Niebezpieczeństwo

Niebezpieczeństwo

Debaty na temat wyczerpywania się zasobów surowców energetycznych na świecie budzą zrozumiałe zaniepokojenie. Tego rodzaju dyskusje wywołują zamierzony efekt, szczególnie wtedy, kiedy prowadzone są w zimie, a najlepiej podczas trzaskających mrozów. Znajdującą się tuż za oknem lodowata pustynia przemawia do wyobraźni nawet najbardziej zatwardziałych sceptyków. Mając w tym temacie pełne poparcie wystraszonej demokratycznej większości, politycy podejmują działania zmierzające do zapobieżenia niechybnej katastrofie. Kreślą oni nowe linie rurociągów gazowo – naftowych, wyznaczają lokalizacje dla kolejnych elektrowni atomowych, mobilizują wszystkich mających coś do powiedzenia w sprawie odnawialnych źródeł energii. Bilansują stale nasze zapotrzebowanie na energię, martwiąc się brakiem linii przesyłowych z zagranicy, brakiem długotrwałych umów, zintegrowanych systemów itp. problemów technicznych. Żądna bezpieczeństwa energetycznego społeczność wspiera wszystkie te działania, akceptując każdy pomysł i każde pieniądze na jego realizację, byle by tylko nie zabrakło nam tak potrzebnej energii. Z drugiej strony ci sami decydenci, którzy przy każdej okazji mówią o zagrożeniu energetycznym bez mrugnięcia okiem godzą się, a nawet sami inicjują zamykanie kolejnych kopalń węgla kamiennego oraz ograniczają rozwój najtańszego źródła energii z węgla brunatnego.
Węgiel kamienny
Kiedyś w ponurych czasach PRL byliśmy uznawani za potęgę górniczą, a polski węgiel był eksportowany do wielu krajów świata i Europy. Była to zwykle gospodarka rabunkowa, nie licząca się z bezpieczeństwem, racjonalnością, nie licząca się z nikim i z niczym poza zyskiem. Szczytem możliwości było wtedy wydobycie w skali 200 milionów ton węgla rocznie. Po 1989 roku stan ten tak krytykowano, że zaczęto zmierzać wręcz do całkowitej likwidacji górnictwa węgla kamiennego, a w ślad za nim w ogóle do likwidacji całego polskiego górnictwa. Fakt, że było to górnictwo zacofane, nie doinwestowane, z przerostem zatrudnienia, mało wydajne. Postanowienia likwidacyjne w sytuacji spadku cen surowców na świecie sprzyjały tego rodzaju decyzjom. W efekcie tego procesu doszliśmy do wydobycia na poziomie 100 mln ton węgla z perspektywą dalszego jego spadku. Tu wspomnieć można, że w czasie ostatnich kilku lat ceny węgla kamiennego wzrosły blisko trzykrotnie. Wydobycie w Polsce w tym czasie jednak spadło o dalsze 30%. Wszystko to można by nawet jakoś usprawiedliwić, gdyby nie to, że Polska posiada największe w Europie zasoby węgla kamiennego, umożliwiającego na setki lat zaopatrzenia nas w tak pożądaną energię. Wytwarzanie energii elektrycznej z węgla kamiennego pokrywa ok. 62% naszego zapotrzebowania. Wobec gwałtownie rosnących cen ropy naftowej i gazu ziemnego węgiel stał się dla wielu państw interesem bardzo dochodowym. W tym samym czasie Chiny zwiększyły wydobycie o 80% osiągając 2,5 mld ton, USA odnotowują wzrost do ok. 1 mld ton. Wszystkie liczące się gospodarczo kraje zwiększyły też odpowiednio eksport węgla kamiennego. Największy jego wzrost był w Indonezji – 390%!, Chiny – 260%, Rosja –229%. W Polsce dalszy spadek eksportu o 30%!! Najciekawszym jednak krajem przodującym w eksporcie węgla kamiennego jest Holandia, która nie ma ani jednej czynnej kopalni węgla! Towar ten po tanich cenach hurtowych sprowadza ona z Indonezji, a następnie z zyskiem reeksportuje go w Europie. Zajmuje ona trzecie miejsce w eksporcie węgla w Europie!
Polityka kontra nauka
Jakoś tak się składa, że w górnictwie wszystko to co opłaci się innym krajom, nam akurat nie. W tym przypadku wyjaśnienie narzuca się samo. Politycy od których zależą decyzje gospodarcze nadal nie cenią sobie górnictwa, ani jego problemów rozwojowych, perspektywicznych i stabilizacyjnych. Generalnie polscy politycy na ogół niezależnie od barwy, opcji i wyznawanej ideologii nie interesują się jego problemami. Nie jest to całkiem prawda, gdyż w momentach kiedy Śląsk zamierza przeprowadzić strajk generalny, wtedy budzą się oni ze snu i usiłują jakoś zapobiec katastrofie. Potem znów wszystko wraca do normy. Można powiedzieć, że nie każdy polityk, a może nawet żaden z nich nie musi się znać na górnictwie. Nie, oni nie muszą się znać na górnictwie, ale muszą mieć na ten temat wiarygodne informacje, na podstawie których będą podejmowali sensowne decyzje. W sprawach górnictwa tych wiarygodnych informacji nigdy nie brakowało. Polskie