Moja Droga Gretchen [7]: Nephesh

To jest tak.

Twoje życie płynie, znajdujesz miejsce dla różnych spraw, znajdujesz miejsce dla braków.

I pustka też ma swoje miejsce.

W całym bałaganie, wszystko ma swoje miejsce. Nieporządek też jest twój.

Pokonałaś jeden, drugi, trzeci zakręt. Nie było bezpiecznie, ale się udało. Na drodze niezbyt często bywa bezpiecznie… Tak, jak wtedy… Wiosną...

Zasypiasz spokojnie. Budzisz się spokojnie.

Wychodzisz na ulicę i uśmiechasz się do ludzi. Kiedy jest wiatr, to najczęściej przyjemny. Czujesz siebie dobrze. Czujesz jak każda komórka w tobie odnalazła dla siebie właściwe miejsce. Nareszcie.

Każda chwila jest dopełniona, taka jak powinna być. Spokój.

Wszechświat jest bezpiecznym miejscem. Czujesz w sobie siłę jakiej nigdy nie czułaś.

Czujesz się tak, jakbyś była szczęśliwa.

Więc jest kolejny dzień. Poranek, kawa. Kolejny niezwykły dzień zwykłego życia. Jest lato, świeci słońce.

Żadnych znaków. Nic. Ta sama, dobra cisza.

I nie wiesz, że to dzisiaj… nikt cię nie ostrzeże… Bóg nie wyjdzie ze swojego pokoju na górze, nie ma gradobicia w środku lata…

Budzisz się i jeszcze nic nie wiesz…

Dowiesz się za jakiś czas, już niedługo… Jednak jeszcze nie teraz. Minie kilka tygodni, miesięcy, lat…

Zapamiętasz to na zawsze.

Tego dnia wszystko się skończy. Tego dnia i jeszcze ileś dni po nim, będziesz czuła to samo, bardziej nawet. Będziesz najpiękniejszą kobietą na świecie. Będziesz najwspanialszą osobą jaką nosił ten świat.

Cztery słowa cię roztrzaskają... cztery słowa, które nic nie znaczą, są zaledwie jednym banalnym zdaniem.

Tak głupio się uśmiechałaś.

Odtąd przez cały ten czas tak właśnie się będziesz uśmiechać, dopóki ten uśmiech nie zamieni się w kamień.

Nie skacze się tak w przepaść. W przepaść się w ogóle nie skacze, ale ty nie chciałaś słuchać. Nikogo nie chciałaś słuchać. Bo wiedziałaś, miałaś pewność.

Pewność jednego, zamienia się w pewność czegoś przeciwnego. To była tylko kwestia iluś obrotów wskazówek na zegarze.

Już się nie uśmiechasz. Już ten kamień jest. Lodowato zimny, który wdziera ci się w duszę.

Im bardziej chcesz go wyrwać i wyrzucić, tym głębiej wrasta.

Budzisz się, oczywiście że tak. Na granicy snu i dnia…

Przez tych kilka ułamków sekundy będziesz myślała to sen , to się nie stało .

Albo będziesz się budzić płacząc.

Albo będziesz płakać zanim sobie uświadomisz, że to jest nowy dzień.

Albo otworzysz oczy jak robot. Wstaniesz jak maszyna, nie jak człowiek.

Kawa. Trzeba iść do pracy.

Będziesz zakładać sukienkę i jedno słowo, które twój mózg postanowi wyrzucić na wierzch, spowoduje że… Nie nie, nie będziesz płakać. Nie.

Tylko łzy popłyną nie pytając o zgodę.

Zimno – dlaczego jest tak zimno?

Praca.

Wezmę urlop… Muszę wziąć urlop.

Nie, nie dam ci urlopu. Będzie jeszcze gorzej jak będziesz siedziała sama w domu.

Lekarz.

Potrzebuję cokolwiek, żeby móc pracować.

Pani wie, że to jest reakcja na sytuację. Minie sytuacja, to minie i to.

Nie mogę pracować...

Wszystko mija, ja wiem o tym. Wszystko mija. Tylko kiedy? Kiedy?!

Kolejne dni, tygodnie, miesiące.

Telefony nieodebrane. Nieodbyte wizyty. Zapętlenie.

I to zimno, dlaczego ciągle jest tak zimno?

W którymś momencie coś się zmienia. Coś zaczyna się zamykać. Kolejne wewnętrzne furtki po cichu, bez łomotania, nic nie słyszysz, zamykają się.

