Na ekrany wchodzi kolejny film podkreślający niemiecką krzywdę w II wojnie światowej – tym razem „Kobieta w Berlinie”. Wcześniej kinomani mogli zapoznać się z takimi pozycjami jak „Upadek” (w którym twórcy postawili na kontrast: zły Hitler i jego naziści vs. dobrzy, niewinnie cierpiący Niemcy) oraz „Ucieczka” i „Die Gustloff” opowiadającymi o losie „wypędzonych”.
W zasadzie nie dziwię się Niemcom. Trzy-cztery pokolenia to wystarczająco dużo, by współcześni wyzbyli się poczucia winy i przestali bić się w piersi za nie swoje zbrodnie a jednocześnie nie nadto wiele, by stały się im obojętne krzywdy i upokorzenia doznane przez często żyjących jeszcze przodków. Skoro pojawiła się koniunktura, próbuje się opowiadać o przeszłości na nowy sposób, tym razem eksponując to, o czym nie wypadało do tej pory mówić. Rzec można (niczego nie ujmując cierpieniom niemieckich cywili), że twórcy „Gustloffów”, „Ucieczek” i „Kobiet w Berlinie” jadą na tym samym wózku, co Erika Steibach i Rudi Pawelka. Wyrywają z kontekstu pasujący im fragment historii i starają się z niego uczynić główny punkt uwagi.*
Na tym tle wyglądamy niezwykle mizernie. Jeśli Hollywood kręci jakieś filmy, których akcja dzieje się w wojennej Polsce, są to wyłącznie filmy o Holokauście – „Lista Schindlera”, „Pianista”, „Opór”, w których Polacy przewijają się jak statyści i jest dobrze, jeśli nie są w nich czarnymi charakterami. Film o Irenie Sendlerowej okazał się żenująco słaby. O polskiej kinematografii nie ma co wspominać – przeciętny „Katyń” Wajdy został obsypany laurami „za zasługi” sędziwego reżysera; nikt, kto świadomie oglądał ten film, nie dałby mu żadnej nagrody. Próby w rodzaju „Katastrofy w Gibraltarze” czy „Generała Nila” świata też nie zawojują. Jak tak dalej pójdzie, współcześni zaczną uważać, że Polska rozpętała II wojnę światową (był nawet o tym jeden polski film) i męczyła Żydów w „polskich obozach zagłady”.
Nie może być inaczej, jeżeli sami nie znamy własnej historii. Znalazłem ostatnio na stronach internetowych „Wprost” następującą mapkę:
Była ona ilustracją do skądinąd ciekawego artykułu zadającego kłam roszczeniom Eriki Steinbach. Świetnie, przedstawiono na niej kierunki wysiedleń niemieckich i sowieckich. Ale to już wszystko? Co z powojennymi „repatriacjami”? Co z zupełnie zapomnianymi wypędzeniami UPA, których rocznica akurat nadeszła…?
W maju 1944 roku ukazał się rozkaz głównego dowództwa UPA (obowiązujący ponoć od kwietnia): „...należy Polaków z naszych ziem usuwać. Proszę to tak rozumieć: dawać polskiej ludności polecenia wyprowadzenia się w ciągu kilku dni na rdzennie polskie ziemie. Jeżeli tego nie wykonają, wtedy wysyłać bojówki, które mężczyzn będą likwidować, a chaty i majątek palić (rozbierać).”
Rzeczywiście od kwietnia 1944r. w Galicji (Małopolsce) Wschodniej zaczęły się pojawiać tego typu wezwania – w różnej formie: ulotek, plakatów – wzywające Polaków do opuszczenia „ukraińskich ziem” pod groźbą śmierci. Były to wypędzenia najczystszej postaci. Nacjonalistów ukraińskich nie interesowało, gdzie udadzą się wypędzeni i z czego w ciężkich wojennych czasach będą żyć. Należy przy tym podkreślić, że banderowcy bardzo często „zapominali” o rozpowszechnianiu powyższych wezwań i od razu atakowali polskie wsie, mordując nie tylko mężczyzn, ale i kobiety i dzieci.
