Codziennik Igły/5

Czyli kto tu gra w durnia?

Dla młodych politologów przypominam, że to taka gra w karty kiedyś była.

Tak właściwie nie rozumiem i nikt mi nie wytłumaczył dlaczego w kraju pozbawionym partii politycznych, zdezideologizowanym, pozbawionym elit pilnujących ciągłości tradycji i zainteresowanych w trwaniu Państwa, są ludzie forsujący model parlamentarny?

W państwie, gdzie kolejne rządzące ekipy są demaskowane jako sitwy działające nie tylko na granicy prawa ale często poza nim.

W państwie, gdzie wyborca zmienia swoje poglądy 11 razy w roku i nie przywiązuje się do żadnej partii?

W państwie, gdzie medialne pranie mózgów przez wynajętych dziennikarzy przypomina najgorsze czasy PRL-u.

W państwie, gdzie żadna z sił politycznych nie jest zainteresowana modernizacją kraju a tylko skokiem na jego zasoby?

W państwie, gdzie poza PSL-em wszystkie rządzące sitwy przepadły w mrokach historii albo są włóczone po sądach?

W państwie, gdzie polityka kojarzy się z osobą/nazwiskiem a nie z żadną ideologią czy programem.

W państwie, gdzie rządząca partia ukradła 400 tys. podpisów za zmianą ordynacji wyborczej i schowała je w sejmowej piwnicy.

W państwie gdzie prezydent pochodzi z bezpośrednich wyborów i ma mandat większości a premier jest wyłaniany w zakulisowej grze prawdziwych sponsorów polityki/ów i ich kanapowych organizacji.

W państwie gdzie Kwaśniewski z Geremkiem tak napisali konstytucję aby mogli manipulować z zaplecza ośrodkami władzy wykonawczej.

W państwie, gdzie na prowincji rządzą kryminalne klany.

W państwie, gdzie obywatel nadal nie ufa policji, ma w pogardzie sądy a z urzędami sprawy załatwia pod stołem.

W państwie, gdzie Sejm jest wybierany przez 40 % elektoratu.

W takim państwie proponuje się dalsze osłabianie władzy i proponuję się anarchooligarchię i sejmokrację.

I czemu ja się zastanawiam, czy to jest nadal moje Państwo?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

a kto ma zaproponować coś innego

oprócz ciebie piszącego gdzieś na uboczu, czy tego pana co gniewnie macha ręka w kolejce do lekarza, czy ta panią co psioczy na przystanku?
kto ma realną możliwość oderwania “ich” od koryta?


Panie Iglo

Z tym mandatem większości dla Prezydenta to rozumiem miał Pan na mysli mandat w dniu wyborów? Bo aktualnie to z tą większością to bym nie ryzykował. Podobnie z PO – zobaczymy w najbliższych wyborach.

Do do Premiera i rządu – to jakoś mi się tak wydaje, że rządzą Ci, którzy mają zaufanie i poparcie większości sejmowej (inaczej – brak wotum zaufania i wypad), złożonej z posłów wybranych w wolnych i demokratyczych wyborach?

No chyba, że mamy do czynienia z jakimś nieznanym mi fenomenem, że w wyborach prezydenckich biorą udział światli, odporni na manipulacje obywatele, a w wyborach parlamentarnych zidiociale i otumanione indoktrynacja zakulisowych sitw bydło. Indoktrynacja oczywiście dokonywana jest poprzez “wynajętych” dziennikarzy, jakże odmiennych od tych rzetelnych i obiektywnych, którzy komunikowali sie ze społeczeństwem w czasie wyborów prezydenckich.

Mam też wrażenie, że Sejm, podobnie jak i Prezydent, wybierani są przez taki procent elektoratu, jakiemu się do wyborów chce iść...


Jasne, że tak

Tylko zwróć pan uwagę, że:

Na Prezydenta idzie 10 pkt procentowych (wyborców) więcej (i mniej więcej) ipokazuje palcem właśnie prezydenta.

Na Sejm idzie te same 10 pkt procentowych mniej, nie pokazując palcem premiera, tylko wedle naszej ordynacji nagradzając potęgowo sitwę/kanapę wygrywającą.

Jak moja pamięć sięga, żadna sitwa nie zdobyła zwykłej większości głosów ani nie rządziła samodzielnie.


a co zmieni ustrój prezydencki?

co prezydent to lepszy.

- morderca
– idiota, ale przynajmniej go na świecie znają
– pijak
– dubeltowy idiota, z którego się na świeci śmieją

a kto w perspektywie? idiota i narcyz …

nokt nie woła …

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Docent, no fakt,

do prezydentów to my szczęścia nie mieliśmy w sumie.

pzdr


>grzesiu

a do czego my mamy szczęście? przecież Polacy zawsze byli robieni w bambuko. a to Niemcy, a to Ruskie, a to prezydenci …

“I don’t need to fight
To prove I’m right”


Panie Igło

Tak pisząc, to możemy stwierdzić, że Polacy w czasie wyborów prezydenckich wskazują jedną z marionetek sitw kanapowych. Co za różnica?