Nawet o tym nie wiesz. Znowu się dowiesz, i znowu za jakiś czas. Znowu jeszcze nie teraz.

Będziesz najszczelniej strzeżoną fortecą. Nic się nie przedostanie. Nawet ty sama.

Za późno. Za mocno.

Zbyt głupio.

Spędzisz każdą wolną chwilę na zastanawianiu się jak to się mogło stać. Będziesz się starała zrozumieć, ale nigdy nie będzie wyjaśnienia.

To będzie wracało. Na dźwięk słów. Na widok… Kiedy usłyszysz jakąś historię.

Odchodzi i wraca. Zmienione, bo ktoś wymyślił czas.

Jesteś, ale to nie ty już.

Znowu masz ciepłe dłonie.

Wszystko się pozmieniało, prawda?

Chwilami, przebłyskami jakbyś siebie gdzieś dostrzegła, jak cień. Ale cień znika.

Niczego nie gonisz, choć cały czas biegniesz.

Tamtego już nie ma, już odeszło.

Dlaczego ty wrócić nie potrafisz?

Dlaczego milczysz?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

straszne...

jakoś...


tak,

ma Pan rację Panie Sergiuszu.


Gretchen

mnie to chyba życie jednak nie doświadczyło, jak to czytam sobie w myślach…

nie żebym chciał, no ale…

prezes,traktor,redaktor


Wtedy

człowiek może zatrzymać sie na chwilę. Najlepiej wstać dużo wcześniej rano.

Dużo wcześniej.

Poznałem to już. Chłód, który hcłodem nie jest. To wtedy gdy wtapiasz się w tło. Za dobra wymiana ciepła. Za dobra wymiana uczuć. Wszystko płynie przez człowieka. Empatyczny nadprzewodnik.

I zaparzyc tą kawę. I posłuchać co ona ma do powiedzenia.

Strącone, wyprażone, wysuszone i przemielone.

Potem znów smużymy czernią na dnie kubka, nawet jeśli filtr był nowy i czysty.

Jesteśmy.

Ogrzewamy tylko dłonie.


Max

są takie doświadczenia, które nie powinny spotkać nikogo. Nie ma na świecie człowieka, który zasługiwałby na nie.

Zadrzają się mimo to, i najwięcej mówią o nas…


Wstajesz wcześniej...

Dużo wcześniej.

Właściwie nie wstajesz lecz zrywa się to coś, wrzeszczące w tobie.

Starasz się zatrzymać. Nie ruszać. Ze wszystkich sił się starasz i kiedy uda się zatrzymać ciało to dusza się wyrywa, kiedy na chwilę ją uspokoisz – ciało zaczyna się telepać.

Zaklinasz czas.

Zaklinasz siebie.

Boga…?

Tak długo aż się wypali. Do końca.

Taka chemioterapia, która zabija wszystko, także to co zdrowe, trzymając cię na granicy przeżycia.

Kuracja zakończona.

Pozostają skutki uboczne.


A ja bym..

TO w wiersz ubrał.
To znaczy, Ty ubierz.
Spróbuj.
No i od piątku jakby inaczej.
Cieplej, choć to złudne ciepło.

Szukam dobrego miejsca na kiwi.
Patrzę w słońce.
Rano mgła.
Czas zacząć wstawać ze słońcem.
Czas aby zrobić wszystko
Aby zmienić miejsce.
Las, pole, horyzont.


nie umiem

nie umiem tego w zwykłe słowa ubrać

nie umiem pisać wierszy

nie umiem tego opowiedzieć

prolog i epilog

bez wypełnienia


Umiesz, umiesz

Tylko musisz, zapadając się do środka..
Pisać ze środka.
Właśnie.


wiem...

niby… wiem…

Napisałam to, opublikowałam.

Pomyślałam chyba trzeba iść spać, bo świt.

Wykasować! – przyszło do mnie – Wykasuj to.

Wróciłam i okazało się, że Sergiusz skomentował.

O świcie.

I zostało.


No widzisz..

Ilu tu facetów w prysiudach wokół ciebie tańczy?
A ty nic, tylko się boczysz.

A do garów..
;)


Ja?

Niech sobie Igła nie żartuje. Kiedy ja się boczę, to wszyscy wiedzą, nawet tutaj.

Gary nie zając.

Siedzę sobie sama, robię zdjęcia, myślę.

Gary nie zając.