Oczywiście nacjonaliści ukraińscy nie mieli żadnego prawa do stosowania takich środków, tym bardziej pod groźbą śmierci – nie wypędzali bowiem okupantów (jak twierdzono), lecz (poza nielicznymi wyjątkami) ludność żyjącą tam z dziada pradziada, na ziemiach należących do państwa polskiego od co najmniej XIV wieku. Powyższy rozkaz był rozkazem bezprawnym i ludobójczym.
Napady i wypędzenia wywołały ogromną falę uchodźców. Meldunek tygodniowy AK z 6 kwietnia 1944 mówił: „Do Przemyślan bez przerwy ze wszystkich stron powiatu płynie fala uciekinierów Polaków. Uciekają bez majątku z tobołkami na plecach. [...] Ludność Przemyślan chętnie udziela gościny. [...] Są domy, gdzie mieszka w jednej izbie po 10-15 osób. [...] Zasoby finansowe Polskiego Komitetu Opiekuńczego i miejscowego społeczeństwa są już na wyczerpaniu.”
Co warte podkreślenia, ci którzy decydowali się usłuchać rozkazu wyjazdu, wcale nie mogli czuć się bezpieczniej, gdyż nawet na wyjeżdżających banderowcy urządzali zasadzki. Na przykład konwoje z ewakuowaną ludnością Hanaczowa były napadane trzykrotnie i zginęło w nich w sumie kilkadziesiąt osób. Świadek Michał Węgrzyn wspominał: „Aby wydostać się z Hanaczowa, trzeba było przejechać przez tereny należące do sąsiednich wsi ukraińskich, a tam wszędzie czekał wróg. Jednak utworzyła się pierwsza kolumna ludzi, którzy strasznie wyglądali po napadzie i chcieli jak najprędzej opuścić wieś. Wyruszyli z własnej woli a częściowo dojechali do ukraińskiej wsi Sołowa. Posypały się tu strzały. Kolumna musiała zawrócić.” Tak było wszędzie.
Bór-Komorowski w meldunku do Londynu oceniał liczbę uchodźców z Galicji Wschodniej na 300 tysięcy. Na jeszcze więcej oceniało ją źródło ukraińskie. Aby przeciwstawić się depolonizacji tych ziem, polskie podziemie wydało wezwanie, by ludność za wszelką cenę pozostawała na swoim.
Jak wspomniano, uciekinierzy chronili się w miastach (gdzie niebezpieczeństwo napadów UPA było znacznie mniejsze) gnieżdżąc się w fatalnych warunkach. Szerzył się głód i choroby zakaźne. Umierających z tych powodów nikt nie liczył. Powtarzały się więc wypadki wołyńskie, gdzie kilka miesięcy wcześniej miała miejsce podobna katastrofa humanitarna.