górnictwo mimo swego zapóźnienia inwestycyjnego zawsze dysponowało świetną kadrą naukową, która zapraszana była do wszystkich liczących się w tej branży krajów. Politechnika Gliwicka i Wrocławska na czele z Akademią Górniczo – Hutniczą w Krakowie dysponowały zawsze aktualnymi opiniami, propozycjami i ocenami. Niestety, w ostatnim dwudziestoleciu politycy mając swoje cele nie liczyli się ze zdaniem polskiej nauki. Nauka górnicza była im wręcz przeszkodą. Odpowiadali najwyżej, że broni ona swoich własnych partykularnych interesów, podczas gdy politycy podejmują decyzje w interesie całego kraju. Tak to prosta demagogia wygrywała spór z polską nauką. Po prostu politycy uważają, że wiedzą wszystko lepiej i nikogo o nic pytać się nie muszą. Ostatnio mieli oni okazję zademonstrować swój brak zainteresowania sprawami górnictwa przy okazji odbywającego się we wrześniu ubiegłego roku Pierwszego Polskiego Kongresu Górniczego w Krakowie, którego obrady jednomyślnie zbojkotowali. Wojna jaką politycy wydali nauce górniczej nie przynosi Polsce zaszczytu. Spodziewany polityczny bojkot mającego odbyć się w tym roku w Polsce XXVI Światowego Kongresu Górniczego budzi zaniepokojenie, co do kondycji naszej polityki, od której można byłoby się spodziewać przynajmniej przestrzegania zasady aby nie szkodzić, bo o pomaganiu nikt nie śmie nawet marzyć.
Węgiel brunatny
Produkcja energii elektrycznej z węgla brunatnego jest o ok. 20% tańsza od uzyskiwanej z węgla kamiennego. Polskie górnictwo odkrywkowe wydobywa regularnie przez ostatnie 30 lat około 65 mln tego surowca rocznie, który spalany w elektrowniach daje ok. 30% energii krajowej. Można wydobywać więcej, ale tu podobnie jak z węglem kamiennym nikt się nie pali ani do nowych inwestycji, ani do samowystarczalności energetycznej. Z węglem brunatnym jest podobnie, jak i z kamiennym. Polska posiada jego zasoby w skali około jednej czwartej wszystkich zasobów światowych. Ich uruchomienie jest stosunkowo łatwe, gdyż jego wydobycie prowadzone jest odkrywkowo. System odkrywkowy spotyka się jednak ze zdecydowaną krytyką środowisk związanych z ochroną środowiska. Jest to dla polityków element rozstrzygający w wstrzymaniu wszelkich w tej sprawie nowych inwestycji. Stare kopalnie powoli się wyczerpują i już w ciągu najbliższych 10 – 20 lat należy spodziewać się spadku wydobycia tego surowca w istniejących kopalniach węgla brunatnego. Polska z dotychczasowego eksportera energii elektrycznej ma przejść na coraz większy jej import z zagranicy. Zaletą importu jest wspomniane zachowanie nienaruszonego stanu środowiska. Obserwując nowoczesne metody rekultywacji można jednak zauważyć na przykładzie likwidowanych odkrywek węgla brunatnego w rejonie Pątnów – Adamów – Konin (PAK), że z ochroną środowiska jest jakby akurat odwrotnie od tego co się głosi. Oddawane do powszechnego użytku wyeksploatowane wyrobiska spełniają wszystkie standardy przyrodnicze umożliwiające bezkonfliktowe korzystanie z nich w sposób znacznie lepszy i korzystniejszy aniżeli było to przed budową w tym miejscu odkrywek węgla brunatnego. Poeksploatacyjne jeziora mają czystą wodę, są zarybiane, z plażami i pobliskimi łąkami i lasami. Tego rodzaju skutki osiągane są we współpracy z wyższymi uczelniami rolniczymi oraz z wszystkimi branżami technicznymi odpowiedzialnymi za stan oddawanych do użytku dawnych obiektów górniczych. Tak dzieje się na całym świecie, a szczególnie w sąsiednim państwie niemieckim, będącym największym na świecie producentem energii elektrycznej z węgla brunatnego. Trzykrotnie większe wydobycie tego surowca w Niemczech nie powoduje tu żadnych protestów.
Niebezpieczeństwo
Pod względem bezpieczeństwa energetycznego Polska znajduje się na drugim miejscu w Europie tuż po Wielkiej Brytanii. Trzecie Czechy mają już wskaźnik ten dwa razy gorszy, a cała UE trzy razy gorszy. Dziwne jest w tym wszystkim to, że kraje o znacznie mniejszym bezpieczeństwie energetycznym nie martwią się o nie w przeciwieństwie do Polski, która nie powinna mieć tego rodzaju problemów. Dostatek, a nawet nadmiar posiadanych zasobów węgla kamiennego i brunatnego, powoduje że poziom polskiego bezpieczeństwa energetycznego jest bardzo duży. Istnieje jednak zagrożenie, że stan ten może zamienić się w równie wysokie niebezpieczeństwo, jeżeli nadal będzie prowadzona polityka likwidacji górnictwa węglowego, a polska polityka ignorować będzie górnictwo.
Adam Maksymowicz