:)


Eeeeee..., tam

Od myślenia to kobitom włosy wypadają.
Zmywarka, spacer, papieros, wiersz, papieros…
Tekst.
Luknięcie w okno/studnię.
Grześ, muzyka, papieros.
;)


Rozejrzałam się wokół...

Niepewnie dość...

Skąd Pan wie, co ja robię Panie Igło…


Kto, ja?

Toć widzący jezdem.
Mówiłem, nie myśleć.


Hm,

takie teksty sie piszą jak się nie idzie spać o odpowiedniej porze:)
Albo jak się zasnąć nie da.
Tak mi się skojarzyło.
I skomentowało.
A teraz idem.
Ale pewnie wrócę.
Co niestety nie jest pocieszające.
Raczej.
Pozdrawiam.


Panie Igło

Słusznie.

Nie myśleć.

Postaram się.


Grzesiu

Tym razem było odwrotnie.

Nie poszłam spać, żeby napisać ten tekst. Jest taka pora przejścia, po niej słowa same się układają. I nie wydają się głupie.

Poczekałam na nią...

Wracaj, kiedy zechcesz :)


Rany...

Nie myśleć, za dużo.
Pisać, więcej.
Wierszem.
Z czuciem.
No nie da się.
Pisać.
I nie cierpieć.
Wierszem.


Rany... rany...

Tak się łatwo mówi.

Wierszem


Gretchen

Nefesz
to po hebrajsku
Dusza…


Pani Gretchen,

smutne to takie, nie?

Jesień idzie, cholera.

Pani jest dziwna kobieta, wrażliwa i otwarta. I chętna do rozmowy z ludźmi, bez wstępnego oceniania.

Myśłę, że tą otwartość inni biorą za prostotę. A chęć rozmowy za przyzwolenie.

Brak ocen wstępnych za akceptację chamstwa i brutalności.

I okazję do tego, żeby Panią obśmieć i (oby nieczęsto) obrazić.

I pewnie nawet im do głowy nie przyjdzie, że to robią.

Bo niby dlaczego.

Oni się świetnie bawią, więc i Pani powinna.

Pozdrawiam, cokolwiek zasmucony


Panie Yayco

Nikt nie obiecywał, że będzie wesoło Szanowny Panie.

Chociaż... Mój tekst, gdyby nie był jedynie prologiem i epilogiem, byłby tekstem o niespełnionej obietnicy. Ale nie jest.

Jesień idzie…

Widzi Pan, Panie Yayco nieszczęście polega na tym, że ja też jestem twarda. Bardzo. Mimo, że tak łatwo mi wzruszenie przychodzi.

Na miękkość pozwalam sobie rzadko. Często jak piszę, często jak ktoś jest mi bliski.

Trochę sobie w sieci pozwalam to i obrywam. To normalna jest sprawa.

Pionizuje mnie to i do rzeczywistości przywraca.

Na prostotę i przyzwolenie już się niejeden nabrał, a potem się dziwił.

Dziwna kobieta ze mnie, bardzo dziwna.

Za to, co komu do głowy przychodzi odpowiedzialną się nie czuję, bo nie moja to sprawa. Wychodzę z założenia, że obrażając kogoś dajemy świadectwo o sobie wyłącznie.

Dziwna kobieta ze mnie, a jesień idzie.

Dwa lata temu dostałam szkołę, o jakiej mało komu się śniło.

Od kogoś kto wiedział, że nephesh to… nephesh

Dla mnie już tylko tak.


Pani Gretchen,

pisze Pani: “Tak głupio się uśmiechałaś.”

Pisze Pani o sobie, że jest dziwna.

Uporczywie to Pani powtarza.

Nie wiem, Pani Gretchen, czy to prawda, a jeśli nawet, to czy to jest cecha wyróżniająca. Ludzie w ogólności są dziwni.

Ale żeby Pani jakoś szczególnie?

Uparta może, ale cóż w tym dziwnego w dzisiejszych czasach? Co drugi uparty jak osioł. Co druga uparta jak koza.

I mało uśmiechnięta jest Pani, mam wrażenie. Częśćiej się Pani śmieje niż uśmiecha. Nie wiem co, nie wiem nawet czy coś Pani tym śmiechem zasłania, ale podejrzanie mi to wygląda. Pewnie nadmiernie jestem podejrzliwy.

Jakoś mnie nie dziwi, że potem się z Pani śmieją. Choć tym co się śmieją z Pani – nie zazdroszczę.

