Niekoniecznie na stronę główną

Tagi:

 

Z niejakim trudem odnalazłem notkę redakcji TXT o zielonych blogerach i innych udoskonaleniach, które miały wyeliminować obstrukcję dzieła. Znalazłem, przeczytałem i mam ochotę zapytać: co dalej, kiedy redakcja TXT uczyniła pewne ukłony w stronę publiczności?

Wydaje się, że redakcja (nie tylko zresztą ona) nie doceniła skądinąd zabawnej okoliczności, że ludzkie emocje czasem wygrywają ze zdrowym rozsądkiem. W tym sensie proponowałbym – przynajmniej roboczo – nie kopać się dalej z koniem, ale zastanowić się, co można jeszcze uratować. Nie wiem, i jeśli ktoś by pytał, nigdy nie wiedziałem, jakie są te bliższe i te długofalowe plany redakcji i właścicieli TXT. Zakładam, że jakieś były i są. Niech więc one pozostaną, idą swoją drogą, a oprócz nich, jeśli wolno i władza nie zabroni, zacznie się tworzyć miejsce na coś nowego.

Dziś problemem jest czarna legenda tego miejsca. Ono umrze naturalnie, jeśli stereotyp nie zostanie przełamany. Igła opierdziela każdego kogo nie lubi na prawo i lewo, mimo że jest adminem. Sergiusz bywa tak pryncypialny, że momentami staje się to nie do zniesienia; ludzka natura często źle to znosi. Referent i Yassa gadają sobie we dwóch, w sumie jest wesoło, ale kogo to interesuje. Pani Magia i Pani Gretchen rozmawiają sobie we dwie, w sumie jest wesoło, ale kogo to interesuje. Pan Grzegorz rozmawia ze wszystkimi. Inne nazwiska, przepraszam, że nie będę wymieniał, dopisują dwa komentarze dziennie. A w sumie, w ogólnym odbiorze, jest swego rodzaju obciachem pisać na TXT, tak jak jest ono postrzegane. I nie chodzi o to, że powinno nas szczególnie martwić, jak jesteśmy postrzegani, tyle że to czasem tworzy istotne niedogodności.

Pytanie jest zatem takie: jak daleko właściciele chcą, a redakcja jest w stanie się “posunąć”. Co, oprócz zamykania tancbudy, proponuje? I żeby nie było nieporozumień – to nie referent będzie robił po godzinach na TXT! Nic z tego; muszę też czasem spać. Uwagi kieruję do władz! Wasze małpy, wasz cyrk. Ja dorzucam cegłę, nie gwarantuję niczego, moja miara jest odpowiednia do mojej roli. Pytam, co dziś TXT może nam dać? Na co jest gotowe?

A na koniec, koledzy, bez urazy. Nie bierzcie tego osobiście. Moim zdaniem jest moment, żeby pewne rzeczy wyjaśnić i podjąć decyzje. Być może rzeczywiście TXT powinno zwijać sztandar. Jeśli tak, to tak. Nie zgadzam się jednak z Igłą, że powodem jest brak kasy i czasu na administrowanie. Chyba jednak nie o to chodzi. W każdym razie ja widzę to zupełnie inaczej. Problemem są raczej zaszłości, personalia i ogólny “brak” wielu części składowych. Udać mogą się tylko rzeczy w naszym zasięgu, te które są możliwe. Tymczasem TXT zdaje się nastawiać na sławę kosmiczną.

Życzliwy ;)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Szanowny Referencie

Piszę szybko, nie dlatego nawet, że Pan szybko czyta, lecz z prozaicznego powodu gonienia mnie przez czas. :)

O tym co zrozumiałam pisać nie będę, bo i po co, skoro Pan rozumie co Pan napisał, a i ja rozumiem. Napiszę więc o tym, czego nie zrozumiałam.

