Usiłuje się ustalić; co wpływa na powstanie osobowości dyssocjalnej; uwarunkowania genetyczne czy środowiskowe?
Niestety, bez większego powodzenia…
Bez powodzenia jedynie dla tych, co to “pochylają się z troską” nad psychopatycznymi “wewnątrzgatunkowymi drapieżcami” typu Ted Bundy czy, ostatnio, Anders Breivik; dla tych, którzy nazywanie rzeczy po imieniu usiłują zasłonić eufemizmami typu “osobowość dyssocjalna”.
Kilkudziesięcioletnie badania Cleckleya, Harego, Babiaka czy śp. Łobaczewskiego nie wykazują żadnych związków przyczynowych między psychopatią prawdziwą a wpływami środowiskowymi. Ba! Nie ma nawet mowy o żadnej korelacji. [Jest 50/50, o czym można przeczytać, zakładając, że ktoś przedkłada czytanie i uczenie się nad szczekanie.]
No, ale cóż – zaprzeczanie ich badaniom ma też swoje przyczyny (o czym pisze m.in. Łobaczewski). Inne niż tylko demonstracyjne obnoszenie się z własną niewiedzą.
No, “i to by było na tyle” – jak mawiał pewien klasyk.
Dziękuję TXT za gościnę a jego Czytelnikom za cierpliwość w czytaniu zamieszczanych na moim blogu “nonsensów”. Cześć!
Addendum: @Yassa
Ignorancji ciąg dalszy:
Usiłuje się ustalić; co wpływa na powstanie osobowości dyssocjalnej; uwarunkowania genetyczne czy środowiskowe?
Niestety, bez większego powodzenia…
Bez powodzenia jedynie dla tych, co to “pochylają się z troską” nad psychopatycznymi “wewnątrzgatunkowymi drapieżcami” typu Ted Bundy czy, ostatnio, Anders Breivik; dla tych, którzy nazywanie rzeczy po imieniu usiłują zasłonić eufemizmami typu “osobowość dyssocjalna”.
Kilkudziesięcioletnie badania Cleckleya, Harego, Babiaka czy śp. Łobaczewskiego nie wykazują żadnych związków przyczynowych między psychopatią prawdziwą a wpływami środowiskowymi. Ba! Nie ma nawet mowy o żadnej korelacji. [Jest 50/50, o czym można przeczytać, zakładając, że ktoś przedkłada czytanie i uczenie się nad szczekanie.]
No, ale cóż – zaprzeczanie ich badaniom ma też swoje przyczyny (o czym pisze m.in. Łobaczewski). Inne niż tylko demonstracyjne obnoszenie się z własną niewiedzą.
No, “i to by było na tyle” – jak mawiał pewien klasyk.
Dziękuję TXT za gościnę a jego Czytelnikom za cierpliwość w czytaniu zamieszczanych na moim blogu “nonsensów”. Cześć!
Magia -- 07.02.2012 - 15:23