Publiczna korespondencja prywatna - Panie Y...

Zbiegiem okoliczności nieaktualnym trafiłam na Bródno. To nie jest trudne z perspektywy bezokolicznika.

Bezokolicznik pojawił się w tym miejscu, i jakoś tam rozciągającym się czasie, dzięki zbiegom okoliczności. Częste, a niejednkrotnie niespodziewane spotkania, przestały mnie już dziwić.

Może też być tak, że żyjąc w nieustannym zadziwieniu, dziwić zaczynam się coraz mniej. Taki paradoks, jeden z wielu.

Czasem gdzieś trafiam i niewiele rozumiejąc, zaczynam rozumieć coraz mniej.

Ja proszę Pana rozumiem, że tak wiele się zdarzyło, jeszcze więcej zmieniło, że trzeba odnaleźć coś na nowo.

Albo nie trzeba.

Tyle, że człowiek ma takie tendencje do odnajdywania sensu, kiedy wszystko wokół się sprzysięga rycząc coś przeciwnego.

Tyle, że człowiek czegoś chce, albo czegoś potrzebuje, albo sobie coś umyśli, albo…

Nie jest łatwo być człowiekiem.

Trudniej jest, będąc człowiekiem, pisać. Za siebie mówię, zanim Pan mnie obrzuci i zarzuci. Łatwiej jest pisać człowiekiem nie będąc. Z łatwością prawdopodobnie mogłabym zacząć pisać jako nie ja, tylko że ta łatwość wynika z czegoś zupełnie innego niż ja. Ja każe mi pisać... tak jak widać. Ubolewam nad tym, ale nie walczę. Nic nie poradzę.

Bródno proszę Pana jest niepowtarzalne w swej unikalności. Bródno jest. Bez przymiotników, rozdęcia i nadęcia.

Od dawna uważam, że zbyt mało cenimy formę, zbyt powierzchownie traktujemy słowo.

Większość z nas czyta i dotrze jakoś tam do myśli autora, albo siebie w tej myśli dostrzeże odpływając w swoje intymne rejony.

Formę ceni się niezmiernie rzadko, rzadziej jeszcze ją dostrzegając. Mało kto się nad nią pochyli. Tak jakby forma była jedynie środkiem transportu, a przecież tak nie jest. Forma bywa cudownością samą w sobie. W niej odbywa się ta niezwykła gra z czytelnikiem. Odbiorca, który zrozumie formę, zobaczy o wiele więcej, zbliżając się naprawdę do autora.

Istota Bródna w tym właśnie jest. W formie, w autorskim metakomentarzu, w urwanych myślach, frazach… W niedokończeniu. W rezygnacji.

Upublicznienie niepublicznego jest dopuszczeniem czytelnika do autentycznej bliskości z autorem.

A Pan to pokazując schował i o to mam żal, choć w końcu nieuzasadniony, bo przecież przeczytałam.
Jednak chciałam swój żal wyrazić.

Pan pisze z głowy, z namysłem, słowa cyzelując.

Ja piszę zawsze emocjami, bez namysłu, słowa cyzelując. Zabawne.

Bródno jest pisane gdzieś pomiędzy. Nie tak jak Pan pisze, i nie tak jak ja, ale dla mnie najważniejsze było dotknięcie tego fragmentu, który wyrwał się zimnemu intelektowi.

Dzisiaj nagle poczułam jak się zderzam z tym co przeczytałam, jak mnie to przygina, jak chciałabym krzyknąć. I jak bardzo nie mogę.

Niekiedy tak mam jak sama piszę, ale żebym to poczuła czytając kogoś to zdarza się niezwykle rzadko. Niezwykle.

Proszę wziąć pod uwagę, że ja się odzieram niekiedy do kości w tym, co piszę. I mniejsza z tym, że być może tego nie widać, ani poczuć się nie da.

Ważne, że robiąc to sobie, umiem odbierać najlżejsze drgania u innych.

Dziękuję Panu za Bródno.

I Druga też.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pani Gretchen

dziękuję za te kilka słów, tym bardziej, że dobrze Pani wiedziała, że nikt jej nie uwierzy w szczerość intencji.

Pozdrowienia poranne dla Pani i Drugiej


Panie Yayco

Proszę uprzejmie.

Powiem Panu tak, że dobrze jest samemu mieć pewność co do swoich intencji i trwać przy tym. Czasem wbrew okolicznościom.