Dwóch rzeczy właściwie: o co chodzi z tą czarną legendą i obciachem, jaki komuś się kojarzy z pisaniem tutaj?
Poważnie pytam, jako naiwna istota.

Polemicznie mogę odnieść się, do poniekąd zarzutu, jakobym rozmawiała tylko z Panią Magią. Protestuję zatem. :)
Rozmawiam z wieloma osobami, choć z kilkoma już nie, ale taki prawda lajf poniekąd.

Pozdrawiam Pana i obiecuję wrócić.


-->Gretchen

Są jakieś powody, że starzy znajomi Igły, Jacka Jareckiego, Grzesia, Yassy, moi (że wymienię tylko tych weteranów, którzy przychodzą mi teraz głowy ;) omijają txt szerokim łukiem. Czasem jest tak, że jakoś tam przestaliśmy się lubić albo coś w ten deseń, czyli prozaiczne powody, związane z zaszłościami osobistymi między blogerami; to zawsze jest niechęć na względnie niewielką skalę. Innym razem, bo po prostu zostali w innej części blogosfery i nie chcą się ruszać. Jeszcze innym razem, bo… właśnie odeszli stąd w niezbyt fajnej atmosferze (nie mówię o ostatnich ruchach, bo te są dla mnie mało miarodajne, i w kilku przypadkach niezrozumiałe, jeśli nie dziecinne), ale o całych grupach rozczarowanych albo obserwujących, którzy uważają txt za miejsce zadzierającej nosa pseudo-elity (lepsi pod każdym względem od S24 – swego czasu utrwalał tę teorie Pan Grzegorz na bratnim, S24). Są też tacy, którzy uważają, że zostali źle potraktowani przez adminów, właścicieli, redaktorów. I to są przeważnie istotni blogerzy (blogerki), których mi osobiście najbardziej brak. Nie ma ich, bo nie podobał im się swego czasu styl, nie podobał się pomysl, nie podobało zarządzanie, czasem nieco “mentorskie” traktowanie, wiele innych detali. Wiem coś o tym bo sam łapię się po części w każdej grupie ;) Upraszczam sprawę, rzecz jasna…

Pani jest młodziutka, nie pamięta Pani tych zamierzchłych dziejów… ;)))

referent


Panie Referencie,

to bardzo ciekawe co Pan pisze, ale nie mam pewności czy dobrze rozumiem. Dlatego lepiej przyjmę roboczo, że nic (niewiele) rozumiem. W takim stanie rzeczy z ostrożności procesowej zapytam:

A jakie ma Pan propozycje, poza tym, żeby było fajnie?

Bo wie Pan, kłopot odwieczny z takimi miejscami jak TXT jest taki, że większość publiczności nie ma żadnych pomysłów, za to ma wiele życzeń, głównie tzw. pobożnych, np. żeby Sergiusz przestał być nieznośny, a Igła przestał dźgać gości – żeby wymienić te kluczowe, prawda… natomiast planowaniem i realizacją tego, żeby było fajnie powinni się zająć admini, których… nie powinno być, w zasadzie… hmmm..

To jak będzie? :)


-->Sergiusz

Po mojemu będzie po staremu ;) Ale mimo to napisałem, żeby ktoś potem mi nie powiedział, a gdzie ty byłeś referencie, że nie ostrzegałeś. Więc napisałem.

Niedobrze, że Pan ode mnie oczekuje gotowych recept. Ja opisuję stan faktyczny i stwierdzam, że jest względnie krucho. Nie kwestionuję faktów i nie żywię się bliżej niesprecyzowanymi nadziejami. W punkcie, w którym panowie (Pan i Igła) jesteście, a my (piszący na txt) z wami, warto postawić pytanie, czy wiadomo co dalej, a jeśli wiadomo, to czy to jest realne. Demotix, twitter, pisanie dla anglosasów jest może fajne, ale w ramach deseru, kiedy zjadło się danie główne.