Los uchodźców znalazł swoje opisy w literaturze. Pisał Jan Brzoza, świadek tamtych wydarze, w powieści „Ziemia”: Przez Witwice szedł, a raczej wlókł się zbitą gromadą straszny pochód. Mężczyźni, kobiety, dzieci, jedna krowa i kilka psów. Szli w milczeniu, obdarci, brudni, pokrwawieni. Krowa ryczała, ludzie tylko jęczeli. Niektórzy szli wsparsi na ramionach towarzyszy, niektórych niesiono na plecach, dzieci na rękach. Twarze, ręce, nogi okrywały krwawe szmaty, wielu było na pół ubranych, jeden mężczyzna szedł w bieliźnie. Nieśli jakieś zawiniątka lub przedmioty naprędce porwane. Z twarzy poznawało się, że są śmiertelnie znużeni. Gdy tylko dotarli do pagórka, pod figurą Matki Boskiej rozłożyli się na trawie. Pousiadali lub pokładli się blisko siebie. Po chwili rozbili się na większe lub mniejsze grupki, otoczone witwiczanami. Rozgwarzyli się, rozpłakali. Opowiadaniom nie było końca. Tak… napadli w nocy… zaczęli podpalać chałupy… wyciągali ludzi i mordowali… Siekierami, nożami, orczykami…
Sugestywny obraz doli wygnańców zawarł Stanisław Srokowski, również świadek, w opartym na faktach opowiadaniu „Dziadek Ignacy”:
Nikt nie wiedział, co się dziadkowi Ignacemu stało. Kiedy wozy z wygnańcami zatrzymały się w mieście, gdzie mieliśmy zamieszkać, dziadek zamknął oczy i nie odezwał się. Najpierw długo patrzył na zimny, kamienny świat, na długi rząd szarych domów, spoglądał chłodnym okiem na bruk, zawieszał wzrok na murze otaczającym miasto, a potem niemo zwieszał głowę i milczał. (...)
Dopiero nocą ojciec zdjął dziadka z wozu i na rękach zaniósł do pokoju, położył na łóżku. Dziadek nie reagował. (...) I tak przeleżał noc i następny dzień bez jedzenia i picia, aż matka przestraszyła się, że umrze. (...)
Dziadek po trzech dniach wstał. Rozejrzał się i mruknął, że on tu nie może żyć. (...) Pochodził po dużych, pustych pokojach i stanowczym głosem powiedział: – Wracam do domu.
- Do jakiego domu? – wystraszyła się matka.
- Nie masz żadnego domu, wszystko spalone – odezwał się ojciec.
- Wracam!
- Ależ tato – mama uklękła niemal przed nim – co ty wygadujesz?
- Nie ma tam żywej duszy – kontynuował ojciec.
- Wracam! – uparł się dziadek. Spojrzał na ojca i powiedział: – Starego drzewa się nie przesadza. (...) To moja ziemia. Znam tam każdy kamień, każdą grudę, każdy zakręt i każde drzewo – recytował dziadek. – Tam wszystko żyje, oddycha, śpiewa, pachnie. Las, pola, łąki, ptaki, zwierzęta w lesie. A tutaj?
Rozłożył ręce.
Nie ma w tej historii ani krzty fałszu. Mimo wypędzeń, podpaleń i mordów chłop polski do ostatka kurczowo trzymał się ojcowizny. Czasem czytam, jak grasujący w internecie pogrobowcy banderowców wypisują, że Polacy są sami sobie winni, bo mogli wyjechać. Niech odpowiedzą im słowa sprzed 65 laty (w relacji o. Jerzego Bieleckiego, proboszcza parafii Krystynopol): W czasie kazania na sumie przedstawiłem wiernym sytuację. Mówiłem im, że może będzie lepiej, jeśli nie będę do nich przyjeżdżać, bo gromadząc się w kościele, narażają się na napad ukraiński. (...) Wówczas podszedł pod ambonę jakiś staruszek i ze łzami w oczach drżącym ze wzruszenia głosem powiedział: „Ksiądz się pyta, czy my się nie boimy? Proszę księdza, jeśli mamy ginąć po lasach, po dziurach, po piwnicach, to czy nie lepiej, jeśli zginiemy tu, w kościele?”
Tych, którzy pozostali na swoim i przeżyli, wkrótce wymiotły sowieckie „repatriacje”. Ale to już historia na inną opowieść... Czas stworzyć Muzeum Kresów, by ocalić naszą słabnącą pamięć, w przeciwnym razie przytłoczy nas agresywna propaganda zachodnich i wschodnich sąsiadów.
___________
P.S. Z ostatniej chwili: współcześni nacjonaliści ukraińscy ze Lwowa prawdopodobnie sprofanowali pomnik pomordowanych profesorów lwowskich. Czekam na potwierdzenie tej informacji.
