Zaduch

Duszno się robi. Może to kwestia pogody.

...a może nie.

Nie lubię kiedy jest duszno – męczę się z czymś nie wiadomo z czym.

Jak jest duszno to mam poczucie jakiegoś oblepienia. Tracę orientację. Nie widzę kierunku.

Potem zaczynam być zła.

W efekcie nadal jest duszno i jestem zła, chce mi się zrobić coś radykalnego. Nie mam pomysłu co to mogłoby być więc jestem jeszcze bardziej zła, a od tego radykalizm mi się wyostrza.

Piękne kółeczko. A jakie równiutkie choć odręcznie nasmarowane.

Oślepnąć. Ogłuchnąć. Nie wiedzieć. Nie rozumieć. Nie pisać.

po co to piszę?

Czy jeśli umiem się z siebie śmiać to jestem śmieszna?

Musiałam wczoraj wyrzucić pacjenta… Brzydko brzmi, bardzo brzydko. Więc musiałam wczoraj odmówić człowiekowi dalszej pomocy. Dla mnie nadal to brzmi brzydko, ale pewnie w każdej formie by tak było.
I to, że straszył mnie sądem nie ma tu nic do rzeczy. Ale straszył.

Jakiś dziennikarz patałach zrobił sobie zrzut z ekranu zapisu terapeutycznej rozmowy online. Ciekawe kto ją wtedy prowadził. Może ja? I co on teraz z tym zrobi?

Skąd się wzięłam w nie swojej historii. Co w niej robię. Czuję się jak cyfrowo wmontowana postać. Normalnie to się chyba dodaje kolorów, ale nie w tym filmie.

po co to piszę??

Ach i ta cudownie silna wewnętrzna cenzura. Nawet złość jej nie wyłączy.

Kajdany, kaganiec, knebel.

A na koniec… piosenka!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

no tak...

cenzury tu sporo. i emocji. w sumie, po przekroczeniu pewnego progu emocji pozostaje tylko sluchanie/czytanie. no to ja czytam.


Griszq

tak… wiem…

dziękuję.


Coś zlego jest w powietrzu,

zaspałem prawie dzisiaj do pracy. Nigdy mi się to nie zdarzyło dotychczas.

Komputer robi dziwne rzeczy. Nie mogę słuchać radia, wczoraj padłą karta dźwiękowa.

Robiłem herbatę, zapomniałem nasypać herbaty.

Nie potrafię się z nikim dogadać.

Duchota.

Lepkość.

Nonsens

Dobrze,że już zaraz wyjeżdżam, może dociągnę

Pozdrawiam


Można spróbować zwalić na powietrze

to jest jakaś myśl.

Ta Pańska herbata mi przypomniała o kawie. Wlałam wodę do czajnika, wsypałam kawę do kubka, wlałam wodę z czajnika do kubka. Bez zagotowania jej, ale tego chyba nie muszę dodawać.

Ale to są drobiazgi Panie Yayco.

Ta lepkość i zaduch to są poważne kwestie.

Jeszcze ta cenzura.

Póki co nie wyjeżdżam.

Uciekać...


Tę kawę bez wrzątku...

...należało zostawić na noc! Czytałem o Balzaku, że eksperymentował z jak najmocniejszą i najbardziej aromatyczną kawą – po latach zalewał grubo mieloną kawę zimną wodą i zostawiał na noc, by rankiem wypić. Nigdy nie sprawdzałem, bo nie jestem kawoszem…
:)


Pani Gretchen, z cenzurą

proszę zrobić tak jak ja.

Ja nazwałem sobie autocenzurę konwencją. I jak tnę słowa i zdania, i myśli, to wychodzi mi, że doskonalę styl.

Styl to ważna rzecz jest.

Wypiłem wreszcie herbatę. Zjadłem śniadanie, bo to już pora była, żeby coś zjeść.

Świat z wolna staje z głowy na nogi.