Krótko mówiąc, ja mogę spojrzeć na siebie, czy piszę bez błędów ortograficznych i czy nie zniechęcam czytelników, a władze niech spojrzą na siebie ;) Chyba że wszystko jest dobrze, to wtedy pardą, prawda, nieporozumienie… ;)

Właśnie, bo może nie ma żadnego problemu, a ja jak zwykle się czepiam i chcę wywołać zadymę (np. z nudów).

;)


Panie Referencie,

bardzo proszę się, prawda, nie wykręcać sianem. Ja poważnie mówię i to mówię (no dobrze, piszę), opisując rzeczywistość, fakty, a nie wyobrażenia o rzeczywistości.

Te fakty są takie, że każdy chętnie krytykuje, oczekuje inicjatywy, pomysłów oraz pracy od dyrekcji, do tego chętnie ponarzeka, że źle to jest wszystko urządzone, nawet ponarzeka, że nikt się z jego zdaniem nie liczy i w ogóle ten Sergiusz to bezczelny i arogancki typek, ale jak przychodzi co do czego i ja pytam o to zdanie, o te pomysły, o deklarację pomocy itd. to zalega głucha cisza albo ludzie obracają sprawę w żart.

Ja nie oczekuję gotowych recept. Co z tego, że ja (być może) wiem co dalej?

Byłoby po prostu ciekawe usłyszeć, co Państwo proponują konkretnie, poza tym, żeby było fajnie i oczywiście za darmo :)


-->Sergiusz

Akurat ja arogancji (w stosunku do mnie) Panu nie zarzucam, więc z pełną prawda, rewerencją piszę, że sprawa może nie powinna polegać na tym, że władza coś robi, ale niech, prawda, spróbuje może nic nie robić. Tak dla odmiany. Sprawy zaszły daleko i moment jest dobry, żeby odbić się od dna (pardą). Bo o co w gruncie rzeczy chodzi? Chodzi tylko o to, że fajni blogerzy, których znamy i których jeszcze nie znamy przychodzili tu porozmawiać. Sądzę, że chodzi nam – przynajmniej w tej części – o to samo.

Jestem jak najdalszy żeby krytykować i rozliczać. Co mi zresztą do tego. Proponuję, żeby stwierdzić fakt, że jesteśmy w takim punkcie i teraz niech się pasie ;) Trzeba się spokojnie zastanowić (wy musicie), co jest przeszkodą, żeby pisali tu: Julll, Aspik, JJ (w pełnym wymiarze), Timmy i wiele wiele innych postaci.

Zdejmijcie przy okazji ten tekst ze SG, przecież nie o to chodzi, żeby koledzy życzliwi mieli ubaw. Jeszcze tu przylezą i będę musiał kasować ;)


Panie Referencie,

ależ o tym właśnie jest odnaleziona przez Pana i zalinkowana na wstępie notka.

Zasadniczo obecna strategia dyrekcji polega na zniknięciu, na nie wcinaniu się, nie przekonywaniu do swoich pomysłów (które nikogo poza dyrekcją i ew. konkurencją i tak nie interesują) i tak dalej.

Ja osobiście jestem ogólnie trudny do zniesienia, mimowolnie gram ludziom na nerwach nawet wtedy gdy jestem przekonany, że jestem niezwykle uprzejmy i tak dalej, prawda. Do tego jestem już tak niemłody, że pewnie to się już (w tym wcieleniu) nie zmieni.

Inymi słowy, niech się pasie, ja niczego nie przedobrzam, schodzę pod pokład, a Wy sobie Państwo radźcie jak potraficie, a jak nie potraficie, to też sobie radźcie, o.

O zdejmowaniu tekstu z SG nie ma mowy. Wszystko teraz samo wskakuje, chyba że Autor umieści notkę w takiej kategorii, która sama nie wskakuje na SG (zobaczę czy taka kategoria jeszcze się ostała, swoją drogą).


aktualnie...

...tylko notki w ogłoszeniach drobnych i archiwum nie wskakują same na SG.


