Żaba albo Bocian, jak kto woli

Od ściany, do ściany.

- Kurwa, znowu w tym samym miejscu, ten sam kocioł i wystraszeni ludzie – myślę, patrząc spode łba.

Dla tych w białych fartuchach normalka. Jak zawsze, sztuka jest sztuka.

- Proszę czekać, będziemy prosić..

Ile można kurwa czekać?

Rosła, siwa pani wtacza wózek.
Na nim postawny,siwy mężczyzna w szlafroku.
Obandażowane nogi. Nieogolony.

Ale ciągle coś mówi i gestykuluje.

Widzę, że usiłuje się podnieść aby przesiąść się z wózka na krzesło.
Podchodzę.
Popycham wózek.

- Nogiiiii – krzyczy – bezwładne, zadarły się pod siedzisko.

Biorę go pod pachy, pomagam się przesiąść.

- Takiś pan ułan, a teraz co? – zagaduję ciekawsko wkurwiony.

- Ja, panie, w lekkiej artylerii służyłem – odpowiada.

- Myśmy mieli 75tki, panie, nas uczyli jak z wózka ( przodka ) w cwale koni zeskakiwać.

- One szły tak, że brzuchami ziemi dotykały, panie, a my jedną nogę na taki schodek i hyc, panie.

- Obrót na ziemi i już żeśmy wyprzęgali i armatę na stanowisko toczyli.

- Ocho ( myślę & zagaduje ), prawosławne czy francuskie mieliście?

- Francuskie, w Odwodowej Armii Prusy służyłem. 19DP, 19 PAL.

- Skąd? – pytam.

- A z Nowej Wilejki i Mołodeczna. Pod Piotrkowem nas rozbili – panie – ale bilim się i za Wisłą.

Patrzę uważniej na żonę, a może córkę i na starca?
Takie bary i wyprostowaną sylwetkę sam bym chciał mieć.

Podchodzi sanitariusz, przesadza go spowrotem na wózek.

- Jedziemy…

- Proszę panią, kto to jest, jak się nazywa?

- Ech – uśmiecha się starsza pani – i w AK był, i w Wachlarzu.

- Zdrowia, zdrowia – uśmiecha się jeszcze odwracając – popycha wózek.

- Pan xxxxx, proszę.. – wołanie zza uchylonych drzwi.

- Tato idziemy – rzucam

P.S. Sprawdzam na liście Wachlarza. Porucznik Waldemar Żaba – Bocian, 89 lat.
Dziś na izbie przyjęć, na Banacha w Warszawie.
Pisane.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Igła

powiedzieć że to twardzi ludzie byli to truizm

prezes,traktor,redaktor


Panie Igło

Takie spotkania przelotne, parę zdań wymienionych są ważniejsze od setek książkowych stronic, zapisanych beznamiętnym językiem.

Ech… mnie się zwykle w takich miejscach, jak przychodnie lekarskie, trafiają gupie baby wydzierające się a ja byłam “piersza”!


Pani Magio

Trza się w słuszną stronę patrzać.


Magio

pewnie po Tobie widać że słabo chorowita jesteś, to i przepchac w kolejce się dajesz

nie ma tego złego

dobrze że inni wyłapują

;)

prezes,traktor,redaktor


Maxie

Ja nie jestem chorowita. Mnie się w takich miejscach “udaje” bywać, jak Igle. Z kimś.
I skąd przypuszczenie, że mnie te baby ogrywają? :)

A we wogóle to zacząłeś “spamować” po naszemu. Bo ja o tych babach to tylko napisałam dlatego, że zazdroszczę panu Igle takich przelotnych spotkań, jak to, które opisał.

Pozdrówka “spamerze”... :)


Ciekawe to zjawisko

to spamowanie :)

po naszemu się to zwie już teraz?

he, he :)

prezes,traktor,redaktor


Panie Igło

Tu są dwie historie w jednej.

Historia o Bocianie

i

Historia o Igle…

Nie wiem, która bardziej mnie wzruszyła.


Iglo,

cos mi sie zdaje ze Ty masz odpowiednio radary ustawione stad
wylapujesz takie historie.
Pozdrowienia dla Taty.


@Igła

Piękna historia. Dzięki.


@Igla

bo, widzicie, to było naprawdę niedawno…


Subskrybuj zawartość