Czego i Pani życzę


Panie joteszu

może wykorzystam kiedyś, kto wie?

Tamta niestety wylądowała w zlewie.

Pozdrawiam Pana


Panie Yayco

Wcale tak nie chcę. Konwencja, a cenzura to w moim rozumieniu różne rzeczy.

Poza tym się uparłam na… Oj tam. Nieważne.

Pojadę do pracy a po drodze kupię sobie czereśnie.

Wypiję może kawę, tym razem zagotuję wodę.

Założyłam moje ulubione zielone kolczyki.

po co ja to wszystko piszę?

Pozdrawiam Pana kompletnie nie rozumiejąc


Panie Yayco

no takiego to Pana nie znałem. czlowiek sie uczy cale zycie.
pozdrawiam, myslac o sniadaniu.


Panie Griszqu,

co prawda nie wiem, co Pan ma na myśli, ale chciałbym Pana uspokoić.

Obawiam się, że Pan mnie w ogóle nie zna.

W czym nie ma nic złego. Miliardy ludzi tak mają.

Pozdrawiam serdecznie


Pani Gretchen,

a po co my robimy cokolwiek?

Dlaczego ja, dla przykładu, wolę nie zjeść śniadania i nie łyknąć proszków, bez których kaszlę, niż się spóźnić? Przecież to nonsens, bo i tak spóźnił się ktoś inny.

Ale ja inaczej nie umiem.

Tal to się toczy. Ja napiłem się wreszcie herbaty, Pani założyła kolczyki. Pewnie uważamy, że to poprawia jakóść życia.

Czereśnie też kupiłem. Czereśnie są w porządku.

Pozdrawiam


Panie Yayco

no i ja oczywiscie sie niefortunnie wyrazilem. to, ze Pana Y nie znam wcale, jest mi doskonale wiadomo. nie znam tez Pana N ani zadnego innego awatara.

mialem napisac – w moich internetowych spotkaniach z Panem Y, nigdy nie był on taki jak pod wpisem Gretchen. moze juz taki bywal, ale ja wtedy bylem w innym miejscu? bez znaczenia.

ciekawym bylo spotkac tę odmieną emanację. choć moze to kwestia mojego postrzegania, a Pan Y jest taki jak zawsze? no to wie w sumie chyba tylko sam Pan Y.

czeresnie sa super. choc w moim prywatnym rankingu przegrywaja z wisniami.

pozdrawiam w miliardowym tlumie nieznajacych.


W równie złym nastroju

i to nie z powodu duchoty, choć zapewne w powiązaniu, wszedłem dziś do sklepu by kupić wino na obiad, który szykuję na jutro dla dalszej, ale za to licznej rodziny. Tysiące butelkek na półkach irytowały mnie, bo musiałem dokonać wyboru, czemu mój nastrój wybitnie nie sprzyjał.

W pewnym momencie, w kącie, z wysoka, uśmiechnęła się do mnie – Gretchen… Nagle, jak w kinie, wszystko wokół zrobiło się ładniejsze, milsze, bardziej znajome.
Z tej półki w kącie (wysokiej, nie powiem;-) mrugało do mnie wino maven z białym domkiem i intensywnie niebieskim niebem na etykiecie.

Zabawne, ale skończyłem zakupy w zupełnie innym humorze.


Panie Griszequ,

a czytał Pan choćby to ?

Proszę wybaczyć autoreklamę.

Pozdrawiam


Panie Yayco

No i widzi Pan nie zdążyłam tych czereśni kupić. Za to zdążyłam ciastko ze śliwką.

Co do zasady to ja się nie uskarżam i widzę sens w większości rzeczy, które robię. Chwilowo za to przestałam widzieć sens w różnych tam takich co to nie będę pisać, ponieważ sensu tego też nie widzę.

Grześ powinien być ze mnie dumny za to poprzednie zdanie.