___________
*Aktualizacja (17.05.2009): Oświadczam, że nie stawiam żadnych zarzutów takim filmom jak “Kobieta w Berlinie”. Wręcz zazdroszczę Niemcom podejmowania tematów dotychczas zakazanych. Niemniej uważam, że są one wynikiem nieuchronnego procesu wyzbywania się przez Niemców winy za II wojnę światową, który to proces (a nie same filmy) uważam za potencjalnie niebezpieczny. Niestety w powyższym akapicie niemożliwie wszystko uogólniłem i spłyciłem. Mam nauczkę, by bardziej uważać na to, co się pisze.
komentarze
Dymitrze,
“Na ekrany wchodzi kolejny film podkreślający niemiecką krzywdę w II wojnie światowej – tym razem „Kobieta w Berlinie”. “
Oglądałeś?
Bo tak przed obejrzeniem to nie wiadomo co on podkreśla i w jaki sposób, wiadomo o czym jest.
A i przecież gwałty ze strony radzieckich żołnierzy to raczej nie dotyczyły tylko Niemek, ale i polskich kobiet.
A i nie jest to temat nowy wcale, choćby takie sceny opisane są w najsłynniejszej powieści Grassa czyli “VBlaszanym bębenku” (z tego względu też nie za bardzo długi czas mogła się w krajach socjalistycznych ukazać.
“Wcześniej kinomani mogli zapoznać się z takimi pozycjami jak „Upadek” (w którym twórcy postawili na kontrast: zły Hitler i jego naziści vs. dobrzy, niewinnie cierpiący Niemcy) oraz „Ucieczka” i „Die Gustloff” opowiadającymi o losie „wypędzonych”.”
Hm, tak się zastanawiam czy to dobry zarzut do “Upadku”, bo ja tam takiego tonu nie wyczułem.
Zarzut z mojej strony byłby inny (i piszesz o tym później), brak kontekstu, brak tła historycznego, jeśli ktoś ma jako taką wiedzę historyczną, to ten film odbierze właściwie.
Jeśli trafi on do ludzi nie mających pojęcia o historii zupełnie, tylko wtedy może wywołać jakieś szkody czy można stwierdzić, że propaguje on wizję jakąś historii.
P.S. W niemieckiej kinematografii w ostatnich latach pojawiają się też filmy troszkę inne, choćby polsko-niemiecki “Na końcu przyjda turyści” o młodym Niemcu, który zostaje w ramach służby zastępczej wolontariuszem w Auschwitz.
Jak nie znasz, to polecam.
Pisałem trochę o nim tu:
http://tekstowisko.com/tecumseh/56156.html
grześ -- 13.05.2009 - 16:42re: Zapomniane wypędzenia
“Na ekrany wchodzi kolejny film podkreślający niemiecką krzywdę w II wojnie światowej – tym razem „Kobieta w Berlinie”. “
czytałem książkę na podstawie której nakręcono ten film. nie jest to przyjemna lektura. ale najlepiej mieć klapki na oczach i wydawać sądy o czymś czego nawet się na te oczy nie widziało.
D/S (gość) -- 13.05.2009 - 17:13re: Zapomniane wypędzenia
Informacja o profanacji pomnika jest już potwierdzona – tutaj zdjęcia
x (gość) -- 13.05.2009 - 18:50http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=48782&w=95261406&a=95265200
podsumywujac:
AK-bohaterzy
UPA-bandyci….
cos mi tu zajezdza CNN...
iraccy terrorysci atakuja amerykanskich wybawcow….
hipokryzja??
w warszawie jest pomnik malego powstanca.. bohatera z granatem w zaduzym bucie… dziecka wysadzajacego sie w obronie ojczyzny przed okupantem….
czyli …. HERO....
ale irakijski, palestynski dzieciak wysadzajacy sie w obronie swojej ojczyzny to:
zindoktrynowany terrorysta….
przypomina sie wciaz ze ukraincy nalezeli do polski.. i wypowiadajac sie przeciw polakom wystepowali przeciwko wlasnemu panstwu…
to co z tym ze polacy nalezali do generalnej gubernii??
