Panie Merlot

Panie Merlot

To jest też moje Powstanie. Co roku.

Pisałam u Pana, że nie umiem inaczej niż emocjonalnie na to Powstanie patrzeć.

Od rzeczywistości przywołanej w “Full Metal Jacket” oni byli odlegli w sposób nieprawdopodobny, To oczywiście jest kwestia postępu i takich tam.

Czas. I jego upływ.

Rozwój.

Także w sztuce zabijania.

Ale Oni nigdy nie byliby marines.

Cholera, nie byliby?

Nieważne, nie byli.

Byli delikatnymi poetami?

Czy byli mocnymi mężczyznami rzuconymi na szaniec?

Teraz sobie przypominam, że rozmawiałam ostatnio z polskim żołnierzem ze specjalnej jednostki. Był na wojnie. Boleśnie współczesnej.

Uderzyło mnie to jak bardzo jest w rozmowie delikatny.

Dowiedziałam się kim jest po naszej rozmowie.

Naprawdę mógłby być poetą.

Ale jest żołnierzem.

Takim, który walczył naprawdę.

Teraz.

Może i oni tacy byli?

Cholera.


Powstanie Warszawy By: Gretchen (31 komentarzy) 31 lipiec, 2008 - 13:52