Griszeg

Griszeg

Co do pierwszego akapitu – zgadzam się z Panem. Zachwianie w zakresie wartości – w tym przypadku gołym okiem widać.

Ale jeśli nie ma żadnych ponadczasowych implikacji konsekwencji wyborów na czym Pan buduje kategorie obiektywnego dobra i subiektywnego(zachwianej wartości moralnej).
Przecież jeśli człowiek nie odpowada za swoje czyny przed nikim – w sensie ponadczasowym, to kwestie moralne mogą podlegać umowie. A jeśli tak, to można je zmieniać, tworzyć wg upodobań. Nie ma punktu oparcia wymaganego do określenia ich obiektywnośći. Kryterium większości jak w Parlamencie jest niewystarczający. Gdyż można się umówić, że od dziś coś nie jest złem ale dobrem, głosem większości. ALbo interesy jakiegoś Państwa są ważniejsze niż istnienie suwerennego Państwa -> Czeczenia, czy nawet niewolnictwo w Chinach. Gdy nie ma oparcia wszystko staje się wzgledne i subiektywne… .

Co do drugiego widzę, że Pan nie za bardzo rozumie co mam na myśli. Np. w dziedzinie małżeńskiej: kwestia tzw. antykoncepcji.

Definiowanie DObra w tej dziedzinie jest inne dla wierzącego a inne dla niewierzącegp gdyz inne jest kryterium dobra. Tak jak w innych kwestiach: – oceny czynów homoseksualnych – definicji rodziny – stosunek do poczęcia i aborcji

pewnie można byłoby więcej tych granicznych dziedzin gdzie DObro jest inaczej definiowane przez Wierzącego niż Ateistę przytoczyć.

Stąd napisałem, że o byciu Wierzącym w kategoriach powołania za które człowiek jest odpowiedzialny nie tylko przed sobą ale i też przed Stwórcą.

Zresztą mogę powiedzieć, że wierzę też, że za swoje wybory i definicję dobra odpowiedzialny przed Stwórcą jest także ateista mimo, że nie wierzy.
Jednak zakres tej odpowiedzialności jest różny dla wierzącego jak i niewierzącego.

Wierzący będzie oceniany znacznie surowiej gdyż: “Sługa który wiedział jaka jest wola Pana ale jej nie czynił otrzyma dużą chłostę. Ten zaś co nie wiedział jaka jest wola Pana i jej nie czynił, otrzyma małą chłostę...”.)cytat z pamięci.

A dlaczego tak się dzieje, inny cytat:

,Biada tobie Chorazynie, biada tobie Betsaido, bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się te cuda które są u was, dawno by w worze i popiele pokutowały. Ale powiadam wam: Lżej będzie Tyrowi i Sydonowi w dniu sądu aniżeli wam (Mat. 11:21,22).

Dlatego też większa odpowiedzialność wierzących: Katolików, chrześcijan za swoje wybory i czyny ze względu na większą wiedzę i świadomość ich konsekwencji.

Ci jedak krórzy uwierzyli w Jezusa i dają świadectwo w swoim życiu, nad nimi sądu nie ma… . Ci stali się Synami Bożymi i dziedzicami Królestwa Ojca. A więc nieba. Więc jak wierzący nie jest “kupcem” nieba za dobre uczynki ale jest przez Wiarę w Jezusa i świadectwo o nim DZIEDZICEM nieba. Tak jak syn dziedziczy po Ojcu.

To jest ta różnica pomiędzy powołaniem w Wierze i nie… .

No ale sad ostateczny ma być zaskakujący: “wielu ostatnich ma stać się pierwszymi a ostatnich pierwszymi.” – stąd czuwanie nad właściwym kryterium poznawania dobra jest chyba najcenniejszą rzeczą jaką powinien mieć ukształtowaną nie tylko człowiek niewierzący ale przede wszystkim wierzący.

Pozdrawiam.

Pozdrawiam.


Miłować jak siebie samego.... - banalnie niebanalne, a może nawet kluczowe dla Wierzącego. By: poldek34 (22 komentarzy) 4 marzec, 2008 - 20:15