowoduje to całkowite zamknięcie tych szkół. Po zamknięciu średniej szkoły w Chrościcach, mniejszości serbołużyckiej pozostaną jedynie 3 szkoły z wszystkich 6 średnich szkół istniejących w 2000 roku. Bezskutecznie sprawą szkoły w Chruścicach zajmował się parlament Europejski, a jej zamknięcie porównywalne jest przez Serbołużyczan do zamknięcia polskiej szkoły we Wrześni. Na marginesie można zauważyć, że Niemcy nie są zachwyceni polskim zainteresowaniem się sprawami dziejącymi się na Łużycach, czego wyrazem było kilkakrotne zdemolowanie lokalu polskiego europosła w Budziszynie. Na Dolnym Śląsku narasta jednak poparcie dla słowiańskiej ludności zamieszkałej tuż przy naszej granicy zachodniej. W lokalnej prasie (nie związanej z kapitałem niemieckim) pojawiają się notatki na ten temat. Oddział Dolnośląski Towarzystwa Polsko – Serbołużyckiego prowadzi akcję zbierania podpisów pod protestami w sprawie likwidacji szkół serbołużyckich. Na samych Łużycach powstają też zorganizowane grupy w obronie swoich szkół, jak np. Grupa Inicjatywna za Utrzymaniem Serbołużyckiej Szkoły Średniej w Pančicach – Kukowie ( email: pro-sula-cisinskeho [at] web [dot] de).

Polscy sojusznicy w Unii
Czy Polska może w sposób dyplomatyczny, poufny i spokojny podjąć temat przyszłości narodu serbołużyckiego w ramach prawa i procedur UE. Wydaje się, że nie tylko może, ale nawet powinna. Zrobili to Belgowie, wśród których problem naruszania praw mniejszości narodowych we wzajemnych relacjach pomiędzy Walonami i Flamandami jest zagadnieniem szczególnie drażliwym. Rząd polski, który tak chętnie angażuje się w obronę demokracji na Białorusi, mógłby też zauważyć, co dzieje się u naszego zachodniego sąsiada, tuż, tuż przy naszej granicy. Wydaje się to nawet konieczne, biorąc pod uwagę, jak bardzo dba i stara się rząd RFN o swoją mniejszość narodową, choćby na opolszczyźnie. W tej sprawie najmniejsze nawet incydenty są natychmiast nagłaśniane i stają się przedmiotem obrad wspólnych komisji, zespołów, konferencji i seminariów o charakterze międzynarodowym. Czas chyba najwyższy abyśmy niemiecką politykę dbania o własne interesy, również zastosowali w stosunku do narodu, który tak bardzo tego od nas oczekuje.

Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

mam kumpla

pół Polaka pół Serbołużyczanina, organizował akcję w sprawie szkoły . Ożenił się z też Serbołuzyczanką
Trochę mi o tym poopowiadał.
pzdr


@ przepraszam czy oni mowia po polsku?

skad to zanteresowanie jakas mniejszoscia Serbska, czy na jakis panaslowianizm?

mara


Nie mówią po Polsku

Wydaje mi się, ze w ramach wolności mozna też zainteresowac się Serbołuzycznami. Prosił mnie o to Igła w komentarzu do Bolesława Chrobrego.
Wydaje mi się, ze trzeba zrezygnować z bloga ze względu na brak zainteresowania moimi tekstami, które przyznaję są stroświeckie, nudnawe, mało interesujące jesli nie wręcz irytujące. Jest to ostatni mój wpis, gdyz nie widzę sensu w pisaniu czegoś, czego nikt nie chce czytać.