Ale czy nie sadzi Pani, że czasem warto się uśmiechnąć? Choćby po to, żeby ktoś zapytał, czemu się Pani tak głupio uśmiecha?

Ale nie namawiam, pozdrawiając


Panie Yayco

Najlepiej to jest nie wierzyć w to, co ja o sobie piszę.

Widział mnie ktoś?

Najlepiej w ogólności mi nie wierzyć.

Nie wierz nigdy kobiecie jak mówi poeta.

Uśmiechnięta jestem mało od dawna, choć często się śmieję proszę Pana w czym (proszę zauważyć i zapisać w notatniku), się z Panem zgadzam.

Wszak śmiech to zdrowie.

I proszę mnie nie podpuszczać.

Pozdrawiam Pana dość dziwnie…


Pani Gretchen,

to chyba nie był poeta tylko jakś taki gościu z Lublina, czy gdzieś, co pod muzykę składał. Chyba jemu mało płacili, sadząc po jakości.

Notatnika nie mam. Jak nie zapomnę, to zapamiętam.

Gdybym już nie zapomniał, chciałbym o tym pamiętać, jak śpiewał poeta naturalny, kanadyjski.

O podpuszczaniu nic nie wiem, a nawet się wyprę.

Co do widział, to liczne Pani obrazki z jakąś żeńską osobą porozwieszała. Osoba wszędzie ta sama, więc niejakie podejrzenie jest.

A z tym pisaniem o sobie, to nawet chciałem napisać, ale mi się zapomniało. Teraz napiszę.

Otóż, Pani pisze tak, że każdemu się dwie rzeczy wydają na raz. Choć sprzeczne.

Po pierwsze,że Pani pisze o sobie. A ściślej, że jest gdzieś na Ochocie taka Gretchen.

Po drugie, że Pani pisze o nim,, o czytelniku. Bo wielu znajduje w sobie doświadczenia, aż za bardzo podobne do tych, które ma za przeżyte przez Panią. Boleśnie przeżyte przez Panią. I przez czytelnika takiego

Wydaje mi się, że niektórym przez to się wydaje, że Pani jest taka jak oni.

Poetom wydaje się Pani poetyczna, marudom – marudna, racjonalistom – racjonalna, mistykom – mistyczna . A chamom, proszę wybaczyć – chamska. O chuliganach nie wspomnę.

Koszta talentu, prawdopodobnie. Czasem miłe, czasem myślę, ze mimo Pani słów – bolesne.

Pozdrawiam wcale nie dziwnie, bo prawie zawsze pozdrawiam


Panie Yayco

W obrazki każdy chętnie wierzy. To ja już wiem.

Co do tego pisania…

Dziękuję Panu za słowo talent . Mnie się to wydaje raczej usiłowaniem nieudolnym.

Więc tym bardziej…

Może odwrócę to, o czym Pan napisał. Bardzo chciałabym być taka jak ci oni . Chciałabym się odnajdywać w ich doświadczeniach.

Innymi słowy, żeby się zanadto nie rozwlekać, chciałabym mieć poczucie… Nie, nieważne.

Chciałam ten tekst wykasować, już po opublikowaniu. Bo boję się, że on się tu kiedyś dowlecze.

A wtedy proszę Pana to Kill Bill będzie filmem dla pensjonarek.

Pocieszam się, że tchórze zawsze pozostają sobą.

Pozdrawiam Pana, zastanawiając się kiedy to i w jakich okolicznościach Pan wręcz przeciwnie


Pani Gretchen,

tęskni Pani za pustotą czy za prostotą?

Myślę, że nie ma za czym.

Z tego co wiem, to Kill Bill został dobrze odebrany w środowisku nastoletnich panien (mam w tych kręgach wtyczkę), choć nie tak dobrze jak Death Proof, który też pewnie Pani chodzi po głowie

A z tym wręcz przeciwnie, to nie zrozumiałem. Pewnie pora spać.

Pozdrawiam nieco podejrzliwie


Panie Yayco

Częściej za prostotą, ale bywa że i za jednym, i za drugim.

Co do krwawych rozwiązań to po namyśle stwierdzam, że chyba jednak nie chciałoby mi się mieczem zamachnąć. Religia mi zabrania.

Ale… no sama nie wiem tak do końca…

Się Pan nie upodejrzliwia, bo nie ma co.

Pozdrawiam bez podejrzeń i całkiem bezpośrednio dobrej nocy życząc.