-->Sergiusz

OK. Zmieniłem na archiwum.

Panie Sergiuszu, myślę, że nie jest z Panem tak źle ;) Rzecz w tym, że najwidoczniej nie potrafię przekazać istoty, a nie chcę tego powiedzieć wprost. Taki rodzaj hipokryzji ;) Poza tym wszystko w porządku. Pisałem przede wszystkim w swoim interesie, bo chciałbym liczbę swoich blogów zmniejszać. Więc bez urazy. Widocznie sprawy muszą iść swoim rytmem, a ja jestem bardziej staromodny od Pana.

Może kiedyś będzie okazja do rozmowy w innych warunkach to się dogadamy.

Ode mnie tyle,
referent


Panie Referencie,

być może istotnie to w innych warunkach to dobry pomysł, bo tak to sobie gadamy trochę na czuja co zwykle komplikuje sprawy skądinąd proste, prawda ;)

Poza tym nothing personal, moja gadka jest bardziej do innych niż do Pana. Sam Pan sobie winien, prawda, wywołując mnie do tablicy, poniekąd :) Zatem o żadnej urazie nie może być mowy, no też coś.

Tymczasem wracam do maszynowni, bo roboty huk z przestawianiem wszystkiego do tańszego operatora a czasu mało. Jak by co, mailem szybciej.

Pozdrowienia dla Pana i Pani Referentowej!


Panie Referencie,

nie ma to jak szczera rozmowa w archiwum.
Admini są bezradni, bo winna tu motoryka.:)
O ile sobie dobrze przypominam, to sił próbował tu i Wyrus i Aspik i Julll i Nameste.
Nie bardzo znaleźli zrozumienie.
Przy czym sytuację podgrzewała znana nam wszystkim dwójka patentowanych troli.
Nobilitowanych.:)
Przy niemej akceptacji usatysfakcjonowanego patrycjatu.
Po dobrze zapracowanym banie, patrycjat nadął się solidarnie i podziękował serdecznie.
Uprzedzenie obserwatorów jednak zostało.

A poza tym, sami sobie jesteśmy winni.
Dziś np. zainspirował mnie Telemach swą operą dla głuchych. Już miałem coś wystukać, gdy rzuciłem okiem na wpis najlepiej poinformowanego. Przekonanego, że gdyby mi tylko okoliczności pozwoliły to spaliłbym w stodole Marka i Sławka wraz z rodzinami.
O Xipe i Borsuku już nie wspomnę.
Odmieniło mi się i nakręciłem spiralę kretynizmu.

Pozdrawiam serdecznie


"Kto mnie wołał, czego chciał ?"

Ehem, widzę, moi drodzy, że mnie tu przywołujecie jako przykład niewiadomoczego. Albo jako problem do rozważenia i zapakowania w małe tytki :)

Więc, tego, żeby było jasne. Nikt mnie stąd nie wykurzył. Czułem się nawet rozpieszczany, lądując notorycznie na SG. O zrozumienie nie bardzo zabiegam, bo sam nie bardzo rozumiem, o co mi właściwie chodzi. Gdyby mi zachwycona społeczność internetowa konie z powozu wyprzęgała, to bym się chyba raczej przeraził niż ucieszył. Że o wyjmowaniu silnika z samochodu nie wspomnę (odpukać – wyjrzałem przez okno).

Do nikogo z TXT urazów żadnych nie czuję. W wędrówkach po blogach włóczyłem się zasadniczo za starym kumplem JJ, który mnie w to całe blogowanie wciągnął a potem jakieś tam swoje powody do przesiadek miewał – nie wnikałem za bardzo.