Z drugiej strony to ja się na Pana trochę zeźliłam w sprawie tego archiwum. I temu dałam wyraz.

Zawsze mi szkoda, kiedy dobre teksty trafiają na strychy i są w kufrach zamykane.

Pozdrawiam Pana poniedziałkowo, choć z ukrycia


Szanowna Pani Gretchen,

ja nie zawsze mam pewność co do moich intencji, co więcej, chyba czasem mnie one nieco oszukały.

A archiwum to jest dobre miejsce. Przynajmniej to ja decyduję, co się z moim tekstem dzieje.

Proszę zobaczyć: jak Pani napisze tekst o żarciu, albo o piosence, to zaraz jest on głośny, promowany i licznie odwiedzany.

A jak Pani napisze coś poważniejszego, to zaraz się okazuje, że Pani tekst nie zasługuje nawet na to, żeby go umieścić wśród nowych tekstów.

W efekcie będzie Pani postrzegana jako skrzyżowanie kucharki z szafą grającą , wyposażoną w aparat fotograficzny.

To ja wolę sam się lokować w archiwum i liczyć na to, że ktoś tam zbłądzi. A może i trafi świadomie.

I pragnę zauważyć, że kufer nie jest zamknięty. Wprost przeciwnie

Pozdrowienia nieco rozkojarzone (bo mam niepodzielną uwagę)


Panie Yayco

Bo może proszę Pana taka właśnie jest prawda…?

Może jestem postrzegana jako skrzyżowanie kucharki z szafą grającą, wyposażoną w aparat fotograficzny? I to wszystko zamknięte we włoskim piekarniku?

Ale ja proszę Pana nie będę się nad sobą tutaj użalać, bo to nie oddawałoby mojego faktycznego stanu ducha w poniedziałek 20 października 2008 roku, o godzinie 12.18…

Chwilowo pracuję nad ważniejszymi kwestiami. Dla mnie.

Uczciwie też mówiąc wiem, że kilka osób postrzega mnie inaczej. A to już cały tłum jest przecież.

Pozdrawiam Pana dziwnie spokojna…


Pani Gretchen,

no sama Pani widzi.

Spokój jest najważniejszy proszę Pani. A nie strona główna.

Twórczość, co wielokrotnie podkreślalem, ma status samoistny i w tym sensie jest dla samego twórcy bardziej niż dla odbiorców. Odbiorcy, jeśli się zdarzą, są nagrodą. Cenną ale zawsze niespodziewaną.

A ważne jest, żeby napisać co się chce i jeśli jest z kim – porozmawiać.

Pozdrawiam


Panie Yayco

A nie mógłby Pan napisać czegoś, z czym choćby odrobinę bym się nie zgodziła?

Albo lepiej nie. Spokój jest najważniejszy…

Upieram się, mimo wszystko że szkoda Bródna dla archiwum. Uzasadniałam to wyżej.

Chociaż z drugiej strony zazdroszczę kufrów.

Pozdrawiam jakoś tak ambiwalentnie


Gretchen

miło czasem być nagrodą:)

prezes,traktor,redaktor


max

No pewnie, pewnie :))


Pani Gretchen,

jak ktoś chce znaleźć, to znajdzie.

Jak ktoś chce porozmawiać, to się porozmawia.

Czy może chodzić o coś więcej?

Pozdrowienia


Jak się pisze

prywatnie i kameralnie to niekoniecznie jest na Bródno & główną.

A jak kto chce tam linię autobusową se znaleźć, albo i tramwaj, to też se znajdzie.


Panie Yayco

No nie wiem…

Niekiedy może chodzić o coś więcej, ale przecież nie musi. Mnie osobiście czasem o coś chodzi, o coś więcej, ale to już mój kłopot jest.

Właściwie.

Dobrze, że Bródno ożyło. Bardzo mnie to cieszy.

Pozdrawiam Pana patrząc na jesienny w kolorach park


Panie Igło

Ależ oczywiście.

I trolejbus też. O samolocie to wolałabym nie wspominać.

Dla chcącego żadna sprawa.

Pozdrawiam Pana antykocykowo z powodu okoliczności przyrody


Pani Gretchen,

o tej porze roku Bródno zwykle ożywa.

A resztę przykrywa martwota. Choć dzisiaj, jak zapewne zauważyła Pani patrząc na park, to pięknie jest na świecie…

I dodam jeszcze, że jak człowiekowi chodzi o mało, to rzadziej się rozczaruje, a częśćiej ucieszy.