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 13.05.2009 - 22:49śmieszny człowieczku z Cypru
1. AK strzelała do uzbrojonych i umundurowanych żołnierzy wroga, UPA mordowała cywilna ludność, w tej liczbie kobiety i dzieci. I TO JAK mordowała : palenie żywcem, piłowanie, odcinanie piersi, rozpruwanie wnetrzności…
2. Galicja Wschodnia była legalnie uznaną (od 1923) częścią Polski, Generalne Gubernatorstwo było nielegalnym tworem na ziemiach okupowanych, w toku trwającej wojny. o prawie międzynarodowym masz takie pojecie, jak ja o fizyce kwantowej.
MAW -- 13.05.2009 - 23:41wikipedia
mundurowani żołnierze??:
“Inicjatorem serii ataków na ukraińskie wsie był komendant hrubieszowskiego obwodu AK Marian Gołębiewski ps. “Irek”, zaś cała akcja została nazwana przez AK “rewolucją hrubieszowską”[6]. 10 marca o godz. 4.30 żołnierze AK zaatakowali posterunek. Według Grzegorza Motyki dowódca polskich oddziałów AK por. Zenon Jachymek ps. „Wiktor” wydał rozkaz oszczędzania ludności cywilnej, który nie był jednak respektowany. Ten sam autor wskazuje na udział batalionu Batalionów Chłopskich Stanisława Basaja ps. “Ryś” w ataku na wieś[7].
Polacy byli uzbrojeni w 50 karabinów maszynowych, ok. 450 sztuk broni ręcznej i pociski zapalające. Policja ukraińska, składająca się z ponad 20 osób, wyposażona była w 60 karabinów. Siły AK wynosiły ok. 500 żołnierzy, ale w bezpośredniej akcji najpewniej brało udział od 200 do 300 partyzantów.
Opór atakującym stawiła jedynie ok. dwudziestoosobowa załoga posterunku, doszło do wymiany ognia w okolicy cerkwi, na cmentarzu i przy samym budynku posterunku. Sama walka trwała kilka godzin, następnie Polacy weszli do wsi i całkowicie ją spalili, zabijając cywilnych Ukraińców. Niektórzy z mieszkańców wioski próbowali ukrywać się w schronach przy domach lub posiadali broń. W Sahryniu w wyniku pomyłki z rąk AK zginęli również Polacy2. Cały napad zakończył się ok. godz. 14. Gdy wieś została spalona, przyjechali do niej Polacy-gospodarze z innych miejscowości, rabując to, co pozostało.
Po zakończeniu akcji dowódca AK Zenon Jachymek osobiście rozstrzelał jednego ze swoich żołnierzy, najprawdopodobniej za gwałt na Ukraince. Te same oddziały AK i BCh w ramach “rewolucji hrubieszowskiej” zniszczyły również inne ukraińskie wsie: Pryhoryłe, Miętkie, Szychowice, Terebiń, Strużeneć i Turkowice8.”
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 14.05.2009 - 04:48@ D/S
“czytałem książkę na podstawie której nakręcono ten film. nie jest to przyjemna lektura. ale najlepiej mieć klapki na oczach i wydawać sądy o czymś czego nawet się na te oczy nie widziało.”
Gdzie w moich słowach jest jakiś osąd filmu “Kobieta z Berlinie”? Stwierdzam fakt, że film “podkreśla niemiecką krzywdę”. Ani nie ma tu pochwały ani krytyki.
Dymitr (gość) -- 14.05.2009 - 10:04Niektórym czytelnikom klapki przeszkadzają w czytaniu.
@ Jurek.cy
Inna sytuacja była na Zamojszczyźnie, inna na Wołyniu i w Galicji.
