To materiał na esej ;) Powiedzmy, że do pojęć dobra i zła podchodzę na dwóch płaszczyznach – indywidualnej i społecznej.
W sferze indywidualnej rzeczywiście mamy do czynienia z dominującym ładunkiem subiektywizmu. Tyle, że pozostająć przy Pańskim ujęciu jesteśmy skazani na to, co Scholem określił “impulsem intelektualnym”. Czyli możemy próbować dekonstrukcji tych pojęć w poszukiwaniu ich jednostkowego sensu. Tymczasem wyraźnie napisałem, że moja pewność bierze się z czegoś, co CZUJĘ. Mogę, i próbowałem, oddać to w jakiejś formie artystycznej, a nie analizie, czy logicznemu równaniu.
Na płaszczyźnie społecznej, rzecz widzę w dwóch aspektach. Z jednej strony intersubiektywizm postaw jednostkowych – czyli suma różnych podejść do sprawy, w efekcie której, nie wiedzieć czemu ;), tworzą się normy społeczne. I jakoś tak się dzieje, że da się wyróżnić dominujący w wielu społeczeństwach zestaw norm obejmujący np. potępienie zabijania w czasie pokoju, szacunek dla matki, przywiązanie do społeczności lokalnej oraz cały pakiet sprowadzający się w dużym uproszczeniu do “nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Można? Można :)
Drugi aspekt, to jakość socjalizacji. Skoro już te normy mamy, w różnych grupach, w rozmaity sposób są z jednej strony przekazywane, a z drugiej internalizowane w okresie dorastania. Reasumując – fakt, że – delikatnie rzecz ujmując – ludziom daleko do doskonałości nie oznacza, że nie można wskazać, co jest dobre, a co złe. Np. że rozbój dokonany przez bandytę, o ile jego ofiara nie trudniła się tym samym, jest zły, mimo iż przyniósł mu jakiś zysk i odrobinę andrenaliny.
Panie Jerzy
To materiał na esej ;) Powiedzmy, że do pojęć dobra i zła podchodzę na dwóch płaszczyznach – indywidualnej i społecznej.
W sferze indywidualnej rzeczywiście mamy do czynienia z dominującym ładunkiem subiektywizmu. Tyle, że pozostająć przy Pańskim ujęciu jesteśmy skazani na to, co Scholem określił “impulsem intelektualnym”. Czyli możemy próbować dekonstrukcji tych pojęć w poszukiwaniu ich jednostkowego sensu. Tymczasem wyraźnie napisałem, że moja pewność bierze się z czegoś, co CZUJĘ. Mogę, i próbowałem, oddać to w jakiejś formie artystycznej, a nie analizie, czy logicznemu równaniu.
Na płaszczyźnie społecznej, rzecz widzę w dwóch aspektach. Z jednej strony intersubiektywizm postaw jednostkowych – czyli suma różnych podejść do sprawy, w efekcie której, nie wiedzieć czemu ;), tworzą się normy społeczne. I jakoś tak się dzieje, że da się wyróżnić dominujący w wielu społeczeństwach zestaw norm obejmujący np. potępienie zabijania w czasie pokoju, szacunek dla matki, przywiązanie do społeczności lokalnej oraz cały pakiet sprowadzający się w dużym uproszczeniu do “nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Można? Można :)
Drugi aspekt, to jakość socjalizacji. Skoro już te normy mamy, w różnych grupach, w rozmaity sposób są z jednej strony przekazywane, a z drugiej internalizowane w okresie dorastania. Reasumując – fakt, że – delikatnie rzecz ujmując – ludziom daleko do doskonałości nie oznacza, że nie można wskazać, co jest dobre, a co złe. Np. że rozbój dokonany przez bandytę, o ile jego ofiara nie trudniła się tym samym, jest zły, mimo iż przyniósł mu jakiś zysk i odrobinę andrenaliny.
Pozdrawiam.
Foxx -- 03.02.2012 - 10:57