Tak, sobie tylko pytam?

Po raz kolejny dopada mnie te pytanie.
Po raz kolejny, po medialnej wstawce jakiejś telewizyjnej panienki.
Jakiegoś kolejnego tworu wielkiego miasta, kolejnej idiotki wzruszającej się losem dzieci. Samej nigdy ich nie planującej, bo to w karierze przeszkadza i nie wiedzącej, jak śmierdzi obsrany, dziecięcy tyłek, no bo to takie prostackie – podetrzeć.
Prawda?

Apogeum tego idiotyzmu przeżywamy podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, kiedy pod skąd inąd słuszną idę Owsiaka podczepia się cała wataha różnych wrednych celebrytów.
I płynie.
Na ludzkiej krzywdzie.

Od wielu, wielu lat obserwuję wokół siebie następujące zjawiska.
Obserwuję, bo żadnych badań nie prowadzę.
Statystycznych.

W moim otoczeniu, wśród moich rówieśników a potem coraz młodszych pokoleń, rodziło się coraz mniej dzieci.

Na dodatek większość z tych, które zapamiętałem rodziło się z jakimiś problemami.
I wszystkie, które pamiętam ze skazą białkową.
Były wśród nich dzieci chore na bardzo rzadkie choroby.
Wydawałoby się, że rodzice zdrowi, jak byki.
Przeżywałem z nimi ich tragedie, po cichu ciesząc się, że moje mają tylko anginę albo zapalenie ucha.
Coraz więcej widzę w swoim otoczeniu bezdzietnych par.
Dlaczego, nie pytam?
Może i z wygody?
Pewnie, że taniej hodować psa, nawet rasowego i konkursowego.
Niż dziecko.
Znam rodziny, gdzie starano się o dzieci przez kilka a nawet dziesięć lat.

I prawie codziennie oglądam krótkie wstawki medialne o dzieciach urodzonych po 4/5/6 miesiącach ciąży, z trudem utrzymywanych przy życiu.
W inkubatorach od Owsiaka.
Z niesprawnymi: mózgiem, nerkami, wątrobą, płucami.
O dzieciach chorych na choroby, o których nikt nie słyszał.
O dzieciach, które wymagają specjalnych terapii, których koszt przekracza możliwości finansowe ich rodzin, krewnych i znajomych.
O dzieciach wymagających specjalistycznych zabiegów, operacji, kuracji.
Często przeprowadzanych w jednym miejscu na świecie, za miliony złotych, dolarów, euro.

I nagle te dzieci znikają z mojego i medialnego świata.
Znikają kiedy przestają mieć kilka lat, kiedy są takie biedne i słodkie.
W sam raz dobre do telewizora.

One zapewne dorośleją?
Idą zapewne do innych, zakładają swoje rodziny i….

Kiedyś obejrzałem jakiś polit-poprawny film, jak autystyczny chłopak ożenił się z autystyczną dziewczyną.
Wydźwięk tego filmu był taki, że przecież oni się kochali i mieli potrzeby seksualne.

No właśnie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Uuu

będzie dym


Ni ma

Dymu.

Znaczy u nas wszyscy postępowi.
Wiedzą jak se radzić, przed i po problemie.


Igła

dobra, ale czego oczekujesz po tym “No właśnie”

bo to że nikt się tym później nie interwuje to norma niestety

prezes,traktor,redaktor


Moje pytanie brzmi

Gdzie podziewają się schorowane, kalekie dzieci?
I czy przypadkiem nie jest tak, że płodzą kolejne pokolenia jeszcze bardziej chorych?

A polit-poprawni mają kolejne pole do popisu.


To ja też mam pytanie.

Jaki masz Igło pomysł co z tymi schorowanymi dziećmi robić, by nie płodziły kolejnych chorych dzieci?
Mnie cholera bierze, że nie podwiązuje się jajników kobietom mającym już gromadkę dzieci, brudnych, niedożywionych, z rodzin alkoholików itd. Nawet gdy o to proszą same zainteresowane.


No właśnie,..

nie wiem?
I nie mam pomysłu.

Mam za to idiotki/tów przy mikrofonie, przed kamerą.
Z dostępem do mediów.
I problem do rozwiązania.


Nie było dymu

Bo może wszyscy zacofani, ale się wstydzą?
;)


Subskrybuj zawartość