“Ktoś” może mówić byle co. Premier państwa nie może łamać prawa i pleść co mu ślina na język przyniesie, a tym bardziej nie może celowo działać na szkodę legalnych podmiotów prawa.
Tak się to kończy gdy “ktoś” traktuje państwo jak prywatny folwark.
Koniec. Kropka.
A jeśli Marszałek Sejmu z nominacji partii dzierzącej władzę mówi do dziennikarza mediów Publicznych: “Pan jest lizusem PiS” gdy ten zadaje mu kłopotliwe pytania, nie jest traktowaniem instytucji publicznej jako prywatnego folwarku?
Wypowiadający ten zarzut jest Marszałkiem Sejmu i ma wpływ na te media – gdyż pełni wysoką funkcję w Państwie. Takie zaczepki do niewygodnego dziennikarza mogą być próbą wywarcia nacisku na dziennikarzy niepokornych aby nie poruszali kłopotliwych dla władzy tematów.
Przecież to, że ktoś jest w ugrupowaniu rządzącym, marszałkiem sejmu – mówiąc słowami “ktosia”: nie może traktować państwa jak prywatny folwark. Ani wtedy gdy jest prezydentem, ani premierem ani marszałkiem sejmu.
Więc to zjawisko gdzie jednym wolno więcej a drugim mniej, nie tylko funkcjonuje w sporach Agory ale także żywo w debacie publicznej.
Można powiedzieć, że jest to “obyczaj” partii rządzącej….- żyjący i mający się dobrze do dziś dnia niezależnie od tego kto wygrywa wybory.
Jednak nie pamiętam aby wcześniej w taki sposób zwrócił sie jakiś polityki tej rangi: Marszałek Sejmu do dziennikarza mediów publicznych. Czy nie zbliżamy sie do Rosji?
"Ktoś" może a ktoś nie może.... - w podobnej sprawie.
Ktoś napisał:
“Ktoś” może mówić byle co. Premier państwa nie może łamać prawa i pleść co mu ślina na język przyniesie, a tym bardziej nie może celowo działać na szkodę legalnych podmiotów prawa.
Tak się to kończy gdy “ktoś” traktuje państwo jak prywatny folwark.
Koniec. Kropka.
A jeśli Marszałek Sejmu z nominacji partii dzierzącej władzę mówi do dziennikarza mediów Publicznych: “Pan jest lizusem PiS” gdy ten zadaje mu kłopotliwe pytania, nie jest traktowaniem instytucji publicznej jako prywatnego folwarku?
Wypowiadający ten zarzut jest Marszałkiem Sejmu i ma wpływ na te media – gdyż pełni wysoką funkcję w Państwie. Takie zaczepki do niewygodnego dziennikarza mogą być próbą wywarcia nacisku na dziennikarzy niepokornych aby nie poruszali kłopotliwych dla władzy tematów.
Przecież to, że ktoś jest w ugrupowaniu rządzącym, marszałkiem sejmu – mówiąc słowami “ktosia”: nie może traktować państwa jak prywatny folwark. Ani wtedy gdy jest prezydentem, ani premierem ani marszałkiem sejmu.
Więc to zjawisko gdzie jednym wolno więcej a drugim mniej, nie tylko funkcjonuje w sporach Agory ale także żywo w debacie publicznej.
Można powiedzieć, że jest to “obyczaj” partii rządzącej….- żyjący i mający się dobrze do dziś dnia niezależnie od tego kto wygrywa wybory.
Jednak nie pamiętam aby wcześniej w taki sposób zwrócił sie jakiś polityki tej rangi: Marszałek Sejmu do dziennikarza mediów publicznych. Czy nie zbliżamy sie do Rosji?
Pozdr.
poldek34 -- 11.03.2008 - 12:50