Pani Gretchen,

a ja raczej za pustotą, bo prosty to jestem aż nadto.

Zresztą i z tym drugim jestem chyba na dobrej drodze, bo już jestem próżny, a to niedaleko chyba.

Kwestii religijnych wolałbym nie poruszać, zwłaszcza zaś w przytomności ostrych narzędzi w żeńskich rękach.

Pozdrawiam


Panie Yayco

z ta prostota to staję w szrnaki kto bardziej :)

ciekawa to konkurencja

pozdrawiam prosto nie prostacko

prezes,traktor,redaktor


Panie Maxie,

ja, jak zwykle, powiem tak: a ja nie wiem.

Ostatnio mi jakoś prostactwo, mnie i innych otaczające doskwiera.

I co więcej, czasem nie wiem, gdzie się granica między siermiężną prostotą, a prostactwem lokuje.

Choć myślę, że prostactwo jest wtedy, kiedy ktoś, nawet napomknięty, udaje, że wszystko jest w porządku i dalej świetnie się bawi. Cudzym zwykle kosztem.

Więc może trzeba w drugą iść stronę – ku prostolinijności. Ale to takie trudne, zwłąszcza w poniedziałek…

Pozdrawiam , jakoś tak… poniedziałkowo


A ja natomiast

jestem za taką prostotą, której właśnie blisko do prostolinijności choć daleko do rozmemłania.

Jestem za tym, żeby nie komplikować niepotrzebnie spraw prostych i mieć odwagę do nazywania rzeczy po imieniu.

Rzekłam.

:)


Szanowna Gretchen

Ja zmykam.
To ja powiedziałem, Igła.


Panie Igło

Skąd, dokąd i z jakiego powodu?


Eeeeee...

Takie.. tam.
Poczytałem se komenty i zrozumiałem, gdzie jest moje miejsce.

Niech pani czasem wpadnie na moje podwórko.


Panie Igło

Protestuję.

Domagam się obecności Pana na moim podwórku, jako i ja jestem gościem na Pańskim.

I cóżeś Pan tu wyczytał takiego, co do Pana by odnosić się miało, hę? W szczególności jakieś miejsce wskazywać? Albo takietam ?

Nie, Panie Igło, nie zgadzam się i już.

To powiedziałam ja, Gretchen.


Panie Igło,

jakby co to ja mogę dać na piśmie i ze stempelkiem, że nie chodziło mi o Pana.

Słowo.

Zresztą wyraźnie napisałem, że Ci, o których mi chodziło, to oni i tak nie zrozumieją.

Pozdrawiam


Panie Yayco

genialny meta-komentarz :))

zapisze sobie, wężykiem , wężykiem

prezes,traktor,redaktor


p.s

przypadkiem się okazało że znowu się wtrącam,

kurcZę, musze trzymać klawiturę pod kluczem…

prezes,traktor,redaktor


Hm,

chciałem napisać, że wróciłem.
Ale nie mam nic do napisania.
Podczytuję tylko sobie.

P.S. A i jako ten trzeci ( a trzy to podobno magiczna cyfra:)), zaznaczam, że jeśli dobrze zrozumiałem, to nikomu z rozmówców nie chodziło o pana, panie Igło.

pzdr


Panie Maxie,

ja też się wrtrąciłem kaduczym prawem.

Ale to i tak pół biedy.

Bieda cala będzie jak się Pan Lorenzo dowie, że mój wyjazd do Krakowa został przełożony o kolejny rok i sprecyzowany na 5-11 września 2010.

Cholera, sam nie wiem co zrobić...

Pozdrawiam w rozedrganiu


Meliski proszę zaparzyć

ja do Krakowa jeżdżę jak muszę i to przejazdem najczęściej, także proszę się nie

martwić, rozedrganie zostawić innym bardziej zasłużonym

zresztą kto wie czy Lorenzo nie będzie na jakimś Bali sobie wtenczas plażował

kto to wie?

prezes,traktor,redaktor


Od Melisy

to ja w stupor popadam i się mi litery zlewają. Do środka.

A wakacji na Bali, to ja Panu Lorenzo życzę jak najchętniej…

Pozdrawiam

PS Włąśnie doczytałem sobie i się zastanawiam, czemu to ja niby nie jestem wystarczająco zasłużony? Interesujący przyczynek do obrażenia się w tym widzę...


