Pane Adamie!

Pane Adamie!

Ja nie mam nic przeciwko swobodzie w zakresie kształtowania nauczania na wszystkich poziomach. ja jedynie twierdzę, że upowszechnianie nauczania obniża jego poziom. Czy słyszał Pan, żeby w dzisiejszej szkole ktoś uczył kaligrafii? Czy słyszał Pan o nauce retoryki? A były takie czasy kiedy tego uczono. Teraz wystarczy, że człowiek umie podpisać cyrograf i przeliterować nazwę partii na którą ma głosować. Takie są efekty upowszechnienia nauki na poziomie podstawowym.

Na poziomie uniwersyteckim nie każda szkoła musi być uniwersytetem. Jak słyszę nazwę uniwersytet ekonomiczny, czy pedagogiczny, to mnie pusty śmiech ogarnia. A takie kwiatki są w mieście Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak porównywać te dwie kategorie szkół wyższych (wszystkie trzy są państwowe)? Przecież uniwersytet zakłada uniwersalność, a przymiotniki ją ograniczają. Natomiast poziom nauczania instytucji przeznaczonej dla 50% populacji nie może być taki jak dla 5%. Po prostu nie da się utrzymać elitarnego poziomu przy egalitarnym dostępie. Nie, dlatego że ktoś będzie miał coś przeciwko, tylko dlatego, że z tych 50% co najmniej połowa znajduje się poniżej najsłabszych z tych 5%. Wystarczy przeanalizować właściwości rozkładu normalnego, który dobrze opisuje rozkład inteligencji. (Założyłem, że te 5% jest nie najwyższymi 5% ale jest losową próbą z górnych 25%.)

Pozdrwiam


Prywatny uniwersytet By: amaksymowicz (30 komentarzy) 17 czerwiec, 2009 - 16:20