a cóż ja mam sprawdzać i do czego sie nie przyznałem. Do tego że Pani Merkel była na szczycie? Trzymając się pana konwencji odpowiem, jeszcze kilka postów wyżej uznał Pan moje przyznanie się do pomyłki a teraz już nie?
Wobec tego oświadczam:
twierdziłem w oparciu o doniesienia prasowe, że pani Merkel nie było na szczycie. Po stwierdzeniu Pana Lorenzo, że jednak była przyznałem się do pomyłki. I nadal trwam przy tym przyznaniu. I przepraszam wszystkich, w szczególności Pana Lorenzo, którzy tym faktem mogli poczuć się urażeni lub zmanipulowani.
Nasuwa się tylko pytanie; czy wobec tego faktu dalsza moja argumentacja jest niewiarygodna?
Panie Lorenzo Szanowny,
a cóż ja mam sprawdzać i do czego sie nie przyznałem. Do tego że Pani Merkel była na szczycie? Trzymając się pana konwencji odpowiem, jeszcze kilka postów wyżej uznał Pan moje przyznanie się do pomyłki a teraz już nie?
Wobec tego oświadczam:
twierdziłem w oparciu o doniesienia prasowe, że pani Merkel nie było na szczycie. Po stwierdzeniu Pana Lorenzo, że jednak była przyznałem się do pomyłki. I nadal trwam przy tym przyznaniu. I przepraszam wszystkich, w szczególności Pana Lorenzo, którzy tym faktem mogli poczuć się urażeni lub zmanipulowani.
Nasuwa się tylko pytanie; czy wobec tego faktu dalsza moja argumentacja jest niewiarygodna?
Pozdrawiam
yassa -- 19.05.2008 - 22:20