Dymitr (gość) -- 14.05.2009 - 10:07Poza tym akcji takich jak w Sahryniu nie było wiele.
Grześ
“Kobiety w Berlinie” nie oglądałem, ale to, co o tym filmie czytałem wystarcza, by stwierdzić fakt, że “podkreśla niemiecką krzywdę”.
Dymitr (gość) -- 14.05.2009 - 10:16Co do “Upadku” to właśnie takie miałem odczucie – zły był Hitler, Goebbels i reszta nazistów, a zwykli Niemcy przez nich cierpieli.
DB, ale co to znaczy podkreśla niemiecką krzywdę?
jak dla mnie to uproszczenie lekkie jest, można by idąc tropem twoim stwierdzić, że każde dzieło z Niemiec opowiadające o wypędzeniach/gwałtach/bombardowaniach w 1945 itd podkreśla niemiecką krzywdę.
Ale chyba Niemcy mają prawo tworzyć filmy i książki o tamtym czasie, ze swojej perspektywy.
?
I nie będzie to negowanie, bo jednak film czy ksiązka o wypędzeniach nie musi być od razu żadnym negowaniem cierpień Polaków czy Żydów.
Acz fakt, czasem ten brak kontekstu irytuje nas i może zafałszowywać.
Co Do “Upadku”, tam był jeszcze zarzut, że Hitlera a i innych nazistów właśnie zbyt po ludzku przedstawiono.
Acz ten zarzut płytki dla mnie jest.
pzdr
grześ (gość) -- 14.05.2009 - 13:49To jednak nie jest aż takie proste.
“Rzec można (niczego nie ujmując cierpieniom niemieckich cywili), że twórcy „Gustloffów”, „Ucieczek” i „Kobiet w Berlinie” jadą na tym samym wózku, co Erika Steibach i Rudi Pawelka.”
Otóż nie zgodziłbym się drogi autorze. Nie można. Tzn. niby można ale jest to wygodne uproszczenie i problem w tym, że zgodzić się trudno. Te filmy – zajmują się istotnie ludzką krzywdą. Możemy naturalnie założyć, że chodzi tu tylko i wyłącznie o krzywdę niemiecką. Tak jednak nie jest. Przyglądając się z bliska recepcji w Niemczech mogę Cię zapewnić że nie były w ten sposób ani odbierane ani interpretowane.
telemach (gość) -- 14.05.2009 - 13:59I nie redukowałbym również “Kobiet w Berlinie” do wymiaru instrumentu propagandowego ziomkostw. Jest to film poruszający po 60 latach wymuszonego przez komunistów milczenia temat tabu. Temat, o którym nie wolno było w sowieckiej strefie nawet szeptać. Możemy naturalnie, zgodnie z ideologią krasnej armii uznać, że “się należało”. W myśl koncepcji o kolektywnej winie wszystkich Niemców. Po zapoznaniu się z pojedynczymi losami mogę Cię jednak zapewnić, że przeważnie ofiarami stawali się nie tyle dotychczasowi sprawcy, co Ci ,którzy byli słabi i bezbronni. Niezależnie od poglądów lub indywidualnych zachowań w III rzeszy.
Ukłony
T.
tak jasne
nie oglądałeś filmu a piszesz, że “podkreśla”. ja to odbieram jako zawoalowane: “o znowu Niemcy wołają jacy to byli pokrzywdzeni.”
jeżeli film jest wierny książce to jest to opowieść przede wszystkim o ludzkim cierpieniu i ludzkim bestialstwie.
a ty sobie tkwij dalej w tych nacjonalszowinizmach…
powodzenia
D/S (gość) -- 14.05.2009 - 15:00D/S
Proszę się wynosić z mojego bloga
Dymitr Bagiński -- 14.05.2009 - 16:47no wiec?? co znaczy niewiele..
Inna sytuacja była na Zamojszczyźnie, inna na Wołyniu i w Galicji.
