dobrze Pana widzieć.
Spróbuję krótko wyjaśnić kwestie Pana interesujące. Tak cudnie, jak to tylko ja potrafię.:)
Pisałem już wcześniej, że akcja “bażant” to prowokacyjna uzurpacja drobiu grzebiącego.
Tego o buddyjskiej łagodności i wrażliwości, który po doznanej iluminacji wyzwolenia(nirwana) stał się bezwzględnym mścicielem ninja.
I tego, który, razu pewnego, zakrztusiwszy się koralikiem różańca, stwierdził :
Dość już tego, kurna! Doigraliście się!
Od tej chwili to ja jestem protestant under construktion, więc możecie mnie tylko cmoknąć w kuper!
Co tu więcej pisać?
Nieudolność tej intrygi dostrzec można było nawet nieuzbrojonym okiem.
Jak bowiem wiadomo, prawdziwy BAŻANT trzyma się swej firmy.
Zwłaszcza, jeśli jest to firma szacowna, bogata w doświadczenia, z ponad dwu-tysiącletnią tradycją.
A nie kręci się w kółko w poszukiwaniu NIEWIADOMOCZEGO.
Nawet wówczas gdy czasami pod dziób trafić mu się może jakiś wyjątkowy łakoć.
Zaś poczta (w sieci), to jakieś nieporozumienie, dysonans, dziwactwo oraz bzik.
Taki całkowicie odleciany fioł.
Coś jak Benedetto z jointem, obijający się w pogo na rzymskim koncercie Bad Religion.
Zapracowany, z zaśnieżonej stolicy, Pana – pozdrawiam serdecznie, zaś Pino ściskam gorąco; nie daj się! O nic nie proś!
Ps.
Pozdrowienia mają naprowadzić na trop co dociekliwszych:
Achaaa…tak jak przypuszczaliśmy: yassa to cieć jest!:)
Panie Referencie,
dobrze Pana widzieć.
Spróbuję krótko wyjaśnić kwestie Pana interesujące. Tak cudnie, jak to tylko ja potrafię.:)
Pisałem już wcześniej, że akcja “bażant” to prowokacyjna uzurpacja drobiu grzebiącego.
Tego o buddyjskiej łagodności i wrażliwości, który po doznanej iluminacji wyzwolenia(nirwana) stał się bezwzględnym mścicielem ninja.
I tego, który, razu pewnego, zakrztusiwszy się koralikiem różańca, stwierdził :
Dość już tego, kurna! Doigraliście się!
Od tej chwili to ja jestem protestant under construktion, więc możecie mnie tylko cmoknąć w kuper!
Co tu więcej pisać?
Nieudolność tej intrygi dostrzec można było nawet nieuzbrojonym okiem.
Jak bowiem wiadomo, prawdziwy BAŻANT trzyma się swej firmy.
Zwłaszcza, jeśli jest to firma szacowna, bogata w doświadczenia, z ponad dwu-tysiącletnią tradycją.
A nie kręci się w kółko w poszukiwaniu NIEWIADOMOCZEGO.
Nawet wówczas gdy czasami pod dziób trafić mu się może jakiś wyjątkowy łakoć.
Zaś poczta (w sieci), to jakieś nieporozumienie, dysonans, dziwactwo oraz bzik.
Taki całkowicie odleciany fioł.
Coś jak Benedetto z jointem, obijający się w pogo na rzymskim koncercie Bad Religion.
Zapracowany, z zaśnieżonej stolicy, Pana – pozdrawiam serdecznie, zaś Pino ściskam gorąco; nie daj się! O nic nie proś!
Ps.
yassa -- 13.01.2010 - 13:57Pozdrowienia mają naprowadzić na trop co dociekliwszych:
Achaaa…tak jak przypuszczaliśmy: yassa to cieć jest!:)