He,he

Zresztą wyraźnie napisałem, że Ci, o których mi chodziło, to oni i tak nie zrozumieją.


Na rozedrganie

to trzeba się trochę napracować, znaczy problemów na głowę zrzucić dużo. Najlepiej nieswoich.

Pana bym o to nie podejrzewał, wszak (jak coraz więcej osób) jest Pan wrogiem (w moim skromnym odczuciu) przepracowywania się- a to wielki komplenent, biorąc pod uwagę przedefiniowanie pojęcia “praca”, którego to procesu jestem jednym z prekursorów na TXT,
a Szanowna Gospodyni niefolmalnym poplecznikiem tego ruchu (chociaż może o tym nie wiedzieć, a o zgode nie pytałem)

pozdrawiam w miarę wyczerupjąco

prezes,traktor,redaktor


Panie Maxie,

ja nie mogę się przepracować, nawet jak chcę.

Od rana się dziś szykowałem na pracę niechcianą, co w załączniku do mnie przyszła. Jak mniemałem byłem.

A jak się w końcu zebrałem, to się okazało, że załącznik jest pusty – taka ciekawostka.

Wezmę obiad zrobię, albo co?

Co do Gospodyni, to nie jestem pewien, bo sadząc z analizy kontekstowej twórczości Onej Pani, to pracuje na 6 etatach, a potem sobie dorabia prywatnie. Więc chyba jednak jest pracowita. Teraz też pewnie pracuje, bo odporu nie daje…

To przykre, ale cóż zrobić?

Pozdrawiam relaksacyjnie, rozważając wyjazd do Olsztyna (za rok), skoro nie jadę do Krakowa…


Panie Yayco

jakbym przeczuwał...

a Olsztyn?

znam jeden Olsztyn co obok niego Częstochowa leży

p.s

zatem w pobliżu ma Pan to

http://www.bryla.pl/bryla/1,85300,5737433,Tropiciele_Makabryl__wieza_w_S...

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Panie Maxie,

to chyba będzie inny, mniej znany. Z powodu braku dostępu do morza. Czy coś.

Kiedyś już tam bylem na przepustce z wojska, ale to było za dawnego porządku, więc się nie liczy.

A teraz się okazało, że tam mają, proszę Pana, Uniwersytet i z tego wynikają konsekwencje…

Obiło mi się o uszy, że tamże faceci w starszym wieku mieszkają, co nadzwyczaj są trunkowe, ale to już nie wiem skąd taka informacja…

Pozdrawiam


Panie Yayco

napiszę tak:

Pewien prodziekan z Olsztyna
W Bieszczady ruszył po klina
Wycieczki po Zdrojach
obtrudziły go w znojach
smaczne tam dają śniadania

prezes,traktor,redaktor


No proszę, Panie Maxie,

jak to się wątki łączą udatnie…


Tak w ogóle

to saaami mili ludzie. I orginalni.
Ów pro naprzykład ostatnio jakmyśmy się byli spotkali obwieścił, że jak był młody to mapę stowrzył.

Tytuł znamienny: “Żurkowa mapa Polski. Z przypisami”

w przygotowaniu jest część druga “Golonkowa mapa Polski. Z chlebem”

p.s

jejku, żona jak czyta to mam przechlap.

:)

prezes,traktor,redaktor


O losie mój zgubiony

Istotnie odporu nie dawałam z powodu, że pracowałam…

A za pół godziny znowu zacznę, ale wtedy będę mogła sobie patrzeć tutaj.

A potem powinnam nocą tekst napisać, ale nie dla txt.

Do jutra mam termin, ale jutro jest dopiero jutro, prawda?

I na jakieś zebranie mnie posyłają jutro, ale w zastępstwie . Dałam się posłać, bo zebrania w Publicznej Służbie, to zawsze są inspirujące…

A potem znowu pracuję.

Nie oszukując jednak, to jestem bardzo lenistwo chwalącą. I wspieram nieformalny ruch na rzecz.

A Panowie tutaj to już nie wiem o czym pod koniec rozmawiali, ale miło się czytało.

Pozdrawiam, pozdrawiam

:)


Gretchen

a ile przyszłych inspiracji :)

pozdrawiam młodziez pracującą

czy aby nie ma dodatku za pracę po nocach?

prezes,traktor,redaktor


Max

Dodatków niet.

Ale praca po nocach z innej kiesy jest. Natomiast legalna :)

Pozdrawiam młodzież niepracującą po nocach


Subskrybuj zawartość