Jechałam tramwajem i jakaś starsza Pani zapytała mnie o drogę. Potem się tak miło do siebie uśmiechnęłyśmy, że to jest sens właśnie.

Sens jest w dobrych rzeczach. W dobrym powietrzu. Gdzie nie ma oblepienia.

Sens jest nawet w moim wczorajszym spotkaniu z dwoma pijaczkami siedzącymi na moim ulubionym Placu.
Siedzieli sobie we dwóch i pili w radosnej atmosferze. I ja sobie szłam i coś do mnie zagadali o psie, czy nie ugryzie. Powiedziałam, że niczego nie można być pewnym. No to zapytali czy się napije kielicha (pies) więc odpowiedziałam, że wątpię. Chyba się też uśmiechałam lekko.
Życzyli mi miłego dnia… I ja odpowiedziałam już troszkę z oddali, że wzajemnie.
Jeden z nich się zdziwił bardzo i powiedział “niech Bóg cię prowadzi”.

Tego sensu Panie Yayco jest w świecie nagromadzenie niezwykłe.

Niekiedy jednak lepkość i zaduch ten sens przysłaniają.

Na chwilę, cholera na chwilę.


Panie Merlot

To ten sam sklep :)

Cudnie. Jakoś mi się lepiej zrobiło.


Pani Gretchen,

to nie lepiej było przeczekać i napisać tekst o sensie?

To co Pani teraz napisała, wydaje mi się dużo ważniejsze, niż to co na górze strony zawisło.

Choć z drugiej strony, może teraz ten optymistyczny kontrapunkt lepiej wygląda?

Na pewno można to uznać za sukces stylistyczny.

Pozdrawiam


Gretchen,

i jeszcze (moja) odpowiedź na jedno z Twoich pytań.

Czy jeśli umiem się z siebie śmiać to jestem śmieszna?

To, że umiesz, oznacza coś wręcz przeciwnego. Mało kto umie.
Nawet ci, co umieją, umieją nie zawsze…


cholera

Panie Yayco… ja na txt trafilem dzien pożniej i tamten tekst mi umknął... powiem tak – stylistycznie tamten tekst od Panskich obecnych dziela lata swietlne.
przyznaje się, ze moglbym go niemalże uznać za “nie Pański”.
tym bardziej mi Pan uświadomił, jak człowiek może sie mylić starając się tego czy owego internetowego awatara upchac w jakąś szuflade wlasnej wyobrazni.

to dobra lekcja pokory i dobrze mi zrobi…


Panie Yayco

Nie właśnie. Bo w chwili tamtej kiedy pisałam od sensu oddzielona byłam murem bardzo grubym. A ja nie umiem pisać wbrew sobie.

A potem mi się przypałętała ta Druga i dalej się natrząsać i odgrażać, że ona właśnie napisze jeszcze raz do Drogiej Gretchen. W tej sprawie.

Więc ja ze złości nie wzięłam książki do tramwaju i myślę sobie tak, że jak się skupię z zawezmę oraz optykę zmienię to w końcu mi się uda. I jak raz ta starsza Pani wsiadła. Usiadła zupełnie gdzie indziej, ale zwróciła się do mnie. Ciekawostka nieprawdaż?

I ta Druga może się teraz trocinami wypchać. Nie ma o czym pisać, bo jej to zabrałam.


Pani Gretchen,

Duch tchnie, kędy chce.

Dobrze jest dostrzegać starsze panie, gdy przychodzą nam pomóc.

Pozdrawiam


Szanowna Gretchen

Cenzura mus musi byś.

Nawet auto cenzura.

Bo porządek też musi być.


Panie Merlot

Niby to wiem. Niby…

Niekiedy nabieram wątpliwości.

Niesłusznie, jak Pan pisze.


Panie Yayco

Święte słowa…

:)


Panie Igło

Porządek?

A komu potrzebny jest porządek?

Cenzura jest jakoś tam niezależna ode mnie.

Ale od porządku się odżegnuję stanowczo.

O!


Panno Gretchen,

Pan Igła się chyba pomylił w podpisie

Miało być:

Redakcja TXT

Oczywiście, to ja mogę się mylić. Ale w tym wypadku, nie chcę.


Pani Gretchen Szanowna

A może ta starsza pani to czarodziejka była, albo wróżka, która specjalnie się przy Pani pojawiła?

Ukłony :-)


Pani Gretchen,

przepraszam, że w zupełnie innej sprawie, ale wedle kompetencji się zapytam.

W moim ulubionym piśmie zagranicznym, zobaczyłem fajną reklamę społeczną, która mi przypomniałą,że ciągle nie wiem co to jest jednostka alkoholu. Niby wiem ile jednostek się należy takiemu niskiemu facetowi jak ja, ale nie wiem, ile ta jednostka wynosi.

Czy by mogła Szanowna Pani rozjaśnić?

Pozdrawiam, zaniepokojony reklamą społeczną


Każden człowiek,...

a nawet kobieta, potrzebuje mieć porządek.

Proszę Gretchen.

I tyle.


Panie Merlot

hi hi

:)


Panie Lorenzo Szanowny

Też mi to przez myśl przebiegło. Nawet troszkę wyglądała jak czarodziejka.

Miała kilka osób bliżej siebie na krzesełkach, tymczasem odwróciła się w moją stronę.

I miała piękny uśmiech.

Nic z oblepiania. Sama radość.

Pozdrawiam Pana niezwykle ciepło


Panie Yayco

mimo, że mam poważne wątpliwości czy chce Pan to wiedzieć to Panu wyjaśnię.

Może napiszę notkę pogadankową?

Nigdy tego nie robiłam. W każdym razie nie na txt.

Zaczeka Pan, czy to jakaś bardzo pilna sprawa?

:)


Panie Igło

Stanowczo zaprzeczam.

Bardzo stanowczo.

:)


No to /sobie/ zaprzeczaj...

A nawet dmuchaj pod wiater.

I co z tego?


Poczekam oczywiście,

ja chcę wiedzieć, bo mnie to rybka jest, ale nie wiem, czy powinna Pani serwować obszerne teksty tego typu w wakacje.

Zwłaszcza młodsza publiczność może się odchwycić.

Pozdrawiam


Panie Igło

Samopoczucie mam od tego lepsze.

To z tego :)


Panie Yayco

No ale tu?

Nie pasuje to tutaj…

Zresztą jaka tam obszerność tekstu! Panie Yayco o czym tu pisać?

Albo inaczej. Niech Pan sobie zajrzy tu:

http://www.parpa.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=33&Itemid=...

Pozdrawiam polecając się w razie pytań kolejnych

:)


Dziękuję,

przynajmniej wiem, o czym do mnie mówi reklama społeczna.

Pozdrawiam


A ja mogę

pociągnąć tylko motyw muzyczny?
Bo jakoś nie mam weny na rozmowy o sensie, o bezsensie zresztą tym bardziej nie.
Ta piosenka, co ją zamieściłaś, t w sumie kiedyś miała się znaleźć w tekście, gdzie przedstawiam piosenki, z którymi się najbardziej utożsamiam.
Coś w stylu ,,Pani Bovary to ja”
U mnie by wysżło: Nosowska to ja:)

Ale tekst się jakoś nie napisał, no i zresztą mam etap, że smęcić mi się nie chce, znaczy osobistych tekstów pisać, bo i po co w sumie.

Ale dwa utworki ,,moje” podrzucę:

I jeszcze to:

No i ,,Cudzoziemka” też by była, pewnie jeszcze ,,Katasza”

Pozdrówka.


Panie Yayco

Proszę uprzejmie.


grześ

Oczywiście, że możesz.

Dzięki


Subskrybuj zawartość