Poza tym akcji takich jak w Sahryniu nie było wiele.
czy AK mordujac tysiac cywili byla lepsza od upa mordujacej 20 tysiecy??
jesli tak wyjasnij to ojcu ktory stracil syna…
upa to zbieranina ludzi….
czesc z nich walczyla z przekonania…
jak… np. norwedzy… i estonczycy.. ktorzy w niemcach widzieli obroncow przed znienawidzona rosja…
czesc dla przygody rozroby z braku innego zajecia…
a czesc to mordercy ktorych podniecala sila…
poczytaj ile razy AKowcy rozstrzeliwali zydow.. polakow.. ukraincow czy niemcow.. tak na wszelki wypadek/...
ile razy AK i BCH badz AL prowadzily potyczki.. polacy przeciw polakom??
ile razy donosili na przeciwnikow na gestapo??
czyli dochodzimy do wnioskow ktore na poczatku wykrzyczalem….
nie ma zlych nie ma dobrych…
sprobujcie sobie wyobrazic zolnierza wermahtu… mlodego chlopaka piekarza,,,,
ma dziewczyne.. ktora chce w koncu przeleciec.. juz prawie….
a tu wojna….
pakuja go na furmanake pozniej do pociagu i wysylaja do polski…
wpajaja ze to swinie i wrogowie oraz mordercy…
moze wierzy moze nie.. ale widzi mordowanych kolegow…
boi sie wyjsc na ulice.. bo kazdy spotkany polak moze byc z AK, AL, BCH...
kazdy to wrog…
on nic do polakow nie ma…
ale tu wyladowal…
a wczoraj polacy zastrzelili jego kumpla od kieliszka…
bo byl niemcem…
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 14.05.2009 - 18:54Dymitrze, a nie lepiej pogadać niż kogoś z bloga wyrzucać?
Dziwi mnie to zamykanie się większości blogerów w różnych miejscach, aż chyba tekst o tym napiszę niedługo.
pzdr
grześ (gość) -- 14.05.2009 - 19:01typowa prawicowa banialuka
Proszę się wynosić z mojego bloga
no tak demokracja tak.. o ile nasi sa dobrzy aq wasi zli….
demokracja tak o ile my jestesmy wiekszoscia….
demokracja tak o ile nasza wiara jest dominujaca…
a jak nie… to co??
BEREZA KARTUSKA???
przewrot majowy??
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 14.05.2009 - 19:23@
Inna sytuacja była na Zamojszczyźnie, inna na Wołyniu i w Galicji.
Poza tym akcji takich jak w Sahryniu nie było wiele.
czy AK mordujac tysiac cywili byla lepsza od upa mordujacej 20 tysiecy??
jesli tak wyjasnij to ojcu ktory stracil syna…
Patrząc w ten sposób nie dojdziemy do żadnych wniosków, bo trzeba by napisać tyle książek o historii, ile było ludzkich losów.
Dymitr Bagiński -- 15.05.2009 - 10:09Liczą się proporcje, właśnie 1:20 to jest dobra proporcja i dla mnie to wystarcza by uznawać UPA za organizację zbrodniczą a AK nie.
re: Zapomniane wypędzenia
Jak czytam bełkot bandersynów pokroju jurek.cy, to się zastanawiam z jakich nor te pokurcze wypełzają.
x (gość) -- 15.05.2009 - 10:22Odrażające załgane gnoje.
a on dalej wie lepiej...
czy AK mordujac tysiac cywili byla lepsza od upa mordujacej 20 tysiecy??
upa to zbieranina ludzi…jak… np. norwedzy… i estonczycy.. ktorzy w niemcach widzieli obroncow przed znienawidzona rosja…
tak, była lepsza. 20 razy lepsza. to raz.
dwa – AK miała na celu walke z niemieckim okupantem, UPA zaś “czystą etnicznie” Ukrainę. Ukraińskie ludobójstwo bylo masowe, celowe i planowe.
