W Weronie
I
Nad Kapuletich i Montekich domem,
Spłukane deszczem, poruszone gromem,
Łagodne oko błękitu.
II
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy do ogrodów —
I gwiazdę zrzuca ze szczytu;
III
Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea — ta łza znad planety
Spada… i groby przecieka;
IV
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I — że nikt na nie… nie czeka!
***
Dziękuję mojej przyjaciółce J. za zwrócenie mi uwagi na ten wiersz.
Zdaje się, że Norwid całkiem pasuje na tę okoliczność
W Weronie
I
Nad Kapuletich i Montekich domem,
Spłukane deszczem, poruszone gromem,
Łagodne oko błękitu.
II
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy do ogrodów —
I gwiazdę zrzuca ze szczytu;
III
Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea — ta łza znad planety
Spada… i groby przecieka;
IV
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I — że nikt na nie… nie czeka!
***
Dziękuję mojej przyjaciółce J. za zwrócenie mi uwagi na ten wiersz.
Magia -- 15.02.2013 - 14:24