Pozdrowienia


Panie Yayco

Pana poczucie humoru jest nader charakterystyczne ...

Ze złotej, jak ta jesień za oknem, myśli wyciągnę wnioski osobiste.

Pozdrawiam Pana podejrzliwie, że hej


Pani Gretchen,

a niby o co mnie Pani podejrzewa?

Pani to nerwowa jest kobieta. Żeby nie rzec – raptowna.

A uważać trzeba, co poniżej jest zilustrowane.

Pozdrowienia


Pani Gretchen

Dzięki Pani odkrylam Bródno i przyznam że zaskoczyło mnie swą urodą.
Pozdrawiam serdecznie


Panie Yayco

Panu się podejrzliwość kojarzy z nerwowością?

Nerwowa to jakoś nie jestem, że już o raptowności nie wspomnę. Tak sobie tylko rozmyślam.

Uważając, żeby czego nie wymyślić, bo mogłoby się skończyć jak na załączonym obrazku.

A ja cenię sobie swoje kończyny, ze szczególnym uwzględnieniem dolnych.


Pan Yayco

z nerw pomylił zapewne – raptowna z Raptusiewiczówna/owa?

Acha, bo zapomniałem i znowu będzie na mnie.
;)


Pani Agawo

Pozwolę sobie wyrazić radość z Pani zaskoczenia.

Zapewne Pan Yayco też się ucieszył, ale po Nim to będzie trudno poznać raczej.

Pozdrawiam równie serdecznie


A ja, dla przykładu wolę górne.

Bo ludzie są różni Droga Pani.

I niech Pani sobie rozmyśla. Jak najczęściej. To zdrowe dla człowieka jest. Warto przywyknąć do systematyczności.

A ostrożność faktycznie, obok higieny, zasadnicza podstawa zdrowia.

Ale to Pani pewnie wie, jako odnośnie zatrudniona.

Serdeczności zalączam


Panie Igło,

zna Pan taki cytat, albo może pamięta ze szkoły:

Odpowiednie dać rzeczy słowo!

No.

Pozdrawiam nieco ironicznie, ale z domieszką łagodnej empatii


Dobra, dobra

Panie Yayco.
Tu fronty meteo nademną przechodzą a jasna przyszłość przed nami.

Ajajako odgromnik robię.


Panie Igło,

niech Pan uważa, bo Pan sam gotów w to uwierzyć.

Pozdrowienia


Dobre samopoczucie

to grunt, jak se powtarzali skazańcy wywijając szparko szpadlem & łopatą.


I mieli rację,

czego i Panu serdecznie życzę


Wiesz Gretchen

Gretchen

Może też być tak, że żyjąc w nieustannym zadziwieniu, dziwić zaczynam się coraz mniej. Taki paradoks, jeden z wielu.

Czasem gdzieś trafiam i niewiele rozumiejąc, zaczynam rozumieć coraz mniej.

Ja proszę Pana rozumiem, że tak wiele się zdarzyło, jeszcze więcej zmieniło, że trzeba odnaleźć coś na nowo.

Albo nie trzeba.

Tyle, że człowiek ma takie tendencje do odnajdywania sensu, kiedy wszystko wokół się sprzysięga rycząc coś przeciwnego.

Tyle, że człowiek czegoś chce, albo czegoś potrzebuje, albo sobie coś umyśli, albo…

Nie jest łatwo być człowiekiem.

Jak czytam Twoje teksty to jakbym wiersze czytał.
Czysta poezja :)

Pozdr


Rafał

Dziękuję...

Pozdrawiam przytkana wzruszeniem


Pani Gretchen

Czy to kwestia percepcji czy zdeformowanej perspektywy?
Tekstowisko przypomina mi relatywność MC Eschera.
Wchodzimy schodząc czy vice versa?

Pozdrawiam szukając ugięcia perspektywy


Pani Agawo

Percepcja zawsze jest różna, u każdego inna co zdaje się może wpływać na stopień deformacji perspektywy.

Jak się uda odnaleźć tych, z podobnie do naszej zdeformowaną perspektywą, to radość wielka.

Fajnie jest w towarzystwie wchodząc schodzić, choć i spotkanie z innymi, którzy schodzą wchodząc może być wielce pouczające.

Pozdrawiam Panią


Subskrybuj zawartość