Po dłuższej przerwie osiadłem w swoim Aspikarium. Komu zależy, ten mnie tam znajduje – i taki układ całkiem mi się podoba. Nawet licznika wejść sobie nie założyłem, bo i po co. Jak mam humor kwaśny, to całego posta wycinam, bo u siebie mogę robić co mi tylko do łba strzeli. I być może to jest tajemniczą “przeszkodą, żebym pisał w TXT”. Nie wiem, czy w ogóle jakaś przeszkoda jest, ale z drugiej strony nie czuję jakiegoś szczególnego pociągu do pisania akurat w TXT i to mimo całkiem sympatycznych wspomnień z dawnych czasów. Może za mało uspołeczniony jestem, albo co.

Więc, w sumie, taki drobny apel, żeby się nie podpierać Aspikiem w dyskusjach, bo on sam nie ma pojęcia, czego właściwie dowodzi.

Pozdrowienia

Aspik


Aspiku,

no to już wiemy jak z Tobą było. Nie lubisz adoracji i nadmiernych pieszczot.
Bardzo specyficzny przypadek jak na blogera.
Pan Referent wspomniał o Tobie w trosce o poziom. A ja w tym Referentowi nieustannie basuję. Powodowany troską takąż.
Chyba nic w tym zdrożnego?
A w Aspikarium coś rzadko bywasz. Jak zauważam częściej wałęsasz się po referatach lub stymulujesz pana Telemacha.;)

Pozdrawiam


Yasso

yassa

Chyba nic w tym zdrożnego?
A w Aspikarium coś rzadko bywasz. Jak zauważam częściej wałęsasz się po referatach lub stymulujesz pana Telemacha.;)

Nic zdrożnego w trosce o poziom. Wręcz przeciwnie.
Jaki to ma związek z aspikami, nie mnie sądzić.

U R.B. i T bywam, bo piszą jak dyabli wcieleni. To raczej oni mnie stymulują.
Aż mi się przypomina, jak to u Referenta terminowałem przed laty jako apokryfista.
Z komentowaniem mniej roboty – leci piłeczka, to odbić i podkręcić.
A własny tekst to wykoncypować trzeba. A potem jeszcze napisać.
Harówka.
Ostatnia haróweczka hrabiego Barry Kenta.

Priwiet


-->Aspik, Yassa

Nie, nie, nie… Nie o to chodzi, że kogoś stąd przegoniono. Zupełnie. Nie znam takiego przypadku; nie przypominam sobie. Wymienione nicki (niech mi wybaczą) posłużyły za przykład. Timmy przecież nigdy na txt nie pisał, więc tym bardziej nie można go było przepędzić (swoją drogą, to bardzo interesujące słowo). A Aspik!, no… chciałbym zobaczyć tego co się, prawda, zamachnie… ;)

O co więc mi chodzi? Ostatecznie stanie, że o nic i że się czepiam, bo pisać mi się nie chce, tylko marudzę. Co oczywiście zawiera jakąś tam prawdę, prawda…

Inicjatywy społeczne dzielą się na udane i nieudane, prawda. Ta udana poniekąd chyba nie jest…

Czołem,
referent


-->Aspik

Aspik, sorry razy jeszcze. “Podparłem” się tobą jakoś bezwiednie, bo jednak mam jakąś nostalgię za jednym miejscem, gdzie będzie można się łatwo odszukać. Mniejsza o to miejsce, prawda, per se, ale koncentracja czasami sprzyja. Zasada jak w średniowiecznych uniwersytetach ;) Można mi odpowiedzieć, że jestem leniwy i jeśli chcę coś znaleźć, to znajdę; wystarczy solidnie się olinkować. Racja. Więc sorry i już kończę te tematy,

referent


Referencie

Widzę, że zakończył Pan temat, ale pozwolę sobie na kilka słów.
Choć nie wiem czy można :)

W innym zakątku czyjś stary znajomy nawrzucał tekstowisku, w mało eleganckich słowach, lecz ukleił podobne zarzuty. Że pseudoelita, że poczucie wyższości, że salon itd.