trzy – nie ma takiej narodowości jak “norwedzy”
cztery – obrażasz Bałtów porównując ich do UPA (150 tys. Łotyszy było w Waffen SS, ale zamiast mordowac Polaków woleli walczyc z armia ZSRR)
pięć – żalosna jest ta twoja polityczna poprawność, bo okazujesz sie wybitnie odporny na fakty i liczby
MAW -- 15.05.2009 - 12:46Grześ
Dziwi mnie to zamykanie się większości blogerów w różnych miejscach, aż chyba tekst o tym napiszę niedługo.
Dlaczego wymagasz, żebym dyskutował z trollem?
Dymitr Bagiński -- 15.05.2009 - 15:28hehe....
uwielbiam to wasze przekonanie o wyzszosci i swietosci waszych przekonan….
coz… pewnie zalujecie ze minely czasy krucjat?? :D
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 15.05.2009 - 15:33Eeeee, nic nie wymagam,
tylko się dziwię:)
A i definicja trolla różna być może, znaczy coraz częściej dochodzę do wniosku,że troll to tylko etykietka w większości przypadków, która ułatwia zycie:)
Nie-trollom.
A dokładniej o co mi chodzi, napiszę póxnym wieczorkiem, bo wychodzę zarabiać kasę:)
Kurde, jakby nie wystarczyło, że już 7 godzin pracy dizś za mną, a tu jeszcze dwie się szykują, eh, taki dzień.
W ogóle to sorki, że się skupiłem na niemieckim akcencie tylko a właściwie nawet nie przeczytałem twojego całego tekstu, ale nadrobię.
grześ (gość) -- 15.05.2009 - 15:34Dziś pewnie.
re: Zapomniane wypędzenia
Jeden nie czyta porządnie tekstu. Drugi nie ogląda filmu, a każdy ma wyrobioną opinię. Same trolle.
wpisz tutaj swój nick lub imię (gość) -- 15.05.2009 - 15:36wpisz tutaj swój nick lub imię
ano takie te blogery są w większości:)
pzdr
grześ (gość) -- 15.05.2009 - 15:49taki sposób myślenia Kalego
..........
zaraz wyjasnicie mi, ze mordowanie przez NZS partyjnych i ubekow… bylo walka o wolnosc….
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 16.05.2009 - 15:27@grześ
Nie, nie ma co gadać – jeśli ktoś jest chamem zaczynając od wyzwisk, to z takimi się po prostu nie rozmawia. Ja cenię Twój zapał do prób zrozumienia drugiej strony, ale – według mnie – mnóstwo ludzi takie podejścia nie szanuje i go nadużywa.
Wciąłem się, bo miałem ostatnio taki problem u siebie.
pozdro
Banan -- 16.05.2009 - 22:09:)
NO I JAK WAS NIE LUBIC??
:D
polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…
a cyprusy na drzewa
jurek.cy -- 17.05.2009 - 06:21SFTD
Bereza? Widzisz Jurko- to takie ówczesne Guantanamo dla ówczesnych terrorystów z faszystowskiej OUN, utworzone po zamachu na ministra Pierackiego.
Rzecz jasna ta pierwotna idea uległa deformacji, stając się z czasem narzędziem represji nie tylko wobec terrorystów stosowanym.
Dla Ciebie Bereza, to jednak widzę słowo-zaklęcie, na moc którego wszyscy struchleć mają, by padłszy na kolana wyznawać długie winy IIRP ? Zechciej tylko uściślić jakiego rodzaju jest to magiczna inkantacja -w wersji komunistycznej czy banderowskiej ?
BEREZA KARTUSKA??? (gość) -- 22.05.2009 - 22:53Czy może czujesz się po prostu prześladowanym głosem opozycji? Jeśli tak -to wierz mi, czysto subiektywne jest to odczucie…