Sam Pan zresztą narzekał, że za bardzo liczy się człowiek, a za mało program i idee. No to w wyborach predyzenckich mamy znacznie większy plebiscyt osobościowy, niż w czasie parlamentarnych.

A co do uzyskania zwykłej większości – to chyba tylko Kwachu w 2000 wygrał w pierwszej turze, w pozostałych przypadkach były potrzebne dogrywki. Może należy wprowadzić dogrywke w parlamentarnych? Będzie system dwupartyjny i sprawa załatwiona. W kwestii możliwości samodzielnego rządzenia.

Pozdrawiam.


system prezydencki

czyli określone jednowładztwo.

Będzie wiadomo kto zawalił.

Teraz odpowiedzialność jest rozmyta więc politycy są na diabelskim młynie. raz na górze raz na dole, ale wciąż ci sami.

Bo albo koalicjant blokował, albo prezydent nie dawał.


Proszę Griszka

Jeżeli w Polsce większość wyborców wyznaję jedną ideologię – zagarnąć pod siebie, i nie ma żadnych poglądów politycznych, kieruje się tylko osobowością kandydatów.

Więc niech taki kandydat, weźmie odpowiedzialność na siebie, i za organizację sitwy, i za władzę. Teraz ta odpowiedzialność rozmydla się w sejmie. I w gierkach parlamentarnych. Dlatego mieliśmy i LPR i SO i PSL i SLD, jako rządzące lub będące w grze.
W ustroju prezydenckim, zwycięska ekipa bierze całą władzę ale i całą odpowiedzialność.


Panie Igło

No i mamy po raz kolejny mówienie o “ekipie”. Przecież Prezydent sam za wszystko odpowiadać nie będzie. Więc zawsze zrzuci się na kogoś. Na przykład – “na układ” który podrzucił zgniłe jajo (sprawa Kaczmarka).

Brak mechanizmów kontrolnych, np tak jak w USA w postaci silnego Kongresu, który decyuje czy da kase na fanaberie Prezydenta, może doprowadzić do sytuacji, że medialnie dobrze przez sitwe wciśnięty nam nieudacznik przez 5 lat pograży kraj w kompletnym chaosie. I co mi po tym, że on “odpowiedzialność” weźmie na siebie za to?

Proszę spojrzeć na USA czy GB – nawet, gdy któraś strona “daje ciała”, to i tak utrzymuje kolosalne poparcie, tracąc władzę jedynie na parę lat. George Bush nie oznacza przecież końca Republikanów…


Pan źle

zrozumiał słowo ekipa.
Tak mi się wydaję?

Ekipa to wedle mnie zaplecze/zespół.
Ścisły , ten wyznaczający cele/strategię i ten szerszy w sensie poparcia poprzez jakiś ruch obywatelski.

Zdecydowanie odrzucam stosowanie do tego czegoś słowa partia/stronnictwo.

Nie ten etap.


Panie Igło

No ale przecież ta “ekipa”, to będzie nic innego jak:
w sensie scislym – najemna grupa ekpertów od czegoś tam czegoś, wynajeta przez jakąś sitwę i realizująca pomysły tej sitwy.
w sensie szerszym – medialnie oszukana przez najętych przez sitwę dziennikarzy i propagandystów grupa ludzi, której wydawać się będzie że… i kluczowe jest stwierdzenie: “wydawać się”.

Jeśli przyjmujemy Pańskie założenie (no chyba ze ja wkladam w Pańskie usta coś, czego Pan nie twierdzi – wtedy przepraszam), że za polityką zawsze kryją się sponsorujące ją sitwy, a większość wyborców to medialnie ogłupiane przez najmitów lemingi, to w systemie Prezydenckim nic się nie zmieni…


A niech mi pan wkłada

Byle bez takich tam, bo zaraz tusię postępowcy zgłoszą.

A mnie to nie przeszkadza, że będą to ekipy wynajętych szpeców.
Przecież i tak są.

Tyle, że nie podczepione pod sitwy parlamentarne, które można rozgrywać wzajemnie w sensie sejmokracji.
Tylko przez silnie zdefiniowany i określony , także w sensie finansowania, ośrodek władzy.

Wygrywa/przegrywa ( ten ośrodek, silnie spesronifikowany ) i ma (on) dalsze zasilenie/lub/nie finansowe.

Proszę zobaczyć, taka Francja, której tradycji państwowości nic, nigdy nie przerwało poszła tę drogą.
I wygrywa.
Tymczasem u nas akademik z sowiecko/jankeskim agentem wzięli nam podszuflowali ustrojstwo rodem z III Republiki.
Jeden się naczytał, drugi zamałpował bo szedł na pasku.


Subskrybuj zawartość