Mam podobne do Pańskich wątpliwości. Jak sobie przypomnę, jaką sensację wzbudzały polskie fiaty w kolorze bahama yellow, to mam wrażenie, że tamten świat był fałszywy. Do szpiku kości fałszywy. A że alpaga była fajna? I Sporty nad ranem?. No były. I kac mniejszy był o poranku…
Ale nie zwalałbym winy na dobrobyt. Raczej na świeże powietrze.
Moim zdaniem, to trochę tak, jakby porównywać więzienie, ze światem poza murami. Wbrew temu co sądzą postępowcy, w więzieniu trudno jest o resocjalizację. Natomiast daleko bardziej pewna jest prisonizacja, czyli wyuczenie się zasad działąjących w zamkniętym, uproszczonym świecie i przyjęcie ich jako trwałego elementu osobowości społecznej. Konkretnej jednostki. Jedni się prisonizują łatwiej, inni trudniej. Jak u ludzi.
Zprisonizowany, po wyjści z więzienia nie umie żyć na wolności. Na poziomie wyuczonych zachowań, postaw, ról społecznych, woli opresyjny, ale prosty świat, w którym pula wyborów jest zminimalizowana, od wieloelementowej gry społeczeństwa otwartego (nie w sensie popperowskim, oczywiście).
Myśmy, w 1980, zrobili bunt w więzieniu i paliliśmy sienniki. Ale teraz żyjemy na wolności. Niektórym bardzo się ckni za więzieniem. Niektórzy budują sobie własne.
Niekoniecznie bym to wiązal z więzią pozytywną, ale nie mam stabilnej w tej kwestii oceny, więc się zapierał przy tym , że to była, w przeważającej mierze, więź negatywna, nie będę. Ale taką mam intuicję.
A obserwując angielskich kiboli, podejmuję się bronić tezy, że to są jednak inne emocje. Ale znowu, nie zamierzam za to stawiać głowy, bo nie interesuje mnie sport wcale. Więc mogę czegoś nie rozumieć.
Z ostatnim zaś akapitem zgadzam się całkowicie. Dokładnie jest tak jak Pan napisał. I tak będzie.
Panie Trollu,
już o tym odpisywałem Panu Merlotowi.
Mam podobne do Pańskich wątpliwości. Jak sobie przypomnę, jaką sensację wzbudzały polskie fiaty w kolorze bahama yellow, to mam wrażenie, że tamten świat był fałszywy. Do szpiku kości fałszywy. A że alpaga była fajna? I Sporty nad ranem?. No były. I kac mniejszy był o poranku…
Ale nie zwalałbym winy na dobrobyt. Raczej na świeże powietrze.
Moim zdaniem, to trochę tak, jakby porównywać więzienie, ze światem poza murami. Wbrew temu co sądzą postępowcy, w więzieniu trudno jest o resocjalizację. Natomiast daleko bardziej pewna jest prisonizacja, czyli wyuczenie się zasad działąjących w zamkniętym, uproszczonym świecie i przyjęcie ich jako trwałego elementu osobowości społecznej. Konkretnej jednostki. Jedni się prisonizują łatwiej, inni trudniej. Jak u ludzi.
Zprisonizowany, po wyjści z więzienia nie umie żyć na wolności. Na poziomie wyuczonych zachowań, postaw, ról społecznych, woli opresyjny, ale prosty świat, w którym pula wyborów jest zminimalizowana, od wieloelementowej gry społeczeństwa otwartego (nie w sensie popperowskim, oczywiście).
Myśmy, w 1980, zrobili bunt w więzieniu i paliliśmy sienniki. Ale teraz żyjemy na wolności. Niektórym bardzo się ckni za więzieniem. Niektórzy budują sobie własne.
Niekoniecznie bym to wiązal z więzią pozytywną, ale nie mam stabilnej w tej kwestii oceny, więc się zapierał przy tym , że to była, w przeważającej mierze, więź negatywna, nie będę. Ale taką mam intuicję.
A obserwując angielskich kiboli, podejmuję się bronić tezy, że to są jednak inne emocje. Ale znowu, nie zamierzam za to stawiać głowy, bo nie interesuje mnie sport wcale. Więc mogę czegoś nie rozumieć.
Z ostatnim zaś akapitem zgadzam się całkowicie. Dokładnie jest tak jak Pan napisał. I tak będzie.
Pozdrawiam
yayco -- 16.06.2008 - 15:46