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Komentarz u Szeryfa

Witam,

Ponieważ dyskusja również na temat tego wpisu rozgorzała u Szeryfa, tam mój komentarz, będący czymś w rodzaju odpowiedzi.
Pozdrawiam


Reforma

Czy po raz kolejny zostałem źle zrozumiany? Jeżeli USA jest dochodową potęga węglową, to czy nie może byc nią Polska? Nie uważam wcale, że wszystko w górnictwie jest OK! Nawet na odwrót, jak słusznie w swoim miejscu pisze o tym Szeryf. te wszystkie reformy trzeba dokonać. Tylko, że trzeba je robić sensownie, a z tym jest trochę gorzej. Stąd mój atak na polityków i to wszytstkich opcji. Ich zarozumiałość, brak kompetencji i lekceważenie nauki górniczej nikomu nie przynosi zaszczytu. Jeżeli wytyka się błedy postepowania sądowi wobec oskarzonego, nie oznacza to wcale, że się go broni. Broni się sprawiedliwości a nie oskarżonego. I tak samo jest z górnictwem. Jeżeli wytykam błędy popełnione w sprawie górnictwa, które wołają o pomstę do nieba, jak to że Holandia bez wegla dogania nas z jego europejskim eksportem. To trzeba naprawić, lecz trzeba sensownie reformować je z korzyścią dla całego kraju. O to tu chodzi! Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość