Ja nie mam ochoty na kopanie się z koniem. To nie ja bronię absurdalnej tezy, że między płodem a noworodkiem nie ma różnic, więc co ja mam udowadniać. Pan usiłuje mnie przekonać, że płód jest dzieckiem. Słyszał Pan, żeby na jajko mówić kura? Ja mogę obalić wszystkie „naukowe” argumenty za brakiem różnic pomiędzy płodem i noworodkiem. Niemniej, żeby ponownie się w to bawić to muszą być spełnione następujące warunki. Pan poda wszystkie argumenty za przyjęciem tożsamości płodu z człowiekiem. Ponumeruje je Pan. A potem w dyskusji uzna się Pan za pokonanego, jeśli będzie Pan próbował odwoływać się do spraw nie umieszczonych na liście i nie poruszonych przeze mnie w odpowiedzi. Takie warunki wynikają z doświadczenia z dyskusji z Panem i innymi obrońcami życia niedorobionego, którzy po obaleniu jednego ich argumentu zaraz zaczynają dyskutować o drugim aspekcie. Po obaleniu drugiego, skaczą do trzeciego w międzyczasie posiłkując się argumentami z pierwszego i tak można do śmierci. A mnie przelewanie z pustego w próżne mało interesuje. Chętnie się zmierzę w uczciwej walce intelektualnej pomiędzy zwolennikiem popełniania błędów przez kobietę i przeciwnikiem tegoż.
Panie Staszku!
Ja nie mam ochoty na kopanie się z koniem. To nie ja bronię absurdalnej tezy, że między płodem a noworodkiem nie ma różnic, więc co ja mam udowadniać. Pan usiłuje mnie przekonać, że płód jest dzieckiem. Słyszał Pan, żeby na jajko mówić kura? Ja mogę obalić wszystkie „naukowe” argumenty za brakiem różnic pomiędzy płodem i noworodkiem. Niemniej, żeby ponownie się w to bawić to muszą być spełnione następujące warunki. Pan poda wszystkie argumenty za przyjęciem tożsamości płodu z człowiekiem. Ponumeruje je Pan. A potem w dyskusji uzna się Pan za pokonanego, jeśli będzie Pan próbował odwoływać się do spraw nie umieszczonych na liście i nie poruszonych przeze mnie w odpowiedzi. Takie warunki wynikają z doświadczenia z dyskusji z Panem i innymi obrońcami życia niedorobionego, którzy po obaleniu jednego ich argumentu zaraz zaczynają dyskutować o drugim aspekcie. Po obaleniu drugiego, skaczą do trzeciego w międzyczasie posiłkując się argumentami z pierwszego i tak można do śmierci. A mnie przelewanie z pustego w próżne mało interesuje. Chętnie się zmierzę w uczciwej walce intelektualnej pomiędzy zwolennikiem popełniania błędów przez kobietę i przeciwnikiem tegoż.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 01.11.2009 - 19:33