Wprost przeciwnie, należy się jednoczyć wokół tych, którzy robią to najlepiej – w tym przypadku Dymitr Bagiński, nawet odkładać na potem własne projekty, aby zrealizować przynajmniej te, które maja największe szanse powodzenia. Tym niemniej mam propozycję dla gospodarza blogu, aby równolegle z przypominaniem tragicznych wydarzeń – kalendarium – próbował wskazać jakieś rozwiązanie tego węzła gordyjskiego zasupływawanego coraz mocniej przez upór polskich polityków kurczowo i ślepo trzymajacych się kursu Giedroycia do tego stopnia, że nie reagują na zmieniające się okoliczności, na fakty. Te fakty to przeobrażenia polityczne na tzw zachodniej Ukrainie. Ostatnio przeczytałem w ukraińskiej wersji językowej rozważania intelektualistów ukraińskich napisanych 6 lat temu na temat – co mianowicie ma zrobić strona ukraińska w ramach zadbania o dobre relacje z Polską, jak ma postapić z “wołyńską tragedią”. To było w 60 rocznicę. Wtedy było już bardzo blisko do jakiegoś “załatwienia” tej sprawy. Czemu tak się nie stało ? Na pewno częściowo zawinili polscy politycy. Znalazłem wywiad z politykiem ukraińskim drugiego szeregu biorącego udział w rozmowach polsko – ukraińskich majacych ustalić scenariusz obchodów 60 rocznicy. Obnażone zostają w wywiadzie kulis negocjacji , polska strona zgodziła się na wszystkie prawie postulaty delegacji ukraińskiej. Polityk ten uznał materiały IPN dotyczące śledztw w sprawie zbrodni UPA za dynamit z dymiącym lontem, odpalenie którego określił za groźne dla państwa ukraińskiego. Wtedy uzyskał zapewnienie ówczesnego prezesa IPN pana Kieresa, w obecności jego zastępcy, że te materiały na zawsze pozostaną w szufladach ! Oznacza to, że prace polskich prokuratorów IPN odbywają się dla picu, są pozorowane. Cały wysiłek prokuratora Zająca nie służy niczemu, nawet “szachowaniu” w negocjacjach. Polscy negocjatorzy posiadane w własne atuty i argumenty dewaluują lub wręcz oddają walkowerem. Czy można się więc dziwić, że niczego nie osiągnęli, wszystko przegrali, wsparli więc tym samym brunatne siły postbanderowszczyzny. Nawet Wiktor Medwedczuk, bliski współpracownik Juszczenki napisał wtedy artykuł “Wołyń – nasz wspólny ból”, gdzie bardzo – jak na polityka – przybliżył się do prawdy. Do niedawna Medwedczuk był kierownikiem urzędu Prezydenta Juszczenki, ostatnio w zaxid.net oskarżono go o szpiegostwo na rzecz Rosji. Wszystkie te artykuły i wypowiedzi warto przetłumaczyć i przeczytać. Będę się starał to zrobić.
Nie warto rozpraszać sił
Wprost przeciwnie, należy się jednoczyć wokół tych, którzy robią to najlepiej – w tym przypadku Dymitr Bagiński, nawet odkładać na potem własne projekty, aby zrealizować przynajmniej te, które maja największe szanse powodzenia. Tym niemniej mam propozycję dla gospodarza blogu, aby równolegle z przypominaniem tragicznych wydarzeń – kalendarium – próbował wskazać jakieś rozwiązanie tego węzła gordyjskiego zasupływawanego coraz mocniej przez upór polskich polityków kurczowo i ślepo trzymajacych się kursu Giedroycia do tego stopnia, że nie reagują na zmieniające się okoliczności, na fakty. Te fakty to przeobrażenia polityczne na tzw zachodniej Ukrainie. Ostatnio przeczytałem w ukraińskiej wersji językowej rozważania intelektualistów ukraińskich napisanych 6 lat temu na temat – co mianowicie ma zrobić strona ukraińska w ramach zadbania o dobre relacje z Polską, jak ma postapić z “wołyńską tragedią”. To było w 60 rocznicę. Wtedy było już bardzo blisko do jakiegoś “załatwienia” tej sprawy. Czemu tak się nie stało ? Na pewno częściowo zawinili polscy politycy. Znalazłem wywiad z politykiem ukraińskim drugiego szeregu biorącego udział w rozmowach polsko – ukraińskich majacych ustalić scenariusz obchodów 60 rocznicy. Obnażone zostają w wywiadzie kulis negocjacji , polska strona zgodziła się na wszystkie prawie postulaty delegacji ukraińskiej. Polityk ten uznał materiały IPN dotyczące śledztw w sprawie zbrodni UPA za dynamit z dymiącym lontem, odpalenie którego określił za groźne dla państwa ukraińskiego. Wtedy uzyskał zapewnienie ówczesnego prezesa IPN pana Kieresa, w obecności jego zastępcy, że te materiały na zawsze pozostaną w szufladach ! Oznacza to, że prace polskich prokuratorów IPN odbywają się dla picu, są pozorowane. Cały wysiłek prokuratora Zająca nie służy niczemu, nawet “szachowaniu” w negocjacjach. Polscy negocjatorzy posiadane w własne atuty i argumenty dewaluują lub wręcz oddają walkowerem. Czy można się więc dziwić, że niczego nie osiągnęli, wszystko przegrali, wsparli więc tym samym brunatne siły postbanderowszczyzny. Nawet Wiktor Medwedczuk, bliski współpracownik Juszczenki napisał wtedy artykuł “Wołyń – nasz wspólny ból”, gdzie bardzo – jak na polityka – przybliżył się do prawdy. Do niedawna Medwedczuk był kierownikiem urzędu Prezydenta Juszczenki, ostatnio w zaxid.net oskarżono go o szpiegostwo na rzecz Rosji. Wszystkie te artykuły i wypowiedzi warto przetłumaczyć i przeczytać. Będę się starał to zrobić.
Wieslaw Tokarczuk (gość) -- 21.06.2009 - 07:06