Nie zalamuj sie - Twoje posty sa wazne

moja intencja bylo, nie osmieszenie tego co piszezsz, boz to jest wazne i ma swoje znaczenie. Powiem ci szczerze, do dzsiaj nie wiedzialam ze zyja takie mniejszosci, ze posluguja sie calkiem innym jezykiem niz polski, ale to nie znaczy ze teamt nie jest inetresujacy. Wrecz przeciwnie. Na moim przykladzie – widzisz to dokladnie. Nie kazdy post musi byc TOP -THEN, to jest dla populistow, emocjantow – bardziej pozadane dla mnie sa takie jak Twoje, ktore wyjasniaja, mowi o innych swiatach, mowia o spraiwedliwosci.

Tylko wisz co? Zejdz z tematu ala Kraszewski z salonu, ze ktos tam kogos przesladuje, jakas wrzesnia, jakis woz drzymaly -takie jest zycie, nikt nas w UE jako Polakow nie przesladuje, bo nie ma na to PRAWA, te przesladowania powstaja w naszych glowach , te wynikaja z naszej mentalnosci.

Pozdrawiam
mara


re: Łużycka szkoła

aha, jeszcze jedno -Slowienie to jest bardzo wielka rodzina europejska – jedziesz na Chorwacje, tam pol-Polacy:-))))) katolicy, dogadasz sie i zrozumiesz bez problemow, to samo w Macedonii, gdzie chyba 90% nosi nazwiska konczace sie na SKI, a wiec Kowalski, Dornowski -tam sa takie nazwiska na porzadku dziennym. Pisz o Serbach-Luzyckich, pisz o tych zapomnianych w wielkm siwecie, to na tym portalu to jest nisza, gdzie znajdziesz i wdzieczynch czytelnikow.

Pozdro
mara


Panie Podrózny

Daj pan spokój.
Nie wdawaj się rozmowy z kimś, kto sobie hasa zamiast wziąć podręcznik do ręki.

Proszę zobaczyć ilość otwarć.
Wszystkie pana wpisy dają do myślenia.
Trza pisać, choćby ku pamięci.
Pan piszesz dobrze i ku dobrej refleksji.
Igła


te igla

te slowka to do kogo, bo chyba ja tylko prowadze rozmowe z Podroznym – nie mam czasu, na wziecie ksiazki do reki i zajmowanie sie serbami-luzyckimi, ale jak sam zauwazysz odpowiednio docenilam prace autora.

Pijesz cos Igla-cwoku, zes taki agresywny?

mara


Nikt nikogo nie prześladuje

Kompleksy, poczucie niedowartościowania, manie i inne tego rodzaju psycho skrzywienia to niby ma być nasza narodowa cecha. Zejdź zt ych przesladowań! Ano schodzę i nigdy o żadnych prześladowaniach Serbołuzyczan nie pisałem. Coś matroszka 25 usiłuje we mnie wmówić, po prostu w zdrowego chorobę, a jak chory to be. Droga matroszko25 zauważ, ze piszę o faktach, a nie o prześladowaniach. Chciałem zauważyć, że Niemcy w czasie wojny wcale Żydów, Polaków i inne narodowaości nie prześladowali, tylko z miłości palili nimi w piecach, rozstrzeliwali na ulicach itd., a te wszystkie prześladowania to matroszka ma rację powstaja tylko w mojej głowie. Tak samo jak polski antysemityzm. Polacy mimo, że w czasie wojny chronili Żydów są antysemitami, bo mają to w głowach, natomiast Niemcy mordowali ich z miłosci i ich nigy, nikt nie posądz nawet o jakiś tami antysemityzm, bo oni tego nie mają w głowach. Ot i cała filozofia matroszki, która jest tak oczywista, ze nawet nie wypada z nią dyskutować! Igła broniąc autora złej sprawie służy, bo przesladowania autor ma w głowie, to że Serbołuzyczan jest z roku na rok coraz mniej, to ich własna wina. Jakoś tak niewiadomo, czy nie umieją się rozmnażać, czy w ogóle może mają dość życia, a te prześladowania to tylko w naszych głowach itp.itd.


Subskrybuj zawartość