Ma Pan rację mówiąc o moim młodziuteńkim wieku (dziękuję, przy okazji :), nie wszystko wiem, jeszcze mniej rozumiem i coraz częściej mam wrażenie, że to dobrze, nawet bardzo.

Kiedy już tu byłam, to sporo czasu upłynęło zanim zobaczyłam, ile niektórzy ponawydurniali . No i było za późno, w pewnym sensie. Widocznie nie jestem tak bystra, jak zwykłam o sobie myśleć, prawda.

Moja chałupnicza teoria jest taka, że w swoim czasie zbyt wiele było manipulacji i ruchów zakulisowych, które (co aż niewiarygodne) odbijają się czkawką, być może do dziś. Część udało się uratować, część przepadła.

W tej sytuacji postanowiłam robić swoje i nie oglądać się na innych. To jest mój sposób na wyjście z tej sytuacji. Niekoniecznie musi okazać się skuteczny, ale nic mądrzejszego nie wymyśliłam. O tym też napisałam niedawno.
To oczywiście nie oznacza, że zamierzam się zabarykadować, wcześniej otoczywszy murem. Bez, prawda, przesady.

Pozdrawiam Pana w tę słoneczną niedzielę.


-->Gretchen

Prawdopodobnie wybrała Pani najlepszy sposób. Ja pisałem nie do użytkowników, ale władz. One wiedzą co i jak; gdzie leży problem. Mam nadzieję, że wiedzą, a jeśli nie wiedzą, to też jest to jakiś sygnał. Trochę żałuję tej notki, ale już ją “przykryłem” wujkiem Jankiem ;) Nie wiem, czy to starczy, ale starałem się ukryć jak potrafię ;)))

Czołem,
referent


Referencie

Notka ukryta jak należy. Wujek Janek przykrywa całościowo i rzetelnie, z zaangażowaniem. :)

Można trochę liści podrzucić tyle, że wszystkie jeszcze na drzewach, co za los.
Albo trawą, skoszoną trawą.

Pozdrawiam Pana raz jeszcze.


-->Gretchen

To dobrze. Uspokojony znikam kosić.

referent


Hm, ja też dodam, choć już dyskusja się nie toczy w sumie.

Po pierwsze zgadzam się z wieloma tezmai diagnozy, nie będę więc powtarzał, obciachu pisania tuy nie czuję, ja zresztą na zdanie ogółu uwagi nie zwracam.

Wątpię by niepisanie na TXT wynikało z tego rzekomego “obciachu”, wynika w wielu przypadkach z zupełnie z innych rzeczy, mogę powiedzieć, że w wielu przypadkach wiem też czemu dane osoby tu nie piszą.

A i 9to do yassy) wątpię by wynikało to przez Mada czy Docenta, taki nameste to prędziej z Arturem Nicponiem do czynienia nie chciał mieć), zresztą kiedyś na swoim blogu dokłądnie wyjaśniuł w komencie i uzasadnił swoje złe zdanie na temat TXT,
Inny też jest powód niepisania Jull, która akurat przez chwile bardzo dobrze się tu czuła.
Inny jest jeszcze powód, że np. nie pisze AnnPol czy kto tam jeszcze.

Co do mnie, Referent ma rację, znaczy z perspektywy zgodzę się, że moje teksty różne w Salonie o TXT i o salonie tu czy tam były zwyczajnie niepotrzebne, fakt.

Aczkolwiek częto to była reakcja w sumie a nie akcja:)

Ale przejdźmy do bardziej ogólnych spraw.
I do wniosków:)

Zgodzę się z Gretchen, trza robić swoje, i po prostu pisać (lub nie)

Metakomerze, autoteksty i autoterapia oraz gadanie o TXT ciągłe niewiele dają.

Redakcja zaś niech się zajmuje swoim lub zamyka przybytek.
Trudno.

Ogólnie, klęska?

Nie powiedziałbym, acz wiadome, że spodziewalło się wielu więcej.


Subskrybuj zawartość